Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

Od kwietnia do ... zimy (jesieni?) - co Wy na to?


Agduś

Recommended Posts

No! Też nie lubię blogów właśnie ze względu na to czytanie od końca. Ale czemu trzeba otwierać każdy wpis to już zupełnie nie rozumiem. Kiedyś czytałam pewnego bloga i, o ile dobrze pamiętam, to nie trzeba było każdego wpisu otwierać - było je widać w całości.

Znalazłam już mój nowy dziennik i zaraz powklejam zdjęcia z ogrodu. Właściwie to nie tak zaraz, bo strasznie mi się komputer czołga. Nie wiem, czy to kiepskie połączenie z netem, czy po prostu on jest za stary i nie nadąża za dzisiejsza techniką... Czyżby nadszedł czas na zakup nowego?

Na razie jednak tu pokażę małe conieco zupełnie niebudowlane.

 

Najpierw nasza komunistka:

 

http://img697.imageshack.us/img697/8185/dsc0040ke.jpg

 

Uploaded with ImageShack.us

 

http://img444.imageshack.us/img444/3852/dsc0103yo.jpg

 

Uploaded with ImageShack.us

 

A potem nasze małe rude, które ma na imię Maniuś-Gieniuś, ale nikt tego imienia nie używa:

 

http://img717.imageshack.us/img717/8601/dsc0122rd.jpg

 

Uploaded with ImageShack.us

 

http://img337.imageshack.us/img337/2569/dsc0129xh.jpg

 

Uploaded with ImageShack.us

 

Po wczorajszej ulewie dzisiaj spokój - pochmurno, ale nie pada i nawet czasem słońce się pokazuje.

Dobrze, że na forumie sie pisze, a nie nagrywa dźwięk! Od wczoraj chrypię i charczę jak stary pijak. Jak ja tego nie lubię!!!:x

Edytowane przez Agduś
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 18,4k
  • Utworzony
  • Ostatnia odpowiedź

Najaktywniejsi w wątku

  • Agduś

    6399

  • braza

    3720

  • wu

    1845

  • DPS

    1552

Najaktywniejsi w wątku

Dodane zdjęcia

Zapomniałabym! Miałam pokazać zdjęcie tego wariata, na którego Wero zaciągnęła Magdę.

 

http://img717.imageshack.us/img717/386/dsc0052c.jpg

 

Uploaded with ImageShack.us

 

Widać je - ta najmniejsza, której głowa ledwie wystaje ponad ochronną barierkę to Magda, a o jej prawej Weronika.

To coś huśtało się znacznie wyżej! Do góry nogami nie, ale niewiele brakowało.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To Weronika jest wielbicielką mocnych wrażeń. Zawsze wybierała najbardziej szalone rozrywki w wesołych miasteczkach. Magdę namówiła nie bez trudu. Na początku Magda nie wyglądała na zachwyconą, ale kiedy zauważyła, że przy najwiekszym wychyleniu nie wypada z tego zabezpieczenia, przestała się bać i wyszła zadowolona.

Weronika miała ochotę na procę czyli katapultę. Zniechęciła ją tylko cena - 40 zł za jeden wystrzał.

Ja po długim zastanowieniu stwierdziłam, że za 500 tysięcy wsiadłabym nawet do katapulty. Oczywiście najpierw znieczuliłabym się czymś, żeby niczego nie pamiętać. A za taką kasę mozna by kredyt spłacić, dom wykończyć i w sobotni poranek budzić się z myślą, że zaraz siądę na tarasie z kawką i książeczką w zupełnie urządzonym ogrodzie, zamiast malować deski na taras albo pielić...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A co, płacili?

 

Mnie rodzina zrobiła w konia w Legolandzie. bezpłatnie. Była tam taki, no coś w rodzaju, pałac strachów. Wchodziło się, szło przez liczne korytarze, były atrakcje po drodze . OK. Ale trasa podstępnie kończyła się wyjazdem kolejką. Taką wariacką, po stromym i po mostach. Jak zobaczyłam, co mnie czeka, myślałam, że rodzinę zamorduję. Nie cierpię takich rzeczy, a tutaj nie miałam odwrotu! One way! Jakoś przeżyłam. A moja rozochocona rodzina w osobach męża i 8 letniej córki poszła potem na kolejkę. Podobno drugą co do niebezpieczeństwa i liczby wypadków w Europie zachodniej. Szczycą się tym? Ja poszłam na lody, żeby nie patrzeć :)

 

Od rana leje. Równo i gęsto :(

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie płacili. Wręcz przeciwnie - oczekiwali, żeby im zapłacić.

Nigdy chyba nie lubiłam tak naprawdę takich rozrywek. Od dziecka miałam problemy z błędnikiem manifestujące się rzyganiem, gdy tylko samochód ruszał z miejsca, ale na karuzelę od czasu do czasu wsiadałam. Tylko na łańcuchówce nigdy nie jechałam. Lęk wysokości pojawił się znacznie później, wcześniej doprowadzałam mamę, dysponującą nim w nadmiarze, do rozpaczy swoimi wyczynami. Natomiast lubiłam wyzwania i musiałam sama sobie oraz otoczeniu udowadniać, że mnie na to i owo stać. Wspinanie się na stara skocznię narciarską w Malince z dołu nie wyglądało tak groźnie - mama po prostu nie wiedziała, że deski są spróchniałe i czasem uginają się groźnie pod nogami, że co drugiej w ogóle nie ma, a poręcze chwieją się nawet na wietrze. Ja tam musiałam włazić, zwłaszcza w towarzystwie starszego kuzyna, z którym zawsze rywalizowałam ostro. Raz nawet w chorzowskim wesołym miasteczku weszłam z koleżankami (nie mogłam byc gorsza)na rokendrollera - masssakra! Po zejściu nie mogłam patrzyć na nic kręcącego się, bo byłam o krok od wypuszczenia pawia na wolność! Za to ujeżdżanie mechanicznego byka sprawiło nam dużą frajdę, tym bardziej, że wpędziłyśmy w kompleksy kilku facetów, którzy najpierw chcieli zaimponować dziewczynom (swoim), potem lecieli jak ulęgałki, bo mieli złą technikę, a w końcu chcieli się dowartościować patrząc, jak lecą dziewczyny. Tymczasem my byłyśmy wszystkie z kursu instruktorów jeździectwa i poradziłyśmy sobie znakomicie.

Największa kolejka górska, jaką zaliczyłam, to ta z Chorzowa właśnie - maleństwo, nie ma o czym wspominać. Nawet mi się podobało. Kilka lat później byłam tam już z małżem i oczywiście zaproponowałam kolejkę górską. Okazało się jednak, że matka natura, znając moje dziwne pomysły, zadbała o bezpieczeństwo moich potomków. Byłam wtedy w ciąży i właśnie na kolejce górskiej dowiedziałam się, że w tym stanie jestem potwornym tchórzem! Mało nie umarłam ze strachu, kiedy znaleźliśmy się na górze! Rok wcześniej pomykaliśmy żaglówką po Jeziorze Turawskim uciekając przed burzą przy solidnym już wietrze i wysokiej fali, ja wisiałam za burtą i balastowałam trzymając szot foka, a w ciąży wsiadłam na żaglówkę, odbiliśmy od brzegu, lekko zakołysało, a ja już siedziałam na dnie trzymając się masztu! Kiedyś jeździłam samochodem z kompletnym kretynem za kierownicą i czułam się nieśmiertelna. Mając już dzieci jechałam z koleżanką, która piraciła, a wcale nie była pewna siebie za kierownicą i zwyczajnie się bałam. Konkludując - starość nie radość! A może właśnie nie? Może na starość, kiedy dzieci będą samodzielne, matka natura odda mi moją naturę?

A tę opowieść o Legolandzie wezmę sobie do serca. Jeżeli mnie kiedykolwiek tam zawieje, zawsze sprawdzę, wyjście, zanim gdzieś wejdę!

 

Rrrrany, jak ja nie lubię mieć takiej chrypy! Mówić nie mogę, bo to męczące, a poza tym wiem, że moi słuchacze cierpią. A ja tak lubię mówić!

Edytowane przez Agduś
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No właśnie, mnie się też sporo różnych obaw i lęków pojawiło w hm... dojrzalszym wieku. :

Nie wiem, może to kwestia tego, że człowiek już tyle różnych rzeczy widział, że zaczyna wyobraźnia pracować, a młody to nie wie tak do końca na co się naraża.

Chyba.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Za karuzelami nigdy nie przepadałam, ale czasem dałam się namówić. Podobnie jak na inne "atrakcje" w parkach rozrywki ;) Kilka lat latałam na szybowcach i w nich (i samolotach) czuję się bezpiecznie, ale mam straszny lęk wysokości na wszelkiego rodzaju wieżach widokowych. Niemalże histerycznie reaguję jak dzieci wyglądają przez barierkę nad urwiskiem, sama nie zbliżam się na metr co najmniej...

Chyba wyobraźnia mi za bardzo pracuje ;)

Agduś, jak nie możesz mówić to pisz, masz niesamowitą lekkość pisania :)

I zdrówka życzę :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

to nie dojrzewanie wyobraźni a błędnika i dróg nerwowych.

Jestem specjalistą od zawrotów głowy (neurootolog się to nazywa) :) Serio... Taką sobie niszę wybrałam, albo raczej los mnie rzucił kiedyś do kliniki neurootologii w Londynie :) :) nwiasem mówiąc pojechałam tam nie wiedząc, co to są zawroty głowy. Wcześniej byłam sobie internistą pracującym na laryngologii. Też fajnie :)

 

Agduś, a'prpos popisywania się przed facetami. Kiedyś strzelałam w klubie sportowym. no i jak to w sporcie mieliśmy obozy kondycyjne. A na obozach broń w pokojach. No to my z tą bronią (na szczęście tylko śrutową) poszłyśmy sobie kiedyś na strzelnicę w pobliskim miesteczku. No i byli właśnie faceci, co to nie oni. Jeden spytał mnie, którego kwiatka chcę, a ja wyjęłam zza koszuli NAŁADOWNĄ broń, odstrzeliłam jednego i mówię - tego. Ale afera była. Musiałyśmy zdążyć przed milicją do ośrodka :) Nasz trener nas własną piersią osłaniał :0:). CZłowiek miewał głupie pomysły. Na plus, że z ostrą bronią nie chodziliśmy...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Haaa, mnie sie przypomniała jedna historia. :D

Jak byłam licealistką i jeszcze w miare dobrze widziałam w okularach, to też lubiłam sobie postrzelać i nieźle mi szło. Czasem chodziłyśmy na strzelnicę LOK w naszym mieście, taka z tarczami, bez kwiatków. ;)

I tam - ci faceci, ach, jacy oni dzielni i męscy byli... :lol2:

I regularnie pan ze strzelnicy podpuszczał ich, żeby zakładali się z nami, że lepiej strzelają i wygrają.

Zawsze potem miałyśmy kasę na lody!

Do dziś z przyjemnością tego Pana wspominam, choć strzelnicy nie ma już od wielu, wielu lat.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ewa, to niby że co? Że każdy w pewnym wieku "dojrzewa" do lęku wysokości? Niektórzy chyba nie... Zwłaszcza faceci. Czyżby to świadczyło o ich wiecznej niedojrzałości?

 

W samolocie nie mam lęku wysokości - skala nie ta. To już abstrakcja, mapa, a na mapę nie strach spadać. A na wieże widokowe włażę namiętnie. Trzęsę portkami po drodze, zwłaszcza, gdy mijam wierzchołki drzew, ale przecież nie odmówię sobie oglądania widoków! Kiedyś, też w ramach udowadniania sobie i otoczeniu, zdobywałyśmy wieże obserwacyjne w lasach. Pierwsza była drewniana nad Jeziorem Turawskim. Wdzień siedział na niej leśniczy i nie pozwalał włazić, za to w nocy wieża była nasza! Budka na szczycie była zamknięta, więc siadywaliśmy pod nią. Później znajomy z Niepołomic, leśnik, zabrał nas (znaczy ekipę od koni z Turawy) na tutejszą wieżę. Ta jest wyższa i metalowa. Włazi sie na nią po pionowej drabince, można odpoczywać na podestach, ale cały czas widzi się pod nogami prostą drogę na sam dół. Znajomy uprzedził, że "w razie czego" trzeba rozłożyć ręce i nogi na boki. Połamią się zahaczając o łukowate zabezpieczenia "klatki schodowej", ale trochę zwolnią tempo spadania. Oczywiście wlazłam na samą górę. Weszliśmy do budki i na balkonik. Ciężko mi było zbliżyć się do barierki, co było niec bez sensu - przecież samo włażenie po tej pionowej drabince było na pewno bardziej niebezpieczne niż wyglądanie przez barierkę. Mniej przyjemny był moment, kiedy trzeba było opuścić budkę włażąc w dziurę w podłodze z tą pionową drabinką. Po chwili zastanowienia doszłam do wniosku, że alternatywą jest pozostanie na górze do końca życia i wybrałam jednak zejście.

W Tatrach, w drodze przez Zawrat na Świnicę, też odczułam tę dojrzałość błędnika i dróg nerwowych, ale byłam tam z ojcem i jego kolegą, więc za Chiny się nie przyznawałam do lęku wysokości.

Żałuję tylko, że pokłóciłam się z jednym świrem, który dysponował sprzętem wspinaczkowym i nie zjechałam do wnętrza takiego wielkiego betonowego kotła elektrowni wodnej w Turawie. O takie doświadczenie mniej! Obserwowałam tylko zjeżdżających, wśród których było kilku znajomych gliniarzy, co miało nam ułatwić wywinięcie się od jakichś bliżej nieokreślonych konsekwencji w razie wpadki. Na szczęście nikt nas nie zauważył. Faceci z tej grupy też czuli się dzielni i męscy. Kiedy wracalismy, trzeba było pokonać ogrodzenie z drutem kolczastym na górze. Stanęli, dumali, a ja oczywiście wlazłam na płot i przeszłam jakoś przez niego. Nie pozwoliłam im zauważyć, że przy okazji podrapałam się solidnie. Potem jeden z nich, którego męską dumę chyba szczególnie uraziłam, szpenął mi: no i jak ja i inni faceci się teraz czujemy - czy coś w tym stylu. Zabiłam go feministycznym śmiechem! No bo niby co? Miałam tam stać i czekać jak sierotka, żeby nie urazić jego rozbuchanego męskiego ego???

 

Szybowce mi się kiedyś marzyły, ale jakoś nie miałam na podorędziu nikogo znajomego, kto by rozdmuchał tę iskierkę zapału. No i kasy też nie miałam. Wszystko szło na konie. Jakim cudem moja mama się nie zorientowała, że mając 200 zł kieszonkowego miesięcznie, jeżdżę dwa razy w tygodniu (wiedziała, że każda jazda kosztuje 50 zł)?

 

A strzelać się nie nauczyłam. W podstawówce nie było strzelnicy. W LO była, ale służyła głównie jako sala lekcyjna. RAZ mieliśmy w programie strzelanie. KBKS-y były tak rozregulowane, że nie oceniano nas za trafienia w centrum tarczy, tylko za rozrzut trzech strzałów. Dostałam chyba 4 i to były jedyne 4 strzały w moim życiu.

 

Coś mi forum świruje. Nie pozwalało wysłać wiadomości, potem zniknęło. Dobrze, że sobie skopiowałam!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jako dziecko robiłam różne rzeczy: zjeżdżałam na tyłku z dachu stodoły na ledwo co widoczny stóg siana - po zadziałaniu prawa grawitacji łeb podskakiwał jak gumowa piłka a organy wewnętrzne ostatkiem sił broniły się przed staniem się organami zewnętrznymi ... lepiłam potężne kule śniegowe na oblodzonym dachu czteropiętrowca ... nie wspominając o drzewach, które stały się jakby moim drugim domem;), ale strzelać się właściwie nie nauczyłam poza kilkoma lekcjami na PO w ogólniaku. Później, przez prawie 25 lat pracy w Mar.Woju wybierałam się z chłopakami na strzelnicę i ... jakoś mi nie po drodze było i teraz żałuję.

Wywala mnie z Muratora co chwila a avatarki mam znowu pośrodku strony ... nie znoszę tego nowego Forum:offtopic:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mnie nie wywala, jakoś tylko wczoraj nie chciało zapisać odpowiedzi.

Taaak, jakże miło się wspomina te wszystkie rzeczy, które robiliśmy w dzieciństwie i za robienie których naszym osobistym dzieciom nogi byśmy powyrywali z właściwego ich miejsca! Jak dobrze, że rodzice pewnych rzeczy nie wiedzą! Co byśmy dzisiaj wspominali, gdyby nas pilnowali tak, jak my pilnujemy naszych pociech?

 

A u mnie dzisiaj smętnie. Małgo zajęła drugie miejsce w przedszkolnym turnieju warcabów i miała jechać na turniej gminny. Przygotowywała się do tego rzetelnie, grała w przedszkolu i z nami. Naprawdę nieźle jej idzie i trzeba się pilnować, żeby z nią wygrać. Martwiłam się, czy pielgrzymka komunistów nie wypadnie w tym samym dniu, co turniej. Nie wypadła, mimo przeniesienia jej terminu. Dzisiaj jest turniej, a Małgo od wczorajszego wieczora męczy jakiś wirus! Wymiotuje i źle się czuje. A na oparciu fotela leżą eleganckie ciuszki przygotowane na turniej... Przed chwilą stwierdziła, że jej lepiej. Na szczęście. I nie rzygnęła po ostatnim łyczku herbaty - sukces!

No nie mogło to poczekać chociaż jeden dzień, jeżeli w ogóle musiało ją dopaść???

 

Całą noc lało. Wyjątkowo rzetelnie. Pc znów zalana. Po kominie cieknie, bo zacinało, oczywiście, z zachodu. Na kałuży koło cmentarza kaczki zadomowiły się już na dobre. Dzisiaj zwiększył się im metraż, bo już nie da się przejść tamtędy suchą stopą - woda zalała całą drogę. W moim gródku najlepiej czuje się żurawina błotna. Szkoda, że ryżu nie mam.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No to pewnie się spotkamy, bo my nie wyjedziemy jednak. Wybierzemy się do Wrocka w sierpniu. Zadzwoń, kiedy będziecie mieli czas na odwiedziny w Niepołomkach.

 

Małgo już się lepiej czuje. Pije i je biszkopty. Kurczę, nie mogło jej przejść godzinę wcześniej??? Jeszcze by pojechała na turniej.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A to macie w planach?

 

Zaplanowane na 5 czerwca (sobota) Wielkie Widowisko Plenerowe na Wiśle, ze względu na skutki powodzi, odbędzie się w sobotę, 28 sierpnia 2010 r. o godz. 21:30 w Zakolu Wisły pod Wawelem. Pozostałe punkty imprezy tj. Wielka Parada Smoków, Rycerzy i Dam Dworu oraz dwudniowy Smoczy Piknik Rodzinny odbędą się bez zmian.

 

W pierwszy czerwcowy weekend do Krakowa po raz dziesiąty zawita Wielka Parada Smoków. Smoczy Jubileusz obchodzić będziemy szczególnie hucznie. Organizowana od roku 2000 przez Teatr Lalki, Maski i Aktora GROTESKA Wielka Parada Smoków, z kameralnej imprezy, w ciągu kilku lat przerodziła się w wielkie wydarzenie, na które ściągają tłumy miłośników smoków z całej Polski i Europy.

 

Na sympatyków Smoczego Święta czeka jak zwykle wiele atrakcji i niespodzianek. Smoczy Jubileusz niezmiennie rozpocznie Wielka Parada Smoków, Rycerzy i Dam Dworu, która przejdzie ulicami Krakowa (sobota, 5 czerwca 2010 r.) – w barwnym korowodzie weźmie udział ponad 1000 dzieci, towarzyszyć im będę artyści: muzycy, szczudlarze, tancerze i żonglerzy. Spośród prawie 40 smoków wybierzemy Najpiękniejszego Smoka Parady.

 

 

Przez dwa dni na Bulwarach Wiślanych będzie się odbywał Smoczy Piknik Rodzinny (sobota - niedziela, 5-6 czerwca 2010 r.). Zapraszamy wszystkich miłośników smoków do udziału w X Jubileuszowej PGNiG Wielkiej Paradzie Smoków!

 

 

PROGRAM X JUBILEUSZOWEJ PGNiG WIELKIEJ PARADY SMOKÓW:

 

 

Wielka Parada Smoków, Rycerzy i Dam Dworu

 

 

5 czerwca (sobota) godz.12.00-14.00, ul. Grodzka – Rynek Główny

 

 

W Wielkiej Paradzie Smoków, Rycerzy i Dam Dworu bierze udział ponad tysiąc dzieci z całego kraju. To właśnie one animują zaprojektowane przez siebie i własnoręcznie wykonane czterometrowe i większe smoki. Wszystkie smoki stają w szranki o tytuł tego najpiękniejszego i najbardziej pomysłowego. W barwnym pochodzie przy muzyce i smoczych rykach – w towarzystwie tancerzy, orkiestr, rycerzy i księżniczek, a także szczudlarzy i żonglerów – dzieci i ich smoki przechodzą ulicami starego Krakowa. Na kilka godzin wszyscy oni staję się aktorami olbrzymiego, plenerowego widowiska, które obserwuje tysiące mieszkańców Krakowa i specjalnie przyjeżdżających na tę okazję turystów.

 

Rozstrzygnięcie Konkursu na Najpiękniejszego Rycerza i Damę Dworu – godz. 13.30.

 

Rozstrzygnięcie Konkursu na Najpiękniejszego Smoka – godz. 14.00.

 

Smoczy Piknik Rodzinny

 

5-6 czerwca, Bulwary przy Smoczej Jamie

 

II Przegląd Artystyczny „O Smocze Jajo” – koncerty, występy, konkursy, festyn rycerski

 

5 czerwca (sobota), godz. 11:00 - 21:00

 

6 czerwca (niedziela), godz. 11:00 - 19:00

 

Na odwiedzających Piknik czeka ciekawie skonstruowany program: festyn rycerski, konkursy, koncerty, pokazy grup teatralnych, m.in. II Przegląd Artystyczny "O Smocze Jajo" . Dodatkową atrakcją Smoczego Pikniku Rodzinnego będzie w sobotę 5 czerwca o godz. 20:30 koncert Mai i Andrzeja Sikorowskich. Podczas dwudniowej familijnej imprezy wystąpią liczne zespoły taneczne i muzyczne: artystyczne grupy dziecięce, reprezentujące domy kultury i szkoły tańca, a także profesjonalni wykonawcy m.in. THE 30TH OF JULY.

 

Widowisko Plenerowe na Wiśle - Zakole Wisły pod Wawelem

 

28 sierpnia (sobota), godz. 21:30

 

Wielkie Widowisko Plenerowe na Wiśle typu "światło-dźwięk" łączy efekty pirotechniczne, muzykę, światło i kurtyny wodne. Podczas widowiska prezentują się wielkogabarytowe, pływające i latające smoki (do 25 m długości i 15m wysokości), niesamowite stwory umieszczone na barkach i statkach są animowane przez aktorów Teatru Groteska. W tym roku w Jubileuszowym Widowisku wezmą udział nowi, fantastyczni przedstawiciele smoczego gatunku, m.in. obsada widowiska Smoki na Expo w Szanghaju .Tegoroczny smoczy występ będzie ilustrowany muzyką klasyczną m.in. utworami Prokofiewa, Straussa, Ravela i Mahlera.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Te smoki mogą być fajne. Tylko mi troszkę za daleko. Choć 28 sierpnia.... Zobaczymy, dobrze, ze piszesz.

Ja w tym roku w zasadzie nie mam urlopu, siedzę i piszę. To może choć pod koniec sierpnia bym się wyrwała na trochę..może... na kilka dni do Zakopca.. tak dawno nie byłam...

 

A co do błędnika i równowagi, to jest tak. Dzieci zwykle nie mają lęku wysokości. Właśnie ze względu na ten niedojrzały układ nerwowy. On dojrzewa tak na prawdę dość późno i ten okres ciągle się wydłuża. Dawniej mówili - do 1 rż. Teraz już jest 14 rż z tendencją do wydłużania dla niektórych funkcji nawet do 20 rż!. A jak już sobie dojrzeje, to się zaczyna starzeć ;). Jeżeli nawet ominie zapalenie błędnika (bardzo częste) i skutki licznych chorób uszu, to po 30 zaczynają się drobne niedokrwienia. A po 40 nawet nie drobne. Oczywiście nie u kazdego i nie równo szybko!

 

Ja przestałam wychodzić na balkon na 10p tak po 30 :). Z okna patrzę.

Edytowane przez EZS
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Odpowiedz w tym wątku

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.




×
×
  • Dodaj nową pozycję...