ESKIMOS 02.10.2006 10:25 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 2 Października 2006 ESKIMOS, mam nadzieję. że nie potraktujesz mojej wypowiedzi jako osobistej wycieczki. Mam inne zdanie,. jakieś tak argumentyu za sobą, a piszę tu po to, żeby inni mieli możliwośc zapoznania się z inną oceną. Poza tym cywilistyka to moja pasja... gaga2 - no co Ty Nie ma to jak burza mózgów Nie jestem prawnikiem. Moją pasją jest odtwarzanie przebiegu wypadków drogowych a wykształcenie mam politechniczne i podyplomowo ekonomiczno-ubezpieczeniowe, zaś doswiadczenie raczej na polu ekspertyz technicznych niż prawnych. Stąd, nie zagłebiam sie (dopóku nie musze) w paragrafy i opinie prawne, tylko bardziej w matematykę i logikę. Dopóki przedmiotem szkody jest przedmiot powtarzalny - nie bedzie ekonomicznie uzasadnione odtrwarzanie go po nadmiernych kosztach. Trzeba go sobie po prostu odkupić, co w przypadku auta nie nastręcza problemu. No, chyba że bedzie to BMW Dixi z 1934 r. albo inny Adler. Pozdrawiam. PS. A z zakupem koszuli o "przebiegu" podobnym do uszkodzonej/zabrudzonej też nie powinno byc problemu. W kazdym miescie są wszak tzw. lumpeksy. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
gaga2 02.10.2006 10:51 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 2 Października 2006 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Mały 02.10.2006 18:02 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 2 Października 2006 Zapominasz o jednym - to MOJA własność i proszę o przywrócenie jej do stanu sprzed uszkodzenia/zniszczenia/wypadku. Zawsze można sugerować się czymś takim jak " wartość sentymentalna" tudzież (na podstawie rachunków o co trudniej) "ile ja w niego włożyłem"... no nie? Może się to ciągnąć, ale zawsze jakaś szansa - w razie co to mam kolegę zajmującego się trudnymi sprawami z ubezpieczalniami. Na to, doskonale odpowiedziała Ci już gaga2 . Mały, muszę Cię zmartwić... wartość sentymentalna: to pojęcie w prawie cywilnym nie istnieje...tu się liczą realne, policzalne szkody ( w tym utracone zyski) , a sentymenty... no cóż, za to się nie płaci...tak samo jak za poczucie dyskomfortu czy złości. Pozdrawiam, gaga2 Wyczuwam prawnika. Czy tak? Natomiast zawsze mam prawo do powrotu do stanu sprzed zdarzenia nie? To moja własność (bez względu co to jest) i naprawdę g... mnie obchodzi cóż sobie tam pan x wyliczył. Chcę mieć to co miałem / miałam wcześniej. Amen. Ktoś to zniszczył i ma naprawić. A koszt? Ale to już nie mój kłopot. Mały - wyluzuj. Usiądź spokojnie, pooddychaj głęboko. Kogo to obchodzi? Sprawca jest ubezpieczony i mu Twoje sentymenty - wiszą a ubezpieczyciel nie ponosi winy, tylko określoną prawem odpowiedzialność cywilną (materialną)i też mu Twoje sentymenty - wiszą I żaden sąd nie przyzna Ci racji. Więc co mu zrobisz? Możesz użyć metod niekonwencjonalnych - np. uprowadzić dziecko dyrektora , ale odradzam. to sie nigdy nie konczy dobrze. a co do meritum: to nie zgadzam się z ESKIMOSEM, że w każdym przypadku odszkodowanie nie może przekroczyć wartości samochodu. To stwierdzenie jest prawidziwe ale tylko dla ubezpieczenia AC. Ale nie co do OC. Tutaj obowiązuje zasada pełnego odszkodowania. Owszem, odszkodowanie nie może zmierzać do wzbogacenia, ale pojęcie szkody jest bardzo szerokie i obejmuje straty, które poszkodowany poniósł, oraz korzyści, które mógłby osiągnąć, gdyby mu szkody nie wyrządzono. Te straty to koszty naprawy samochodu....czyli koszty przywrócenia samochodu do stanu poprzedniego. Co więcej, w orzecznictwie przyjmuje się, że do pojęcia szkody wchodzi też utrata wartości samochodu związana z faktem, że samochody powypadkowe osiągają niższe ceny niż porównywalne samochody bezwypadkowe... Pozdrawiam, gaga2 Wszystko to prawda, tylko w swym wywodzie pomieszałaś kilka pojęć i rozszerzyłaś dyskusję o aspekty dotychczas nieporuszane i w tej konkretnej sprawie nie występujące. W pełnym odszkodowaniu, mogą mieścić sie elementy takie jak np. korzyści, które mógłby osiągnąć, gdyby mu szkody nie wyrządzono, czy utrata wartości pojazdu zwiazana z jego powypadkowością - ale my tu mówimy o konkretnym przypadku dotyczącym tylko kosztu ew. naprawy auta, przekraczajacego jego wartość przed wypadkiem, gdzie (jak przytomnie zauważył wyżej tomek1950) - k.c. na taką nie pozwala, co jest wyjatkowo logiczne. Inaczej mówiac - pranie koszuli nie może kosztować wiecej niż taka sama czysta koszula. Wtedy należy kupić sobie taką samą koszulę nie będącą przedmiotem unikalnym, podobnie jak seryjny samochód. A utracone korzyści, gdyby szkody nie wyrządzono, czy utrata wartości pojazdu zwiazana z jego powypadkowością, albo koszty holowania czy parkowania pojazdu - to juz inne bajki. W odszkodowaniu majątkowym mieszczą się wszystkie poniesione straty, które by nie powstały, gdyby szkody nie spowodowano. Zawsze można też spróbować udowodnić (stosownie do art. 6 k.c.) że wypadek spowodował np. utratę kontraktu o zyskowności miliona $ - i tego miliona sobie rościć. Pozdrawiam wszystkich. Zawsze można pociągnąć do odpowiedzialności za powstałą szkodę sprawcę... a nie jego firmę ubezpieczeniową? A może się mylę? Co do "koszuli" - a więc niech mi kupi nową skoro to tańsze. Zrobiłeś szkodę więc ją usuń. A mnie napradę nie obchodzi jak i za ile. Jeśli mam autko które mi służy, a ktoś mi je "zabrał" więc niech mi je odda. Nawet jeśli to jest stary maluch na chodzie, ale w bdb stanie technicznym. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
ESKIMOS 02.10.2006 18:29 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 2 Października 2006 Zrobiłeś szkodę więc ją usuń. A mnie napradę nie obchodzi jak i za ile. Niestety. Na tym własnie polega istota ubezpieczenia odpowiedzialności cywilnej. Zrobiłem szkodę, ale za nią nie odpowiadam. Odpowiada mój ubezpieczyciel - oczywiście w ramach umowyy i tylko cywilnie. Równie dobrze mozna by stwierdzić: "Zabiłeś kogoś - to go wskrześ, nie obchodzi mnie jak i za ile.". Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
tomek1950 03.10.2006 13:34 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 3 Października 2006 Kochani, jestem na Mazurach i dlatego umilkłem. Dziś syn odebrał kserokopie dokumentów z PZU i wysłałdomnie priorytetem. Mam nadzieję, że jutro dojdą.A cóż w tych dokumentach stoi? Ano wycena samochodu z sufitu. Opis uszkodzeń, niezbyt dokładny.Kawałek kalkulacji dotyczącej robocizny.Wyliczenia wartości niezbędnych do naprawy części brakDecyzja - szkoda całkowita.Wyliczenia wartości pozostałości nie ma.Odpowiedź na moje odwołanie sprowadza się wzasadzie do stwierdzenia, że swojego zdania na temat tak przeprowadzonej likwidacji nie zmienią i jeśli się mi to niepodoba to możemy się spotkać w sądzie. Amen.Pycha, buta i głupota.Pozwolę sobie rozszyfrować skrót PZU - Powszechny Złodziej Ubezpieczeniowy.Szkoda jest likwidowana z ubezpieczenia OC sprawcy wypadku.Wyliczone odszkodowanie syn odebrał zaznaczając, że traktuje je jako zaliczkę. Dzięki za Wasze zangażowanie w sprawę.Pozdrawiam Tomek Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Recommended Posts
Dołącz do dyskusji
Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.