Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

Od kwietnia do ... zimy (jesieni?) - co Wy na to?


Agduś

Recommended Posts

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 18,4k
  • Utworzony
  • Ostatnia odpowiedź

Najaktywniejsi w wątku

  • Agduś

    6399

  • braza

    3720

  • wu

    1845

  • DPS

    1552

Najaktywniejsi w wątku

Dodane zdjęcia

noo ale w końcu urodzinki są raz w roku to można zaszaleć :lol: :lol: :lol:

 

u mnie Dewey uwalił się na moim małżu i zadowoleni :lol: :lol: :wink:

Wcale się nie dziwię!

 

A moje dziecka od pewnego czasu nie mówią - "jedziemy do cioci Eli", tylko "jedziemy do Zofii". Cioci to na szczęście nie przeszkadza. Za to Zofia konsekwentnie wprowadza zmiany w wystroju mieszkanka cioci. Ukułam teorię, że ta spokojna Zofia, zawsze najsłabsza i zahukana przez rodzeństwo, teraz wyładowuje swoje frustracje.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Właśnie - muszę moje spróbować zawołać. Poszły w długą zaraz po naszym powrocie, bo cały dzien siedziały w domu zamknięte. Wolałabym, żeby wróciły na noc, bo tam zimno! Wprawdzie futra mają jak niedźwiedzie, ale jednak... Ja bym tam nie chciała nocy na polu spędzić! :-?
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zawsze mówiłam, że to inteligentny kotek jest!

 

Moje wróciły. Musiały niedaleko być, bo ledwie zakiciałam, już wbiegły z miaukotem.

 

A tak wygląda siostra Dewey'a - uosobienie niewinności, maleństwo słodkie.... Tylko czemu moja ciocia nazywa ją półdiablęciem weneckim??? :o

 

http://img248.imageshack.us/img248/428/p1010071d.jpg

By agdus, shot with C725UZ at 2009-11-01

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Popsułaś zabawę!

 

Oooo, zaraz tam popsułaś...

Ja po prostu czytam aluzje i też podejmuję rękawicę... :wink: :lol:

 

A kociaki na zdjątkach superowe, a już Carmen w czapeczce - boska!!! :lol:

Chociaż czasem myślę, że rozumiem Andrzeja. :lol:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ale słodkie urodzinowe kociaki, dla mnie bomba - my z siostrą tak stroiłyśmy psa i kota jak były nasze urodziny....naście lat temu :wink:

 

Zdjęcia z cmentarza przepiękne, też mieliśmy pojechać wieczorem (żeby porobić podobne fotki :oops:), ale dziecię się rozchorowało :(

 

Ja też zbieram od znajomych wszystko co zielone, przynajmniej część ogrodu uda mi się w ten sposób zagospodarować.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Depsia, Ty już nie bądź taka rozumiejąca! Coś się nie podoba?!

 

Aniu, a Ty z jakich stron? Może razem będziemy wyciągały wszelkie zielsko od kog się da? Jeszcze rok i ja będę się już mogła tym i owym podzielić.

 

Braza, ja miałam dzisiaj mnióstwo zajęć. A i tak nie wszystko zdążyłam zrobić. No to nie mogłam się w komentach pojawić rano przy śniadaniu.

 

Obśmiałam się wczoraj jak norka.

Muszę zacząć od wyjaśnienia (specjalnie nie napisałam "krótkiego wyjasnienia", bo się nie lubię streszczać).

Otóż nasz Gość z Białorusi został poczęstowany przez Andrzeja kaszanką. Taką swojską. Jadł aż mu się uszy trzęsły, wypytywał, co to za specyał, z czego to, a gdzie się kupuje. Zmartwił się bardzo na wieść, że w sklepie i owszem - kupić można, ale nie takiej jakości, a my już więcej nie mamy.

Kiedy pojechaliśmy do mamy Andrzeja, ta przyznała się, że ma w zamrażarce trzy kawałki kaszanki - nie tej samej, ale też dobrej. Obdarowała nas, a właściwie Jazepa, tą kaszanką. Do kompletu ja upiekłam chleb, który mu tez bardzo smakował. Wczoraj spotkaliśmy się, żeby razem jechać na cmentarz Rakowicki na grób mojego dziadka (oczywiście potomka wielkiego Marcinkiewicza) i wielkiego matematyka zarazem. Obeszliśmy jeszcze cmentarz Batowicki, potem byliśmy na obiedzie u mojej cioci i na koniec podwieźliśmy GzB w pobliże Rynku. Tam, żegnając się, bo nie mieliśmy w planach kolejnego spotkania przed jego powrotem na Białoruś, wręczyłam mu torbę z chlebem i kaszanką.

Wieczorem odebrałam telefon. Uroczą łamaną polszczyzną wyraził swoje zachwyty kaszanką i chlebem. Powiedział, że jego kolega (razem tu przyjechali szperać w archiwach i bibliotekach) pyta, czy ja przypadkiem nie piekę tego chleba na sprzedaż. No bo wcześniej nie mógł go oderwać od niego. Zapodałam, ze mogę im upiec taki chleb na odjezdne, żeby sobie zabrali. Jakby co, to i zakwasem mogę się podzielić (specjalnie odłożyłam dzisiaj więcej).

A obśmiałam się, kiedy Jazep z właściwym sobie fanatyzmem (ciężkiego szmergla na punkcie Marcinkiewicza ma) stwierdził "Jak u Marcinkiewiczów! Konieszno w genach to jest!"

No i tak się dowiedziałam, że chleb piekę dlatego, że geny Marcinkiewiczów o niego wołają!

Parsknęłam śmiechem w słuchawkę.

 

 

A zakwas dałam cioci, ona wujkowi i tak pojechał do Puszczy Białowieskiej. Bo sąsiad wujka w tej puszczy piecze chleb zakwasowy, "ale nie taki dobry". Nie ma to jak geny! No nie, Depsiu?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Odpowiedz w tym wątku

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.




×
×
  • Dodaj nową pozycję...