Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

Od kwietnia do ... zimy (jesieni?) - co Wy na to?


Agduś

Recommended Posts

Depsia, idź Ty się lecz! Jeżeli tylko jestem na forumie (czyli prawie codziennie) wpadam do Ciebie, a Ty ryczysz, że mnie nie ma.Ja widzę tylko dwa możliwe wyjasnienia - depresja albo się schlałaś na smutno (przy czym to drugie bardziej prawdopodobne). Co gorsza powtarzasz te codziennie, czyli codziennie pijesz. Znaczy albo już jesteś alkoholiczką i masz akurat ciąg, albo zaraz w alkoholizm wpadniesz.

Ja mam stareńkiego Samsunga E-250 i nie narzekam. Tzn. chyba coś się zaczyna psuć, bo niektóre klawisze muszę mocniej naciskać czasami, żeby załapał, ale poza tym jest ok. I wcale nie potrzebuję mieć takiego z wodotryskiem i bąbelkami, bo w tym nie używam wszystkich bajerów, które ma.

 

Ewa, no własnie o tym małym pojemniku myślałam. U nas zapełniałby się bardzo szybko, bo ja codziennie mam furę śmieci. Psie kudły, kocie trociny (znaczy pelety) i piasek dominują, a reszta dodaje kolorytu. Wciąż się zastanawiam teoretycznie, czego mi właściwie trzeba. No bo tego wielkiego nie chce mi się wyciągać i wolę polatać na miotle. Wyobrażam sobie, że taki mały, cichy, podobny do miotły, bo wysoki i bez kabla to by mi odpowiadał. No ale znów chciałabym, żeby wystarczał na odkurzenie przynajmniej dołu na jednym ładowaniu, a po kilku godzinach był gotowy do sprzątnięcia na górze. Tymczasem one się długo ładują, pracują wedle instrukcji 20 minut, ale ludzie piszą, że znacznie krócej i szybko im akumulatory siadają, a wtedy to wystarczają na kilka minut pracy, a ładować się muszą 16 godzin!

Na szczęście (?) póki co, są to rozważania teoretyczne.

 

TO widziałam - śliczne, a do jeżowych komentów zaraz polecę.

 

Skończyliśmy malowanie w łazience. Doszłam do wniosku, że efektu wody nie osiągniemy (znalazłam zdjęcie), więc poprzestałam na gładkich ścianach. jeżeli się znudzą, to można będzie coś na nie rzucić. Póki co, posprzątałam pięknie i... czekamy na meble. Znaczy na kasę, żeby je zrobić.

 

A z ciekawostek, to dzisiaj Pepe Pan Królik miał randkę z króliczką koleżanki Magdy - Stokrotką. Bardzo intensywnie wykorzystały ten czas. Dzieci przy okazji miały lekcję przyrody. Są zdjęcia!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 18,4k
  • Utworzony
  • Ostatnia odpowiedź

Najaktywniejsi w wątku

  • Agduś

    6399

  • braza

    3720

  • wu

    1845

  • DPS

    1552

Najaktywniejsi w wątku

Dodane zdjęcia

Nie idę się leczyć.:p

Robiły zdjęcia intymne Państwu Królikostwu? :jawdrop:

No to normalnie jakieś porno byłoby.

Może nawet ciekawe jakieś...? :lol:

 

Najlepsze są zwykle urządzenia najprostsze, odkurzacze chyba też.

Chociaż trochę szkoda, że nie chcą odkurzać same - te najprostsze... :lol2:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dawniej najprostszym urządzeniem była "dziewczyna". I posprzątała i krem utarła do ciasta... Sama... Sterowana głosowo...

 

Zdjęcia romantyczne i intymne ja robiłam. Dziewczyny zasunęły zasłonki i zapaliły świece, żeby bardziej romantycznie było. Królikom to chyba i tak było obojętne, bo z miejsca zajęły się sobą. Królik tak się zabawnie zalecał! Sprawę załatwiał błyskawicznie, padał potem zmęczony na podłogę (dosłownie), a po chwili apiat' od nowa. A w przerwach tak się fajnie przytulały i lizały! No mówię Wam - sto pociech z takim królikiem!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

mój akumulatorowy na samym ssaniu działa prawie godzinę a jak musi szczotkę kręcić to 40 min. Spokojnie dół posprząta ale z grubsza, nie tak dokładnie jak zwykły, bo zawsze takie cuda moc mają mniejszą. A przy kupnie trzeba uwazać na rodzaj akumulatora, mój ma jakiś lepszy, w necie się naczytałam i własnie takiego szukałam.

 

 

Rozmnażasz króliki??? A co z przychówkiem?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wusia, dzięki za linki. Na razie mogę sobie pooglądać jeno.

 

Ewa, a jaki ten akumulator ma być (tak na zaś pytam)?

 

Co z króliczkami? Taż Wero ma samca, a młode urodzi samiczka \http://www.bandyci.org/img/dance.gif. Nie no, taka znów nie będę, żeby nie pomóc w szukaniu domów. Wero ponoć ma już dwie chętne, a króliczka miniaturowa właśnie tyle małych rodzi. Oczywiście pierwszeństwo w sprzedawaniu małych będzie miała właścicielka samiczki.

 

Małgo właśnie rysuje pracę na kolejny konkurs. Weekend jest stanowczo za krótki!!!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Póki co, to ja sie zastanawiam, za co na wakacje pojadziem. Bo że pojadziem, to pewne!

 

W gimnazjum wymyślili "wyprawę naukową" za granicę. No dooobra, było mówione w pierwszej klasie, to niech im będzie. Ale kiedy przeczytałam program, to mnie się oczy wielkie zrobiły. 10 dni. 2 dni w autokarze. 8 dni w "nowej, szesnastoletniej miejscowości" - czytaj "kurort wybudowany na pustkowiu nad morzem, bez tradycji i czegokolwiek do zwiedzania, same pensjonaty, hotele i knajpy", pewnie nawet targu z owocami nie ma. W tych ośmiu dniach trzy wycieczki - Delfy, Meteory i Ateny. Meteory moje dziecię poogląda z zewnątrz, chodząc wokół skały, bo jest babą. Gdyby była facetem, to by coś zobaczyła, ale ponoć bab na teren klasztoru nie wpuszczają. Do Aten wyjeżdżają o godzinie 23.00 dnia poprzedniego i po całej nocy w autokarze (to gdzie do cholery jest ta "nowa miejscowość"???) zwiedzają przez cały dzień, by wieczorem wsiąść w autokar i wracać. Pozostałych 5 dni spędzą oglądając "prezentacje multimedialne" na różne tematy związane z kulturą, przyrodą itp Grecji. Jakby nie mogli tych prezentacji oglądnąć w Polsce! Resztę czasu pomiędzy prezentacjami spędzą na plaży.

Kosztuje to od cholery i ciut. No dobra, od biedy uciułamy tyle i damy. Ale za co, do cholery??? Gdyby wycieczka była porządna, zwiedzanie od rana do wieczora, noclegi w sensownym miejscu (niekoniecznie w "hotelu w pierwszej linii przy plaży"), ciekawy program, no troche byczenia na plaży na deser, to bym nie żałowała. Ale wywalić tyle kasy za taki gniot???

A reszta klasy pojedzie... Bo im pasuje byczenie się na plaży i właściwie wszystko jedno gdzie. Fajny hotel też im imponuje. A wycieczek mogłoby być mniej, bo po co się męczyć?

I co z tym fantem?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

U mojej Zuzy klasa anglistyczna. już przy przyjeciu do szkoły zaznaczali, że bedzie wycieczka w kierunku Anglii. No i co? Owszem, znaleźli wycieczkę, ale nie chetnych. Bo koszt za 8 dni to 1400 + 60 E plus kieszonkowe czyli razem ok 2000 zł. Mnie żal, bo program akurat bardzo fajny, taki Londyn w pigułce, Zuzka co prawda wszystko to widziała, ale twierdzi, że nie pamięta. Ale wycieczki nie będzie. Bo muszą zebrać 40 chetnych a mają 14. Zbuntuj rodziców, wycieczka też musi miec sens...
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie wiem, ile tam każą płacić, ale ja bym też albo zbuntowała rodziców, albo się zbuntowała.

Prezentacje oglądać na wycieczce zagranicznej!!! :jawdrop:

A skąd oni wzięli taki pomysł???

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja bym się opierała ręcami i nogami przed taką wycieczką. Grecja na zdjęciach czy tam slajdach.... Jakby nie można było opowiadać o kulturze Grecji w muzeum podczas zwiedzania...... :mad:

 

Problem w tym, że są ogromne rozbieżności pomiędzy pragnieniami i oczekiwaniami rodziców 9niestety nie wszystkich) a dzieci. Dzieci nasze kochane lubią najbardziej siedzieć, leżeć, gadać i ... to by właściwie wystarczyło - no może jeszcze dobrze pojeść.

Dla nich taka wycieczka to raaajjjjj ale nie o to chyba chodziło.....

Edytowane przez sipatka
oj bo się rozpisałam za mocno
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No właśnie tak (to było do wszystkich przedmówców). Dzieciakom z klasy zapewne prezentacje wiszą zwiędłym kalafiorem (mnie też by wisiały). To taki kamuflaż, żeby wyglądało na "wyprawę naukową". Im mniej wycieczek, tym lepiej, bo najfajniej będzie byczyć się na plaży. I ja nie mówię, że nie, ale nie za taką kasę.

Zdaję sobie sprawę, że nienormalna jestem, bo ja bym chciała mieć z takiej wycieczki jak najwięcej nawet kosztem dużego zmęczenia. I zwiedzanie i byczenie się, ale w innych proporcjach. No tak mam i już. I Młoda też tak ma, bo sama wcale się nie upiera, żeby jechać. Przekonała klasę, żeby jechać we wrześniu, bo morze będzie cieplejsze i owoców więcej (owoce nie były argumentem,a le morze już tak). Nie przekonała do większej ilości wycieczek (naprawdę wolałabym już trochę więcej zapłacić), bo trzy to i tak już za dużo. A w ogóle to odnoszę wrażenie, że to wszystko jest do dupy zorganizowane. Wybór wycieczek (te Meteory), wybór miejsca pobytu (młoda miejscowość o pół doby drogi od Aten), wybór tematów prezentacji (w planach była m.in. "gospodarka krajów śródziemnomorskich", ale to ponoć mają zmienić). No mam nieodparte wrażenie, że ktoś chce kit wcisnąć za dużą kasę, a ja nie lubię być nabijana w butelkę. Zastanawiam się, czy inni rodzice przeczytali ten program. Czy im się spodobał? A może po prostu stwierdzili, ze skoro wycieczka jest w planach, to ma być i nieważne jaka.

W ogóle Jakoś dziwnie teraz młodzież podróżuje - dawniej szukało się najtańszych noclegów, wszystko organizowali nauczyciele bez pośredników (no rozumiem, że w przypadku wycieczki zagranicznej się nie da - sama bym się nie podjęła), zadowalało się tanim wyżywieniem i zaliczało jak najwięcej atrakcji. A teraz musi być hotel, restauracja i... jak najmniej atrakcji.

Wero chce zwiedzić Grecję, ale stwierdziła, że wolałaby z nami niż podczas tej wycieczki. No najwyraźniej też jest nienormalna - dziedziczne czy zaraźliwe?

Pani będzie nas namawiała, ale nie może zmienić programu wbrew całej klasie a na życzenie Weroniki. I ja to rozumiem. Demokrację mamy.

Edytowane przez Agduś
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Agduś, to chyba nie tak. Dzieci też lubią zwiedzać. Ale lubią przede wszystkim nie chodzić do szkoły. Wiec pojadą na każdą wycieczkę. jakby pani znalazła taką z atrakcjami, to by byly atrakcje. jak pani chce się pobyczyć na plaży za darmo w dodatku - to jadą na plażę. Rodzice też się boją, że jak zaczną podskakiwać, to pani każe im szukać samym, coś zaproponować, coś zrobić - a każdy chce mieć spokój. Jedno, czemu się dziwie, to to, że nie krzyczą, że za drogo i nie mają pieniędzy. Bogate środowisko ;)

 

A co do organizacji, to mnie z tym Londynem Zuzi tez trafił szlak, jak zobaczyłam konspekt. Akurat w Londynie jestem w stanie zorganizować pobyt za połowę tej ceny. ale cóż, nie podejmę się, bo.... nie mam czasu.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pani jest w porządku. Była gotowa postarać się o zorganizowanie większej ilości wycieczek (biuro podróży musi działać na zasadzie "nasz klient - nasz pan"), ale kiedy Młoda o tym wspomniała, klasa zakrzyczała ją, że nie chcą i że trzy to już za dużo. Ja nie twierdzę, że młodzież w ogóle nie lubi zwiedzać, ale akurat ci nie maja na to ochoty. Wiem też, że każda okazja, żeby nie iść do szkoły, ale spędzić czas w swoim towarzystwie jest dobra - doskonale to rozumiem i pamiętam, że sama tak miałam. No ale akurat ten cel można osiągnąć wszędzie - w Rabce czy Kołobrzegu równie dobrze jak w Grecji. Tyle że potem będzie można powiedzieć "byłam/byłem w Grecji". Nie złoszczę się też na to, bo w końcu nie każdy musi lubić zwiedzanie do upadłego, nie można też zorganizować wycieczki szkolnej tak, jak my organizujemy wakacje - czyli na żywioł. Ja po prostu nie bardzo wiem, co zrobić w tej sytuacji. Coraz bardziej jestem pewna, że Młoda nie pojedzie, bo i ona się przy tym nie upiera.

A co do ceny, to przecież biuro podróży też musi zarobić. Dlatego Ty mogłabyś w ramach czynu społecznego zorganizować tańszą wycieczkę, bo nie musisz zapłacić za wynajem lokalu, reklamę, telefon i pensje pracowników. Z drugiej strony doskonale rozumiem nauczycieli, że nie chcą sie zajmować organizacją, bo to duża odpowiedzialność. Kiedyś nie było innego wyjścia - dzwoniłam do domu turysty czy jakiegoś wczasowego, załatwiałam noclegi, przesyłałam zaliczkę (oczywiście za telefony czy przesłanie kasy nikt mi nie zwracał), planowałam zajęcia, sprawdzałam rozkłady jazdy, rezerwowałam bilety na przejazdy i wstępy itp. A gdyby coś się nie udało, to też ja sama bym odpowiadała za to. Tym bardziej, że ludzie robią się coraz bardziej roszczeniowi i w razie niezadowolenia trzeba by się grubo tłumaczyć. No a tak, to można odesłać do biura podróży i niech się z nimi handryczą. Jako ze biura mają prawników u dobrze spisane umowy pełne paragrafków małym druczkiem, to o byle co sie nie będą szarpać z nimi.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Z punktu widzenia rodzica (zakładam, że świtłego rodzca) jak i pedagoga, celem nadrzędnym wyjazdu powinno być pokazanie dzieciom jak największej ilości tego, czego gdzie indziej nie zoabczą. Proste. jak płacić kasę, to za coś, co jest warte.

Namawiałabym własne dziecko do olania tego wyjazdu.

Że nie do końca typowa z tym zwiedzaniem - w jej przypadku i dziedziczne, i zaraźliwe, czego gratuluję serdecznie!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Odpowiedz w tym wątku

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.




×
×
  • Dodaj nową pozycję...