Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

Od kwietnia do ... zimy (jesieni?) - co Wy na to?


Agduś

Recommended Posts

  • Odpowiedzi 18,4k
  • Utworzony
  • Ostatnia odpowiedź

Najaktywniejsi w wątku

  • Agduś

    6399

  • braza

    3720

  • wu

    1845

  • DPS

    1552

Najaktywniejsi w wątku

Dodane zdjęcia

Depsiu, oczywiście nie udało mi się zachować powagi. Chociaż może w tej drugiej scenie bardziej, bo byłam pochłonięta mdleniem, ale wcześniej, kiedy osiołek ciągnął nagą wieśniaczkę (przyszłą królową) owiniętą siecią rybacką (wojskowa siatka maskująca) i porykiwał sobie dla animuszu, to nie zdzierżyłam i Królowa-Matka nie była nadęta.

 

Braza, artyści wrócili do prozy życia codziennego.

 

Wusia, ja też bym chciała to zobaczyć!

 

Kupiłam ostatnio na Kleparzu tajemniczą przyprawę. Jest wściekle czerwona. Zdaniem sprzedawcy służy nadawaniu koloru potrawom i właściwie nie zmienia smaku. Trzeba używać jej oszczędnie, bo kolor ma mocny i lekko gorzki smak, jeżlei się przesadzi z ilością. Dodałam dzisiaj do chleba. Tak z ciekawości. Półtora kilograma mąki + dodatki różniste i do tego ociupinka czerwonego proszku. Tak na czubeczku łyżeczki - ledwie, ledwie. Wymieszałam na sucho. Proszek zniknął w tej masie bez śladu. Dodałam zakwasu i wody i... ciasto zrobiło się... różowe! Trochę się bałam, co z tego wyniknie, ale w smaku jest normalne. No może czuć odrobinkę jakiejś pikantności, a nie goryczki... Teraz mogę gotować pomidorową bez pomidorów!!!

 

A jutro jedziemy na pielgrzymkę do... No właśnie - miała być do Ludźmierza i Zakopca, ale dzisiaj ksiądz dzieciom zapodał, że w razie złej pogody będzie do... Wadowic. A ja się nie zgadzam! Zabieram Małgo, zapłaciłam za nią, żeby sobie przypomniała, jak wyglądają Tatry, weszła na Gubałówkę (w programie), połaziła po Krupówkach i naciągnęła mnie na oscypka. Wyjazd do Wadowic, w których jedynymi atrakcjami będą msza i kremówki zupełnie jej nie zainteresuje. Już lepiej by było, gdyby została w przedszkolu! Ksiądz nie wspominał o zwrocie różnicy kosztów, a przecież Wadowice są bliżej i krócej byśmy tam byli! Chyba zażądam zwrotu kasy, odwrócę się na pięcie i pójdę do domu!!!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zobaczymy, czy się uda. Tego księdza rodzice raczej nie lubią, więc się mogą postawić. Mam tylko nadzieję, że inni też wolą pielgrzymkę do Zakopca. Sprawdzałam na Meteo - od rana ma padać, ale w Zakopcu koło 11 powinno przestać.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ech, przeżałować nie mogę, że zdjęć nie ma, mam nadzieję, że wydębicie od kogoś...

 

Co do zmiany trasy - potraktowałabym jak każdą wycieczkę, zawsze przy płatnej imprezie przy zmianie trasy powinna być zmiana kosztów bądź prawo do ich pełnego zwrotu, fakt, że organizator nosi sutannę nie powinien na to mieć żadnego wpływu.

Od biura podróży wszyscy natychmiast by żądali zwrotu i nie zgadzali się na zmiany, więc dlaczegóż w tym przypadku miałoby być inaczej?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Było do dupy!!!! :evil:

Nie lubię, kiedy ktoś nie pytając nikogo o zdanie podejmuje radykalne decyzje w sprawie dotyczącej innych ludzi!!!

Nie lubię siebie za to, że nie wysiadłam z autokaru przed wyjazdem!!!

Nie lubię pewnego faceta w czarnej sukience!!!

Jeżeli ktoś nie umie, to nie powinien brać się za organizowanie niczego, a już na pewno za organizowanie pielgrzymki 5 klas wraz z rodzicami!!!

Ogólnie rzecz biorąc jestem wkurwiona!!!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ha - nie dziwię Ci się, wygląda na to, że księżulo fajny sposób znalazł, aby urwać od owieczek trochę kasy.

I mnie wkurza to, że ludzie spokojnie odpuszczają księżom to, za co zwykłe biuro albo człowieka obsobaczyliby jak burą sukę, nie mówiąc o zwrocie kasy.

A to księża powinni świecić przykładem...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie lubię siebie za to, że nie wysiadłam z autokaru przed wyjazdem!!!

!!

Myślisz, że by się przejął?

Ale można będzie mu przy następnej okazji okazać daaaleko idącą nieufność. Np wpłata reszty kasy W DNIU wycieczki, bo rozumie ksiądz, już kiedyś było....

Ja bym się odegrała, ale ja mam ascendent skorpiona ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Też bym się odwdzięczyła. Poniekąd to zrobiłam, bo ja jedna jedyna nie omieszkałam księdzu powiedzieć, co myślę. Reszta rodziców narzekała za jego plecami, psioczyła, ale nikt się nie odezwał głośno w jego obecności. Moje "odosobnione" zdanie po nim spłynęło, tym bardziej, że była też na pielgrzymce siostra, z którą zadarłam już dawniej. Potwierdziłam więc opinię na swój temat - pieniaczka, awanturnica, czepia się wiecznie... Może dodali jeszcze antyklerykalizm do listy moich wad (w sumie mieliby rację).

 

No ale powiedzcie, czy się czepiam.

Dzień przed wyjazdem ksiądz zapodał dzieciom, że w razie złej pogody pojedziemy do Kalwarii Zebrzydowskiej i Wadowic zamiast do Zakopca. Program wyjazdu do Zakopca był interesujący - msza w Ludźmierzu, przejazd do Zakopca, wejście na Gubałówkę, zjazd kolejką i na deser Krupówki - tyleż nielubiane przeze mnie, co kochane przez dzieci. Zabrałam Małgo, bo twierdzi, że nie pamięta Tatr (ma prawo).

W dniu wyjazdu pogoda była ładna. Lekkie zachmurzenie, ale słońce się przebijało. Prognozy dla Zakopca głosiły opady do 11, potem zachmurzenie ale bez deszczu. Akurat dojechać mieliśmy na 12. Nikt ze zgromadzonych na parkingu rodziców nie przewidywał zmiany celu podróży. Ksiądz przydzielił klasom autokary, wsiedliśmy, bagaże porozkładaliśmy, dzieci się usadowiły po swojemu i czekamy... Czekamy... Czekamy...

W końcu okazało się, że ksiądz zaszczycał swoją obecnością po kolei każdy autokar, inicjował modlitwę i... zapowiadał, że gimnazjaliści, którzy byli w Zakopcu dzień wcześniej donieśli, jakoby pogoda była straszna, więc jedziemy do Kalwarii, Wadowic i Makowa! Miałam moment na zastanowienie (nasz autokar był ostatni), czy wysiadać, czy jechać. Nikt z rodziców się nie odezwał, że coś mu nie leży (przyznaję, że mnie też zatkało i słowem się nie odezwałam). Nie zdążyłabym zapytać dzieci, czy wolą jechać dokąd inąd (Magda już tam była, poza Makowem), nie zdążyłam się zastanowić, co atrakcyjnego może być w Makowie, kiedy już jechaliśmy.

Gotowałam się ze złości tyleż na księdza, ile na siebie.

Kiedy wysiedliśmy w Kalwarii, dostaliśmy pół godziny "wolnego". Po zaliczeniu WC, dzieci ganiały po trawnikach, a rodzice szeptali, co myślą. Okazało się, że wszyscy, z którymi rozmawiałam (a była to większość obecnych) są wkurzeni, oburzeni zawiedzeni. Nie zdzierżyłam w końcu i powiedziałam, że sami sobie winni jesteśmy, bo nikt nie miał odwagi się odezwać. Gdyby ksiądz powiedział to jeszcze na parkingu do wszystkich, to pewnie rozpoczęłaby się dyskusja. Jendak on sprytnie najpierw nas podzielił, poczekał aż się rozsiądziemy, a potem ogłosił swoją wolę, traktując nas jak upośledzonych umysłowo, ubezwłasnowolnionych, których nie pyta się o zdanie, bo go mieć nie mogą. Rzekłam rodzicom, że jesteśmy dupy wołowe, że mamy na co zasłuzyliśmy, że jesteśmy jak stado głupich owiec, które idą za baranem. Nikt się nie obraził. Przyznali mi rację.

Potem była msza, a po niej... zwiedzanie klasztoru z przewodnikiem, który mówił do dorosłych, a dzieci przewijały się na lewą stronę z nudów. W końcu poszliśmy do jakiejś sali. Większość do niej weszła, ja z Małgo na rękach zosatłam w przedsionku. Wkurwiona byłam maksumalnie, więc, kiedy Małgo zaczęła narzekać na nudę, odpowiedizałam jej, że też mam dosyć tej pielgrzymki, że nudno jest i bez sensu, że żałuję decyzji o wyjeździe. Wiedziałam, że ksiądz słyszy, odwróciłam się do niego. Nie mógł już udawać, że nie słyszy, więc odezwał się zapewniając, że w Zakopcu jest zimno i pada. Odpowiedziałam, ze wolałabym chodzić po Krupówkach niż tu się nudzić z dziećmi i że nikt mnie nie pytał o zdanie. Nie zdążyłam się rozkręcić, bo uciekł do kaplicy. Chwilę później obgadywał mnie z siostrami, bo jedna z nich - ta moja "ulubiona" - zauważywszy mnie nadchodzącą teatralnym szeptem wydarła się do nich "ciiiicho!".

Jedynym sensownym momentem było wyjście na górę do kaplic. Oczywiście nie chodziliśmy po "dróżkach". Wróciliśmy na dziedziniec, gdzie miało być 10 minut przerwy i wyjazd do Wadowic. Kupiłyśmy więc z koleżanką dzieciom lody. Po 10 minutach podeszłyśmy na miejsce zbiórki, by usłyszeć, że przerwa potrwa jeszcze 1,5 godziny, bo niektóre mamy zażyczyły sobie nakarmić dzieci obiadem!!! Szlag mnie trafił po raz kolejny, bo po lodach moje dzieci niczego by nie zjadły, a w Wadowicach już w takiej sytuacji przerwy na jedzenie nie miało być. Coby nie obrażać świętego miejsca myślami, które nie wiedzieć czemu nie chciały się ubierać w inne słowa niż te "budowlane", wyszłyśmy przed klasztor i tam w obleśnym barku kupiłyśmy dzieciom jakieś śmieciowe przekąski. Ponad godzinę dzieci biegały po brukowanym placu... Rodzice siedzieli na ławkach i brzęczeli na księdza...

Dowiedziałam się przy okazji, że jedna z sióstr ma brata rodzonego w klasztorze, a ksiądz mamę w Makowie...

Zresztą okazało się, że do Makowa nie zdążymy (zdolności organizacyjne księdza po raz kolejny mnie poraziły) i w ten sposób z planów wypadł jedyny nieznany nam i byc może interesujący punkt.

Wadowice "zaliczyliśmy" biegiem. Nie omieszkałam (antywychowawczo) zwrócić uwagi mojego pierwszokomunijnego dziecka na stoisko z dewocjonaliami i pamiątkami w wadowickim kościele i przypomnieć, jak to Jezus kupców ze świątymi wypędzał.

Na szczęście dzieci stwiedziły, że nie żałują wyjazdu. Najprzyjemniejszym punktem programu był zakup pamiątek podczas przydługiej przerwy w Kalwarii. Pamiątkami są... tadam!... kolorowe plastikowe sprężynki.... W sumie wolę je niż kiczowate dewocjonalia...

 

Zemścić się nie będę miała okazji. Okazało się, że od przyszłego roku ksiądz nie będzie uczył w tej szkole. Awansował do... zawodówki...

Biorąc pod uwagę jego zdolności do nawiązywania kontaktów z dziećmi i z dorosłymi też, wróżę mu dłuuuugi rok szkolny...

 

Ciekawe, co by ksiądz powiedział, gdyby wykupił sobie wycieczkę na Riwierę, a w autokarze dowiedział się, że jedzie do Ustki... Czego mu życzę...

 

A a'propos kasy, to zapewne większość (poza autokarami) została wydana na "co łaska" i bez faktur... Nie podejrzewam przywłaszczenia, nie aż tak, ale ksiądz miałby poważne problemy z rozliczeniem wycieczki.

Edytowane przez Agduś
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

WAKACJE!!!

 

 

A u nas dzisiaj wreszcie słonko się pokazało! Ale już się chmurzy...

Bez sensu to, żeby jeden klął na brak deszczu a drugi na nadmiar! Ileż rolnicy z naszych okolic by dali, żeby pozbyć się wody, która już od dwóch miesięcy stoi na polach... Pewnie tyle samo, ile ci z Depsiowych okolic za tę wodę...

 

Madzia dostała się do szkoły muzycznej i musimy skombinować pianino! Drobnostka!!! Już miałam obiecaną pożyczkę na kilka lat od przyjaciółki, ale jej mama zrobiła dziką awanturę i... bulba! Szukamy dalej.

 

Za to nagrody na koniec roku nie dostała, bo "ksiądz się sprzeciwił". Pani miała zamiar jej dać, ale musiała pytać innych nauczycieli i ksiądz stwierdził, że Magda nie zasłużyła. Ciekawa jestem, czy ksiądz wyraził sprzeciw przed czy po pielgrzymce... S...ł go pies! Kiedyś prosiłam Magdę, żeby była grzeczniejsza w szkole, bo jeżeli chodzi o naukę, wiedzę, umiejętności - zasługiwała na nagrodę z palcem w nosie. Zapytała "po co?" No "po nagrodę". "A po co mi nagroda?". "Satysfakcja..., na apelu wszyscy zobaczą..., książkę dostaniesz..." "Eeee tam, nie zależy mi, a książek mamy w domu pełno!"

No ale pani chciała dać, bo Magda się jednak starała być grzeczniejsza. Jednak widocznie nie zasłużyła...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Co do pianina, jak już masz zamiar inwestować, to pooglądaj elektryczne. NIE kibordy. Można ćwiczyć w słuchawkach - to raz. Klawisze są dynamiczne, jak w pianinie akustycznym, ma opcję pedał a niektóre też mają sporo pamięci i mini miksery. Super urządzenie. Jest szansa, że nawet go może wykorzystać w celach rozrywki a nie jako narzędzie tortur... No i nie marnuje miejsca a potem zmieści się do szafy, jak się znudzi. A pianino trudniej gdzieś upchnąć.

Piszę to ja, absolwentka średniej szkoły muzycznej (instrument: pianino i gitara klasyczna) i żona muzyka, który wiele lat uczył w szkole muzycznej a teraz jest księgowym. Taki to zawód super.

Dodam, że teraz nie umiem już nawet wlazł kotek zagrać a mąż siada do instrumentu raz na rok, jak go wena najdzie.

Edytowane przez EZS
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dzięki za rady. :)

Jutro się przejdę do szkoły muzycznej i popytam, co i jak. Pewnie każą kupować "prawdziwe"... Na razie jednak liczę na pożyczkę.

Magda ma kiborda, takiego porządniejszego, ale toto pedałów ni ma no i zapewne zupełnie inaczej klawisze się zachowują (piszę to ja - kompletna ignorantka ale z wyobraźnią).

Opcja ćwiczenia w słuchawkach bardzo kusząca dla nas (dlatego baaardzo ucieszyłam się, że nie wybrała klasy skrzypiec, bo to instrument niezwykle niewdzięczny dla początkujących i torturujący domowników). No i to miejsce... Ech, żeby pozwolili na elektryczne... Widziałam takie na Allegro.

Oglądałam też tradycyjne, ale czułam się tak, jak czułby się ktoś, kto konia tylko z daleka oglądał, gdyby mu kazali kupić dla dziecka konia do nauki jazdy. NIC nie wiem! Nie wiem, jaka firma, jaki model, jaki stan... Całe szczęście, że mój kuzyn a chrzestny Madzi zna się na tym. Zmolestuję go w razie potrzeby.

 

W to, że nie umiesz "wlazł kotek na płotek" to ja nie uwierzę ;)

 

Ufff, ułożyłam właśnie kolejne 200 zdjęć w albumie. Wreszcie zabrałam się za wybieranie, zamawianie, opisywanie i porządkowanie odbitek. Od kiedy mamy aparat cyfrowy wszystkie zdjęcia siedzą w komputerze. niektóre są też na płytkach. No ale jednak nie ma to jak odbitki w albumie. I żadne ramki elektroniczne tego nie zastąpią. Ani pokazy z komputerów. Nawet na ekranie telewizora. Jestem właśnie w maju 2006 roku, co wróży mi jeszcze duuużo czasu poświęconego na wybieranie zdjęć do odbitek i porządkowanie ich.

Edytowane przez Agduś
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Odpowiedz w tym wątku

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.




×
×
  • Dodaj nową pozycję...