Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

Od kwietnia do ... zimy (jesieni?) - co Wy na to?


Agduś

Recommended Posts

  • Odpowiedzi 18,4k
  • Utworzony
  • Ostatnia odpowiedź

Najaktywniejsi w wątku

  • Agduś

    6399

  • braza

    3720

  • wu

    1845

  • DPS

    1552

Najaktywniejsi w wątku

Dodane zdjęcia

Boszszsz... Jakiego ja dzisiaj mam lenia!!! Przedwczoraj sprzątanie na krakowskich cmentarzach, wczoraj wyjazd do Koniecpola, jutro trzy cmentarze w Krakowie... Ten jeden dzień wywalczyłam, żebyśmy nigdzie nie jeździli. I co? Zakupy trza było zrobić, coś w domu ogarnąć, dzieci pogonić do roboty, drzewo genealogiczne dla Magdy do szkoły na wielkim bristolu jeszcze musimy zrobić...

Tak sobie westchnęłam dzisiaj, że chciałabym mieć jeden dzień nicnierobienia. Takiego totalnego jak u Brazy. I Andrzej stwierdził, że spróbujemy w niedzielę najbliższą. A teraz biorę się za składanie prania, bo mi jego góra niedługo okno zasłoni.

Może wpadnę tu wieczorkiem. Chyba że zasnę po dobranocce...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No właśnie. Niby niedziela jest od nicnierobienia, ale... Niby wyjazd w odwiedziny to nie jest cośrobienie, chyba mieści się nawet w niegrzeszeniu pracą w dniu świętym, ale nie jest dniem odpoczynku na pewno. Też się staramy w niedzielę nie malować ścian, nie kosić trawy, nie remontować itp., bardziej dla zdrowia psychicznego i odpoczynku, ale coś tam zawsze trzeba zrobić - zakupy, obiad, odkurzyć po psie, sprawdzić lekcje... A ja bym chciała nicnierobić jak u Brazy, kiedy to nawet dziećmi się nie przejmowałyśmy, obiad zawsze jakoś sam się robił, a na zakupy szłyśmy bardziej dla spaceru niż z konieczności, bo gdyby nam się całkiem nie chciało, to by nas żadna siła do Czarnego nie pogoniła.

W najbliższą niedzielę wstanę z łóżka dopiero, kiedy zgłodnieję. Obiad będzie wczorajszy albo zamówimy pizzę. Lekcje sprawdzę dzień wcześniej, po psie nie odkurzę, choćby prawdziwa piaskownica z niej spadła w holu! Tylko hamaka nie mam ani wściekle niewygodnych leżaczków...

 

Ładnie na cmentarzach było!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Myśmy pospacerowali po trzech cmentarzach. Dwa z nich są piękne, a trzeci wielki i całkiem nowy. I chociaż zadbany, zielony, to uroku nigdy nie będzie miał. Nigdy te współczesne groby i grobowce nie nabiorą szlachetności tych starych. Bez względu na to, czy są z lastrika, najdroższych marmurów czy proste ziemne w ogródku ze sztachet drewnianych, bez względu na to, ile kosztowały - nie mają szans! Dwa odwiedzamy rano, a jeden wieczorem, wracając z obiadu u cioci. I na wieczór wybieramy zawsze jeden z tych ładnych.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A my po cmentarzu pojechaliśmy na Radogosz, tam było więzienie niemieckie a teraz jest muzeum. Pojechaliśmy, bo mój dziadek ma tam tablicę (zginął w Sztutchof, do Gdańska nie pojadę), postawiliśmy mu świeczkę. Jak patrzę na to więzienie / obóz to sobie obiecuję - nigdy nie dopuścić do władzy oszołomów. Żadnych. I to wbijam dziecku do glowy..
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ewa - no to blisko nam do siebie.

Mój Dziadek został rozstrzelany w Piaśnicy, kaszubskim Katyniu.

Ma tam swój osobny grób, jako jeden z nielicznych pośród 14.000 ofiar.

Lasem Piaśnickim (miejsce kaźni) opiekuje sie właśnie Muzeum Stutthof.

Może warto pomysleć i wybrac się kiedys razem...?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Moją najbliższą rodzinę wojna oszczędziła - przeżyli. Fakt, że tylko jeden dziadek był w wojsku i to krótko - po kampanii wrześniowej udało mu się uciec z transportu niemieckiego i wrócić do Krakowa. Potem starali się przeżyć - jedni w Krakowie, drudzy wyjechali z Wilna do rodzinnego majątku w Lucynce. Chyba w Krakowie było spokojniej, mimo że babcia ukrywała czas jakiś swoją koleżankę z pracy - Żydówkę, a potem szmuglowała żywność i tytoń ze wsi w wózku dziecięcym pod moją mamą. Na Wileńszczyźnie było głodno i biednie. No i wciąż musieli uciekać do lasu - to przed Niemcami, to przed Rosjanami (tych drugich bali się bardziej). Ale przeżyli (poza wujkiem ojca, który z typowo polską brawurą zwrócił się do znanej mu szlachcianki tańczącej z Rosjaninem "Wstyd, żeby polska szlachcianka z tą bolszewicką świnią tańczyła." - i tyle go rodzina widziała...).

My zapalamy lampki na grobach żołnierzy wszelakich wojen. Kiedy jesteśmy w Koniecpolu, dziewczyny zawsze idą na grób z tabliczką "Żołnierze niemieccy" - zazwyczaj pusty lub prawie pusty. Kiedyś to sobie przemyślały i stwierdziły, że "przecież oni nie wszyscy szli na wojnę, bo chcieli, niektórzy byli zmuszani", no i zapalają tam też.

Nie wierzę, żebym miała moc zapobieżenia dorwaniu się do władzy oszołomów, acz się staram. Bardziej liczę na to, że dzisiaj ludzie są zbyt leniwi i wygodni na wszczynanie wojen. Czyżby moja kolejna pochwała lenistwa?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A tak mniej patetycznie - pogoda się skiepściła. Mgła i zimno! Jakże się cieszę, że już mogę siedzieć w domu i nie muszę nigdzie wychodzić! Magdę odbierze po drodze Andrzej, a Małgo przywiezie tata jej koleżanki. A ja sobie siedzę na łóżeczku z mamitopkiem, pyszną herbatką z imbirem (no uzależniona jestem zupełnie - od jesieni do wiosny) i tylko jabłuszka mi trzeba, ale nie chce mi się iść na dół.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kiedyś to sobie przemyślały i stwierdziły, że "przecież oni nie wszyscy szli na wojnę, bo chcieli, niektórzy byli zmuszani", ..... dzisiaj ludzie są zbyt leniwi i wygodni na wszczynanie wojen. Czyżby moja kolejna pochwała lenistwa?

w takich wypadkach przypomina mi się eksperyment przeprowadzony w latach bodaj 70 w USA. Studentom powiedziano, że biorą udział w doświadczeniu, w którym mają porażać ochotników pradem (elektrowstrząsy) ale tylko do granicy bólu zeby tą granicę określić, czyli jak widać, że boli to mają wyłączyć, ale po cichu dostali pozwolenie na zwiększenie prądu. "Ochotnikami" byli aktorzy wcale niepodłączeni do prądu ale mieli wskaźniki, jak ich powinno boleć w zależności od stymulacji włączonej i udawali, że ich boli. Po kilku razach każdy student przekroczył próg bólu i zwiększał prąd mimo, że "ochotnicy" wili się na podłodze "z bólu". Nikt nie umiał potem powiedzieć, dlaczego to robił. Ogólne wytłumaczenie było - bo było mi wolno. Mimo, że żaden nie musiał, mógł tylko określić próg bólu. I każdy wiedział, że to ochotnika boli faktycznie a mimo to zwiększał prąd.

Taki jest ten świat. lenistwo nie pomoże...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Odpowiedz w tym wątku

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.




×
×
  • Dodaj nową pozycję...