Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

Dowcipy


kgadzina

Recommended Posts

  • Odpowiedzi 4,9k
  • Utworzony
  • Ostatnia odpowiedź

Najaktywniejsi w wątku

Rozmawiają dwie staruszki w drodze do kościoła i narzekają na dzisiejszą młodzież:

- Pani, jak te dzieci klną, dziś słyszałam tylko kur!@# i chu!@#

-Pani, to jeszcze nic, ja dziś widziałam jak palą papierosy, no świat sie kończy.

-Pani, to wszystko nic ja dziś w klatce no widziałam jak wino z butelki piją, no co to za skandal!!!

-A wie pani, ja dziś jechałam w windzie z taką parą i wie pani co?? Ona do niego mówi: wykręć żarówkę to wezmę do buzi. I widzi pani, szkło żrą, normalnie szkło żrą.............

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pośpieszny z wagonem sypialnym. W jednym z przedziałów, na górnej kuszetce, śpi facet. Na jednej ze stacji drzwi przedziału otwierają się i rozbudzony gość widzi piękną dziewczynę, która siada na dolnej leżance, wyjmuje z walizki flaszkę, kanapki i oranżadę. Pociąg rusza i dziewczyna zaczyna to wszystko konsumować.

- Hmm, hmmm - delikatnie daje znać o sobie facet - Czy pani pozwoli, że się jej przedstawię?

- A co mi się pan będziesz ku**a przedstawiał - mlaskając odpowiada śliczne dziewczę - Wypiję, zakąszę i sama do pana wlezę.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Lepper z kierowcą wracali pewnej nocy swą limuzyną z dalekiej podrózy. Nagle na drogę przed samochodem wyskoczyła im świnia. Nie przeżyła tego spotkania. Lepper widząc co się stało, w obawie przed atakiem mediów gdy sprawa wyjdzie na jaw, kazał kierowcy iść, wytłumaczyć wszystko rolnikowi i powiedzieć, że wszystkie straty zostaną zrekompensowane.

Kierowca poszedł i wrócił dopiero po godzinie, z cygarem w zębach, butelką wina w ręku, błogi uśmiech na twarzy, potargane włosy, poszarpane ubranie...

-Mój Boże! Co ci się stało?!-pyta Lepper.

-No cóż, rolnik dał mi wino i cygaro, jego żona obiad, a ich 19-letnia córka chwilę niezapomnianej rozkoszy...

-Coś ty im , k...wa powiedział?

-Że jestem kierowcą Andrzeja Leppera,był wypadek i świnia nie żyje...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Protest przeciwko Giertychowi!

Na znak protestu przeciw ministrowi edukacji narodowej, Romanowi Giertychowi, od dziś zaprzestajemy używania czcionki TIMES NEW ROMAN. Podaj dalej.

 

Do szkoły podstawowej ...

...przychodzi prezydent Kaczyński. Pozwala dzieciom na zadawanie pytań. Zgłasza się mały Michaś.

- Ja mam trzy pytania. Po pierwsze: jak się pan czuje po wygraniu wyborów, które pan sfingował? Po drugie: czy nie uważa pan, że zakazanie Parady Równości było zamachem na polską demokrację? Po trzecie: czy to prawda, że chce pan przejąć całą władzę w Polsce?

Pan prezydent zaczął się namyślać, gdy wtem zadzwonił dzwonek. Po przerwie dzieci wróciły do klasy,usiadły, Piotruś podniósł rękę.

- Ja mam pięć pytań do pana prezydenta. Po pierwsze: jak się pan czuje po wygraniu wyborów,które pan sfingował? Po drugie: czy nie uważa pan, że zakazanie Parady Równości było zamachem na polską demokrację? Po trzecie: czy to prawda, że chce pan przejąć całą władzę w Polsce? Po czwarte: dlaczego dzwonek na przerwę zadzwonił dwadzieścia minut wcześniej? I po piąte: co się stało z małym Michasiem?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pewien gość, właściciel sklepu, bardzo nie lubił Chińczyków. Pewnego dnia przyszedł do niego Chińczyk i pyta:

- Ma Pan Whiskas? Potrzebuję go dla mój kot.

- A gdzie masz tego kota? - pyta sprzedawca.

- No ja kot zostawić w domu, ja go nie brać ze sobą do sklep.

- To jak go przyniesiesz, to ja ci sprzedam ten Whiskas.

Chińczyk rad nie rad poszedł po kota do domu, a gdy wrócił otrzymał Whiskas. Dwa dni później przychodzi ponownie, ale tym razem prosi:

- Ja chcieć kupić Pedigripal dla mój pies.

Sprzedawca pyta:

- A gdzie masz tego psa? Bez niego ci nic nie sprzedam!

Chińczyk oburzony:

- Ja nie chodzić z pies na zakupy!

- Bez psa nie wracaj! - burknął sprzedawca. Tak się i stało, po przyjściu z psem, Chińczyk otrzymał swój Pedigripal. Następnego dnia Chińczyk przychodzi do sklepu z dużą papierową torbą i mówi do sprzedawcy:

- Pan tu włożyć ręka.

- A po co?

- Pan włożyć

Sprzedawca wkłada rękę do torby, a Chińczyk mówi:

- Pan pomacać! Miękkie?

- No tak...

- Ciepłe?

- No tak...

Na to Chińczyk uprzejmym głosem prosi:

- Ja chcieć kupić papier toaletowy!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Poznał chłopak dziewczynę. Po kilku spotkaniach ona zdecydowała się zaprosić chłopaka na obiad niedzielny do rodziny. W związku z tym, że chłopak pochodził z biednej rodziny i nie miał za wiele kasy, nie wiedział za bardzo w co ma się ubrać i co zrobić żeby dobrze się zaprezentować. Po chwili zastanowienia wpadł na genialny pomysł. Przypomniał sobie, że ma w szopie starego Junaka, więc w połączeniu ze starymi dżinsami i kurtką skórzaną będzie git. Poszedł do szopy, odgarnął całe to siano, którym pojazd był przykryty i... zamarł. Junak był cały zardzewiały. Już prawie się załamał, gdy wpadł na genialny pomysł. Wysmaruje go wazeliną... Jak pomyślał tak zrobił, junak świecił się jak psu jaja. W niedziele pojechał do dziewczyny, ona czekała na

niego przed wejściem i mówi:

- Słuchaj Kaziu, pamiętaj o jednej rzeczy, po zjedzeniu obiadu nie wolno Ci się odzywać. Kto pierwszy to zrobi, ten myje wszystkie gary... No taka jest u nas tradycja.

Kaziu myśli: "niech będzie, no problemo, chyba ich porypało, jeżeli myślą, że ja, gość, będę mył te gary".

Weszli do domu, kwiatuszki dla mamusi, dzień dobry, witamy itp. Obiad minął bez problemu, wszystkim smakowało, skończyli jeść i... cisza, nikt się nie odzywa. Ojciec myśli: "co ja się będę odzywał, robiłem na nockę, a teraz miałbym te gary myć. Nigdy w życiu, siedzę cicho". Matka myśli: "no chyba ich poczesało, jeśli myślą, że się odezwę. Cały dzień gotowałam, a teraz miałabym zmywać. A tam ta patelnia jest tak urypana... Nie ma mowy siedzę cicho". Dziewczyna myśli: "Żeby tylko Kazik się nie odezwał..." Kazik myśli: "Porąbani, przyszedłem w gości i myślą, że będę gary mył???"

Minęła godzina i cisza. Kazik się wkurzył, wziął swoją dziewczynę, położył na stole, zdjął majtki i z...ął.

Ojciec myśli: "a co mnie to obchodzi, pewnie robią to codziennie, ja się tych garów nie chyce".

Matka myśli: "w dupie to mam. Jak pomyśle o tej patelni, to mi się słabo robi".

Mija dwie godziny i cisza. Kazik się wkurzył, wziął matkę, położył na stół i ją z...ął.

Ojciec myśli: "!#$% mać, przegiął pałę, ale ja to mam w dupie. Całą noc harowałem, a teraz będę garnki mył?"

Dziewczyna myśli: "Grunt, żeby się tylko Kazik nie odezwał".

Mijają trzy godziny i cisza ale... zaczął padać deszcz... Kazik podbiega do okna, patrzy a tam całą wazelinę zmyło mu z Junaka. Załamany myśli:

"Huks, odezwę się."

- Czy macie może wazelinę???

A ojciec na to:

- To ja już może umyję te garnki...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przychodzi niedźwiedź do zająca i rozpaczliwym tonem mówi:

• Zając, ty się mnożysz jak nie wiem co, a ja nic, pomóż przyjacielu.

Zając na to:

• A marchewkę żresz?

Niedźwiedź:

• Nie!

Zając:

• No staaaaaaary!

Pół roku niedźwiedź je marchew no i nic nie pomogło. Znowu przychodzi do

zająca i mówi:

• Zając pomóż, nie bądź taki.

A zając na to:

• A marchewkę żresz?

Niedźwiedź:

• tak!

Zając:

• A tartą?

Niedźwiedź:

• Nie!

Zając:

• No staaaaaaary!

Więc kolejne pół roku niedźwiedź je tartą marchewkę i nic. Znowu

przychodzi do zająca i błaga go o pomoc.

Zając:

• A marchewkę żresz?

Niedźwiedź:

• Tak!

Zając:

• A tartą?

Niedźwiedź:

• Tak!

Zając:

• A z groszkiem?

Niedźwiedź:

• Nie!

Zając:

• No staaaaaaary!

No i znów kolejne pół roku niedźwiedź je tartą marchewkę z groszkiem i

nic. Przychodzi do zająca i mówi:

Niedźwiedź:

• Zając, ja cię bronię przed wilkiem i lisicą a ty mi się tak odpłacasz.

Pomóż mi bo lata lecą a ja dzieci nie mam.

Zając:

• A marchewkę żresz?

Niedźwiedź:

• Tak!

Zając:

• A tartą?

Niedźwiedź:

• Tak!

Zając:

• A z groszkiem?

Niedźwiedź:

• Tak!

Zając:

• A dupczysz?

Niedźwiedź:

• NIE!

Zając:

• No staaaaaaary!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Joola, że monitor oplułem to pryszcz, ale o mało się nie po.....em ze smiechu.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

:wink:

 

Stirlitz obudził się koło drugiej. Pierwsza też była niezła, pomyślał.

* * *

Sekretarz komitetu powiatowego obdzwania okoliczne kołchozy:

- No jak tam idą żniwa?

- Ch*jowo!

- Nie upiększajcie, mówcie jak jest!

* * *

- Dlaczego się upijasz za każdym razem do nieprzytomności?

- Żeby nie musieć się w domu tłumaczyć.

* * *

Na Uniwersytecie Jagiellońskim było czterech bardzo dobrych studentów, radzili sobie świetnie na wszystkich egzaminach i testach.

Zbliżał się egzamin z chemii, miał być w poniedziałek o 8.00, wszystkim z ocen wychodziła 5.

Byli tak pewni siebie, że przed egzaminem zdecydowali poimprezować u kolegów z uniwersytetu w Poznaniu.

Było super, ale zapili ryja w weekend i jak zasnęli w niedziele popołudniu, obudzili się w poniedziałek koło 12.00. Na egzamin oczywiście nie zdążyli, postanowili zabajerować profesora.

Tłumaczyli się że w weekend pojechali do kolegów na uniwersytet do Poznania,

aby pogłębić wiedzę i wymienić doświadczenia.

Niestety w drodze powrotnej, gdzieś w lasach złapali gumę, nie mieli koła zapasowego i długo nie mogli znaleźć nikogo do pomocy. Dlatego niestety przyjechali dopiero kolo południa.

Profesor przemyślał to i mówi:

- OK możecie przystąpić do egzaminu jutro rano.

Studenci zadowoleni, że się udało go zbajerować, pouczyli się jeszcze trochę w nocy i na drugi dzień przyszli jak zwykle pewni siebie.

Profesor posadził ich w czterech osobnych pokojach, zamknął drzwi, a asystenci rozdali pytania.

Cały test był za 100 punktów. Na pierwszej stronie było zadanie za 5 punktów, które wszyscy rozwiązali bez wysiłku.

Na drugiej stronie było tylko jedno pytanie za 95 punktów:

- Które koło?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Trzy kobiety rozmawiają o sposobach na uniknięcie ciąży. Pierwsza mówi:

- "Moja religia nie pozwala mi używać jakichkolwiek metod".

Następna przyznaje się do podobnej sytuacji, ale mówi że wierzy w tzw. "metodę kalendarzową".

Trzecia kobieta mówi:

- "A ja od lat skutecznie stosuję metodę wiaderka i spodeczków!".

Pozostałe panie niezmiernie zaciekawione, proszą o bliższe wyjaśnienia.

- "No cóż, jestem wysoka, mam 189 cm wzrostu. Mój mąż ma tylko 162 cm. Tuż przed stosunkiem stawiam wiaderko na podłodze, dnem do góry. Wchodzi na nie mąż i ... kochamy się na stojąco. Kiedy widzę, że jego oczy robią się wielkie jak spodki - szybko wykopuję wiaderko spod niego..."

 

* * *

To przykre, że niemożliwie ograniczeni ludzie tak często dysponują

nieograniczonymi możliwościami.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Odpowiedz w tym wątku

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.




×
×
  • Dodaj nową pozycję...