Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

Od kwietnia do ... zimy (jesieni?) - co Wy na to?


Agduś

Recommended Posts

  • Odpowiedzi 18,4k
  • Utworzony
  • Ostatnia odpowiedź

Najaktywniejsi w wątku

  • Agduś

    6399

  • braza

    3720

  • wu

    1845

  • DPS

    1552

Najaktywniejsi w wątku

Dodane zdjęcia

Zamówiłam. Tym razem 6 stówek... Trza było przed wyjazdem, bo po powrocie może być krucho z forsą... Czytam i czytam o tej Chorwacji... Jedni twierdzą, że straszna drożyzna w knajpach i sklepach i trza brać żarcie z Polski, inni, że ceny porównywalne. I co myśleć?
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

też sie zastanawiałam. kuzyni byli 2 lata temu. Mowili, że ceny jak w Polsce. No ale znając ich sytuację majątkową wymogłam uściślenie i miałam rację. Jak w Polsce, ale w sklepach typu Alma czy Piotr i Paweł. Im nie robiło różnicy, na co dzień tyle płacą. Ja bym poczuła, oj bym, do biedronki tam daleko...
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Lepiej swoje zawsze mieć - nawet jak nie jest specjalnie drogo, to lepiej wydać tę zaoszczędzoną kasę na jakieś przyjemności, a nie przejeść. ;)

Weż sobie jakieś zupki, makarony i temu podobne puszki, to się zawsze przyda.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Padam na pysk! Zasuwałam uczciwie od rana (przyznam - późnego) do wieczora (też późnego). Nawet przerwy obiadowej sobie nie zrobiłam! Samo koszenie zarośniętego niemożebnie trawnika zajęło mi całe popołudnie i wieczór. Bez kosza kosiłam, bo się nasza małą elektryczna dławiła trawą, a i tak lekko nie było! Za tydzień trza będzie powtórzyć, coby jakoś to wyglądało. No i wypieliłam trochę i pomalowałam u Magdy i płotu kawałek pomalowałam. Jutro, mimo niedzieli, muszę pomalować sufit w kuchni coby zdążył wyschnąć do poniedziałku (wreszcie pomaluję kuchnię). I może firanki wreszcie uszyję - dzisiaj kupiłam taśmę.

 

Jutro, odebrawszy teściową, pojedziemy do Selgrosa po zapasy suchego żarcia. Andrzeja jakoś trudno przekonać, ale mam zamiar zabrać makaron, dania do zalewania wrzątkiem (purre i makarony), jakieś konserwy, może sosy do makaronu, mlekołaki dla dzieci itp. No i oczywiście przejdziemy na wakacyjny tryb odżywiania - obiad wieczorem ugotowany na maszynce przed namiotem. Znalazłam fajne forum o Chorwacji i mnóstwo namiarów na pola namiotowe z recenzjami jakości i cen. Trza odpisać namiary.

 

Borówki dojrzewają, zajadamy się nimi. A wielkie jak wiśnie! Pomidorki zaczynają dojrzewać, ale objedzą się goście... A mamy wyjątkowy urodzaj! Ogórki też dorosną w czasie naszej nieobecności. I druga grządka fasolki. Za to pierwsza fasolka już się nadaje do jedzenia. Groszek zielony już można jeść, ale część dojrzeje pewnie po naszym wyjeździe.

Edytowane przez Agduś
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No to widzę, że plony masz całkiem konkretne. :D

Mozna też zabrać jakieś kisielki czy inne Słodkie Chwile dla dzieci, żeby miały małe co nieco.

Ja zabierałam też ryż ze sobą, taki w torebkach, na podróże.

Puszki z groszkiem i kukurydzą.

A kiedy wyruszacie?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

hej:)

 

dawno mnie tu nie było:(

widzę że tez się wybieracie do Chorwacji:D my własnie wrócilismy, bylismy na wyspie Ciovo niedaleko Trogiru, było suuuper.

Co do cen to w ichnich hipermarketach ceny jak nad naszym morzem w sezonie, w restauracjach za obiad dla 4 osób ok 250-300 kun (180-200zł), i to bez żadnych cudów zamawania, sama pizza i frytki wychodziła ok 150 kun. Ja wzięłam lodówke turystczna a w niej zapas kabanosów, parówek, serów, pasztetów i takich tam. Co prawda cześć makaronów i ryżu przywiozłam ale gotowałam tam bez jakiś wiekszych przykrości:yes: jednodaniowe obiadokolacje. Czasem wyskoczylismy do jakiejs "konoby" na obiadek, szczególnie jak zwiedzalismy Trogir, Split czy Sibenik. Zakładaliśmy pewien budzet na roztrwonienie a i tak przywieżlismy połowe kasy :D:lol2: Poza tym upalna pogoda nie sprzyja jakiemus wiekszemu zajadaniu się obiadami:) Natomiast polecam wino z ichniejszych domowych spiżarni, sprzedaja je w butelkach po napojach:))) Naprawde warto.

 

Serdecznie pozdrawiam i zazdroszczę cudownych widoków w Chorwacji.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witam rzadkiego gościa w moich skromnych progach!!! Dzięki za światłe rady! Właśnie zrobiliśmy zakupy - makaron, gorące kubki, końserwy, syropy do wody (właściwie to lubimy tylko te z Herbapolu) i paskudne zupki "chińskie". Oczywiście zakładamy jakiś obiad w knajpie od czasu do czasu i objadanie się owockami oraz pomidorami, a winkiem nie wzgardzimy! Pewnie nie zainteresowalibyśmy się takimi w butelkach po napojach.

Zdjęć na pewno będzie dużo. Odwrotnie proporcjonalnie do temperatury, bo w razie upałów pewnie będziemy mniej zwiedzać, ale i tak nie przeleżymy całego pobytu na plaży.

 

Braza, wyluzuj! Robota nie zając!

 

Zdziwiłam się dzisiaj miło w Decathlonie. Kiedyś kupiliśmy tam buty ichniej marki teoretycznie nieprzemakalne. Najpierw dla mnie, potem dla Wero. Wcześniej miałam Salomony, w których mogłam wejść do strumyka i jeżeli się górą nie przelało, to były suche. Te przemakały nawet w czasie chodzenia po deszczu. I dzisiaj zanieśliśmy je do reklamacji. Spodziewałam się pytań, wybrzydzania, zatrzymania ich do sprawdzenia i rozważenia reklamacji, ywentualnie propozycji wymiany na podobnej klasy aktualnie sprzedawane. Tymczasem pani bez gadania wypłaciła pieniądze! Sądziła, że my to tak sprytnie wydumaliśmy - kupić buty, pochodzić, przed końcem gwarancji zwrócić, kupić nowe... No ale mi nie o to chodziło, naprawdę.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Aga - czekam na namiary!

Poszły.

 

oj DPS-ia normalnie dałabym się ogolić za wrzesień z grzybkami u Was:(

Wusia, jedź na grzybki do Depsi we wrześniu!!! Przecież to niedaleko, autostradą zalecisz raz-dwa!

 

Rrrrany, chyba mnie pogięło kompletnie! Ściany w kuchni przeleciałam papierem ściernym, wytarłam na mokro i pomalowałam. Prawie posprzątałam po szlifowaniu i malowaniu. Przesadziłam dwa wielkie kwiatki. Zabrałam się za pielenie kwietnika. Nawiedziło mnie na przesadzanie irysów i usuwanie nadmiaru pasiatej trawki. Skończyłam wieczorem. Lecę na pysk! A jeszcze muszę wreszcie napisać list do koleżanki, która będzie u nas dyżurowała.

Jutro dalej pielenie...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jednak ducha czynu w sobie nie udało Ci się zdusić, nawet przy tak długiej terapii u Brazy.

Namiary odebrałam, proszę o ciąg dalszy. :lol:

 

Wusia - Agduś rację ma, autostradą z okolic śląskich do nas to ze 3 godzinki całej drogi będzie, prosto jak strzelił! Dawaj! :lol:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No właśnie - autostradą wszędzie blisko, a kiedy przyjdzie tłuc się polskimi drogami do Brazy, to jakby na koniec świata. Ciekawe, dokąd byśmy dojechali autostradą w 13 godzin z Niepołomic (właściwie to autostradę mamy o rzut beretem, bo kończy się teraz w Szarowie czyli sąsiedniej wsi).

 

Na dzisiaj koniec roboty! Pieliłam w pełnym słońcu, a chmury (konkretne całkiem) przyszły dopiero, kiedy padłam i poddałam się. Kwietnik za domem skończony, warzywniak w połowie (tej gorszej, bo z podwiązywaniem wybujałych pomidorków) zrobiony. Przed domem walczyły teściowa z Weroniką, więc też część już zrobiona. Z pomocy teściowej musiałam zrezygnować z powodu znaczącej różnicy zdań na temat tego, co jest ładną roślinką a co chabaziem. Niestety tym drugim okazała się wielka kępa czegoś, co kwitnie na żółto. Wprawdzie kwiatków było już tylko kilka, ale i tak mi się podobały... A margerytki (też już trochę przekwitnięte) odratowałam z kompostownika i posadziłam z powrotem. Mam nadzieję, że odżyją. Nie mam odwagi przekopywać kompostownika dalej...

 

Ale się fajnie zrobiło - chłodniej jest i burza grzmi z daleka. Całą noc padało, więc ziemia mokra i łatwo się pieli.

 

Depsiu, terapia nie miała na celu kontynuacji nicnierobienia. Ja po prostu musiałam się tego nauczyć. No bo w domu to nie umiem usiąść na tarasie z książką. Zawsze sumienie kłuje, że okna nieumyte, że trzeba wypielić, skosić, zamieść, uszyć... A u Brazy łatwiej było się lenić bez wyrzutów sumienia. W domu będę trenowała zimą - wtedy łatwiej, bo ogródek nie woła, a prace domowe łatwiej odłożyć na później niż ogródkowe.

Ciąg dalszy będzie, kiedy wyślę paczkę. Może dzisiaj jeszcze ją zapakuję, to jutro bym podskoczyła na pocztę.

 

Braza, orzeł wylądował.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

OK, no to ja spokojnie czekam.

Skosiłam kawał trawnika, skończyłam układac drewno w drewutni, sama (!) ugotowałam obiad dla nas i dla gości, zrobiłam 3 prania i padłam.

Mam dość.

Na dzisiaj. ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Odpowiedz w tym wątku

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.




×
×
  • Dodaj nową pozycję...