katarinka 21.06.2006 22:52 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 21 Czerwca 2006 to nie jest gnojenie. to jest stwierdzenie faktu, może w Twoim otoczeniu to się nie zdarza, Ty taka nie jesteś - i chwała Ci za to.ja się spotkałam z takim podejściem z takim trakotwanie niestety. A poza tym, Nefer, w zyciu nie zażadałabym 4 tys brutto pensji, w zyciu.Ale chciałabym zarabiać tyle, żebym mogła się sama utrzymać, zrobić jakies opłaty, móc wyjechać odpocząć itd. Żebym mogła się utrzymac sama, nie do spółki z mężem. A, i jeszcze jedno. nie pisz panienka, lekką ręką, nic nie umie a podskakuje, trochę umie, może od niedawna, ale umie. po drugie - taka panienka z mniejszym doświadczeniem bardziej się stara, gwararntuję Ci to. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
rrmi 21.06.2006 22:53 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 21 Czerwca 2006 bo teoretycznie dobrze się mówi, daje rady, itd ......w praktyce wygląda to dużo inaczej. Masz racje , teoretycznie to sie wszyscy na wszystkim znamy I "rad" chetnie sie udziela dookola. Minelo tyle czasu od Twojego postu i widze duze zmiany . Zycze powodzenia A poza tym, Nefer, w zyciu nie zażadałabym 4 tys brutto pensji, w zyciu. a tak nie krzycz , moze czasem trzeba zadac Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Nefer 21.06.2006 22:59 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 21 Czerwca 2006 A na koniec prosba - napisz w jaki sposób pracodawca ma niby partycypować w ciąży pracownika? zaintrygowało mnie to? A już śpieszę : Po pierwsze - gro kobietek w ciąży natychmiast bierze zwolnienie - choć to nie choroba - chyba wiesz, jak to jest Ale żeby chociaż brały konsekwentnie te zwolnienia - nie, potem wracają do pracy. Na kilka dni. I w ten sposób pracodawca płaci 100 % pensji komuś kto nie pracuje. Po drugie - ponieważ kobietki nie ma w pracy - trzeba kogoś zatrudnić, prawda? No się zatrudnia na zastępstwo ( nie będe pisać o tym jak się szuka pracownika, bo o tym było kilka postów wyżej) i sie mu płaci. Tak oto jedno stanowisko kosztuje dwie pensje. A potem kobietka nie może się zdecydować - iść na wychowawczy czy nie.... tiaaaa .... no to tak cyka po 3 misiące - to przecież nie je problem jak zorganizować pracę w biurze ... to problem pracodawcy... A ponieważ nikt nie lubi pracowac na zastępstwo i traktuje tego rodzaju pracę jako cos przejściowego to wdrażasz kolejnych pracowników jednego po drugim, a mama siedzi na wychowawczym i nie deklaruje kiedy wróci. Więc stan "przejściowości" się pogłębia... I jeśli kobietka liczy na to, że pracodawca będzie przeszczęśliwy jak pracownik się objawia po 3,5 roku nieobecności i oczywiście uważa, że powinien dostac swoje stanowisko i przenegocjowac pewnie pensję - no minęło trochę czasu - to raczej jesteś w błędzie. Tak jak napisałam : mam 2 dzieci. Byłam na wychowawczym (od razu wzięłam całość nikogo nie pakując w kłopoty). Po urlopie, pierwszego dnia złożyłam wypowiedzenie - po to by nie robic kłopotu pracodawcy - przecież nie jestem głupia i wiem jak wszystko "poszło do przodu" gdy ja siedziała w kupach i zupkach W ciąży byłam na zwolnieniu lekarskim 3 dni - w szpitalu. Mój pracodawca wiedział zaraz po mężu o tym, że jestem w ciąży ( wtedy były przepisy, że do 3-go miesiąca można było zwolnić kobietę. On wiedział w 8 tygodniu) Można i w cywilizowany sposób... pewnie - ale nasze posunięcia mają wpływ na innych ludzi - vzy tego chcemy czy nie.... Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Nefer 21.06.2006 23:03 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 21 Czerwca 2006 to nie jest gnojenie. to jest stwierdzenie faktu, może w Twoim otoczeniu to się nie zdarza, Ty taka nie jesteś - i chwała Ci za to. ja się spotkałam z takim podejściem z takim trakotwanie niestety. A poza tym, Nefer, w zyciu nie zażadałabym 4 tys brutto pensji, w zyciu. Ale chciałabym zarabiać tyle, żebym mogła się sama utrzymać, zrobić jakies opłaty, móc wyjechać odpocząć itd. Żebym mogła się utrzymac sama, nie do spółki z mężem. A, i jeszcze jedno. nie pisz panienka, lekką ręką, nic nie umie a podskakuje, trochę umie, może od niedawna, ale umie. po drugie - taka panienka z mniejszym doświadczeniem bardziej się stara, gwararntuję Ci to. Podpisałaś umowę. Zakładam, że było w niej napiane za ile będziesz pracować. No to do kogo masz pretensję Katarinka. Przecież umowa to prosty układ : Ty praca - pracodawca - pieniądze. Coś nie działa? Umowę można rozwiązać. I znaleźć inną pracę, albo otworzyć działalność, albo sobie odpocząć.. no jest kilka możliwości.. Nie od razu Rzym zbudowano - wszyscy się uczymy całe życie - i podobno głupi umieramy Niemniej bardzo Ci się chwali, że się starasz - a jesteś ambitna to Ci się na pewno uda. Ale proszę - nie obwiniaj całego świata: kolegów, dzieci, pracodawców, tych co im się "udało" za to, że Ty nie masz lepiej. Oni Ci tego nie zabrali. Każdy podejmuje swoje decyzje.... Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
katarinka 21.06.2006 23:09 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 21 Czerwca 2006 Nefer, dlaczego piszesz, że wiem, jak to jest..........................otóż nie wiem, w ciąży nie byłam A dlaczego zwoliniłaś się po wychowawczym? a jesli wiedziałąś ze pójdziesz na wychowawczy na tak długo i potem odejdziesz, to czemu nie zwolniłas się wczesniej? Co do zwolnien w ciąży - ja nikogo nie oceniam, różnie bywa. Byc może sama też chciałąbym iśc na zwolnienie (jak będę w ciązy to odpowiem), nie wiem, natomiast masz rację, że głupota jest przychodzenie na kilka dni.........lepiej już ciągnąć non stop, wtedy zdaje się pracodawca jest zwolniony z płacenia tak? Wiesz Nefer, róznie bywa w zyicu, ja Ciebie rozumiem, natomiast każdy ma inny punkt widzenia bo inaczej mu się życie ukłądało. Ja miałam ogromne problemy finansowe i to mnie chyba trochę skrzywiło, pewnych rzeczy się boję, itd.Mam kolegę, kótry założył firmę arch. - poszedł na całośc. Tyle, że jak sam się wyraził - on ma zaplecze i bezpieczną przystań w postaci rodziców.Ja nie, liczę sama na siebie i czasem ogarniają mnie strachy.Ale jak widzę ilu moich kolegów, znajomych rzuca się w tą pracę na głęboką wodę, zakłąda firmy, i nie szczypie się, że umie, nie umie....to ...hmmmmm Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
gaga2 21.06.2006 23:18 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 21 Czerwca 2006 katarinka, ja zgadzam się (znowu ) z tym, co pisze Nefer ... może nie użyłabym takich sformułowań, ale wiesz... Twój post na początku tej strony jest bardzo prowokacyjny... może dlatego tak go odbieram, że sama zaliczam się do tych 35 -latek, co to już się "ustawiły"... i wiem, jakim kosztem i dlaczego... trzeba wiedzieć, czego się w życiu chce. Niektórzy nie są zdolni podjąć ryzyka samodzielnej działalności z różnych przyczyn: i dobrze, bo mogą być dobrymi pracownikami.... ale trzeba być świadomym, że w zamian za pewną pracę dostaje się tyle i tylko tyle... a swoją drogą w moim zawodzie jest taki pęd do samodzielności, że ostatnio osoby które nabyły uprawienia, podziękowały nam w firmie za współpracę, mimo że dostały ofertę pensji na poziomie 6 - 7 tys.... w zamian mieli dodatkowo rejestrowac czas pracy i od czasu pracy zależna była wysokość pensji... uznali, że lepiej im będzie na swoim.... i pewnie mają rację.... pozdrawiam, gaga2 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
katarinka 21.06.2006 23:21 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 21 Czerwca 2006 Ależ, ja nie obwiniam, cąłego świata.................Ged napisał co robić, żeby miec zlecenia, żeby ruszyć, więc próbowałam udowodnić, że czasem cżłowiek juz to wszystko zrobił a i tak róznie bywa. Co do umowy- oczywiście podpisałam, nikt mnie nie zmusiłl. Mój kolega 3 lata odchodził z firmy - tak się bał, choć zarabiał 600 zł na rękę a prywatnych zlecen miał tyle, że w zasadzie nie wyrabiał z czasem i załatwiał wszystko take w pracy. Sądzę, że takie zachowania wynikają z wcześniejszych dośiwadczeń, często niemiłych. A juz na sam koniec - załozyłam ten post, ponieważ zyję z mężem w rozłące. On obecnie zarabia tak jak to było napisane a ja tyle ile było napisane. Czas pokzazał, bo minęły kolejne 3 miesiące że z pracą dla niego kipesko albo on po prstu nie ma szczęścia. Ja wtedy zastanawiałąm się, czy on ma przejśc do mnie za jakąkolwiek pensję czy raczej uszanować jego w miarę dobre zarobki i fajną firmę i przenieść się z powrotem. Teraz dylemat rozwiązuje się powoli............genaralnie mąż nie może znależć pracy za jakąkolwiek pensję, a do mnie zlecenia płyną, poza tym Ged dodał mi odwagi. Tylko widzisz Nefer, nie jestem głuipą wyrachowaną paneinką i nie odchodze od razu, mówiązc mam Was w nosi, tylko przejumuję się, coś zaczęłam, coś we mnie zainwestowano...........a rozłąka boli coraz bardziej. No i na koniec - staram się, pytam dowiaduję, czytam, oglądam - chcę być dobra w tym co robię. No i uwiera mnie jeszcze taka zasada - albo coś robisz perfect albo wcale (a to przez poznańską krew ) Nefer, sorry ale tak licżę - Skoro Twoje dzieci to nastolatki, to raczej wcześnie je urodziłaś, juz pracowałaś? - jesli zbyt osobiste, nie odpowiadaj. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
katarinka 21.06.2006 23:25 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 21 Czerwca 2006 katarinka, ja zgadzam się (znowu ) z tym, co pisze Nefer ... może nie użyłabym takich sformułowań, ale wiesz... Twój post na początku tej strony jest bardzo prowokacyjny... może dlatego tak go odbieram, że sama zaliczam się do tych 35 -latek, co to już się "ustawiły"... i wiem, jakim kosztem i dlaczego... trzeba wiedzieć, czego się w życiu chce. Niektórzy nie są zdolni podjąć ryzyka samodzielnej działalności z różnych przyczyn: i dobrze, bo mogą być dobrymi pracownikami.... ale trzeba być świadomym, że w zamian za pewną pracę dostaje się tyle i tylko tyle... a swoją drogą w moim zawodzie jest taki pęd do samodzielności, że ostatnio osoby które nabyły uprawienia, podziękowały nam w firmie za współpracę, mimo że dostały ofertę pensji na poziomie 6 - 7 tys.... w zamian mieli dodatkowo rejestrowac czas pracy i od czasu pracy zależna była wysokość pensji... uznali, że lepiej im będzie na swoim.... i pewnie mają rację.... pozdrawiam, gaga2 ok, to może złego tonu uzyłam. post nie miał być prowokacyjny, raczej wyjaśniający, że różnie to bywa. ja nie chce super kasy bo zdaje sobie sprawe ze super doswiadczona nie ejstem i pewnie wiele musze sie uczyc jeszcze. ale powiedzcie czy zarabianie 600-700zł narekę miesięcznie nie jest troche uwłaczające? w jakimkolwiek zajęciu czy zawodzie uważam po prostu, że pracujący człowiek powinien zarabiać tyle, aby móc spokojnie utrzymać się samemu Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
rrmi 21.06.2006 23:27 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 21 Czerwca 2006 Nefer, sorry ale tak licżę - Skoro Twoje dzieci to nastolatki, to raczej wcześnie je urodziłaś, juz pracowałaś? - jesli zbyt osobiste, nie odpowiadaj. Moze i faktycznie osobiste , ale to nie i tak nie ma nic do rzeczy . Pamietaj , ze zawsze masz tak jak sobie to zorganizujesz . Czy nie jest tak , ze najlepiej liczyc na siebie? I czasy kiedy sie czlowiek urodzil nie maja nic do rzeczy. Jedni sa przebojowi inni nie . I bardzo dobrze , ze tak jest Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
katarinka 21.06.2006 23:29 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 21 Czerwca 2006 szanując pracę, jakąkolwiek - dobranoc. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Nefer 21.06.2006 23:29 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 21 Czerwca 2006 Nefer, dlaczego piszesz, że wiem, jak to jest..........................otóż nie wiem, w ciąży nie byłam A dlaczego zwoliniłaś się po wychowawczym? a jesli wiedziałąś ze pójdziesz na wychowawczy na tak długo i potem odejdziesz, to czemu nie zwolniłas się wczesniej? Co do zwolnien w ciąży - ja nikogo nie oceniam, różnie bywa. Byc może sama też chciałąbym iśc na zwolnienie (jak będę w ciązy to odpowiem), nie wiem, natomiast masz rację, że głupota jest przychodzenie na kilka dni.........lepiej już ciągnąć non stop, wtedy zdaje się pracodawca jest zwolniony z płacenia tak? Wiesz Nefer, róznie bywa w zyicu, ja Ciebie rozumiem, natomiast każdy ma inny punkt widzenia bo inaczej mu się życie ukłądało. Ja miałam ogromne problemy finansowe i to mnie chyba trochę skrzywiło, pewnych rzeczy się boję, itd. Mam kolegę, kótry założył firmę arch. - poszedł na całośc. Tyle, że jak sam się wyraził - on ma zaplecze i bezpieczną przystań w postaci rodziców. Ja nie, liczę sama na siebie i czasem ogarniają mnie strachy. Ale jak widzę ilu moich kolegów, znajomych rzuca się w tą pracę na głęboką wodę, zakłąda firmy, i nie szczypie się, że umie, nie umie....to ...hmmmmm Napisałam, że chyba wisz jak to jest , bo czytałam Twój wątek o wątpliwościach związanych z dzieckiem i jak to pracodawca przyjmie. I również odpowiedzi na Twoje wątpliwości :) Zresztą chylę czoła - większość kobiet w ogóle się nad tym nie zastanawia :) I oczywiście uważam, że dzidziusia mieć TRZEBA !!! A pracodawca musi sobie poradzic Zwolniłąm się po wychowawczym, bo wiedziałam, że właściciel zatrudnił dziewczyne na moje miejsce. Wtedy nie było umowy o zastępstwo tak jak teraz. Wiedziałam, że mój powrót to dla niego kłopot - pewnie coś by mi znalazł, a ja nie chciałam być "na doczepkę" Nie chciałam stawiać go w sytuacji, że to on mnie zwolni - bo był bardzo porządnym człowiekiem. Widziałam ulgę na jego twarzy. Powiedział, że nie bardzo miałby mi coś do zaproponowania. Gdyby miał dla mnie miejsce - oczywiście zostałabym. Ale mnie długo nie było i rozumiem jego podejście. A więc dobrze sie stało :) Zwolnienia - jasne, że są kobiety, które rzeczywiście mają kłópoty i najważniejsze jest zdrowie mamy i dziecka - bez dwóch zdań. Jednak jak jest - wiadomo. Jeśli zwolnienie przekracza 30 dni to przejmuje płatności ZUS. A jesli dziewczyna wraca po 3 tygodniach na kilka dni i znowu - to wiesz jak jest .. A propos problemów finansowych. Zwolniłąm się po wychowawczym jak mieliśmy potworne kłopoty finansowe. Mój mąż zarabiał 200 $ i tyle płaciliśmy za wynajem mieszkania. Wiem, co to znaczy nie mieć na chleb. Niemniej nie wpłynęło to na moją decyzję ... jakoś sobie poradzialiśmy ...:) Założenie firmy to oczywiście ryzyko. Kopernik powiedział, że zły pieniądz wypiera dobry pieniądz, niestety :) Stąd są tacy, którzy nie są "orłami" a mają dobrze prosperujące firmy - wiem, znam, wr.... mają inne walory - np. dumping cen. ALe w Twoim zawodzie wydaje mi sie, że to dobry pomysł, ale może się nie znam... Tylko głupi człowiek się nie boi Katarinka. Masz dobre objawy P.S. Trzymam kciuki za dzidziusia :) Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Nefer 21.06.2006 23:33 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 21 Czerwca 2006 Nefer, sorry ale tak licżę - Skoro Twoje dzieci to nastolatki, to raczej wcześnie je urodziłaś, juz pracowałaś? - jesli zbyt osobiste, nie odpowiadaj. Moze i faktycznie osobiste , ale to nie i tak nie ma nic do rzeczy . Pamietaj , ze zawsze masz tak jak sobie to zorganizujesz . Czy nie jest tak , ze najlepiej liczyc na siebie? I czasy kiedy sie czlowiek urodzil nie maja nic do rzeczy. Jedni sa przebojowi inni nie . I bardzo dobrze , ze tak jest Nieeeeee jest taaaaakie osobiste :) Poszłam do pracy w wieku 20 lat W wieku 22 urodziłam Jurka. To chyba wcześnie, może ???? A kto to wie jaka jest recepta na życie :) Ale polecam gorąco takie rozwiązanie A ci nieprzebojowi to na ogół świetni pracownicy :) A ci przebojowi to na ogół silne osobowości Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Nefer 21.06.2006 23:34 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 21 Czerwca 2006 Dobranoc Adwersażom - już sie rozpłynęłam .... :) Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
ged 21.06.2006 23:36 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 21 Czerwca 2006 26 lat. tak ? Mała miejscowość ... praca, narzeczony, mieszkanie. Wiesz jak ja startowałem? Byłem dokładnie w tym samym wieku. Po skończeniu studiów od razu poszedłem do wojska. Wtedy po studiach wszyscy szli na rok. Rodzice zamknęli kurek i trzeba było sobie radzić samemu. Na gapę wróciłem do Krakowa. Były wakacje. Pamiętam te pierwsze noce. Po schodach pożarowych wchodziłem do pustego zamkniętego akademika. Zimno było - nie miałem ani koca, ani poduszki, przykrywałem się materacem z sąsiedniego łóżka. Wykręciłem bezpieczniki, aby przypadkiem nie zapalić światła. Rok później miałem własne mieszkanie i dobry samochód. Dziś nie wiem ile zarabiam.Dlaczego to piszę? Chcę abyś zrozumiała, że w pracy trzeba ryzykować. Kto nie ryzykuje ten nie ma. Za 1500 zł miesięcznie domu nie wybudujesz. Myślisz, że nie było przypadków gdy nie miałem co jeść? były, a miałem już żonę i dwoje dzieci. Skoro w twoich stronach nie ma pracy dla architekta dlaczego się nie przeniesiesz? Co masz do stracenia. W dużych miastach architekci nie wyrabiają z robotą - wiem bo miałem problemy z moim projektem. Mogę ci podać telefon do gościa który zażyczył sobie ponad 120 tysięcy.Mąż informatyk - żona architekt - jak w bajce z dobrym zakończeniem ... hahaha parę lat po studiach ... jeśli się odważycie zaryzykować, będziecie pracowici i nie opuszczą was dobre pomysły, za 10 lat miło będziecie wspominać tę kołdrę z materaca... bujając się w hamaku gdzieś w tropikach... Hahaha Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Nefer 21.06.2006 23:38 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 21 Czerwca 2006 Katarinka - mąż informatyk - nie chce spróbować w Warszawie ? Przykro mi , że tak Wam się potoczyło... będzie dobrze... Odeszłam z korporacji, rzuciłam wizytówką z "managerem" i poszłam na swoje. Bałam się - ale chyba sie udało ( niebawem 2 rocznica firmy :) i jeszcze jest na czynsz i pensje:)) Trzeba próbować. POnadto wiele rzeczy możesz zrobić w domu - mając dzidziusia w przyszłości to bardzo ważne i bardzo dobry układ Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Nefer 21.06.2006 23:42 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 21 Czerwca 2006 26 lat. tak ? Mała miejscowość ... praca, narzeczony, mieszkanie. Wiesz jak ja startowałem? Byłem dokładnie w tym samym wieku. Po skończeniu studiów od razu poszedłem do wojska. Wtedy po studiach wszyscy szli na rok. Rodzice zamknęli kurek i trzeba było sobie radzić samemu. Na gapę wróciłem do Krakowa. Były wakacje. Pamiętam te pierwsze noce. Po schodach pożarowych wchodziłem do pustego zamkniętego akademika. Zimno było - nie miałem ani koca, ani poduszki, przykrywałem się materacem z sąsiedniego łóżka. Wykręciłem bezpieczniki, aby przypadkiem nie zapalić światła. Rok później miałem własne mieszkanie i dobry samochód. Dziś nie wiem ile zarabiam. Dlaczego to piszę? Chcę abyś zrozumiała, że w pracy trzeba ryzykować. Kto nie ryzykuje ten nie ma. Za 1500 zł miesięcznie domu nie wybudujesz. Myślisz, że nie było przypadków gdy nie miałem co jeść? były, a miałem już żonę i dwoje dzieci. Skoro w twoich stronach nie ma pracy dla architekta dlaczego się nie przeniesiesz? Co masz do stracenia. W dużych miastach architekci nie wyrabiają z robotą - wiem bo miałem problemy z moim projektem. Mogę ci podać telefon do gościa który zażyczył sobie ponad 120 tysięcy. Mąż informatyk - żona architekt - jak w bajce z dobrym zakończeniem ... hahaha parę lat po studiach ... jeśli się odważycie zaryzykować, będziecie pracowici i nie opuszczą was dobre pomysły, za 10 lat miło będziecie wspominać tę kołdrę z materaca... bujając się w hamaku gdzieś w tropikach... Hahaha jak dobrze przeczytać czasem, że się komuś tak powiodło. Jestem pełna podziwu - dla Twojej pracy ( i zapewnie wkładu żony:)). Ja jeszcze wiem ile zarabiam :) I pewnie tak zostanie kilka lat :) Ale co tam, teraz to bardziej hobby niż praca - ja po prostu kocham badania rynku A teraz nikt mi nie dyktuje co mogę robić a co nie i jest super stworzyć coś własnego , niepowtarzalnego .... i to jest zaleta własnej formy. Konkurencją są korporacje - a ja już nie chcę korporacji za żadne pieniądze Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Sadek 03.07.2006 09:43 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 3 Lipca 2006 26 lat. tak ? Mała miejscowość ... praca, narzeczony, mieszkanie. Wiesz jak ja startowałem? Byłem dokładnie w tym samym wieku. Po skończeniu studiów od razu poszedłem do wojska. Wtedy po studiach wszyscy szli na rok. Rodzice zamknęli kurek i trzeba było sobie radzić samemu. Na gapę wróciłem do Krakowa. Były wakacje. Pamiętam te pierwsze noce. Po schodach pożarowych wchodziłem do pustego zamkniętego akademika. Zimno było - nie miałem ani koca, ani poduszki, przykrywałem się materacem z sąsiedniego łóżka. Wykręciłem bezpieczniki, aby przypadkiem nie zapalić światła. Rok później miałem własne mieszkanie i dobry samochód. Dziś nie wiem ile zarabiam. Dlaczego to piszę? Chcę abyś zrozumiała, że w pracy trzeba ryzykować. Kto nie ryzykuje ten nie ma. Za 1500 zł miesięcznie domu nie wybudujesz. Myślisz, że nie było przypadków gdy nie miałem co jeść? były, a miałem już żonę i dwoje dzieci. Skoro w twoich stronach nie ma pracy dla architekta dlaczego się nie przeniesiesz? Co masz do stracenia. W dużych miastach architekci nie wyrabiają z robotą - wiem bo miałem problemy z moim projektem. Mogę ci podać telefon do gościa który zażyczył sobie ponad 120 tysięcy. Mąż informatyk - żona architekt - jak w bajce z dobrym zakończeniem ... hahaha parę lat po studiach ... jeśli się odważycie zaryzykować, będziecie pracowici i nie opuszczą was dobre pomysły, za 10 lat miło będziecie wspominać tę kołdrę z materaca... bujając się w hamaku gdzieś w tropikach... Hahaha Miło czytac że komus sie powiodło;) Powiedz moze cos wiecej, czym sie zajmujesz itp.? Oczywiscie jesli to nie problem, pytam z czystej ciekawosci:) Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Recommended Posts
Dołącz do dyskusji
Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.