Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

Od kwietnia do ... zimy (jesieni?) - co Wy na to?


Agduś

Recommended Posts

  • Odpowiedzi 18,4k
  • Utworzony
  • Ostatnia odpowiedź

Najaktywniejsi w wątku

  • Agduś

    6399

  • braza

    3720

  • wu

    1845

  • DPS

    1552

Najaktywniejsi w wątku

Dodane zdjęcia

Ewa, mnie nie chodzi o trwałą symbiozę, ani o to, żeby wyliczać, ile razy ktoś mnie, a ile ja komuś. Mnie tylko zdrzaźniło, że ja zazwyczaj odpowiadałam "nie ma sprawy", nawet wtedy, kiedy musiałam nadłożyć drogi, poczekać, pospieszyć się, zmienić plany, środek transportu itp, coby pomóc, natomiast na moje rzadkie prośby o pomoc słyszałam: nie, bo się spieszę, nie, bo bym musiała inną drogą jechać, nie, bo TERAZ idę do..., a dopiero później tam. Edytowane przez Agduś
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No!

Tak jest fajnie.

 

Zaczynam szukać prezentów mikołajkowych. Dziecka już listy napisały, ale najpierw muszę dla klasy Małgo kupić.

U Magdy było głosowanie - kino, losowanie, pizza... Najpierw wygrało losowanie, ale... pani się nie zgodziła (to po grzyba dawała im taką możliwość?). Zostało kino i pizza. Dla mnie to żądne mikołajki, ale cóż począć? Podobno pani później powiedziała, że kto chce, może sobie dodatkowo zrobić losowanie, jeżeli zbierze się grupa. Wtedy nagle się okazało, ze tylko Magda chce. Czy tak im pani skutecznie obrzydziła losowanie opowieściami, ze "ty kupisz komuś coś fajnego i drogiego, a on tobie byle co za grosze"? No to chyba nie było wychowawcze i budujące klasową wspólnotę...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No u nas też zawsze była zadana kwota. Fakt, że czasem rodzice (bo to przecież rodzice z reguły kupują) się nie wysilili i któreś dziecko dostało nieprzemyślany prezent, ale to zależy tylko od ludzi! Żadna siła wyższa nie nakazuje kupować badziewia! Może jednak to i lepiej, że nie ma losowania, skoro tak szybko się wszyscy wycofali? Gdyby większość kupowała na odwal, bo im się nie chce, to rzeczywiście więcej byłoby zawiedzionych niż zadowolonych.

U Małgo też jest problem. Właśnie siedzę na Allegro i szukam wyjścia. Część rodziców dziewczynek koniecznie chce "coś z Monster High", bo dziewczynki ponoć oszalały na tym punkcie. Ja chyba nienormalna jestem, bo nie schlebiam takim gustom i jakoś udało mi się dzieci obronić przed tego typu szaleństwami. W sumie nie wiem, czy to dobrze, bo są "inne". Kiedy cała babska część klasy szaleje za High Schol Musical, Monster High (właśnie koleżanka mnie uświadomiła, że kuzynki jej córki będące w wieku gimnazjalnym, również bawią się tymi lalkami), kucykami pony, pieskami chi chi love, pet shop, kolejnymi odsłonami Barbie itp, moje uważają to za obciach. I to naprawdę,a nie dlatego, że ja im kazałam. Owszem, zdarzyło się, że coś takiego na moment im się spodobało. Mamy kilka kucyków pony, ale bez wielkich zestawów - pojedyncze kucyki (zresztą dawno z nich wyrosły, ale kiedyś sie cieszyły nimi). Dostały kilka lalek Barbie i typu Barbie, to się nimi bawiły. Małgo dostała od koleżanek kilka pet shopów i też sie nimi pobawiła. Ale NIGDY, naprawdę NIGDY, nie przeczytaliśmy w liście do Mikołaja, ani nie usłyszeliśmy, że dziecko marzy o pałacu kucyków pony, o Barbie na koniu, o wesołym miasteczku pet shopów, o piesku chi chi (niesamowite - zwykła maskotka za półtorej stówki!!!)... Owszem, kiedyś Małgo zachorowała na jakiegoś "interaktywnego" pieska za ciężką kasę, który w reklamie zachowywał się "jak żywy". Tłumaczyłam, że to tylko w reklamie tak wygląda, że długo nie można się bawić w naciskanie trzech guziczków i obserwowanie, jak piesek przychodzi i merda ogonkiem, że to nudne po prostu. Bez skutku - siła reklamy była ogromna. Jej koleżanka to dostała od Mikołaja, pobawiła się jeden dzień i stwierdziła, że to nudne. No to szybciutko wysłałam Małgo do tej koleżanki z wizytą. Poszła podniecona, że zobaczy to cudo. Nie uprzedzałam jej już. Po powrocie stwierdziła "miałaś rację, to nudne". A niektóre moje koleżanki właśnie to kupują. I to bez protestów, bez ubolewania nad koszmarnymi cenami i bezguściem tych zabawek. Mam wrażenie, że niektóre wręcz pchają swoje dzieci do pożądania kolejnych zestawów, pałaców, kolekcji itp. Weszłam na Allegro. Wiecie, ile jest gadżetów z monster high? Tysiące! A za pół roku pójdą w odstawkę i będzie coś nowego. I znów trzeba będzie kupić kolejne... W klasie powstał podobno Klub Wielbicielek MH. Przyjmowane są TYLKO dziewczynki, które już mają te lalki. Małgo chyba nie czuje się wykluczona, bo nie poprosiła o nią Mikołaja. Ona chce deskorolkę i Lego, ale, kurczę, wybrała zestaw za drogi dla Mikołaja.

No wiem, Lego to też droga zabawka, ale mnie drażnią te nakręcane przez reklamy mody na kolejne zabawki, które należy kolekcjonować do czasu, aż się nie pojawią nowe,a nie sam fakt, że zabawka jest droga. No i kolejne zestawy Lego pasują do siebie, można sie nimi bawić razem, a co ma wspólnego MH z kucykami pony - syrenkami? Rozumiecie?

A ja mam problem, bo część rodziców, jak pisałam, chce koniecznie "coś z MH", a część (mniejsza, w tym ja) za Chiny ludowe tego nie chce. I co mam zrobić? Kupić Lego dla wszystkich i oberwać od fanek MH? Złamać się i kupić ten badziew (od przeciwniczek MH oberwę słabiej, bo ich jest mniej), którego Małgo nie cierpi? Bo nawet nie chodzi mi o moje poglądy, tylko o to, że ona będzie nieprzyjemnie zdziwiona. Już bym wolała jakieś Pet Shopy, bo tym się od czasu do czasu pobawi, ale z MH się śmieje i uważa za obciach.

Czasu mało, a ja jestem w kropce.

Edytowane przez Agduś
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ale komu ty chcesz to MH kupować???

 

Ja kupiłam rok temu mojej chrześnicy, też mi się osobiście nie podoba, ale jeżeli jej tak, to co robić. Zuza wybierała chichocząc przy tym z wyższością. Ponieważ prezent (tak się składa) kupuję jej raz w roku a ona w zasadzie wszystko ma, to kupuję droższy i taki, jak lubi. No to kupiłam to badziewie za 180 zeta. Zamawiałam przed świętami, nie wiedziałam, że to taki hit, no i musiałam wybulić w ramach gorączki świątecznej, bo w sklepach śladu nawet już nie było.

Uważaj, te hity na allegro są drożej, niż w sklepie, szczególnie w okresie przedswiąteczno-mikołajkowym.

 

Zuzia okres barbiowy przeżyła w Londynie, jedną barbię sobie sama uciułała za kieszonkowe, ja jej kupiłam taki zestaw coś ala lego - samolot medyczny. I to było na tyle. Bawiła się nimi przez kilka lat, bo jak wróciła do Polski to ten model lalki dopiero wszedł u nas po 3 latach i wciąż była na topie :rolleyes: No i w ten sposób nie chciała więcej hi hi.

nawiasem mówiąc ta barbia podobała mi się, miała świecące skrzydełka i była faktycznie ładna ;)

Edytowane przez EZS
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Depsiu, nieważne czym, czy z czego - jeżeli myślę o wznoszeniu toastu, to znaczy żem pijaczką sylwestrową jest.

 

Zupełnie niepotrzebnie się zaczęła ta dyskusja na temat wyboru prezentów w klasie. Każdy chce czegoś innego i jak byśmy nie postąpiły, to zawsze ktoś będzie niezadowolony. Już właśnie najbardziej problematyczna mama wybrała coś, co nikomu innemu się nie podoba i zaznaczyła, że inne opcje są "wykluczone". Skończy się tym, ze trzeba będzie każdej dziewczynce kupić coś innego. Ja osiwieję od tego!

 

Ewa, klasie mam kupić, znaczy dziewczynkom. Dwie mamy wydumały, że zestaw kosmetyków MH, ale się nie zgodziłam - któreś dziecko się uczuli, a ja będę miała przerąbane.

W sumie to Barbie, kucyki pony, chi chi czy inne takie bywały ładne, kiczowate mniej lub bardziej, ale estetyczne. I porządnie wykonane (mówię o autentykach, a nie podróbkach). Natomiast MH jest brzydkie i szajsowate - przyjrzałam się, bo kupowałam składkowy prezent dla jednej koleżanki na urodziny. No ale nie to łądne, co ładne, tyko to, co się komuś podoba. De gustibus non est disputandum. ITD.

 

Wusia, moje też są chętne na Lego, ale wybierają zestawy z górnej półki, niestety.

 

 

 

A dzisiaj miałam najazd Hunów - pół klasy Magdy się zeszło "na próbę przedstawienia". Próba się odbyła, a Hunowie zostali... Znaczy już w większości poszli, ale było... wesoło.

Edytowane przez Agduś
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Agduś - dzisiaj orzeł do Was wystartował, żebyście mieli czym toast na sylwestra wznieść. :yes:

Orzeł wylądował!

Nie pamiętam, żebyś tyle kieliszków potłukła, ale może któraś z nas była na tyle narąbana, że nie policzyła dobrze. Teraz będę miała zapas na wypadek gorącej imprezy! Braza, możesz przyjeżdżać - nawet jak po pijaku zaczniesz tłuc kieliszki, to tak szybko nie zabraknie!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W sumie, to mam chęć mieć okazję po pijaku potłuc jakieś kieliszki, ale okazji nie widać. Do świąt mam przerąbane a potem jeszcze gorzej, bo wpakowałam się w chęć zgłoszenia projektu naukowego, gdzie udaję, że wszystko wiem, żeby zachęcić wspólników a ja jestem ciemna, jak tabaka w rogu. I przez święta muszę się naumieć. Ratunku, wódki!!!! Upiję się, jak ten projekt pójdzie. Nawet sama!

 

Rozumiem, że z tym MH to chodziło nie o lalki ale o drobiazgi- dodatki... Cóż, jak komuś ma to dać szczeście? Choćby złudzenie...

Swoją drogą brzydkie strasznie a już 2 lata się trzyma na topie...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gagata, to może namówisz Brazę, żeby wreszcie do nas na Sylwka przyjechała, Was też zaproszę i Ewę i wspólnie się ubzdryngolimy i będziemy rzucać kieliszkami?

 

Chrzanię temat MH! Małgo dostanie robota solarnego, jak chłopcy, a dziewczynki gadżety MH. W kupowanie ich ubrałam koleżanki, bo ja się w ogóle nie łapię w temacie. A Małgo się z robotów ucieszy, bo je trzeba samemu zbudować i działają na baterie słoneczne, a ona na robotykę chodzi, to jej podejdzie taki prezent. No i nikt się nie będzie czepiał, że "różnicujemy" dzieci (wrrrr - tak jakby dzieci z reguły miały być niezróżnicowane i kochać te same zabawki!) - w końcu dostanie to samo, co chłopcy, a nie jakąś inną zabawkę.

Wciąż się zastanawiam, dlaczego ona nie lubi MH i nie zależy jej na przynależności do klubu wielbicielek, a przecież nie jest wyautowana w klasie. Wero twierdzi, ze to skaza genetyczna - wrodzony nonkonformizm. Podobno nauczycielka w gimnazjum podawała ją na lekcji w innej klasie jako przykład, tłumacząc uczniom pojęcie "nonkonformizmu", co moją Młoda wprawiło w zachwyt (gimnazjum małe, wszyscy się znają, więc do niej dotarło).

 

Przy okazji zaczęłam filozofować na temat wychowywania od dziecka społeczeństwa konsumpcyjnego, bezrefleksyjnie przyjmującego prawdę objawioną w reklamach i łatwosterowalnego za pomocą "mód". Nie pofilozofowałam sobie za bardzo, bo po szaleńczo pracowitym czwartku tak mnie ścięło z nóg, że całą noc konałam, a w piątek Młoda musiała siostry do szkoły odstawić, bo ja ani rączką, ani nóżką. I za cholerę nie wiem, co to było!!! Żadnych podpowiedzi! Wczoraj wieczorem nawet się pozbierałam, zdając sobie sprawę z tego, że nie jest to rozsądne, pojechaliśmy do IKEI wymienić uchwyt do telewizora Brazy i do Tesco na obiecaną promocję zabawek. Promocja była, ale nie było tych zestawów Lego, o które nasze dziecka pisały do Mikołaja. Kupiliśmy co innego też fajnego. Patrząc na ludzi, którzy wózki kopiato załadowali zabawkami, czułam się nieswojo, bo my mieliśmy tylko trzy i zazdrościłam, że im się udało znaleźć to, czego chcieli.

Dzisiaj już żyję nawet...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Odpowiedz w tym wątku

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.




×
×
  • Dodaj nową pozycję...