Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

Dowcipy


kgadzina

Recommended Posts

  • Odpowiedzi 4,9k
  • Utworzony
  • Ostatnia odpowiedź

Najaktywniejsi w wątku

Poszedł ksiądz na targ kupić coś do jedzenia, bo miał mieć w parafii wizytację biskupa i biskup miał zostać na kolację.

Podszedł do gościa z rybami i mówi:

- Oj, jaka piękna, duża ryba!

Sprzedawca na to:

- Pięknego skurwiela złapałem, co?

Ksiądz się obruszył:

- Panie, ja wszystko rozumiem - piękna duża ryba, ale żeby zaraz przy księdzu takie epitety wstyd!

Sprzedawca wyjaśnia:

- Ale proszę księdza - skurwiel to jest nazwa tej ryby, tak samo jak płotka, okoń czy pstrąg.

- Aaa no to w porządku. Poproszę tego skurwiela. Przygotuję go na kolację z biskupem.

Przychodzi ksiądz na parafię pokazuje rybę siostrze zakonnej.

Zakonnica:

- O jaka piękna duża ryba.

A ksiądz na to:

- Ładnego skurwiela kupiłem, co?

Zakonnica:

- Ale co ksiądz - takie słownictwo?

A ksiądz wyjaśnia, że to ta ryba się nazywa skurwiel - tak jak inne, płoć czy szczupak.

- Aaaa. to rozumiem.

Ksiądz polecił zakonnicy żeby ta przygotowała skurwiela na kolację z biskupem.

Stoi zakonnica w kuchni, skrobie rybę a tu wchodzi kucharka.

- O jaka piękna duża ryba - mówi kucharka.

Siostra na to:

- Piękny skurwiel, prawda?

- Ależ co siostra? Nie poznaję! - obrusza się kucharka.

A siostra, że ta ryba się nazywa skurwiel - tak jak inne się nazywają, karp czy lin.

Siostra kazała przygotować skurwiela na kolację z biskupem.

Wieczorem przyjeżdża biskup, siada przy stole z księdzem i zakonnicą.

Kucharka wnosi główne danie - rybę.

Ksiądz biskup:

- Jaka piękna, duża ryba!

Na to proboszcz:

To ja tego skurwiela znalazłem i kupiłem.

Odzywa się zakonnica:

- A ja tego skurwiela skrobałam.

Na to włącza się kucharka:

- A ja tego skurwiela usmażyłam i przyrządziłam.

Ksiądz biskup uśmiechnął się, wyjął z torby litr wódki i mówi:

- Kurwa, widzę, że tu sami swoi!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Młode małżeństwo dorobiło się synka, osobnik ten był normalny tylko nie cierpiał mleka i innych przetworów mlecznych. Pewnego ranka mamusia wychodzi do sklepu kupić synkowi drożdżówkę i mówi tatusiowi:

- Ja wychodzę, a ty spróbuj dać mu mleko

Po powrocie... pełne zdziwienie! Synek zjadł mleczną zupę.

- Jak to zrobiłeś? - pyta męża.

- Aaa... opowiadałem mu różne rzeczy... no i zjadł.

- Co mu opowiadałeś?

- No, że jak nie będzie jadł mleka... to będzie miał małego członka. Na to żonka - trzask go w pysk!

- Ty świnio! Dzieciakowi takie świństwa opowiadasz?!

Po ok. 30 minutach wpada do pokoju i znowu wali męża po pysku.

- A teraz to za co?! - krzyczy stary.

- Za to, że jak byłeś mały to mleka nie piłeś!!!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Trzech facetów wybrało się razem na wakacje. Na miejscu okazało się, że jest tylko jeden hotel z wolnymi miejscami. W hotelu był tylko jeden wolny pokój i chcąc nie chcąc , mężczyźni musieli go zaakceptować. Po nocy spędzonej we trzech w jednym łóżku opowiadają swoje sny:

- Czuję się, jakby ktoś mi w nocy zrobił dobrze-mówi ten, który spał z lewego boku.

- To śmieszne , ale ja podobnie-dziwi się facet, który spał po przeciwnej stronie łóżka.

- Ja tam nie wiem-mówi ten, który spał pośrodku.-Ale mi się śniło, że jeździłem na nartach.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Blondynka kupiła sobie sportowy wózek. Już na pierwszej przejażdżce zajechała drogę wielkiej ciężarówce. Pisk opon, dym spod kół, i naczepa znalazła się w rowie.

Blondynka zdążyła szczęśliwie wyhamować. Z kabinki tira wygramolił się mocno wkurzony szofer. Wyciągnął z kieszeni kawałek kredy i narysował

kółko na asfalcie. Następnie wyciągnął blondynkę z samochodu, postawił w tym kółku i krzyczy:

-Stój tu pokrako i nie ruszaj się stąd! Blondynka stanęła posłusznie, a facet zabrał się za demolkę jej nowego auta. Wyrwał drzwi, przednie fotele wyrzucił do rowu.

Ogląda się za siebie, a blondynka nic. Stoi i się uśmiecha.

-Czekaj no cholero - pomyślał facet wyciągając wielki nóż. Spruł dokładnie tapicerkę, podziurawił opony, ogląda się za siebie. Blondynka nic, tylko się śmieje.

-Zaraz cię jeszcze bardziej rozbawię!

Facet poleciał po kanister, oblał samochód i podpalił. Wraca do blondynki, a ta wciąż stoi, tylko buźka jej się śmieje.

-Hihi... haha...

-No i co w tym takiego śmiesznego?

-A, bo jak pan nie patrzył, to ja wyskakiwałam z tego kółka...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Goj wynajmuje w Jerozolimie mieszkanie z oknami skierowanymi na Ścianę

Płaczu. Codziennie widzi przez okno starego Żyda Mosze energicznie się modlącego.

Po kilku dniach pyta Mosze:

- Przychodzi pan każdego dnia do ściany. Od jak dawna pan to robi i o co się modli?

- Przychodzę tutaj każdego dnia od 25 lat. Rano modlę się za pokój na

świecie i za braterstwo ludzi. W obiad modlę się o wyeliminowanie chorób i zaraz na

ziemi. Wieczorem modlę się o pokój i zrozumienie między Izraelczykami i Palestyńczykami.

Goj jest pod wrażeniem.

- I jak pan się z tym czuje?

Starszy mężczyzna odpowiada spokojnie i z rezygnacją:

- Jakbym kurwa mówił do ściany...

 

Siedzi pijak na dworcu autobusowym obok księdza. Ksiądz niezadowolony, bo

sąsiad "wonie" alkoholem. Pijak wyjmuje z kosza na śmieci gazetę i czyta.

Po chwili zwraca się do księdza:

- Co powoduje artretyzm?

Ksiądz pomyślał: no! teraz mu palnę kazanie! - i zaczyna:

- Jeżeli nadużywasz alkoholu, papierosów, prowadzisz życie niemoralne -

cudzołożysz, kradniesz, nie szanujesz wartości - to Bóg zsyła artretyzm!

Pijak pokiwał ze zdziwieniem głową i głęboko się zamyślił. Księdzu głupio

się zrobiło, że tak z góry potraktował bliźniego. Zaczyna w pojednawczym

tonie:

- Przepraszam, a jak długo pan ma ten artretyzm?

- Ja? - dziwi się pijak. - Ja nie mam. Właśnie czytam, że papież ma!...

************

Pewien właściciel sklepu, bardzo nie lubił Chińczyków. Pewnego dnia

przyszedł do niego Chińczyk i pyta:

- Potrzebuję dla mój kot Whiskas.

- Jak przyniesiesz kota, to ja ci sprzedam Whiskas.

Chińczyk rad nie rad poszedł po kota do domu, a gdy wrócił otrzymał Whiskas.

Dwa dni później przychodzi ponownie i prosi:

- Ja chcieć kupić Pedigripal dla mój pies.

Sprzedawca mówi:

- Jak przyjdziesz z psem, to ja ci sprzedam Pedigripal.

Po przyjściu z psem, Chińczyk otrzymał swój Pedigripal. Następnego dnia

Chińczyk przychodzi do sklepu z dużą papierową torbą i mówi do

sprzedawcy:

- Pan tu włożyć ręka.

- A po co?

- Pan włożyć

Sprzedawca wkłada rękę do torby, a Chińczyk mówi:

- Pan pomacać! Miękkie?

- No tak...

- Ciepłe?

- No tak...

Na to Chińczyk uprzejmym głosem prosi:

- Ja chcieć kupić papier toaletowy!

***************

 

Wczesny ranek, jezioro spowite mgłą... niezmąconą taflę wody przecina

łódka. Na łódce wieszcze: Adam Mickiewicz i Aleksander Puszkin recytują wymyślone

na poczekaniu fraszki. Wtem ich oczom ukazuje się łódka, w której siedzą

dwie cudowne białogłowy. Puszkin widząc tę piękną scenę mówi:

- Cud nad cudami, dziw nad dziwami, łódka płynie z dwiema dziurami.

Na to wieszcz Adam: - Szybko wiosłuj mości panie, my są kołki na zatkanie.

***********

Na ławce w parku siedzi chłopaczek i zajada cukierek za cukierkiem.

Siedzący obok starszy jegomość mówi:

- Chłopcze, jak będziesz jadł tyle słodyczy, to bardzo szybko powypadają

ci zęby.

Malec popatrzył na gościa i odpowiedział:

- Mój dziadek dożył 105 lat i miał wszystkie zęby.

- Tak? A też jadł tyle cukierków?

- Nie, on się po prostu nie wpierdalał w nie swoje sprawy.

**************

Mąż siedzi przy komputerze, za jego plecami żona. Żona mówi:

- No weź, puść mnie na chwilę, teraz ja sobie posurfuję po internecie...

A mąż na to:

- No wiesz szału można dostać! Czy ja Ci wyrywam gąbkę z ręki jak

zmywasz naczynia?

 

============

 

Czym się różni ślub kumpla od pogrzebu kumpla?

Tym, że po pogrzebie można go odwiedzać...

 

 

O trzeciej w nocy ONA po cichutku wymknęła się z małżeńskiego łoża do

sąsiedniego pokoju. Klawiaturą rozbiła 22-calowy monitor, wszystkie płyty

DVD porysowała i podeptała swoimi pantoflami. Obudowę komputera potraktowała

zapalarką do gazu, a drukarkę utopiła w wannie. Potem wróciła do sypialni,

do ciepłej pościeli i przytuliła się z miłością do boku swego nic

nie podejrzewającego, śpiącego męża. Była przeświadczona, że już do końca życia cały

wolny czas będzie przeznaczał na ich miłość. Zasnęła.

Do końca życia pozostały jej trzy godziny...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przyjechała z Ameryki kobitka do Francji i postanowiła zabawić się na całego. Wsiada do taxi i pyta gościa, gdzie jest najbardziej rozrywkowy lokal. Facet mówi, że chętnie ją do takiego zabierze. Kobitka pyta, czy na pewno lokal jest najlepszy. Taksiarz odpowiada że wszystkie paryżanki tam jeżdżą. W lokalu nic ciekawego bar, scena parę koślawych stolików, ale w cholerę kobiet. Wszystkie siedzą sączą drinki i na coś czekają. Po paru godzinach kobitka znudzona jak diabli stwierdza że wychodzi; ale w tym momencie wychodzi na scenę prezenter i zapowiada numer który wykona Pepee. Wszystkie babki w klubie zrywają się na równe nogi i lecą pod scenę. Zaciekawiona kobitka też tam podchodzi; na scenę wychodzi facio chudy, z podkrążonymi oczami z krzesełkiem w ręku; rozlegają się oklaski i w ogóle jest głośno. Kobitka patrzy ponuro. Facio stawia krzesełko, wyciąga z kieszeni orzech włoski i kładzie go na krześle, następnie wyciąga ze spodni fiuta; przymierza się nim do orzecha i wali w niego cisem karate. Orzech rozpryskuje się na drobne kawałki kobita jest zafascynowana. Wraca do domu i opowiada o tym wszystkim znajomym.

Po 30 latach postanawia jeszcze raz ujrzeć tego typu numer. Jedzie do Francji, do klubu i czeka. Wychodzi prezenter i zapowiada Pepee. Kobitka zdziwiona, jak to, przecież to chyba nie ten sam facio, byłby już strasznie stary. Czeka i widzi tego samego gościa to samo krzesło, tylko w drugim ręku orzech kokosowy. Kobitka w szoku. Pepee robi ten sam numer z kokosem i idzie za kulisy. Kobitka nie wytrzymuje, kupuje kwiaty, flachę i leci za kulisy. Spotyka się z Pepee i pyta:

- Jak pan to zrobił, 30 lat temu byłam i pan rozbijał orzechy włoskie, a teraz kokos?!! Ile to lat pan trenował i jak pan to robi?!!! Pytań nie było końca.

Na to Pepee odpowiada:

- Kochana, to już nie te oczy...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Najnowszy dowcip na FM:

Nowe Forum Muratora ;)

 

Mało śmieszne.... ;)

 

 

 

Facet budzi się w południe na potwornym kacu.

Patrzy, na stole cztery schłodzone butelki piwa i list następującej

treści:

"Kochanie, wypoczywaj. Jakbyś czegoś potrzebował to zadzwoń.

Zwolnię się z pracy i przyjadę. Twoja kochająca żona".

Facet pyta syna:

- Co się wczoraj stało? Nic nie pamiętam. Czyżbym wrócił w nocy

z kwiatami albo pierścionkiem?

Syn na to:

- Przyszedłeś o piątej nad ranem kompletnie pijany, awanturowałeś się, a gdy matka chcąc cię rozebrać ściągała ci spodnie, powiedziałeś: "Spadaj dziwko, jestem żonaty!"

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 weeks później...

Britain: Iceland are you crazy!? Why did you send us volcanic ash? Our airspace has shout down.

Iceland: What? That's what you asked for isn't it?

Britain: NO! We said cash! Cash you dyslexic idiot. CASH!

Iceland: Wooops...

 

To the British and Dutch Goverments: There is no C in the Icelandic alphabet, so when you ask for Cash, all you get is...

;)

----------------------------------------------------------------------------------------------------

 

"(...) W skrócie chodzi tu znowu o spłatę zadłużenia słynnego już banku.

Brytyjczycy dziwią się dlaczego zamiast pieniędzy dostają pył wulkaniczny, który zmusza ich do zamykania lotnisk. Również Islandczycy są zdziwieni, sądząc, że tego właśnie od nich oczekiwano... Całość zamyka się w grze słów polegającej na tym, że oprócz słów obcych i imion w islandzkich słowach nie występuje litera 'C'. Dlatego jeśli prosi się Islandię o pieniądze (cash) można dostać tylko pył (ash)."

 

Joke jest w wielu miejscach w Sieci, ten opis (z poprawkami) akurat stąd:

>> http://cowul.blox.pl/2010/04/Pyl-na-wietrze.html

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Na pustym jeszcze placu budowy brygadzista staje przed robotnikami i mówi:

- Panowie rozpoczynamy i pamiętajcie: budujemy solidnie, bez fuszerki, bez wynoszenia na lewo materiałów. Budujemy najlepiej jak umiemy, bo budujemy dla siebie.

- A co to będzie? - pyta się jeden z robotników.

- Miejska Izba Wytrzeźwień.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Odpowiedz w tym wątku

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.




×
×
  • Dodaj nową pozycję...