Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

Od kwietnia do ... zimy (jesieni?) - co Wy na to?


Agduś

Recommended Posts

  • Odpowiedzi 18,4k
  • Utworzony
  • Ostatnia odpowiedź

Najaktywniejsi w wątku

  • Agduś

    6399

  • braza

    3720

  • wu

    1845

  • DPS

    1552

Najaktywniejsi w wątku

Dodane zdjęcia

Też mam szyte na zamówienie, bo w tamtych czasach nie było innych. Do Dzierżoniowa jechałam z Opola, bo tam mieszkał jedyny w okolicy szewc szyjący porządne oficerki. A potem do Rawicza po prawidła, bo tam mieszkał jedyny w okolicy trumniarz robiący prawidła do oficerek. Hobbystycznie je robił, narzekał, że już mu się nie chce, bo roboty dużo, a zarobek mniejszy niż na trumnie. Wyraziłam żal, że nie mogę mu służyć zarobkiem na mojej trumnie na razie.

 

Wusia, taż ja nie myślę wcale, że bezradne. Bezradna to ja się czuję często w jej towarzystwie. Jeno tak dla utrwalenia podkreślałam. I tak się szybko połapią...

 

I Budapeszt i Zagrzeb mnie zauroczyły - oba piękne, ale tak odmienne.

Zmiana warty była naprawdę godna obejrzenia. Pamiętajcie - tylko w weekendy!

Andrzej wprawdzie się czepiał, że nierówno tupią, ale to takie zboczenie zawodowe.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Budapeszt całkiem dobrze pamiętam z czasów nastol...ęctwa (?) ale Zagrzebia wcale. Nie wiem, dlaczego. Zwiedzaliśmy go porządnie, ale 30 lat temu był taki szary i nieciekawy, mimo zieleni...
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A ja dopiero teraz nadrabiam zaległości. Za dziecięctwa byłam jedynie w Czechach na zakupach. Z kolonii w Kudowie bodajże pojechaliśmy do Nachodu. Moja mama była wychowawczynią na tej kolonii, więc podczas wycieczki (nyską jechaliśmy siedząc na ławkach) kupiła nam różne dobra. Pisaki w dużym komplecie z mnóstwem kolorów i sandały mi kupiła (specjalnie zabrała mnie w ściuchanych tenisówkach, które wylądowały w czeskim koszu na śmieci) i pewnie coś jeszcze, ale te dwie rzeczy pamiętam najlepiej. Obie przemycaliśmy, bo niczego nie wolno było nam przewieźć przez granicę. A koleżanka mamy kupiła dla córki kostium kąpielowy i owinęła mnie nim, bo była strasznie chuda. I tak właśnie pierwszy raz coś przemycałam. Strasznie byłam tym przejęta i bałam się celników.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja przemycałam też różne dobra z NRD-owa, między innymi dwie piękne butle jakiegoś alkoholu - nie mam pojęcia jakiego. I wiesz co ... też wyglądałam, jakbym miała sporą nadwagę ... kilka ciuchów miałam na sobie :)

A flamastry i pisaki to i Niemcy mieli pięęęęęękneeeee, do końca podstawówki mi wystarczyły i szpanowałam jak mało kto!!!!!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Znów przytargałam dwa krzaki z targowiska! Kiedy się opanuję?!

Pada. Z czystym sumieniem siedzę w domu z zamiarem pouczenia się angielskiego.

Wczoraj dzięki szybkiej akcji udało mi się upchnąć kotkę, która przyplątała się do mojej koleżanki - właścicielki krwiożerczego yorka. Wciąż sie zastanawiam, jaką kotopojemność ma krąg moich znajomych... Tym razem dałą się namówić koleżanka Andrzeja, która wzięła wcześniej dwóch braci Ryśka. Zapowiedziała, że jej kotopojemność się na tym skończyła.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nasza teoretycznie też, ale ja uważam, że mamy rezerwę na najczarniejszą godzinę. Andrzej ma zgoła odmienne zdanie...

Znajoma, której zresztą też kiedyś uświadomiłam, że chce kota, chociaż wcale o tym nie wiedziała, ma właśnie kocięta, ale odmówiłam zdecydowanie. Ma wychodzącą kotkę i nie może się zmobilizować, żeby ją wysterylizować. Dobra - rozumiem - kiedyś weterynarka-rzeźniczka załatwiła jej kotkę (też ode mnie), ale ja ją ostrzegałam, żeby do tej baby nie szła. Jeżeli ma traumę, może kotce podawać tabletki albo zastrzyki. A skoro nie zadbała o to, to niech się teraz martwi, jak znaleźć kociakom domy.

 

Wkleiłam na blogu kilka zdjęć z Jezior Plitwickich.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A właśnie kotopojemność mojej sąsiadki (tejże, od kotków) jest na razie .. nieokreślona .. ale nie zamknięta ;-) Bowiem uznała ona, że jeśli nie znajdzie chętnych na kotki, to sobie je zostawi, bo mówi - co za różnica, dwa czy pięć? (to gospodarstwo rolne, koty mieszkają na dworze).
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Z ogromną kotopojemnością sąsiadów mam do czynienia na co dzień. Jeden z egzemplarzy rezyduje u nas (właśnie grzeje mi stopy :)), ale nasza kotopojemność jest na razie mooocnooo ograniczona, a Dobry Człowiek podchodzi do sprawy dokłądnie tak, jak Twoja sąsiadka. Psopojemność też zresztą ma imponującą!!!
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Znalazła się właścicielka upchniętej wczoraj kotki! Dwa tygodnie temu kocia zaginęła, a ona uznała, że na pewno wpadła pod samochód i nie szukała jej. Dopiero kiedy zobaczyła ogłoszenie, odezwała się do jednej z łańcuszka kotolubnych, które od kilku dni szukały domu dla koci. Byłabym za tym, żeby jej kota nie oddawać, skoro tak mało wysiłku włożyła w poszukiwania, ale za kocią strasznie płacze drugi kot z tego domu, który od dwóch tygodni nie chce jeść, bo tęskni. I dla niego właśnie odwracamy łańcuszek, żeby wróciła do domu. A ja mam w zapasie jedną miejscówkę dla kota w potrzebie!
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A ja tak się właściwie zastanawiam, czy nasza drapieżność strawiłaby drugiego kociambra?? Tego od sąsiadów, zaglądającego do nas od czasu do czasu nie trawi! Kto wie czy niedługo psuki do pomocy nie zawoła, bo tamten robi się bezczelny!
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jakby Księżna Pani dostała malucha to by przygarnęła, nie bój nic :hug:

 

Ludzi o największej chyba kotopojemności spotkałam w naszej okolicy, w wiosce o nazwie Bukowinka.

Mieszkały tam czarne koty, wszystkie, jak sądzę, jakoś ze sobą spokrewnione i ludzie - pan i pani, też spokrewnieni - kuzyn z kuzynką - raczej nie wtrącający się do życia (bujnego okresowo, jak wiadomo skądinąd) erotycznego kotów.. Kuzynka trochę nie tego a kuzyn - przesympatyczny starszy pan, opłakujący kolejny rok swoją zonę i zawsze częstujący kawą oraz ciastem. Tak więc można było dostać oczopląsu albo zwariować bowiem wszędzie, jak okiem sięgnąć, snuły się , siedziały, biegały, leżały itp. itd. czarne koty różnej wielkości. Pytanie o ich liczbę nie miało sensu..

 

No i to tyle na temat kotopojemności......na wsiach....

Edytowane przez Gagata
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

... ale co to za życie?

No dobra - nie narzekam!

Byle do niedzieli.

A potem do poniedziałku rano.

I do poniedziałku wieczorem.

Potem będzie już chyba prawie normalnie.

Znaczy całkiem nienormalnie, ale mniej stresowo i spokojniej chyba.

Całkiem spokojnie to dopiero pod koniec tygodnia.

A nienormalnie co najmniej do początku lipca, a może dłużej.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Odpowiedz w tym wątku

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.




×
×
  • Dodaj nową pozycję...