kolegarafael 18.02.2003 11:24 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 18 Lutego 2003 Zacząłem budowę naszego domu w maju 2002 r i pierwszą osobą która rzuciła mi 'kłodę' pod nogi to była sołtysowa która mieszka tuż obok mojej działki. A dokładnie nie była to 'kłoda' a policja którą wezwała ponieważ na drodze do działki jest most i ograniczenie tonażu do 7 ton. Jak wiadomo 8 palet z porothermem + samochód to jest 'troch wiecej' niż 7 ton no i zaczęła się jazda z mandatami. Średnio jeden na miesiąc. Kobieta jest rewelacyjna ponieważ każde wydanie warunków ZIZT kończy sie jej sprzeciwem i wniosek trafaia do Samorządowego Kolegium Odwoławczego. Na prąd czekaliśmy przesło 3 lata. Tak to jest z ludźmi który mają nam służyć... No cóż wszystlim budowniczym życzę wytrwania w budowaniu. Pozdrawiam Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
ged 19.02.2003 19:25 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 19 Lutego 2003 Proste - klin klinem - znajdź na nią haka i po problemie. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Majka 20.02.2003 08:41 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 20 Lutego 2003 Z władzą na danym terenie należy się zaprzyjaźnić. Teraz masz sytuację zaognioną, więc będzie to trudne. My przed budową poznaliśmy sołtysa, wszystko z nim uzgodniliśmy /mimo, że nie było takiego obowiązku/. Od 2 lat mamy sołtysową, wielokrotnie "ucinamy" półgodzinne pogaduchy, jak zdechł jej stary pies załatwilismy małego wilczka /Tomek pojechał z nią naszym autem po psa do drugiej miejscowości/. Budując dom trzeba pamiętać o tym, że jest się "nowym" wśród ludności miejscowej Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
paj 20.02.2003 09:00 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 20 Lutego 2003 Z mojego doswiadczenia z soltysem to mam mieszane uczucia, jak kupilismy ziemie to pierwsze kroki do soltysa:smile: , pomoglo podlizywanie sie bo podczas starania sie o pozwolenie na budowe okozalo sie, ze nasze dzialki sasiaduja ze soba, sam bez zadnych naszych prosb pozbieral we wsi podpisy od ludzi, ktorzy granicza z nami i zawiozl je do gminy, o protestach nie bylo mowy:smile:. Pozwolenie dostalismy po 2 tygodniach!!!Pozniej wspomnial cos o wznowienie granic bo jego poprzedni wlasciciel zaoral za duzo:smile:, wznowilismy granice i sie chlop zawiodl niemilosiernie, zamiast zyskac, stracil caly potok i troche drogi ..... Od tej pory stosunki MOCNO sie oziebily, ale jak przechodzi obok domu a my jestesmy na budowie to zawsze krzyknie Szczesc Boze:smile:, tak to jest .... Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Recommended Posts
Dołącz do dyskusji
Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.