Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

Od kwietnia do ... zimy (a może jesieni?)


Recommended Posts

PODJAZD I KONIEC FAJERWERKÓW

Nie zdążyłam wczoraj powklejać zdjęć, bo komputer był wykorzystywany do prowadzenia konferencji na wysokim szczeblu pomiędzy Niepołomicami a Kołobrzegiem. W rozmowie brały czynny udział cztery osoby w zróżnicowanym wieku, jeden pies (właściwie suka) marki niesprecyzowanej i jedna kocica rasy pampers.

Dzisiaj nadrabiam zaległości:

 

http://images29.fotosik.pl/103/228f61226dc6c5ec.jpg

 

http://images22.fotosik.pl/190/fea171a62eb459f1.jpg

 

http://images30.fotosik.pl/103/08ccd0218591dfe9.jpg

 

Komentarz:

Koło, które zaczyna się na chodniczku, a poza nim jest już tylko okręgiem z grafitowej kostki, zostanie wypełnione szarym żwirkiem w kolorze możliwie zbliżonym do koloru szarej kostki. W pozostałą część tego, co pomiędzy pozdjazdem a chodniczkiem, dosypiemy ziemi. Aktualnie obowiązująca koncepcja wypełnienia tego miejsca to wrzosowisko, może z domieszką wrzośców i/lub lawendy, żeby nie tyko jesienią było tu ładnie. Bliżej furtki posadzę klon palmolistny, koniecznie o zielonych liściach przebarwiających się jesienią.

Na podjeździe jest jeszcze jedno duże koło (miało być mniejsze, ale wyszło takie samo, jak to na chodniczku) i kawałek mniejszego (tam, gdzie stoi Weronika). Niestety nie widać spod piasku. Chodniczek zmiotłam, żeby nie wnosić piasku do domu, ale musze i tak przemiatać paisek po nim, żeby wypełniać wyłażące ciągle szpary.

Uprzejmie informuję, że mogę z czystym sumieniem polecać brukarzy. Pracę wykonali szybko, sprawnie i w umówionym terminie (najważniejsze!). Najbliższe wolne terminy mają w przyszłym roku.

 

Ogłaszam koniec fajerwerków!

Wprawdzie przydałoby się jeszcze kilka (kominek, taras z zadaszeniem, telewizor w salonie, balustrada balkonu, ogrodzenie z przodu...), ale nasz skarbiec, w którym już od jakiegoś czasu prześwitywało dno, teraz świeci pustkami.

Nie znaczy to, że już nic się nie będzie działo. Nabyliśmy trochę różnych różności, które teraz możemy po kolei wykorzystywać, robiąc to i owo w domu. Oczywiście, będę się chwaliła efektami, gdy będą tego godne. obecnie najpielniejszym zadaniem jest uporządkowanie faktur i odzyskanie jakiejś kasy z VATu. Może na coś jeszcze wystarczy.

 

A teraz idę wykorzystać ładną pogodę i posadzić resztę wyszabrowanych w Opolu roślinek. Bagażnik był pełen patyków i zielska wszelakiego. Część posadziłam wczoraj, ale nie zdążyłam wszystkiego, bo w poniedziałki mam zajecia dodatkowe: dwie młodsze dziewczyny trzeba zaprowadzić na karate.

Heeej, szpadle w dłoń!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 250
  • Utworzony
  • Ostatnia odpowiedź

Najaktywniejsi w wątku

NASZ WSZECHSTRONNIE UŻYTECZNY IVAR

 

Właśnie zrobiłam sobie chwilę przerwy w pracy zarobkowej, na zieloną herbatkę i chwilkę rozrywki:

 

Roślinki zdążyłam posadzić prawie wszystkie. Niektóre czekają zadołowane. Może tak będą musiały przetrwać zimę, a może zdążę je posadzić, bo zapowiadają jeszcze kilka cieplejszych dni pod koniec tygodnia. Zależy jak mi pójdzie praca.

 

W sobotę poustawialiśmy resztki IVARA u Madzi. Pisałam już, że ten wszechstronny mebel towarzyszy nam prawie od początku naszego wspólnego mieszkania. Jest baaardzo ustawny i pasuje wszędzie. Już myślałam, ze się z nim rozstaniemy, ale jednak stoi za moimi plecami w pracowni (to już było na zdjęciach). Zostało nam jeszcze kilka drabinek i półek różnorakich, a Madzia nie miała biurka ani półek na książki. Stwierdziliśmy, że zanim zaczniemy (Andrzej zacznie, ja co najwyżej pomogę) tworzyć jej docelowe meble, postawimy biurko mojego pomysłu wyzdajane z IVARa. POnieważ ten zestaw daje możliwość dowolnego ustawienia wysokości blatu w bardzo prosty sposób, jest to idealne wyjście dla rosnącego dziecka. Wymagało to wprawdzie przecięcia jednej drabinki na pół, ale poświęciliśmy ją bez żalu. Andrzej miał bardzo tajemniczą minę, kiedy zaczynał montować biurko. Wpadł na pomysł wykonania tymczasowo większego zestawu. Ponieważ ja miałam podobny pomysł, zabraliśmy się do montażu razem. Wprawdzie wymagało to małej rewolucji w pracowni, ale warto było. I teraz Madzia ma swoje idealnie dopasowane do wzrostu biureczko, które będzie rosło wraz z nią, wysoką półkę na książki i niższą przyłóżkową. Po skleceniu wszystkiego do kupy, stwierdziliśmy, że razem tworzy to całkiem udany zestaw mebli. Kto wie, czy po drobnej przeróbce (wycięcie niepotrzebnej części szerokiej drabinki), nie zostanie na dłużej. Przynajmniej do czasu, kiedy Madzi będzie można zrobić już biurko docelowej wysokości. No bo po co kombinować, jak wyzdajać biurko z regulacją wysokości blatu, skoro już takie ma?

Poustawiałam na półkach ksiażki, które do niedawna leżały na stosie koło drzwi. Ale tam teraz ładnie! Jak ja lubię ustawiać książki!

Ten IVAR to był świetny pomysł! Sprzed trzynastu lat!

Oczywiście zdjęcia będą. Później.

Już tylko małgosiowe książki leżą na podłodze. Za to zapewne zabierzemy się za jej szafę i półki, kiedy tylko będzie na to czas. Taka rekompensata.

 

Teraz trzeba posprzątać w garażu, żeby wreszcie dało się tam wjechać samochodem. No i tych z Migasa pogonić z naprawą bramy. Na razie tyle im się udało, że można ją normalnie zamknąć ręcznie. Elektryki nie da się podłączyć. A może to wina bramy?

 

Podjazd już właściwie wychynął spod piasku i można mu zrobić zdjęcie.

 

Dobra herbatka była, a teraz spadam do roboty.

Pa!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

PATYKI

Jakoś nie mam natchnienia, więc szczegóły będą później. Teraz z kronikarskiego obowiązku odnotuję tylko, że pojawiły się patyki powtykane w ziemię tu i ówdzie.

Najpierw dwa orzechy włoskie - poszukiwany Leopold i Resovia (strasznie łakomi na orzechy jesteśmy). Ten pierwszy to prezent.

Potem wiśnia Łutówka, dwie renklody (Ulena i Brzoskwiniowa), dwie czereśnie (Burłat i .. zapomniałam, ale sprawdzę) z czego jedna duża a jedna na podkładce skarlającej (Bladoróżowej chyba nie da się tu kupić), brzoskwinia Inka, dwie porzeczki czerwone, dwie białe, po jednym agreście czerwonym i białym (Triumfy oba), dwie jeżyny bezkolcowe (Orkan) i to chyba na razie tyle. Jeszcze będzie Szklanka, ale to później, bo na razie nie było.

Poza tym mamy maliny (czekają na skopanie kawałka ziemi im przeznaczonego), orzechy laskowe (dwa już są na swoich miejscach, dla pozostałych wiosną ogrodzimy jeszcze kawałek naszego "pola", bo się już nie zmieszczą), jedną jeżynę bezkolcową nieznanej nam odmiany, ale na pewno "rasową" bo od ogrodnika-pasjonata otrzymaną i kilka sadzonek winogron-niespodzianek, którym musimy wreszcie znaleźć miejsce.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 3 weeks później...

BĘDĄ... NIE BĘDĄ... CZYLI O WYCENIE ROLET

 

Zapowiedziałam jakiś czas temu, że jeszcze się na coś może szarpniemy. Na rolety mianowicie. Jako że nie przewidzieliśmy tego wcześniej (dużo wcześniej) wnęki okenne są za małe, żebyśmy mogli kupić sobie normalne rolety w kasetach z prowadnicami. Po prostu okna się nie da otworzyć, jeżeli będzie do niego przyczepiona roleta.

Rozważaliśmy różne możliwości: rolety rzymskie (owszem, ale tylko tam, gdzie nic innego na oknach nie będzie, a ja chcę mieć w salonie i jadalni coś namotanego na karniszach, bo to, w przeciwieństwie do rolet, można małym kosztem zmieniać), rolety wiszące nad wnęką okienną, a nie na oknie (odpadły z wielu powodów praktycznych i estetycznych), aż wreszcie trafiliśmy na rolety plisowane. Miła acz niekompetentna pani w punkcie usytuowanym w centrum handlowym nie miała wzorów materiałów i nie potrafiła niczego konkretnego powiedzieć o cenach tych rolet, poza tym, że są "trochę" droższe niż tradycyjne w kasetach, ale po wybraniu materiałów z 1 lub 2 grupy wcale nie musza być droższe niż te tradycyjne z droższych materiałów. Ponieważ nie mieliśmy lepszych pomysłów, umówiłam się na pomiar (bezpłatny w razie podpisania umowy, 30 zł, jeżeli umowy nie podpiszemy).

Rolety tradycyjne na 13 okien (znaczy skrzydeł okiennych) wyceniano nam na około 800 zł. Niech te kosztują 1200, 1500 zł - przeżyjemy.

Przyjechał pan, zrobił pomiary, wybralam materiały i usłyszałam wycenę. No zgadnijcie!

Szczęka opadła mi z hukiem, zadzwoniłam do Andrzeja, zapłaciłam za pomiar...

3188 zł!!!

Nieco inaczej rozumiem słowo "trochę" niż owa pani.

I znaleźlismy się w punkcie wyjścia.

Wieczorkiem siadłam do komputera, weszłam na allegro, wpisałam w wyszukiwarkę słowo "plis" i wyrzuciło mi... spódnicę sztk raz. Zrezygnowana zaczęłam przeglądać wszystkie rolety, ale były głównie te w kasetach lub bez, takie najbardziej badziewiaste. Aż na samym końcu (prawo Murphy'ego: Rzecz, której szukasz, znajduje się w ostatnim z miejsc, w które zajrzysz") widnieje jak byk "roleta plis". Ależ to allegro ma beznadziejną wyszukiwarkę!

Poprosiłam o wycenę według pomiaru dokonanego przez fachowca i wyszło jakieś 1500 zł. "Trochę" taniej.

No to może jednak będziemy mieli rolety.

POza tym zaczęłam się zastanawiać, co bym chciała mieć zrobione przed swietami i... to se ne da :(

Andrzej zaczął walczyć z magazynem dóbr wszelakich w garażu, żeby wreszcie można było wstawiać tam samochód. Ciężka sprawa!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 weeks później...

NIEPROSZENI SUBLOKATORZY

 

Jako że zostałam zrugana za zaniedbywanie dziennika, piszę, choć waga informacji jest... mysia. Miałam nadzieję, że wyprowadzka z koszmarnej rudery, którą wynajmowaliśmy jest pożegnaniem z myszami. Tymczasem dzika wersja tych miłych w kreskówkach i klatkach gryzoni znów zamieszkała z nami. Oczywiście tym razem nie weszły przez niedające się opanować dziury w zbutwiałej podłodze, tylko przez szparę pod drzwiami między domem a garażem. Szpary już nie ma, bo Andrzej przykleił próg, ale myszki skorzystały z okazji wcześniej i objawiły się niedawno. Że są w garażu wiedziałam. Musiały wejść jesienią, kiedy podczas różnych prac ogrodowych i nie tylko zostawialiśmy barmę otwartą. Pierwszą myszkę w domu zauważył wczesnym rankiem Andrzej. Jako że nie nadużył dnia poprzedniego, nie miał wątpliwości, że to stworzonko istnieje w rzeczywistości, a nie jedynie w wyobraźni. KOlejnym dowodem były pogryzione paczki z budyniami, przprawami itp. Francusie nie mogły, oczywiście, nadgryźć jednej paczki i skonsumować zawartości, robiły dziurkę, kosztowały i sprawdzały, czy w innej paczce nie ma czegoś lepszego.

Niestety dwie mysie zakończyły żywot, a ich śmierć była nagła...

TYmczasem nasze kotki (sztuk dwie - przypominam):

 

http://images31.fotosik.pl/62/86af880b10110693.jpg

... wypoczywały na fotelu...

 

http://images32.fotosik.pl/61/59a128ece94f29b5.jpg

... trenowały niewinne spojrzenia...

 

 

http://images33.fotosik.pl/61/546ed3f5d82d3cf3.jpg

... zajmowały się botaniką...

 

http://images34.fotosik.pl/61/159cfdccf2099988.jpg

... i oddawały ćwiczeniom fizycznym.

Znalazłszy truchełko mysie w łapce, nawet się nim zainteresowały. Mała wyciągnęła komplet (mysz + pułapka) na środek kuchni, a duża porwała to po schodach na górę. Była wielce oburzona, że zabieramy jej tak świetną zabawkę!

Chyba więcej dzikiej zwierzyny w domu nie mamy, bo pułapki stoją gotowe i nic się do nich nie dobiera.

 

Donoszę, że autko już stoi w garażu, a ja powoli dojrzewam do decyzji, że czas najwyższy do tegoż garażu nauczyć się wjeżdżać. Przodem! Oczywiście.

 

A poza tym przeżyłam wczoraj chwilę zimnej grozy. Użyczyliśmy sąsiadom (przyszłym) prądu do tynkowania. Sprawa rozbija się wciąż o ten nieistniejący, bo oprotestowany przez naszego wspólnego Ukochanego Sąsiada Potentata Finansowego i Ziemskiego, transformator. Protesty już dotarły na sam szczyt, i po raz ostatni zostały odrzucone, więc transformator ma jednak powstać. Tymczasem sąsiedzi chcieli się otynkować. Wszystko przebiegło miło i sprawnie, tylko po zakończeniu prac pan wymontowujący swoje bezpieczniki z naszej tablicy niechcący odłączył jakiś kabelek. Ten fakt zauważyłam wieczorem, kiedy w domu zapanował chłód. PC nie działała. Na szczęście, wobec braku innych pomysłów, Andrzej rozebrał tablicę, zauważył odczepiony kabelek i go przyczepił tam, gdzie trzeba. I stała się ciepłość.

 

No sami widzicie, że nic ciekawego się u nas nie dzieje.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 4 weeks później...

FOTOREPORTAŻ Z PRZYGOTOWAŃ DO ŚWIĄT

 

Przed świętami, jak już się chwaliłam w komentarzach, mieliśmy wielkie plany dotyczące upiększenia i ozdobienia naszego domku. Kiedy kolejne czynności, zbyt optymistycznie oceniane, okazywały się bardziej czasochłonne, niż sądziliśmy, plany kurczyły się i kurczyły, a my wpadaliśmy w coraz większy obłęd, bo daty w kalendarzu zmieniały się w zawrotnym tempie... W efekcie udało nam się okleić tapetą z włókna szklanego sufity i skosy w pokojach dwóch córek, w pracowni, korytarzu i nad schodami. Zostały jeszcze dwa pokoje.

Te naklejone tapety są już zagruntowane, ale i tak chłoną farbę jak gąbka, więc sufity malowaliśmy nawet i trzema warstwami farby (pokój Małgosi, pracownia, korytarz). Po każdej kolejnej warstwie wpadałam w czarną rozpacz i głęboką frustrację, bo efekt był wciąż daleki od moich oczekiwań. Chwytałam więc wałek, kolejny raz rozkładałam folię i z wściekłością, która dodawała mi sił machałam kolejną warstwę.

W pokoju Madzi na razie są dwie warstwy farby. Na szczęście zabrakło farby, Andrzej kupił w promocji jakąś lepszą, która, być może, zadowoli moje wygórowane chyba wymagania już po dwóch - trzech warstwach.

W efekcie nie zdążyliśmy pomalować ścian w pokojach dzieci i w pracowni na kolorowo.

Zanim pokażę, co zdążyliśmy zrobić, zdjęcie z odwiedzin w naszym ogrodzie:

 

http://images27.fotosik.pl/130/e63b6ea3219197e0.jpg

 

A resztę zdjęć wkleję po południu, bo wyjrzało słoneczko i czas, pokonując świąteczne lenistwo, ruszyć kuper na jakiś spacerek. Najpierw jednak trzeba będzie pokonać opór materii żywej, która zdecydowanie odmawia tej rozrywki w towarzystwie rodziców. Nawet obietnica zobaczenia szopki na zamku nie pomogła.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

CIĄG DALSZY PO SPACERZE

 

Odnieśliśmy częściowy sukces (2/3 córek poszło na spacer). Szopka całkiem ładna w tym roku. A potem popatrzyliśmy sobie na... budowy, bo NIepołomice się rozbudowują na potęgę.

 

Wracam do zapowiedzianego fotoreportażu.

 

Zanim zaczęliśmy tapetowanie i malowanie, zastanawiałm się, jak tego dokonamy nad schodami. Wprawdzie Andrzej potrafi dosięgnąć wałkiem na kiju do samego rogu, ale w ten sposób nie da się precyzyjnie pomalować narożników, w których będą się spotykały różne kolory ani, tym bardziej, wytapetować sufitu.

Pewnego dnia wróciłam do domu i zobaczyłam budzącą podziw konstrukcję:

 

http://images32.fotosik.pl/88/5ec415f0b0a1ae16.jpg

 

Wprawdzie Andrzej, widząc, że robię jej pamiątkowe zdjęcie, skrzywił się, że taka konstrukcja nie jest godna technika konstrukcji stalowych, ale myślę, że Wy ją docenicie tak, jak ja.

Podstawą była nasza wspaniała drabina, którą można łamać i blokować w różnych pozycjach. Na opartej o poręcz drabinie leżały (również na poręczy) różne belki z odzysku, a to wszystko pokryły deski i płyty (oczywiście z odzysku). To wszystko było poprzywiązywane taśmami, w które się wzbogaciliśmy, gdy przywoziłam rynny na dachu, do poręczy zabezpieczonych szmatami (nieprzebrane ich bogactwo zapewniają nam chińskie koszulki).

Zanim wyraziłam podziw, sprawdziłam stabilność konstrukcji, ale wleźć na nią się nie odważyłam.

Andrzej okleił sufit tapetą, zagruntował tam, gdzie ja nie sięgnęłam wałkiem i pomalował go. Potem pomalował też fragmenty ścian, nad schodami, a w końcu zawiesił akwarele i zdemontował konstrukcję.

 

http://images24.fotosik.pl/131/8f3e90429171c2bd.jpg

 

http://images32.fotosik.pl/88/d591c020a40e766b.jpg

 

http://images34.fotosik.pl/88/e03a9d6ac0d13318.jpg

 

Kolor, jak widać, ten sam, co w salonie za książkami. Wydaje mi się, że osiągnęliśmy efekt, o który mi chodziło - pokazanie naszych ładnych, jasnych schodów na ciemnym tle. Kotom chyba się podobało, bo wdzięcznie pozowały do zdjęć.

Tymczasem Andrzej zajął się montowaniem drzwi między wiatrołapem a holem. Oczywiście nie mogło to być proste. Przede wszystkim wciąż ponosimy konsekwencje inwencji twórczej murarzy, którzy patrząc na prawidłowo wymurowane drzwi wejściowe, nie wiedzieć czemu, postanowili urozmaicić nam zycie i drzwi w ścianach działowych na parterze zrobili z 10 cm. niższe. Dlaczego? Nikt nie wie.

W efekcie wszystkie drzwi wewnętrzne trzeba (czytaj: Andrzej musi) obcinać, żeby dopasować je do tych niskich otworów. W przypadku tych akurat, szerokich i wyeksponowanych drzwi, jest to widoczne.

No ale nic to.

Nagle holl zrobił się znacznie mniejszy. Przedtem, schodząc po schodach, widziało się przed sobą cały wiatrołap, teraz schodzi się wprost na drzwi (nie, żeby tam było za mało miejsca - po prostu jest nagle inaczej).

Zanim Andrzej wstawił szyby, objawił się nam taki widok:

 

http://images25.fotosik.pl/130/0b43decdd128a788.jpg

 

http://images27.fotosik.pl/130/46f3bf6920a86cc1.jpg

 

Jak ona tam wlazła wiadomo - po otworach na szyby. Ale po co? Tylko kot może odpowiedzieć na to pytanie. Myślę, że odpowiedź brzmiałaby jakoś znajomo: dlatego, że te drzwi są. Tylko, kto to powiedział?

 

Czas mijał w zawrotnym tempie, a kolejne plany wypadały z kalendarza robót. Z trudem udało mi się namówić Andrzeja na rezygnację z pomysłu pomalowania holu. Bardzo chciałam, żeby był gotowy już na święta, ale nagle okazało się, że to prawie już, a na tzw. "świąteczne porządki" zostało nam absurdalnie mało czasu.

Ciąg dalszy po "Schreku", który właśnie sie zaczyna.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

CZĘŚĆ III I OSTATNIA, (aczkolwiek widzę, że jeszcze kilka zdjęć zdało by sie zrobić)

 

Przebieg i zakres "świątecznych porządków" niech zakryje zasłona miłosierdzia.

Przed samymi świętami jeszcze Udało się zamontować rolety:

 

http://images28.fotosik.pl/131/2fc03097f8e7301d.jpg

w jadalni,

 

http://images25.fotosik.pl/130/c75e8e5ffd31980d.jpg

w salonie

 

http://images34.fotosik.pl/88/93f069dcad3e1520.jpg

w naszej łazience (wszystkie łazienkowe można zasuwać od dołu lub od góry, tworząc "zazdroskę")

 

http://images31.fotosik.pl/88/bc63bec8ab117f7d.jpg

w łazience dzieci.

 

Gdzieś mi zginęło zdjęcie rolety z drzwi balkonowych w pracowni, a rolecie w łazience gościnnej nie zrobiłam go.

Podczas wieszania rolet okazało się, że dwie (okno w pracowni) mają złe wymiary. Okazało się na szczęście, że to nie my machnęliśmy się w pomiarach, a wykonawca zrobił za wąskie. Zaraz po świętach będziem reklamować. Pozostałe są dokładnie takie, jakie miały być.

 

Jeszcze tylko firanki tu i ówdzie i... stół. Nasz po rozłożeniu pomieści 10 osób, a na wigilii miało być nas 14, wię Andrzej z Łukaszem zrobili z desek, płyty i paneli podłogowych całkiem zgrabny stół dopasowany wymiarami do naszego. Po świętach i odkręceniu nóg będzie on czekał w garażu na kolejną okazję.

Więcej nie udało się zrobić, choć chodziliśmy spać około 2 w nocy.

 

http://images24.fotosik.pl/131/66d4048319f79e7f.jpg

Niestety, to najlepsze zdjęcie naszej choinki z prezentami. A tak ładnie wyglądała...

Ta największa paczka to... klatka z morskim prosiaczkiem.

 

A teraz do Nowego Roku byczymy się!

No, może tylko lampkę nocną od aniołka zawiesimy Małgosi na ścianie. Bo domek dla świnki już Andrzej zrobił z dziewczynkami, ale to była przyjemność, a nie praca.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 3 months później...

REAKTYWACJA

 

Oto dawno obiecane zdjęcia dwóch pokoików "tematycznych":

 

http://images24.fotosik.pl/197/11daff1fcf12bea0.jpg

 

Pierwsza odsłona pokoju "różyczkowego". Nie będę opisywała tego, co i tak widać, napiszę za to, co się zmieni. Oczywiście Madzia będzie miała normalne łóżko. Na razie jednak nie udało się ustalić, jakie. Są dwie wersje:

1. Dostaniemy (mamy już obiecane) zwykłe drewniane łóżko - prosta rama z sosnowych desek. Wtedy na całej długości ściany kolanowej byłyby drewniane sosnowe półki na ksiażki i zabawki. Może na którymś odcinku miałyby drzwiczki, a może nie - wyjdzie w praniu. Półki byłyby również za łóżkiem, dzięki czemu Madzia miałby pod ręką miejsce na odłożenie książki czy zabawki przed snem. Pewnie tam też stałaby wieża (głośniki rozstawione po pokoju).

Zalety - ładne, bezpretensjonalne, delikatne, nieprzytłaczające pokoju łóżko przykryte różyczkową narzutą dodałoby uroku pokoikowi. Pasowałoby też do ogólnososnowych mebli. Pościeli nie trzeba chować, wystarczy zaścielić łóżko.

Wady - łóżko nie bardzo nadaje się do usadzania na nim zaproszonych gości.

2. Kupimy jakiś mały ładny narożnik (problem tkwi w słowie "mały" - wszystkie narożniki to landary zdolne zagracić największy salon!). Narożnik stałby pod samym skosem, bo robienie za nim półek nie ma większego sensu.

Zalety - można potraktować narożnik jako siedzisko dla gości. Pokój wygląda bardziej "reprezentacyjnie".

Wady - nie ma półek na ścianie kolankowej, spanie stoi bliżej skosu. Trzeba chować pościel codziennie (a tego dzieci nie lubią).

Co wybrać?

Różyczki na ścianie Miały być głównie herbaciane. Trochę się pobawiliśmy produkując farbę w kolorze herbacianym, ale chyba sie udało. Na zdjęciu wypadły trochę blado, ale naprawdę jest ich więcej niż różowych o bordowych.

Fotel albo nabędzie nowego wyglądu, albo wyjedzie z tego pokoju i poszuka sobie nowego domu. Pewnie to drugie, bo go nie lubię - jest ciężki i jakiś taki w ogóle... No chyba, że go Madzia obroni. Wtedy dostanie nowe ubranko - różyczkowe, oczywiście.

 

http://images26.fotosik.pl/197/1000b213e31eff1a.jpg

 

Firanka jest już kupiona (prezent od babci), jej kształt i sposób upięcia już prawie wybrany (zostały dwie opcje do wyboru - chyba uszyjemy obie, bo babcia się rozpędziła z kupowaniem i materiału wystarczy).

Biurko zrobione z IVARA ma jedną ważną zaletę - można regulować wysokość blatu! Wadą natomiast są jego małe rozmiary. Nieco rekompensuje to podręczna półka (na razie stoi na niej kwiatek, który powędruje do pracowni, kiedy będzie tu blat). Zauważyliście śliczną szkatułkę na biżuterię z lusterkiem? Jest kremowa w herbaciane różyczki!

W miejscu, gdzie teraz są ksiażki, niedługo będą szuflady na różne różności i szafki na książki i zeszyty szkolne. W końcu Madzia od września będzie pierwszoklasistką!. Być może półka po prawej też zostanie zamknięta drzwiczkami.

 

http://images23.fotosik.pl/196/f559a0a8bc10c4e0.jpg

 

Najmniej reprezentacyjne zdjęcie, bo też i najwięcej się tu zmieni. W miejscu tej żółtej szafy, której kawałeczek widać po prawej stronie, będą półki na ksiażki. Drewniane. Tam jest taki załomek w ścianie, w który się świetnie wpasują.

Te deski przy drzwiach wezmą udział w powstawaniu szafy. Na razie czekają na swoją kolej.

Miejsca, w którym będzie szafa, nie pokazuję, bo na razie niczego ciekawego tam nie ma.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Napracowaliście się, że hej!!!! Ale efekt jest zaczepisty!!!! No mi się podoba w każdym bądź razie, naprawdę mi się podoba!!!! W przypadku zrodzenia się w mojej głowie pomysłu na ścienne malowanki wiem już do kogo uderzać :wink: :D

 

Ja tam wolę łóżko, ale faktycznie trudno na nim usadzić gości i zachować jako taki porządek i ładny wygląd. A nie myśleliście o wysokim łóżku w stylu takim, jaki ma Karla?? Dałoby się go gdzieś sensownie pewnie ustawić, a wtedy pod nim można zrobić kącik wypoczynkowy a na ścianie powiesić półeczkę na drobiazgi.

 

No to teraz Kubuś Puchatek, bardzo proszę!!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

REAKTYWACJI CIĄG DALSZY

 

A teraz pokoik kubusiowy:

 

http://images24.fotosik.pl/197/12fea7e71038135d.jpg

 

Pierwsza wersja pokoju Małgosi była w całości kubusiowa, czyli żółta. Zanim jednak zabraliśmy sie za malowanie, gust się zmienił i ukochanym kolorem stał się różowy. Krakowskim targiem powstał taki zestaw kolorów.

Kącik sypialny jest, jak widać, różowy. Na razie nie planujemy tu większych zmian. Kiedyś, w przyszłości, łóżeczko szczebelkowe zmianimy na zwykłe (może to drewniane, gdyby Madzia miała narożnik). Wtedy tam, gdzie teraz stoi fotel, znalazłaby się wysoka do sufitu półka na książki (na węższej ścianie pomiędzy narożnikiem a oknem).

Zastanawiam się nad podkreśleniem "sypialnianości" tego zakątka za pomocą jakiejś "moskitiery" zwisającej z półki na kwiatki.

 

http://images28.fotosik.pl/197/b06c9c5cdfea0b76.jpg

 

Zdjęcie nie oddaje w pełni urody koloru pomarańczowego (mojej produkcji!). W tym kącie zmieni się dużo! Przede wszystkim znikną te żółte półki na zabawki, za to na całej długości ściany kolankowej powstaną drewniane półki.

Pochwalę się jeszcze, że udało nam się zaprojektować bardzo sensowną szafę na innej ścianie, zakręcającą właśnie w te półki.

 

http://images33.fotosik.pl/220/b931018c155fe702.jpg

 

Niewiele tu widać, ale chciałam pokazać kubsiową firankę. Niestety, ze względu na wzór nie da się jej skrócić i wisi tak prawie do podłogi.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 5 months później...

Myślę, że wystarczająco długo trenowałam cierpliwość niektórych osób...

Nareszcie są dawno obiecane zdjęcia podjazdu. Niestety - czasu na doprowadzenie jego okolic do godnego wyglądu nie znalazłam, więc ekshibicjonistycznie pokażę jego opłakany stan obecny. Może ktoś biegły w takich sztuczkach wykona wizualizację podjazdu z wrzosowiskiem dookoła pustego kręgu i szarym żwirkiem wewnątrz? Braza, Ty czujesz, że to do Ciebie?

 

http://images34.fotosik.pl/368/e6ded5ae52ed5912.jpg

 

Nawet gustownego kubla na śmieci nie schowałam... Znajdzie miejsce w samym rogu, na dokupionym kawałku ziemi. Tylko, kiedy my przesuniemy ogrodzenie?

 

http://images34.fotosik.pl/368/6a858e4fd1717876.jpg

 

Podjazd do garażu i zapasowe miejsce parkingowe. Pomiędzy nimi już zaczęły rosnąć różyczki.

 

http://images36.fotosik.pl/14/5902b76921cd55b1.jpg

 

W rogu widać kawałek zakątka iglaczkowego, w którym rosną nie tylko iglaczki.

 

http://images38.fotosik.pl/14/4861172afce5aa4a.jpg

 

A to najgroźniejsze zwierzę w naszym domu - morderczyni mająca na sumieniu niezliczone rzesze myszy i jaszczurek. Na szczęście na ptaki nie poluje, bo chyba by dostała szlaban!

Tu będzie (kiedy?) taras.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dodam jeszcze, że dolnej łazience już niewiele brakuje do świetności! Ściany wygładzone i pomalowane! Właściwie, to już tylko dekorków brakuje. (Tzn. nie licząc faktu, że trzeba jeszcze domalować od szablonu wzorki na ścianach, posprzatać po malowaniu i zawiesić z powrotem lustro.)

Andrzej spędził kilka godzin na szlifowaniu ścian. Tynkarze znów mieli czkawkę (jeżeli istnieje jakaś sprawiedliwość na tym świecie, to rzucalo ich potężnie!).

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 3 weeks później...

NAJNOWSZE NOWOŚCI

 

Pochwaliłam się już dawno, że uszylam firankę do pokoju Madzi. Czas najwyższy ją wreszcie pokazać:

 

http://images34.fotosik.pl/380/8a90c3806a93aca5.jpg

 

http://images33.fotosik.pl/385/99e1041d2102f6fc.jpg

 

Na pierwszym zdjęciu lepiej widać firankę, za to na drugim jest szafka, którą wykonał Andrzej i komódka, którą kupiliśmy. Nie wiem, co było większym wyczynem :roll: . Szafkę jeszcze raz pokażę, gdy upiększymy wreszcie jej drzwiczki (wraz z drzwiami szafy).

 

Dolna łazienka, jak już pisałam, jest coraz bliższa doskonałości. Dojrzeliśmy wreszcie do zakupu dekorków, których brak coraz bardziej mnie denerwuje. Na ścianach mają pojawić się kwiatki malowane od szablonu. Takie małe, jakby rysowane ręką dziecka. I tu pojawia się pytanie: czy kwiatki mają być jasnoróżowe (jak jasne płytki i sufit), czy też może ciemnozielone (jak suszki w szklanych naczyniach na półeczce). Obie koncepcje wydają mi się interesujące. Pierwsza może trochę rozjaśni łazienkę (ale ona z założenia miała być ciemna :-? ) i nie narobi bałaganu kolorystycznego. Druga wyniknęła z tego, że bardzo podoba mi się zestawienie kolorków w tych suszkach. Zieleń pojawia się też na półce z butelkami...

Jakieś sugestie?

 

http://images45.fotosik.pl/20/e1f4809b1512f4fe.jpg

Na tym zdjęciu widać kolor zbliżony do prawdziwego (po prawej stronie).

 

http://images27.fotosik.pl/283/28fb613af5ba3f60.jpg

Czy chwaliłam się wstawionymi już drzwiami? Pewnie tak, bo są tam od dawna. Fliziarz wprawdzie twierdził, że to se ne da, ale, gdy coś jest niemożliwe, trzeba znaleźć człowieka, który o tym nie wie. Andrzej widocznie nie uwierzył, bo jednak się dało osadzić drzwi pod kątem.

 

http://images37.fotosik.pl/20/a0e72bb9c8864728.jpg

Widok zza drzwi...

 

http://images45.fotosik.pl/20/c32584d7865c9f67.jpg

... i zza okna.

 

Łazienka jest tak mała, że trudno w niej zrobić sensowne zdjęcia...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To ja jeszcze pozwolę sobie wrzucić jedno zdjęcie łazienki. Nie miałam zamiaru go pokazywać, bo tu właśnie wyje brak dekorków, ale za to na półkach widać (?) te zielenie (suszki i jedna z butelek).

 

http://images28.fotosik.pl/284/293d885639253c5a.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Odpowiedz w tym wątku

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.




×
×
  • Dodaj nową pozycję...