Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

Dowcipy


kgadzina

Recommended Posts

  • Odpowiedzi 4,9k
  • Utworzony
  • Ostatnia odpowiedź

Najaktywniejsi w wątku

Bardzo późno w nocy pijany facet wraca do domu. Dzwoni do drzwi, ale żona nie chce mu otworzyć. Facet, czekając, mówi:

- O...twórz kochaaanie... przyniosłem bu... bukiet najpiękniejszych róż na świecie dla naj...najpiękniejszej kobiety na świecie.

Żona otwiera drzwi, facet wchodzi do mieszkania i idzie prosto do sypialni.

- A gdzie róże? - pyta żona.

- A gdzie... najpiękniejsza kobieta na świecie?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Rolnik i jego żona leżeli sobie w łóżku. Ona szydełkowała, a on czytał

"Działkowca". W pewnej chwili mąż odłożyl gazetę i powiedział do żony:

- Wiedziałaś, że ludzie to jedyny gatunek, ktorego samice sa w stanie

odczuwać orgazm? Żona usmiechnęła się niewinnie

- Naprawdę? Udowodnij to...

Rolnik podrapał się chwilę po głowie i powiedział:

- Dobrze, - po czym wstał z łóżka i poszedł gdzieś, zostawiając żonę z

wyrazem totalnego zdumienia na twarzy.

Po pół godzinie rolnik wraca totalnie zmęczony i spocony i mowi:

- A więc... krowa i owca na pewno nie mogą, natomiast swinia kwiczała w taki

sposób, że nie jestem pewien...

 

 

- Moja żona jest tak paskudna, że jak ją postawiłem na polu zamiast stracha na wróble, to ptaki oddały zeszłoroczne czereśnie...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pewne amerykańskie małżeństwo, w którym mężczyzna nie mógł niestety

 

mieć dzieci, postanowiło skorzystać z usług tzw. zastępczego ojca. Po

dokonaniu wszelkich niezbędnych ustaleń i formalności małżonek wyszedł

na golfa, zostawiając żonę w oczekiwaniu na przybycie "specjalisty".

Przypadek sprawił, że w tym samym dniu w miasteczku zjawił się

objazdowy fotograf, specjalizujący się w zdjęciach dzieci. Zadzwonił

do drzwi w nadziei na zarobek.

 

- Dzień dobry, madame, ja jestem...

 

- Ależ wiem, oczekiwałam pana - odpowiada kobieta i prowadzi go do

środka.

 

- Ooo, doprawdy? - zdziwił się fotograf. - Ja, widzi pani,

specjalizuje się w dzieciach...

 

- Wspaniale, właśnie o to chodziło mężowi i mnie. - mówi kobieta i po

chwili pyta spłoniona z emocji: - To gdzie zaczniemy?

 

- No cóż - odpowiada fotograf - myślę, że może pani zdać się zupełnie

na mnie. Mam duże doświadczenie. Z reguły zaczynam w kąpieli, tak ze

dwa - trzy razy, później zwykle ze dwie pozycje na kanapie, w fotelu i

z pewnością parę w łóżku. Nieraz doskonale efekty osiąga się na

dywanie w salonie... Naprawdę można się wyluzować...

 

- "dywan w salonie..." - Myśli kobieta. - "Nic dziwnego, że mnie i

Harry'emu nic nie wychodziło..."

 

- Droga pani, nie mogę gwarantować, że każde będzie udane. -

kontynuuje fotograf. - Ale jeżeli wypróbuje się kilkanaście pozycji,

jeżeli strzelę z sześciu - siedmiu różnych katów, wówczas jestem

pewien, że będzie pani zadowolona z rezultatu...

 

Kobieta z wrażenia zaczęła wachlować się gazetą, a facet nawija dalej:

 

- Musi się pani również liczyć z tym, że w tym zawodzie, podczas

roboty, człowiek cały czas jest w ruchu. Kręcę się tu i tam, wchodzę i

wychodzę nieraz kilkanaście razy w ciągu minuty, ale proszę mi

wierzyć, że rezultaty mojej pracy rzadko zawodzą oczekiwania...

 

Kobieta usiadła przy otwartym oknie, spocona z wrażenia...

 

- Ha! A żeby pani widziała, jak wspaniale wyszły mi pewne bliźniaki!

 

Zwłaszcza biorąc pod uwagę trudności, jakie ich matka robiła mi przy

współpracy...

 

- Taka była trudna? - spytała mdlejącym głosem kobieta.

 

- Straszliwie... Żeby uczciwie zrobić robotę, musieliśmy pójść do

parku. Ale był cyrk! Ludzie tłoczyli się dookoła ze wszystkich stron,

żeby zobaczyć mnie w akcji... TRZY GODZINY! Proszę sobie tylko

wyobrazić: TRZY GODZINY ciężkiej fizycznej pracy! Matka cały czas się

darła i jęczała tak głośno, że z trudem mogłem się skoncentrować. W

końcu musiałem się spieszyć, bo zaczynało się robić ciemno. Ale

naprawdę się wkurzyłem, kiedy wiewiórki zaczęły mi obgryzać sprzęt...

 

- Sprzęt... - głos kobiety był ledwo słyszalny. - Chce pan powiedzieć,

że wiewiórki naprawdę obgryzły panu... khem.. sprzęt..?

 

- Hehehe, a skądże, połamałyby sobie zęby, twardy jest jak hartowana

stal... No cóż, jestem gotów, rozstawie tylko statyw i możemy się

zabierać do roboty.

 

- STATYW ?

 

- No a jakże, muszę na czymś oprzeć tę armatę, za ciężka jest, żeby ją

stale nosić... Proszę pani! Proszę pani!!! Jasna cholera, ZEMDLALA!!!;

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dyrektor przyjmuje do pracy sekretarkę:

-Ile pani zarabiała w poprzednim zakładzie?

-Pięć tysięcy.

-To ja z przyjemnością dam pani dziesięć tysięcy.

-Z przyjemnością, panie dyrektorze, to ja miałam dwadzieścia!

 

 

 

Dyrektor zabrał na bankiet własną żonę i przedstawia jej innych dyrektorów, ich żony i sekretarki.

-To jest dyrektor Kowalski, jego żona oraz sekretarka, także kochanka. To jest dyrektor Malinowski, jego żona oraz sekretarka także kochanka. A to jest moja sekretarka i kochanka...

Na to żona szepce mu na ucho:

-Nasz najładniejsza...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przychodzi hipochondryk do lekarza i mówi:

- Panie doktorze, żona mnie zdradza, ale nie rosną mi rogi.

- Proszę pana, z tymi rogami to tylko takie powiedzenie.

- Uff, a już myślałem, że mam niedobór wapnia.

 

 

Po seksie.

Ona:

- Kochanie, weźmiemy ślub?

On:

- Zdzwonimy się.

 

 

- Odwróć się i zdejmij majtki!

- Nie, Leszek, nie chcę w dupę!

- Nie bój się, Sylwia, to nie boli.

- A Ksenia mówiła, że boli!

- Ksenia się wierciła, nie mogłem trafić to i może zabolało.

- Leszek... wstydzę się...

- Sylwia, znamy się przecież do lat... Przecież nie możesz się mnie wstydzić, Sylwia!

- To... to... to zamknij oczy, Leszek!

- Kurcze blade, jak zamknę, to nie trafię!

- Leszek, to weź jakoś... inaczej!

- Inaczej... inaczej! Otwórz usta! Weź do buzi, łyknij! Dobrze....

A teraz idź do poczekalni i powiedz, żeby weszła następna. Pierdzielone baby, jak się one tej szczepionki od grypy boją! Tylko: "tabletka? i ?tabletka".

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zima, Alpy, stok. Facet rusza z góry, odbija się kijkami i jedzie na bombę.

Nagle podskakuje na muldzie, obraca go, leci w powietrzu, koziołkuje, w tumanie śniegu wali z impetem prosto w drzewo...

Kijki w jedna, narty w druga, gość totalnie rozwalony, zęby wybite, krew z nosa, nogi i ręce poskręcane w dziwny sposób.

Otwiera nieprzytomne oczy, wciąga głęboko górskie powietrze i mówi:

- No i cooo, i tak lepiej niż w pracy!

 

 

 

Małżeństwo świętuje 25 rocznicę ślubu.

- Muszę ci kochanie coś wyznać - mówi mąż. - Jestem daltonistą.

- I ja chciałabym coś ci wyznać - mówi żona. - Nie jestem z Rzeszowa, jestem z Mozambiku...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wpada policjant z drogówki do domu a tu żona w negliżu, pościel rozwalona, zaczyna wykrzykiwać:

- Wiem, że on tu jest zaraz go znajdę i zabije mam broń.

Otwiera szafę i stwierdza:

- Tu nikogo nie ma ale ja wiem, że on tu jest zaraz go znajdę i zabije. Może jest w łazience.

Otwiera drzwi od łazienki i stwierdza coraz głośniej:

- Tutaj go nie ma ale wiem, że gdzieś jest i zaraz go znajdę.

Coraz głośniej woła:

- Zaraz zobaczę pod łóżko i go znajdę.

Wtedy spod łóżka wysuwa ręka z banknotem 100 złotowym. Policjant wyraźnie zadowolony bierze banknot i z triumfem w głosie stwierdza:

- I tutaj też go nie ma, ale go znajdę i zabije.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Plotkują dwie przyjaciółki:

-Nie wyobrażasz sobie, jakiego pecha ma Ziuta. Kupiła sobie drogo komplet seksownej bielizny osobistej i poszła do lekarza. Teraz rzeczywiście jest chora z wściekłości.

-Dlaczego?

-Bo lekarz kazał jej pokazać tylko język!

 

 

Amerykanka rozmawia z Francuzką o miłości.

-Francuz -mówi paryżanka -zdobywa kobietę subtelnie. Najpierw całuje końce jej palców, potem ramię, ucho, kark...

-Mój Boże! -wzdycha Amerykanka. -W tym czasie Amerykanin wraca już z podróży poślubnej.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tego dnia miarka się przebrała. Anna postanowiła z sobą skończyć.

Usiadła w kuchni koło lodówki. Po chwili usłyszała znajomywarkot.

Jej mąż wrócił właśnie z działki, gdzie kosił trawniki. Za chwilę

wszedł do domu, cmoknął Annę w policzek.

Wziął do ręki otwieracz, wyjął z lodówki butelkę piwa.

Gdy odskoczył kapsel i syknęła mgiełka, Anna szybkim

ruchem wyrwała mężowi butelkę i wyrzuciła przez okno.

 

Śmierć miała szybką.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Odpowiedz w tym wątku

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.




×
×
  • Dodaj nową pozycję...