EZS 13.05.2012 21:19 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 13 Maja 2012 tia, ja mam za grube łydki. musiałabym na zamówienie szyć... może kiedyś się wzbogacę. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
braza 13.05.2012 21:46 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 13 Maja 2012 Moje są na zamówienie ... mam za cienkie łydki do standardów Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Agduś 14.05.2012 17:57 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 14 Maja 2012 Też mam szyte na zamówienie, bo w tamtych czasach nie było innych. Do Dzierżoniowa jechałam z Opola, bo tam mieszkał jedyny w okolicy szewc szyjący porządne oficerki. A potem do Rawicza po prawidła, bo tam mieszkał jedyny w okolicy trumniarz robiący prawidła do oficerek. Hobbystycznie je robił, narzekał, że już mu się nie chce, bo roboty dużo, a zarobek mniejszy niż na trumnie. Wyraziłam żal, że nie mogę mu służyć zarobkiem na mojej trumnie na razie. Wusia, taż ja nie myślę wcale, że bezradne. Bezradna to ja się czuję często w jej towarzystwie. Jeno tak dla utrwalenia podkreślałam. I tak się szybko połapią... I Budapeszt i Zagrzeb mnie zauroczyły - oba piękne, ale tak odmienne. Zmiana warty była naprawdę godna obejrzenia. Pamiętajcie - tylko w weekendy! Andrzej wprawdzie się czepiał, że nierówno tupią, ale to takie zboczenie zawodowe. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
braza 14.05.2012 18:27 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 14 Maja 2012 Czegoś się musiał czepić, no to się czepił tupania ... Pewnie im tych szabelek pozazdrościł i złośliwie dopiekł .... Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
EZS 14.05.2012 19:13 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 14 Maja 2012 Budapeszt całkiem dobrze pamiętam z czasów nastol...ęctwa (?) ale Zagrzebia wcale. Nie wiem, dlaczego. Zwiedzaliśmy go porządnie, ale 30 lat temu był taki szary i nieciekawy, mimo zieleni... Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Agduś 14.05.2012 21:17 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 14 Maja 2012 A ja dopiero teraz nadrabiam zaległości. Za dziecięctwa byłam jedynie w Czechach na zakupach. Z kolonii w Kudowie bodajże pojechaliśmy do Nachodu. Moja mama była wychowawczynią na tej kolonii, więc podczas wycieczki (nyską jechaliśmy siedząc na ławkach) kupiła nam różne dobra. Pisaki w dużym komplecie z mnóstwem kolorów i sandały mi kupiła (specjalnie zabrała mnie w ściuchanych tenisówkach, które wylądowały w czeskim koszu na śmieci) i pewnie coś jeszcze, ale te dwie rzeczy pamiętam najlepiej. Obie przemycaliśmy, bo niczego nie wolno było nam przewieźć przez granicę. A koleżanka mamy kupiła dla córki kostium kąpielowy i owinęła mnie nim, bo była strasznie chuda. I tak właśnie pierwszy raz coś przemycałam. Strasznie byłam tym przejęta i bałam się celników. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
braza 15.05.2012 07:33 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 15 Maja 2012 Ja przemycałam też różne dobra z NRD-owa, między innymi dwie piękne butle jakiegoś alkoholu - nie mam pojęcia jakiego. I wiesz co ... też wyglądałam, jakbym miała sporą nadwagę ... kilka ciuchów miałam na sobie A flamastry i pisaki to i Niemcy mieli pięęęęęękneeeee, do końca podstawówki mi wystarczyły i szpanowałam jak mało kto!!!!! Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Agduś 15.05.2012 09:09 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 15 Maja 2012 Znów przytargałam dwa krzaki z targowiska! Kiedy się opanuję?!Pada. Z czystym sumieniem siedzę w domu z zamiarem pouczenia się angielskiego.Wczoraj dzięki szybkiej akcji udało mi się upchnąć kotkę, która przyplątała się do mojej koleżanki - właścicielki krwiożerczego yorka. Wciąż sie zastanawiam, jaką kotopojemność ma krąg moich znajomych... Tym razem dałą się namówić koleżanka Andrzeja, która wzięła wcześniej dwóch braci Ryśka. Zapowiedziała, że jej kotopojemność się na tym skończyła. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Gagata 15.05.2012 10:35 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 15 Maja 2012 Kotopojemność - tego nie znałam - piękne ! Moja sąsiadka próbowała upchnąć u nas kotka (ma 3 maluchy, skądinąd śliczne) ale się nie dałam - moja kotopojemnośc się skończyła (tak jej powiem). Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Agduś 15.05.2012 11:21 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 15 Maja 2012 Nasza teoretycznie też, ale ja uważam, że mamy rezerwę na najczarniejszą godzinę. Andrzej ma zgoła odmienne zdanie... Znajoma, której zresztą też kiedyś uświadomiłam, że chce kota, chociaż wcale o tym nie wiedziała, ma właśnie kocięta, ale odmówiłam zdecydowanie. Ma wychodzącą kotkę i nie może się zmobilizować, żeby ją wysterylizować. Dobra - rozumiem - kiedyś weterynarka-rzeźniczka załatwiła jej kotkę (też ode mnie), ale ja ją ostrzegałam, żeby do tej baby nie szła. Jeżeli ma traumę, może kotce podawać tabletki albo zastrzyki. A skoro nie zadbała o to, to niech się teraz martwi, jak znaleźć kociakom domy. Wkleiłam na blogu kilka zdjęć z Jezior Plitwickich. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Gagata 15.05.2012 14:33 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 15 Maja 2012 A właśnie kotopojemność mojej sąsiadki (tejże, od kotków) jest na razie .. nieokreślona .. ale nie zamknięta Bowiem uznała ona, że jeśli nie znajdzie chętnych na kotki, to sobie je zostawi, bo mówi - co za różnica, dwa czy pięć? (to gospodarstwo rolne, koty mieszkają na dworze). Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
braza 15.05.2012 15:19 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 15 Maja 2012 Z ogromną kotopojemnością sąsiadów mam do czynienia na co dzień. Jeden z egzemplarzy rezyduje u nas (właśnie grzeje mi stopy ), ale nasza kotopojemność jest na razie mooocnooo ograniczona, a Dobry Człowiek podchodzi do sprawy dokłądnie tak, jak Twoja sąsiadka. Psopojemność też zresztą ma imponującą!!! Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Agduś 15.05.2012 18:02 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 15 Maja 2012 Znalazła się właścicielka upchniętej wczoraj kotki! Dwa tygodnie temu kocia zaginęła, a ona uznała, że na pewno wpadła pod samochód i nie szukała jej. Dopiero kiedy zobaczyła ogłoszenie, odezwała się do jednej z łańcuszka kotolubnych, które od kilku dni szukały domu dla koci. Byłabym za tym, żeby jej kota nie oddawać, skoro tak mało wysiłku włożyła w poszukiwania, ale za kocią strasznie płacze drugi kot z tego domu, który od dwóch tygodni nie chce jeść, bo tęskni. I dla niego właśnie odwracamy łańcuszek, żeby wróciła do domu. A ja mam w zapasie jedną miejscówkę dla kota w potrzebie! Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
braza 16.05.2012 10:18 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 16 Maja 2012 A ja tak się właściwie zastanawiam, czy nasza drapieżność strawiłaby drugiego kociambra?? Tego od sąsiadów, zaglądającego do nas od czasu do czasu nie trawi! Kto wie czy niedługo psuki do pomocy nie zawoła, bo tamten robi się bezczelny! Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Gagata 16.05.2012 11:22 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 16 Maja 2012 (edytowane) Jakby Księżna Pani dostała malucha to by przygarnęła, nie bój nic Ludzi o największej chyba kotopojemności spotkałam w naszej okolicy, w wiosce o nazwie Bukowinka. Mieszkały tam czarne koty, wszystkie, jak sądzę, jakoś ze sobą spokrewnione i ludzie - pan i pani, też spokrewnieni - kuzyn z kuzynką - raczej nie wtrącający się do życia (bujnego okresowo, jak wiadomo skądinąd) erotycznego kotów.. Kuzynka trochę nie tego a kuzyn - przesympatyczny starszy pan, opłakujący kolejny rok swoją zonę i zawsze częstujący kawą oraz ciastem. Tak więc można było dostać oczopląsu albo zwariować bowiem wszędzie, jak okiem sięgnąć, snuły się , siedziały, biegały, leżały itp. itd. czarne koty różnej wielkości. Pytanie o ich liczbę nie miało sensu.. No i to tyle na temat kotopojemności......na wsiach.... Edytowane 16 Maja 2012 przez Gagata Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
braza 16.05.2012 18:45 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 16 Maja 2012 Pewnie masz rację Gagacia! Kiedyś może .... Agduś, żyjesz??? Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Agduś 17.05.2012 09:14 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 17 Maja 2012 Chyba żyję... Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Agduś 17.05.2012 19:56 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 17 Maja 2012 ... ale co to za życie?No dobra - nie narzekam!Byle do niedzieli.A potem do poniedziałku rano.I do poniedziałku wieczorem.Potem będzie już chyba prawie normalnie.Znaczy całkiem nienormalnie, ale mniej stresowo i spokojniej chyba.Całkiem spokojnie to dopiero pod koniec tygodnia.A nienormalnie co najmniej do początku lipca, a może dłużej. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Agduś 17.05.2012 20:49 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 17 Maja 2012 PS Parę zdjęć znad Jezior Plitwickich wkleiłam na blogu. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
braza 17.05.2012 20:56 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 17 Maja 2012 Nienormalność to u Ciebie norma, więc spoko! Bałabym się o Ciebie, gdyby miało być nagle normalnie Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Recommended Posts
Dołącz do dyskusji
Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.