wu 13.06.2011 20:55 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 13 Czerwca 2011 a co tu umieć ja biorę truskawki obieram płukam lekko rozciapię blenderem podgrzewam dodaję cukier żelujący i jak się to ładnie rozsmaży i jest słodziutkie i gorące to siup do słoików zakręcam solidnie i takie gorące na wieczkach stawiam i czekam aż wystygną i tela wielka filozofia dżemu z truskawek w moim wydaniu:lol2: Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Agduś 13.06.2011 21:03 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 13 Czerwca 2011 A ja nie będę! Chociaż... Nie!!! Albo raz na spróbowanie... Ale nie! Trza być twardym, nie miętkim! Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
wu 13.06.2011 21:16 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 13 Czerwca 2011 Aguś otwierasz słoiczek i czujesz cudny zapach truskawek i lato masz przed oczkami i te kawałeczki truskawek i konieczność ukrywania słoiczków i te naleśniczki:lol2: Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Agduś 13.06.2011 21:23 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 13 Czerwca 2011 No doooobra... Może spróbuję. Tylko kiedy? Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
EZS 14.06.2011 12:17 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 14 Czerwca 2011 dzem z truskawek mila rzecz, ale skąd przyzwoite truskawki dostać te z rynku to sama chemia, aż są gorzkie, a moich własnych do jedzenia wystarczy ale nic więcej. jak już mam jakies owoce, to je raczej mrożę, potem do galaretki owocowej są jak znalazł. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Agduś 14.06.2011 19:33 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 14 Czerwca 2011 Zwiększyłam areał truskawek i w tym roku mamy tak dużo, że nie muszę kupować! Dzisiaj nie zjedliśmy wszystkich zebranych. Może z tej reszty będzie dżem? Tylko ja poproszę jeszcze o uściślenie - co to znaczy "jak się to ładnie rozsmaży"? Czy ja poznam, że już jest "ładnie"? Niczego dzisiaj w domu nie zdziałałam, bo byłam z przedszkolakami na wycieczce w Ogrodzie Doświadczeń. Pierwszy raz zwiedzałam z przewodnikiem i trochę się zawiodłam, bo pani (dziewczyna właściwie) była mało kontaktowa. Wcale nie było lepiej ani ciekawiej niż na własną rękę. Przy okazji poczyniłam pewne obserwacje z dziedziny dalekiej od fizyki - coś w okolicach psychologii, socjologii...W grupie jest bowiem pewna dziewczynka - powiedzmy Andżelika. Andżelika ma 7 lat i jest jedynaczką, której ptasiego mleka nie brakuje. Mama, choć twierdzi, że to nieprawda, zaspokaja każde jej życzenie i ulega na każdym kroku, usiłując zachowywać pozory, że tak nie jet i rozpowiadając, jak to krótko ją w domu trzyma. Niestety poza domem tego nie można zaobserwować. Niedługo Andżelika będzie miała siostrzyczkę. Ale ja nie o tym.Andżelika wyśmiewa się z innych dzieci, bo nie mają takich zabawek jak ona i nie były na wakacjach w Chorwacji. Mama twierdzi, że to niemożliwe, bo ona przecież nie uczy jej takiego zachowania.Andżelika podczas wycieczki wypłakała sobie spanie na górnym łóżku. Inna dziewczynka jej ustąpiła. Kiedy pani zasugerowała, że Andżelika powinna drugiej nocy zamienić się z tą dziewczynką, odpowiedziała, że przecież Ala ustąpiła jej łóżko na obie noce. (Małgo odstąpiła na jedną noc swoje górne łóżko Ali, co napełniło mnie dumą i radością - idiotycznymi, jak się zaraz okaże.)Andżelika w czasie gdy inne dzieci sprzątały pokój, leżała na łóżku, twierdząc, że jest królewną, a one jej służącymi. Ba, kazała koleżance, żeby ta znalazła jej zagubioną brudną skarpetkę.O sytuacjach z wycieczki nie mówiłam mamie Andżeliki, bo co mnie to obchodzi w końcu. Poprzednie informacje o dokuczaniu nowej koleżance i wyśmiewaniu tych, które nie mają wesołego miasteczka Littles Petschop (czy jakoś tak) oraz innych pałaców dla Barbie skomentowała lekceważąco.Dzisiaj na wycieczce Andżelika zawsze musiała być pierwsza przy każdym urządzeniu. NIe byłoby w tym nic złego, gdyby po prostu pierwsza do niego dobiegała, ale nie, ona snuła się ostatnia, a następnie wpychała się bez kolejki. Niestety, niektóre dzieci pozwalały na to, przyzwyczajone już do jej zachowania. Wybuchnęła płaczem, kiedy pani ustaliła jakąś zasadę korzystania z peryskopu i ona, choć wepchnęła się już na podest, musiała z niego zejść. Ryknęła od razu z teatralną rozpaczą i oskarżyła fałszywie koleżankę o to, że ta ją zepchnęła (widziałam sytuację). Przy ogromnym kalejdoskopie dzieci ustawiły się w karną kolejkę. Wchodziły do niego czwórkami. Andżelika jak zwykle przyczłapała ostatnia, popatrzyła na kolejkę przytulona do mamy (też była na wycieczce) i podeszła z boku do kalejdoskopu. Kiedy pierwsza grupa wyszła, Andżelika po prostu weszła z drugą. Pani zwróciła jej uwagę, ale Andżelika to zlała patrząc na mamę, która nie zareagowała. W czasie przerwy zwróciłam mamie Andżeliki uwagę na zachowanie jej córki. Opowiedziałam też o tych z wycieczki, o których mówiła mi Małgo (pani potem to potwierdziła). Mama Andżeliki a) zbagatelizowała sprawę, b) wyłożyła swoją teorię życiową. Mniej więcej coś takiego, że na świecie zawsze są "królowie życia" i ofiary. Każdy jakiś jest i nie można tego zmieniać. Ona nie widzi problemu. Skoro inni ustępują Andżelice i ona jest na tyle sprytna, że potrafi wyczuć, kim można manipulować, to widocznie tak ma być. Ona też zawsze starała się wszędzie wepchnąć i mieć z życia jak najwięcej. "Przecież nikomu krzywdy nie robi."W pierwszej chwili zaniemówiłam. Potem próbowałam dyskutować, ale bez nadziei na przekonanie mamy, że pozwala dziecku wyrastać na potwora i chama. Rzuciłam tylko, że ja jej współczuję (kłamstwo - wcale nie współczuję) tego, co będzie, kiedy dzidziuś zdetronizuje Andżelikę.W końcu na spokojnie sprawę przemyślałam - przecież ona niestety miała rację. Andżelika przejdzie przez życie lekko, łatwo i przyjemnie. Mając umiejętność wynajdywania ludzi słabych i podatnych na jej wpływ oraz wybitne zdolności w dziedzinie manipulowania nimi, nie będzie musiała być miła, mądra, dobra, uczynna itd, żeby mieć w swoim otoczeniu mnóstwo wiernych znajomych, by być "królewną" ze świtą służby. Wcale nie odczuje nigdy, że robi źle. Przecież kiedy się wepchnie do kolejki, zrobi dobrze - dla siebie!I wiecie co? Kurwa, mama Andżeliki ma rację! Po co miałaby uczyć swoje dziecko ustępowania innym, zachowywania się fair itp. bzdur?! Sorki, rozpisałam się, ale mnie to ruszyło. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
EZS 14.06.2011 20:05 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 14 Czerwca 2011 (edytowane) ja to wiem od dawna Była w necie taka bajeczka o "Jasiu", któremu tatuś załatwiał stopnie a Jasiu zachowywał się jak ta Andzelika. Czytając bajeczkę każdy czekał na sprawiedliwość, ale... Jasiu został dyrektorem i dalej miał się świetnie... Ale wiesz - kontakt z takim dzieckiem jest bardzo dobry. Możesz uczyć Małgo, żeby nie ulegała i w kontaktach z taką właśnie osobą ZAWSZE stawiała na swoim, nawet jeżeli by też miała się popłakać (teatralnie). Ja kiedyś tego Zuzę uczyłam.... z dobrym skutkiem. Poza tym kiedyś opowiadałam jej o zdrowym egoizmie i .. też już miała okazję przekonać się, co to znaczy, miała podobną koleżankę Acha, rozwinę może teorię zdrowego egoizmu Pomagaj innym, bądź uczynna... o ile tobie to nie szkodzi. Jeżeli masz sobie zaszkodzić - to zastanów się najpierw dla kogo to robisz.Nigdy nie poświęcaj się dla osoby, która uważa twoje poświęcenie za coś oczywistego i coś, co jej/jemu się należy ... To też w kontekście damsko-męskim... Edytowane 14 Czerwca 2011 przez EZS Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Agduś 14.06.2011 20:27 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 14 Czerwca 2011 Do tej pory wiele razy świadczyłam pomoc mamie Andżeliki. Najczęściej polegało to na odbieraniu dziecka z przedszkola i przechowywaniu u nas. Czasem do późnych godzin, kiedy było to dla mnie już niewygodne, bo Małgo o tej porze powinna już spać (Andżelika chodzi do przedszkola dopiero na śniadanie, zazwyczaj porządnie spóźniona, więc może się wyspać rano). Tak się jednak dziwnie składało, że mama Andżeliki, choć zawsze deklarowała chęć "oddania" pomocy, akurat nie miała czasu wtedy, kiedy ja chciałam ją poprosić o jakąś przysługę. Zawsze musiała coś załatwić w tym czasie. Oczywiście zauważyłam to już dawno i też zaczęłam wybrzydzać, kiedy mnie prosiła o odebranie Andżeliki. Jednak o ile ja nie mogłam jej przekonać, że przecież mogłaby zdążyć i załatwić swoje sprawy i mi pomóc, o tyle ona umiała mi wytłumaczyć, jak mam pogodzić swoje sprawy i odebranie Andżeliki. To widać dziedziczne jest... znaczy te zdolności. No tak jakoś mam, że kiedy mogę pomóc, to pomagam. Ale głupia jestem! Właśnie dzisiaj zupełnie bezinteresownie pomogłam innej mamie uszyć strój na występ. Zajęło mi to całe popołudnie. Ale durna jestem!A Małgo Andżelice nie ustępuje. I dlatego wygasła ich niegdysiejsza przyjaźń, co mnie, przyznam, od razu ponad rok temu ucieszyło, bo uważałam, że to strasznie puste dziecko. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
EZS 14.06.2011 21:19 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 14 Czerwca 2011 Agduś, dobro dane komuś wraca do nas, czasem z zupełnie innej strony. Może z wyjątkiem takich Andzelik.... Tu chyba ta reguła nie działa Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
braza 15.06.2011 06:57 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 15 Czerwca 2011 Ewa ... podpisuję się wszystkimi odnóżami pod tym, co napisałaś!!!! Zdrowy, umiarkowany egoizm jeszcze nikomu nie zrobił krzywdy!!!! Czy ja się w końcu dowiem co się z Małym-Rudym???!!! Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Agduś 15.06.2011 09:09 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 15 Czerwca 2011 Mały-Rudy nie wrócił, niestety. Czym innym jest zdrowy egoizm, a czym innym chamstwo. Ja nie twierdzę, że każdy ma być Matką Teresą (a właściwie kimś takim, na kogo ona się kreowała), ale z podstawowej uczciwości, uprzejmości i grzeczności to ja bym jednak tak łatwo nie rezygnowała. I chyba nie dam się przekonać, że mam uczyć dzieci, żeby wpychały się na chama w kolejkę, wyśmiewały tych, którzy mają mniej niż one, żeby cały czas manipulowały ludźmi, domagały się świadczenia usług na ich rzecz w zamian nie mając zamiaru nic zrobić. I nie uważam się za frajerkę, kiedy ustąpię miejsca w autobusie, chociaż to ja przecież byłam pierwsza. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
braza 15.06.2011 18:35 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 15 Czerwca 2011 Cholera!!! (to do Małego-Rudego) No to kiedy będziecie?? Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
EZS 15.06.2011 19:35 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 15 Czerwca 2011 (edytowane) Mały-Rudy nie wrócił, niestety. Czym innym jest zdrowy egoizm, a czym innym chamstwo. Ja nie twierdzę, że każdy ma być Matką Teresą (a właściwie kimś takim, na kogo ona się kreowała), ale z podstawowej uczciwości, uprzejmości i grzeczności to ja bym jednak tak łatwo nie rezygnowała. I chyba nie dam się przekonać, że mam uczyć dzieci, żeby wpychały się na chama w kolejkę, ....... Przecież ja tego nie napisałam. Podstawy uczciwości, uprzejmości itd są jak najbardziej na miejscu, ale... do pewnych granic. Granice te wyznaczają nam osoby wokół. Dla jednych będę bardzo uprzejma a nawet mogę się poświęcić w imię sympatii i dobrych stosunków międzyludzkich, dla innych będę jedynie grzeczna i poprawna - powiem "dzień dobry" ale nie zatrzymam się, żeby podwieźć samochodem, nie wepchnę się do kolejki ale też nie dam się im wepchnąć przed siebie. Cała mądrość życiowa polega, żeby wiedzieć co, komu i kiedy A tego trzeba uczyć się od dziecka, taka wiedza procentuje w kontaktach damsko-męskich... Tak nawiasem mówiąc, ile razy w życiu nie umiałam zareagować na chamstwo właśnie z nadmiaru grzeczności. I długo, sama, musiałam się uczyć być czasem mniej grzeczną (teraz się mówi asertywną). I czasami żałowałam tej całej grzeczności, wrażliwości. Ech... Edytowane 15 Czerwca 2011 przez EZS Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
wu 15.06.2011 20:48 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 15 Czerwca 2011 Agduś co do dżemiku to ja w moulinexie nożami rozciapuję truskawki wrzucam tą ciapę do garnka i powoli podgrzewam jak jest już dobrze ciepła to daję cukier i teraz akurat konfitur-fix i podgrzewam aż się zagotuje i potem 3 minuty gotuję i do słoiczków;) co do Andżeliki to cóż kiedyś trafi na sprytniejszą od siebie a dla Twojego dziecia stanowi doskonały przykład jak nie należy postępować a chamstwo trzeba zwalczać godnością i kulturą osobistą - czyli jak to mówi moja mama że ja potrafię uprzejmością zabić Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Agduś 15.06.2011 22:20 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 15 Czerwca 2011 Truskawki się na razie zjadły, więc dżemiku nie robiłam. Zresztą czasu tak jakoś mało... Przygotowania do przedstawienia i pikniku idą całą parą. Większość strojów już jest, ale ja nie mam niestety i albo Wero pożyczy od znajomych brata koleżanki, które bawią się w damy serca rycerzy albo będę szyła coś na kształt kiecki. Wolałabym pierwszy wariant, bo o ile poradzę sobie ze zszyciem stroju greckiego, o tyle uszycie porządnej sukni przerasta moje skromne możliwości wielokrotnie. A co do wywołanych przeze mnie kwestii, to zgadzam się w całości z przedmówczyniami - uprzejmość prawie zawsze (acz czasem lodowata), uczynność też, ale nie wobec każdego i asertywność zawsze. Co nie znaczy, że zawsze udaje mi się odpowiednio zareagować - mistrzynią nie jestem - ale pluć mi w kaszę nie radzę!Moje dziecię jest sprytne nadzwyczaj i bez mojej pomocy ustaliło zasady postępowania z Andżeliką - jeżeli częstuje tiktakami, to ją też, ale jeżeli ona chce dostać więcej niż inne dzieci, to już nie, bo to by było niesprawiedliwe. W ogóle poczucie sprawiedliwości to Małgo ma nadzwyczaj rozwinięte. To po mamusi! Kiedyś też będzie uprzejmie przepraszać za nadepnięcie na sznurówkę komuś, kto się pchał bez kolejki.A a'propos poczucie sprawiedliwości - na końcu wycieczki dzieci mogły poskakać na trampolinach. Pilnowałyśmy czasu - ja przy jednej, mama Andżeliki przy drugiej. Każde dziecko mogło poskakać raz przez trzy minuty. Andżelika skakała trzy razy. Mamusia pozwoliła... Bez komentarza. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
EZS 16.06.2011 11:54 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 16 Czerwca 2011 Agduś, właśnie bez komentarza. Ale... jakbym była przed okresem, to bym zrobiła piekło i Andzelika by skakała RAZ albo mama musiałaby dopłacić do jej zabawy. W innym stanie ducha zapewne by mi się nie chciało A właściwie powinno chcieć się zawsze... A'propos bycia przed okresem mój mąż zna ten stan i wie już, że lepiej mi schodzić z drogi. Kiedyś panowie w Praktikerze nie wiedzieli, ale była zabawa. Dyrektor o godzinie 19 osobiście szukał moich drzwi i widlakiem je ściągał spod sufitu. W ramach przeprosin przywieźli je gratis a transport jechał za naszym samochodem... Kobieta w pewnym stanie ducha może WSZYSTKO Ciekawe, czy dlatego mój mąż, jak mnie wysyła do urzędu, to z zadumą spogląda na kalendarz....... Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Agduś 16.06.2011 18:23 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 16 Czerwca 2011 Ja nie mam ZNP czy też PMS, więc kalendarz nie ma znaczenia. Nie zwróciłam uwagi sama, tylko napuściłam wychowawczynię, bo chwilę wcześniej odbyłyśmy opisaną rozmowę, więc wiedziałam, że każda uwaga spłynie. Ale spoko, teraz, wiedząc już jakie jest oficjalne stanowisko mamy Andżeliki i mając już pewność, że to nie niedopatrzenia, a świadome postępowanie, nie omieszkam przy najbliższej okazji zaprezentować im, jak to wygląda z drugiej strony. A jeżeli chodzi o załatwianie spraw, to kiedyś pewien nierzetelny facet od sztachet wyraził współczucie dla Andrzeja z powodu posiadania żony-hetery. A było tak - facet miał zrobić sztachety w określonym terminie, a my mieliśmy je przykręcić przed wyjazdem na wakacje. Facet zawalił. Andrzej miał zadzwonić, żeby go zrypać, ale zauważywszy mój bojowy nastrój, oddał mi telefon. Zaczęłam grzecznie, ale facet miał pecha, bo usiłował mi wytłumaczyć, ze przecież możemy sobie zrobić płot po urlopie. O nie! Nie będzie mi dyktował co i kiedy mam zrobić!!! No i pojechałam po nim tak, że sztachety obiecał zrobić w kilka dni, żaląc się, że będzie po nocach zasuwał. A kiedy Andrzej pojechał je odebrać, to tylko wzdychał, jak też to ja go zrypałam i że chyba nielekko ma ze mną... Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
wu 16.06.2011 19:42 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 16 Czerwca 2011 ja najpierw próbuję zadziałać niewątpliwym urokiem osobistym:lol2: a jak nie działa to też mi się agresor załącza;) Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Agduś 16.06.2011 20:23 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 16 Czerwca 2011 Ja tam w sumie nie wiem, od czego zależy, czy rzucam się komuś do gardła, kipię ironią, czy zlewam. Jestem nieprzewidywalna - to takie kobiece No ludzie, co to może być za moim oknem? W dzień się czasem włącza na chwilkę, ale nocą to daje czadu. Nie wiem nawet, czy to ptak czy owad. Nie ma tu jakiego przyrodnika? Przeca nie polecę z latarką w krzaki, bo kleszczy nałapię. Mam obsesję na punkcie kleszczy. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
wu 16.06.2011 20:30 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 16 Czerwca 2011 chyba musisz tego śpiewaka nagrać i puścić bo wiesz;) Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Recommended Posts
Dołącz do dyskusji
Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.