Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

Od kwietnia do ... zimy (jesieni?) - co Wy na to?


Agduś

Recommended Posts

  • Odpowiedzi 18,4k
  • Utworzony
  • Ostatnia odpowiedź

Najaktywniejsi w wątku

  • Agduś

    6399

  • braza

    3720

  • wu

    1845

  • DPS

    1552

Najaktywniejsi w wątku

Dodane zdjęcia

No właśnie... "jakoś", a ja bym wolała "dobrze" niż "jakoś". Nie wspomnę, że moją stać na "bardzo dobrze". No ale, gdy ktoś potrafi powiedzieć głośno i w obecności nauczycieli, że jednego z nich "nienawidzi", to chyba nie poprawia swoich szans...
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ot, charakterek... :lol:

Mnie tez najbardziej wkurza to, że mojego stać na znakomite wyniki, a są... czwóreczki jakies.. :-?

I oczywiście NIGDY nie trzeba sie uczyć, on wszystko ma zrobione i wszystko umie. :evil:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cześć wszystkim! Zawsze obecnym, zagubionym, odnalezionym i odwykniętym! Zresztą znam takich, którzy bardziej odwyku od foruma potrzebują.

 

Braza, dwójeczki też nie są najgorsze, zawszeć można powiedzieć, że są jeszcze jedyneczki... A mnie się marzą piąteczki i czwóreczki z wyraźną przewagą tych pierwszych i na okrasę przynajmniej jedna szósteczka. Niestety, Młodej się to nie marzy. :( Jej się marzy mnóóóóstwo wolnego czasu (nie wiem, na kij, bo grać na kompie może w baaardzo ograniczonym zakresie, po chałupkach się nie szlaja...) i ten cel konsekwentnie realizuje. Jako jedyny zresztą.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wstręty to ja też mam. Dwa nawet. Jeno najmłodsza chce się uczyć. Czyta już całkiem nieźle. Za to teksty "nienawidzę pana F.", "nienawidzę szkoły", "pani jest wstrętna/wredna/złośliwa/ okropna (do wyboru)" mam na codzień. Te dzieci to takie bezpośrednie się teraz zrobiły, że coś okropnego! Ja miałam naprawdę wredną babę w pierwszej klasie i co? Nie mówiłam, że jej "nienawidzę".
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Trochę inaczej byliśmy jednak chowani.

Nie wyobrażaliśmy sobie, by coś takiego głośno powiedzieć, bo to byłoby po prostu grubą niegrzecznością, wywołującą powszechne oburzenie. :roll:

Nie pozwalałam swoim na takie deklaracje, pytając, jak by się poczuli, gdyby w trakcie rozmowy ktoś tak im właśnie o nich powiedział... :roll:

 

Dzień doberek, mam nadzieję, że będzie "doberek". :wink:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A, taki jakiś porąbany tydzień miałam. Trzy razy do Krakowa jeździłam, w tym raz bez sensu w poniedziałek. Wczoraj podpisaliśmy papiery na zmianę kredytu (wreszcie!). Tylko tak długo się zastanawiali, że frank zaczął tracić wartość :evil: A jeszcze musimy jakieś papierki załatwić, więc zanim dostaniemy kasę, to pewnie jeszcze stracimy :evil: :evil: :evil: Właściwie to chyba powinnam dzisiaj jechać do Wieliczki, żeby to załatwiać, ale strasznie jestem z korektą do tyłu przez te rozjazdy, więc tylko jedno załatwię tu na miejscu. A może jednak pojadę?

 

 

Braza, ja nie lubiłam tamtej pani, ale nie myślałam, że jest zła, głupia, wredna itp. Po prostu uważałam, że tak musi być. Rodzice i ciocia (mieszkałam wtedy u dziadków, a szkolnymi sprawami zajmowała się ciocia) też uważali, że ona jest paskudna, ale nie mówili mi tego. Dopiero po latach powiedzieli, co o niej sądzili. Kobieta była po prostu za stara i nie miała już za grosz cierpliwości do dzieci. Lała nas linijką po łapach i wrzeszczała na nas. Na lekcjach nie wolno było westchnąć (1 klasa). Wymagała koniecznie białych tenisówek w czasach, gdy zdobycie jakichkolwiek graniczyło z cudem i nie przyjmowala żadnych tłumaczeń rodziców, że białych NIE MA. Ciocia bieliła mi granatowe pastą do zębów :lol: Co ciekawe, pani nie miała o mnie najlepszego zdania, a ja wcale z tego powodu nie popadłam w kompleksy!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Byłam jednak w tej Wieliczce. A w przyszłym tygodniu znów trza będzie do Krakowa... Niech ten frank tak szybko nie traci!!!

 

Ja dopiero óźniej zaczęłam pisywać wiersze na nauczycieli. Trzynastozgłoskowcem pisałam! Kiedyś mnie wena dopadła na geografii (potwornie nudną nauczycielkę mieliśmy) i spłodziłam wiersz o fizyczce. Zapisałam go na wewnętrznej okładce z tyłu zeszytu do gegry. Zapomniałam. Później oddałam ten zeszyt do sprawdzenia. Geografica była wstrząśnięta i zmieszana zarazem (Bonda widać nie oglądała). Oddając mi zeszyt palnęła kazanie, że powinna była to dyrze przekazać, ale nie przekazała ze względu na moją mamę (uczyła w tejże szkole). Nie lubiłam geograficy między innymi za to, że dawała fory nauczycielskim dzieciom. Matematyca dla równowagi dzieciom nauczycielskim dawała w dupę. Jej nie lubiłam za to, że była POTWORNIE wymagająca a dyscyplina panowała u niej jak na zebraniu partyjnym w ChRL. Ale za to, że nas - dzieci belfrów - gnębiła, to ją lubiłam. Przynajmniej nie mogli nam dokuczać, że mamy oceny na prośbę mam. A teraz matematycę miło wspominam, chociaż była zmorą mojej młodości. Jesienią mieliśmy spotkanie klasowe, na które przyszła, bo była naszą wychowawczynią. Fajnie było powspominać! I biologicę też mieliśmy wymagającą. Bardzo ją lubiłam, bo uwielbiałam przyrodę. Wiedziałam tyle, co trzeba i duuużo więcej. Zamęczałam ją pytaniami o wszystko. Do dzisiaj, kiedy spotka moją mamę, wspomina zawisaka tawulca, o którego ją męczyłam.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Odpowiedz w tym wątku

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.




×
×
  • Dodaj nową pozycję...