Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

Dowcipy


kgadzina

Recommended Posts

  • Odpowiedzi 4,9k
  • Utworzony
  • Ostatnia odpowiedź

Najaktywniejsi w wątku

Dzięki ojcu przez całe dzieciństwo myślałem, że nazywam sie Jezus Chrystus... Ojciec krzyczał:

- Jezu Chryste, zamilcz!

Mój brat zaś miał na imię Cholera:

- Cholera, przestań hałasować!!!

Raz ojciec widząc mnie zawołał:

- Cholera, do domu!

- Tatusiu, ale ja nazywam sie Jezus Chrystus...

[orig. Bill Cosby]

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Są różne debeściaki. Oto jeden z moich ukochanych:

 

Julian Tuwim: Ślusarz

 

W łazience coś się zatkało, rura chrapała przeraźliwie, aż do przeciągłego wycia, woda kapała ciurkiem. Po wypróbowaniu kilku domowych środków zaradczych (dłubanie w rurze szczoteczką do zębów, dmuchanie w otwór, ustna perswazja etc.) - sprowadziłem ślusarza.

Ślusarz był chudy, wysoki, z siwą szczeciną na twarzy, w okularach na ostrym nosie. Patrzył spode łba wielkiemi niebieskiemi oczyma, jakimś załzawionym wzrokiem. Wszedł do łazienki, pokręcił krany na wszystkie strony, stuknął młotkiem w rurę i powiedział:

- Ferszlus trzeba roztrajbować.

Szybka ta diagnoza zaimponowała mi wprawdzie, nie mrugnąłem jednak i zapytałem:

- A dlaczego?

Ślusarz był zaskoczony moją ciekawością, ale po pierwszym odruchu zdziwienia, które wyraziło się w spojrzeniu sponad okularów, chrząknął i rzekł:

- Bo droselklapa tandetnie zblindowana i ryksztosuje.

- Aha, powiedziałem, rozumiem! Więc gdyby droselklapa była w swoim czasie solidnie zablindowana, nie ryksztosowała by teraz i roztrajbowanie ferszlusu byłoby zbyteczne?

- Ano chyba. A teraz pufer trzeba lochować, czyli dać mu szprajc, żeby śtender udychtować.

Trzy razy stuknąłem młotkiem w kran, pokiwałem głową i stwierdziłem:

- Nawet słychać.

Ślusarz spojrzał dość zdumiony:

- Co słychać?

- Słychać, że śtender nie udychtowany. Ale przekonany jestem, że gdy pan mu da odpowiedni szprajc przez lochowanie pufra, to droselklapa zostanie zablindowana, nie będzie już więcej ryksztosować i, co za tym idzie ferszlus będzie roztrajbowany.

I zmierzyłem ślusarza zimnem, bezczelnem spojrzeniem. Moja fachowa wymowa oraz nonszalancja, z jaką sypałem zasłyszanemi po raz pierwszy w życiu terminami, zbiła z tropu ascetycznego ślusarza. Poczuł, że musi mi czemś zaimponować.

- Ale teraz nie zrobię, bo holajzy nie zabrałem. A kosztować będzie reperacja - wyczekał chwilę, by zmiażdżyć mnie efektem ceny - kosztować będzie... 7 złotych 85 groszy.

- To niedużo - odrzekłem spokojnie - Myślałem, że co najmniej dwa razy tyle. Co się zaś tyczy holajzy, to doprawdy nie widzę potrzeby, aby pan miał fatygować się po nią do domu. Spróbujemy bez holajzy.

Ślusarz był blady i nienawidził mnie. Uśmiechnął się drwiąco i powiedział:

- Bez holajzy? Jak ja mam bez holajzy lochbajtel kryptować? Żeby trychter był na szoner robiony, to tak. Ale on jest krajcowany i we flanszy culajtungu nie ma, to na sam abszperwentyl nie zrobię.

- No wie pan, zawołałem, rozkładając ręce, czegoś podobnego nie spodziewałem się po panu! Więc ten trychter według pana nie jest zrobiony na szoner? Ha, ha, ha! Pusty śmiech mnie bierze! Gdzież on na litość Boga jest krajcowany?

- Jak to, gdzie? warknął ślusarz. Przecież ma kajlę na uberlaufie!

Zarumieniłem się po uszy i szepnąłem wstydliwie:

- Rzeczywiście. Nie zauważyłem, że na uberlaufie jest kajla. W takim razie - zwracam honor: bez holajzy ani rusz.

I poszedł po holajzę. Albowiem z powodu kajli na uberlaufie trychter rzeczywiście robiony był na szoner, nie zaś krajcowany, i bez holajzy w żaden sposób nie udałoby się zakryptować lochbajtel w celu udychtowania pufra i dania mu szprajcy przez lochowanie śtendra, aby roztrajbować ferszlus, który źle działa, że droselklapę tandetnie zablindowano i teraz ryksztosuje.

 

-----------------------------------------------------------------

 

Dla niezorientowanych załączam słowniczek do tekstu, który ukazał sie 27 czerwca 2001 roku na grupie news:pl.misc.budowanie (Na podstawie posta Michała P. Lubiszewskiego i następnych).

 

abszerwentyl - Absperrventil - zawór odcinający

calujtung - Zeitung? (gazeta)

droselklapa - Drosselklappe - zawór motylkowy (w samochodach przepustnica)

ferszlus - Verschluss - zamek, zamknięcie

holajza - Hohleisen - dłuto (żłobak)

kajla - Keil - klin

lochbajtel - Lochbeitel - dłuto gniazdowe, przysiek

lochować - lochen - (prze)dziurawić

pufer - Puffer - zderzak

roztrajbować - vertreiben - rozprowadzić

szprajc - prawdopodobnie od spreizen - rozwierać

trychter - Trichter - lejek

uberlauf - Ueberlauf - przelew, wybieg, nadmiar

udychtować - dichten - uszczelnić

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Po wielu latach Bóg spojrzał znów na ziemię i stwierdził, że się bardzo źle dzieje. Ludzie byli zepsuci i skłonni do przemocy, więc postanowił znów zesłać potop i zniszczyć ludzkość. Ale przedtem zawołał Noego i powiedział:

- Zbuduj arkę z drzewa cedrowego, tak jak wtedy: 300 łokci długa, 50 łokci szeroka, 30 łokci wysoka. Zabierz żonę i dzieci, i z każdego gatunku zwierząt po parze. A za 6 tygodni ześlę wielki deszcz.

Noe nie był zachwycony - znów 40 dni deszczu, 150 dni bez wygód na arce, bez telewizora i z tymi wszystkimi zwierzętami - ale był posłuszny i obiecał spełnić wymagania Boga. Po 6 tygodniach zaczęło padać dzień i noc. Noe siedział i płakał, bo nie miał arki. Bóg wychylił się z nieba i zapytał:

- Dlaczego nie spełniłeś mojego rozkazu?

Noe odpowiedział:

- Panie, coś mi uczynił? Jako pierwsze musiałem złożyć podanie o budowę. W urzędzie myśleli, że chcę budować stajnie dla baranów. Potem nie podobała im się architektura - za wymyślna dla baranów, a w budowę statku na lądzie nie chcieli wierzyć. Także wymiary nie znalazły poparcia, bo dziś nikt nie wie, jaką miarą jest łokieć. Po przedłożeniu nowych planów dostałem znów odmowę, bo budowa stoczni w terenie zamieszkanym jest niedozwolona. Po kupnie odpowiedniej działki zaczęły się nowe kłopoty. W tej chwili np. chodzi o to, że w planach nie są uwzględnione systemy do gaszenia w czasie pożaru. Na moją uwagę, że będę przecież otoczony wodą, przysłali mi psychiatrę powiatowego. Kiedy psychiatra upewnił się, że jednak buduję statek, zadzwonili do mnie z województwa, żeby mi uświadomić, że na transport statku do morza będzie potrzebne nowe zezwolenie, a będzie o nie trudno, bo minister podał się do dymisji. Kiedy powiedziałem, że statku nie muszę transportować, bo będzie i tak otoczony wodą, kazali mi z ministerstwa marynarki wojennej, według przepisów unii, złożyć podanie do Brukseli w ośmiu odbitkach i trzech urzędowych językach o zezwolenie na zalanie terenów zamieszkałych. Z drzewa cedrowego musiałem zrezygnować - nie wolno go już ze względów ekologicznych sprowadzać. Próbowałem kupić tutejsze drzewo, ale nie dostałem tej ilości ze względu na przepis o ochronie środowiska, najpierw musiałbym zadbać o sadzenie drzew zastępczych. Na moją wzmiankę o tym, że i tak będzie potop i nie opłaca się tu sadzić żadnych drzew, przysłali mi nowego psychiatrę - tym razem z województwa. Krótko mówiąc - dałem kilka łapówek, kupiłem drzewo, znalazłem nawet cieśli do budowy, ale oni najpierw utworzyli związki zawodowe. Kiedy się okazało, że nie mogę ich płacić wg taryfy, to rozpoczęli strajk, tak, że budowa arki znów się odwlekała. W międzyczasie zacząłem sprowadzać zwierzęta. Tylko, że wmieszał się związek ochrony zwierząt i zabronił mi transportu jeleni w okresie rykowiska. Poza tym, musiałem podać cel transportu tych zwierząt, jestem na stronie 22 pierwszego formularza z 47, moi adwokaci sprawdzają, czy przepisy dotyczące królików obejmują również zające. A działacze z Greenpeace wskazali na konieczność specjalnego urządzenia do pozbycia się gnoju i innych odpadów pochodzących z hodowli zwierząt. Panie Boże, teraz jeszcze podał mnie mój sąsiad do sądu, twierdząc, że buduję prywatne zoo bez zezwolenia. Moje nerwy są zszarpane, nie mogę spać, arka nie gotowa a ty zesłałeś deszcz.

W tej chwili przestało padać, wyszło słońce i tęcza. Noe spojrzał w niebo i powiedział:

- Czyżbyś się Boże rozmyślił i nie chcesz już zniszczyć ludzkości?

Bóg odpowiedział:

- Nie trzeba. To załatwi biurokracja.

 

 

 

Nic dodać i nic ująć. :smile:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jedzie polskie małżeństwo angielskim pociagiem.

Naprzeciwko siedzi zasłonięty gazetą zaczytany Anglik.

Mąż nagle siega po kanapke, bo zgłodniał, ale trąca go żona:

- To niekulturalnie tak. Moąe zapytaj go czy chce też kanapke.

Mąż zapukałl w kolano Anglika.

Ten wychyla sie zza gazety.

- A sandwich? - pyta maz

- No, thanks - mówi Anglik

Mąż zjadłl kanapke, chce popić herbatąa, ale żona do niego:

- Słuchaj. Jest piąta. Oni mają teraz czas na herbate, możze

poczęestujemy go?

Dobra. Mąż znowu zaczepia Anglika:

- A cup of tea?

- No thanks - odmawia Anglik

Żona jednak kombinuje dalej:

- Ja wiem. My sie nie przedstawilismy, to bardzo niekulturalne.

Mąż westchnął, ale znów zaczepia Anglika.

Ten wychyla sie zza gazety.

Mąż zaczyna przedstawiać:

- My wife...

- No thanks - przerywa mu Anglik.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Żona robi mężowi wymówki:

- Przestań mówić "tak kochanie" za każdym razem jak pies szczeka!

 

Przychodzi facet z dzieckiem z przedszkola a żona wrzeszczy:

- Przecież to nie nasze!!!!

- Ale za to ma sucho i się nie drze...

 

Na lekcji biologii pani pyta Jasia:

- Jakie znasz rodzaje komórek?

- Nokia, Alcatel, Siemens, Motorolla...

 

 

Świat stanął na głowie:

biały jest najlepszym raperem, czarny jest najlepszym golfistą, a Niemcy...

Niemcy nie chcą iść na wojnę...

 

 

Synek podchodzi do taty i pyta:

- Tato, a co to znaczy: HDD Format complete?

- To znaczy, że już nie żyjesz.

 

 

 

Przychodzi baba do apteki:

- Poproszę jakieś lekarstwo na zachłanność.. tylko dużo, dużo, DUŻO!!!!

 

 

Jakie są trzy największe kłamstwa studenta?

- Od jutra nie piję;

- Od jutra się uczę;

- Dziękuję, nie jestem głodny...

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Żona wyjechała, małżonek został z małoletnią pociechą sam.

Wieczorną porą zaciągnął synka do łazienki na kąpiel, i gdy już było po wszystkim mówi:

- popatrz synku, mamusia bała się nas zostawić samych, a tak nam dobrze idzie.Fajnie się kąpało?

- Tak tatusiu. Tylko nie wiem czemu mama zawsze upiera się, żeby zdjąć ze mnie ubranko przed wejściem do wanny...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Londyńską uliczką idą sobie Holmes i Watson. I nagle mijają 3 kobiety.

-Dobry wieczór Paniom - z lekkim ukłonem mówi Holmes.

-Holmsie, czy znałeś te kobiety? - pyta Dr Watson.

-Nie, ale wiem, że jedna z nich jest zakonnicą, druga prostytutką, a trzecia młodziutką mężatką. - spokojnie odpowiada Holmes.

-Ale skąd to wiesz? - pyta Dr Watson.

-Dedukcja mój drogi, dedukcja. Czy zauważyłeś, że wszystkie trzy jadły banany? - spytał Holmes.

-Tak, ale co w tym dziwnego?

-Pierwsza z nich trzymała go delikatnie w dłoniach, odrywała po kawałku i powoli wsuwała sobie do ust rozkoszując się owocem. To była zakonnica. - stwierdził Holmes.

-A skąd wiedziałeś, że druga jest prostytutką? - dalej pyta Dr Watson?

-Druga natomiast drapieżnie obrała banana ze skórki, wywlokła go na zwenątrz i wpakowała go od razu całego do ust. Tak robią tylko prostytutki, mój przyjacielu.

-A trzecia? Skąd wiedziałeś, że trzecia była młodą mężatką? - dopytuje się Dr Watson.

-A trzecia trzymała banana w jednej ręce, a drugą trzymała się za kark i dopychała swoją głowę.

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Deal.

Taksówkarz wiezie kobietę.Na zakończenie kursu okazuje się,że ta nie ma kasy.Taksówkarz zawraca więc,jedzie za miasto na piękną ,zieloną łączkę.Zatrzymuje samochód,otwiera bagażnik,wyciąga koc i rozkłada na trawie.

Kobieta:-ale proszę pana,ja na pewno oddam panu pieniądze,proszę nic mi nie robić,mam dzieci i męża...

Taksówkarz:-a ja 40 królików,rwij trawę!

 

HEJ!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

a klasyka! proszę bardzo:

Kochanowski siedzi pod lipą i duma. Przylatuje do niego wena i coś mu szepcze do ucha.

- Nieeeee... - machą ręką Kochanowski.

Siedzi i duma dalej. po jakimś czasie znów przylatuje wena i coś mu szepcze do ucha.

- Eeeeeeee tam... - znów zrezygnowany machnął ręką.

Dalej duma. Minął jakiś czas i wena przylatuje po raz trzeci. Szepcze mu coś do ucha... Twarz naszemu poecie się rozjaśniła, pokiwał z aprobatą głową i zerwał sie na równe nogi.

- Orszulka! - wrzeszczy - Choć no do tatusia...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No teraz ja.

 

Pracownik działu Human Resources przynosi prezesowi plik cv . Prezes bierze je i połowę wyrzuca do kosza . Zaskoczony pracownik woła: Ależ Panie Prezesie, wszystkie te kandydatury spełniają nasze oczekiwania!

Prezes spokojnie odpowiada:

Proszę pana, w naszej firmie nie potrzebujemy ludzi, którzy mają pecha...

Pozdrawiam

Leszek

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Odpowiedz w tym wątku

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.




×
×
  • Dodaj nową pozycję...