Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

Od kwietnia do ... zimy (jesieni?) - co Wy na to?


Agduś

Recommended Posts

  • Odpowiedzi 18,4k
  • Utworzony
  • Ostatnia odpowiedź

Najaktywniejsi w wątku

  • Agduś

    6399

  • braza

    3720

  • wu

    1845

  • DPS

    1552

Najaktywniejsi w wątku

Dodane zdjęcia

Pogoda, odpukać, sprzyja. Tzn. my się do niej dostosowujemy. Kiedy zapowiadają upał, "zwiedzamy" przyrodę ze szczególnym uwzględnieniem tej mokrej. Kiedy ma być chłodniej - miasta. Dzisiaj wybrzeże, jutro chłodniej, więc trochę po brzegu, trochę w głębi lądu, pojutrze i popojutrze Tallin, a potem Ryga i pobliski park narodowy. Właśnie siedziałam i szukałam hosteli wobec braku przyjaznych pól namiotowych w okolicach stolicy Łotwy.

Już mi się chwilami myli, w jakim kraju jesteśmy aktualnie. Za szybko je zmieniamy.

 

Wusia, Andrzej w coś to pakował. Myślę, że nie podmienili.

 

Depsiu, znasz przecież moje zamiłowanie do fotografowania WSZYSTKIEGO. Zdjęcia powstają w tempie astronomicznym. Gdyby nie tatitopek, nie zmieściłyby się nam w aparacie. Może wreszcie uda mi się stworzyć jakiś album i podlinkować go, bo przecież nie będę wklejała na forum tysiąca zdjęć.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Właśnie przed chwilą pisząc wcisnęłam jakiś skrót i wcięło mi porządny kawałek posta :evil: Nie lubię tatitopa, bo ma jakieś idiotyczne skróty! Np. jeden, którego używam namiętnie, sprawia, że pisany właśnie fragment tekstu wcina się nie stąd, ni zowąd w tekst kilka linijek wyżej. Ponieważ nie patrzę na monitor tylko na klawiaturę, zauważam ten fakt dopiero po wpisaniu większego kawałka. Niepierwszy raz też zjadło mi posta!

 

Zwiedziwszy to i owo w parku narodowym o niechrześcijańskiej nazwie Lahemaa, udaliśmy się dzisiaj do Tallina. Wydumaliśmy, że zamieszkamy w samym mieście, coby nie musieć dojeżdżać i szukać parkingów. Od razu przyjęliśmy wersję poszukiwania miejsc w hostelu i znaleźliśmy w necie kilka od najtańszego poczynając. Po drodze wpadliśmy na pomysł, coby sprawdzić dwa znane nam campingi (widzieliśmy je owej pamiętnej burzowej nocy). Pierwszy wygląda jak średniej wielkości asfaltowy parking pomiędzy jakimiś magazynami i zapleczami hoteli, ale napotkani w Vosu (fajny camping) Polacy opowiedzieli, że byli na nim i poza miejscami dla samochodów i przyczep mają jeszcze kawałek trawnika na namioty. Drugi dysponował drewnianymi domkami i nad ranem wyglądał na opuszczony i niszczejący. Wrażenie to potwierdziło się za dnia. Natomiast pierwszy okazał się niewiele tańszy niż pokój w hostelu, co nas niemiło zaskoczyło, bo w Vosu płaciliśmy śmieszne pieniądze (100 EEK za noc czyli prawie 30 zł za pięć osób), a warunki były całkiem całkiem. Uderzyliśmy więc do pierwszego - najtańszego - hostelu. O dziwo pokój był. Wolny. Nawet miał okno (co w tym hostelu nie jest oczywiste). Ceny takie, jak ogłaszali w necie. No to zaklepałam, zapłaciliśmy i dopiero wtedy okazało się, że... okna nie można otworzyć!!! Wentylację zastępuje warczący cały czas wiatraczek, który miesza dusznym powietrzem. Mam nadzieję, że jakoś to przeżyjemy...

Za to widok mamy na port. I okolica ciekawa... Po zmroku raczej bym sama nie wyszła...

Przeszliśmy się dzisiaj po starówce i byliśmy w parku, coby z zewnątrz popodziwiać pałac, Który Piotr Wielki fundnął swojej przesympatycznej małżonce. Miał gest... Chcieliśmy zobaczyć zachód słońca i Tallin by night z wieży telewizyjnej (pamiątka po igrzyskach olimpijskich - tu się rozgrywały wodne konkurencje), ale wieża w remoncie i nici z pomysłu.

Jutro starówka dogłębnie, pojutrze skansen i ogród botaniczny, a potem znów pod namiot na wyspy. I wreszcie nocami będzie zimno, a nie gorąco i duszno. Ino najpierw musimy kupić nowy materac. Mamy dwa. Jeden zachowuje się przyzwoicie, w drugim powstają dziury nawet na skutek ostrzejszych słów wypowiadanych w jego sąsiedztwie. W tym roku udało nam się raz obudzić na nadmuchanym materacu, po tym, jak dokonaliśmy dokładnego przeglądu i Andrzej go połatał. Kolejnej nocy znów stracił powietrze... Marzę tylko o jednym - chwili, kiedy wyląduje w kuble na śmieci. Dzisiaj nawet widzieliśmy w sklepie materace. Wcale tanie nie były, a wyglądały badziewnie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wygląda, że macie fascynującą podróż - jak opowiadasz, to aż zazdroszczę. :D

Opowiadaj, byle często i dużo!

A posta to najlepiej edytuj w Wordzie, a potem tylko zrób kopiuj - wklej. Nawet jak zeżre, to masz w pamięci i możesz wtedy wkleić jeszcze raz!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ieee tam... Będę pisała, a PRAWIE nikt nie czyta...

 

No dobra, napiszę tylko, że talińska starówka jest przeurocza. Naprawdę! Oczywiście mamy dzikie mnóstwo zdjęć. Niech mnie po powrocie ktoś nauczy, jak zrobić album gdziekolwiek, byle taki, za który mi nie każą potem płacić szantażując usunięciem lub zablokowaniem zdjęć.

Ograniczyliśmy się do wyjścia na wieżę ratuszową (przeżycie z gatunku lekko ekstremalnych), na mury obronne, do dwóch cerkwi i do muzeum miejskiego. Pozostałe muzea darowaliśmy dzieciom a i sobie też ze względu na wysiłek wkładany w próby zrozumienia czegokolwiek z opisów. Wieża ratuszowa nas zawiodła. Drogo (rzadkość - brak biletów rodzinnych i zniżek dla dzieci) a widok wcale nie rewelacyjny, bo przez małe okienka. W dodatku do połowy z nich trudno było podejść, bo pod nimi widniała dziura, przez którą się wchodziło. Mury obronne też nas zawiodły - w przewodniku było napisane, że zwiedza się odcinek murów i trzy baszty. Okazało się, że zapewne i owszem, ale każde z nich osobno i za każde trzeba słono zapłacić. Strasznie strome schody mieli! Te, po których wspinałam się na różne średniowieczne budowle w Polsce to jest prawdziwy luksus w porównaniu z estońskimi.

Cerkwie przepiękne i zupełnie różne - pierwsza wielka, dostojna i bardzo znana, druga skromniejsza, na uboczu, urocza.

Muzeum miejskie, zgodnie z opisem w przewodniku, było interesujące nawet dla dzieci. Naprawdę ciekawie urządzone.

I oczywiście samo miasto, przepiękne kamieniczki, wąskie uliczki, niektóre bardzo strome, wspaniałe widoki z murów górnego miasta na dolne miasto, port i nowe dzielnice i... sklepy z pamiątkami. Oni chyba coś czują do kotów, bo mogłabym tu znacznie powiększyć moją kolekcję. Nabyłam jednak tylko cukierniczkę z żółtym kotem i akwarelkę z kotami na dachach Tallina. Z bólem serca mijałam kolejne sklepy z cudami glinianymi (miniaturki kamieniczek w różnych skalach i funkcjach), z płótna lnianego (dłuuugo by wymieniać), wełny (sfilcowanej i normalnej). Jeszcze w Vosu Wero wybrała sobie prezent urodzinowy w postaci tak odjechanej czapki, ze sfilcowanej wełny że tylko ona może mieć odwagę ją nosić. A ja choruję na swetry (droooogie...).

Dobra, kończę. Miało być krótko, bo czuję się urażona brakiem zainteresowania. No i dlatego, że Andrzej, zauważywszy dysproporcję pomiędzy długością moich wpisów i wpisów gości patrzy teraz na mnie z ironią w oku.

Pa!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Eeee tam "z zazdrości"! Zapomnieli o mnie. Nikomu się tu nawet wejść nie chce! Buuuu!

 

A ja i tak napiszę, bo dzięki temu będę lepiej pamiętała, kiedy gdzie byliśmy. Parę dni temu myliło mi się, w jakim kraju jesteśmy.

 

Byliśmy dzisiaj w skansenie. Na ogród botaniczny czasu nie wystarczyło, bo do skansenu weszliśmy dokładnie w chwili otwarcia (10.00 tutejszego czasu), a wyszliśmy o 15.30. Zdążylibyśmy, gdyby nie konieczność nakarmienia progenitury i fakt, że robiliśmy to "u baranka Szona". Ogród botaniczny ma idiotyczne godziny otwarcia - latem zamykają go o 18.00 (przynajmniej tak twierdzi nasz przewodnik).

W skansenie dzieciom bardzo się podobało. Najbardziej kot (przecudny, wielki, długowłosy, rudo-biały), konie i huśtawki. Reszta też była ciekawa.

A bar "u baranka Szona" to jadłodajnia w pobliskim niewielkim centrum handlowym - najbliższa, nie licząc restauracji sąsiedniego hotelu. Żywienie naszych niejadków poza domem nie jest prostą sprawą. Na szczęście większość restauracji i barów ma angielskie menu, ale nie serwują naleśników z serem, makaronu z serem i pierogów ruskich. Wszelkie inne potrawy z reguły w naturze zdaniem naszych dzieci "wyglądają inaczej niż sobie wyobrażałam" i są po prostu niejadalne. U baranka Szona wszystko widać. Pokazuje się palcem, co mają nałożyć na talerze, wybór jest duży, mnóstwo sałatek, wszystko świeże, bo widać, że dokładają często. Najważniejsze jednak jest to, że cały czas na okrągło wyświetlają filmiki o baranku! Niestety przedłuża to czas spożywania posiłku przez dzieci niepomiernie.

Wieczorkiem (po obiedzie znaczy) pojechaliśmy na stołeczną plażę. Ludzi dużo. Wokół słychać prawie wyłącznie język rosyjski. Woda... czyściutka, spokojna, tradycyjnie płytka i... cieplutka! W ogóle Zatoka Fińska zaskakuje nas na każdym kroku. Już się przyzwyczailiśmy do tego, że jest bardzo płytka i trzeba iść z pół kilometra, żeby się zanurzyć po szyję, przyzwyczailiśmy się do ogromnej ilości większych i mniejszych kamieni obrośniętych intensywniezielonymi brodami wodorostów. Nigdy jednak nie wiadomo, czego się spodziewać podchodząc do brzegu. Czasem jest to wąska plaża z czystego piaseczku i krystalicznie czysta woda. Czasem jednak cały brzeg jest usłany gnijącymi wodorostami, o czym już z daleka informuje niedający się z niczym porównać odór (a woda za nimi albo czyściutka, albo też zagloniona pływającymi kłębkami, a nie przypominająca zupę szczawiową jak w Polsce i na Litwie). Czasem woda jest cieplutka aż do przesady (koło naszego poprzedniego campingu), czasem ciepła (dzisiaj w Tallinie), czasem przeraźliwie zimna (inne zatoki w parku Lahemaa).

Jutro opuszczamy Tallin i ruszamy na największą estońską wyspę.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

JA!!! JA WCHODZĘ!!! Czy to nie wystarczający powód, żeby pisać??? :mad:

A Andrzej niech ironiczne spojrzenia na bok odłoży, bo JA WCHODZĘ i to powinno zupełnie wystarczyć! ;)

 

Pisz, a ja Ci potem pokażę, jak założyć własny, blogowy album,, bankowo darmowy, łatwy w obsłudze i w ogóle! :cool:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Odpowiedz w tym wątku

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.




×
×
  • Dodaj nową pozycję...