Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

Od kwietnia do ... zimy (jesieni?) - co Wy na to?


Agduś

Recommended Posts

  • Odpowiedzi 18,4k
  • Utworzony
  • Ostatnia odpowiedź

Najaktywniejsi w wątku

  • Agduś

    6399

  • braza

    3720

  • wu

    1845

  • DPS

    1552

Najaktywniejsi w wątku

Dodane zdjęcia

Umyj okna - na pewno przyjdzie ulewa.

Autostrady dla mnie odpadają, bo mają więcej niż jedno pasmo. Chociaż w Krakowie jeżdżę dwupasmówką, ale wtedy chytam się prawego pasa i ciągnę do celu, choćby nie wiem co. Raz wyprzedziłam ciężarówkę - naukę jazdy. Ale byłam dumna z siebie! Zazwyczaj jednak nic nie jest w stanie wyprowadzić mnie z równowagi. Mnie się nie spieszy... W każdym bądź razie nie na tyle...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jak dla mnie to GENIALNE, PROSTE i TANIE :D

Leży sobie w ogródku, jeść nie woła, a jak sucho to włączasz i tylko musisz pilnować, żeby wyłączyć :eek:.

Woda może lecieć na jedną stronę, może na zmianę na obie (jak stoi po środku ogródka), z większym lub mniejszym zasięgiem.

Wszystko na ten temat :yes::yes:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja mam takiego fisiota (z innej firmy i innego koloru) i odrabia zadanie za mnie.. znaczy ja na forumie, a on podlewa...

Co chwilę przestawiam go w inne miejsce aby podlewał to co nie jest podlane..

A węża kup w Castoramie takiego co się nie skręca. Nie jest drogi 1/2" ..

Te zwykłe zielone niby wzmacniane, ale to tylko na jeden sezon..

Mąż kupił w zeszłym roku z wózkiem.. jakie to dobre urządzenie.. nie muszę nosi, tylko zwijam i gotowe.. podłączenia do tegosa w tym wózku.. bajer.. normalnie bajer...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jakże się cieszę, że wpadałyście tu na kawkę pod moją nieobecność!

Usprawiedliwię się:

Primo - dwa dni trwały zdjęcia Małgo do W11. Od rana do wczesnego popołudnia, ale przy okazji zakupy w Krakowie itp., a potem już mi się nic nie chciało.

Secundo - trza się było przygotować do najazdu Hunów, czyli tradycyjnej dorocznej imprezy klasowej, czyli do urodzin Małgo. Tym razem 27 dziecków. Musieliśmy jedno krzesło dopożyczyć, bo te szersze (ogrodowe i komputerowe) się nie mieściły przy stole. Najważniejsze, że pogoda dopisała i dzięki temu jakoś przeżyliśmy.

Tertio - wyhodowałam sobie przecudne zapalenie krtani, co w przeddzień wyżej wspomnianej imprezy było wyjątkowo głupim pomysłem.

Melduję jednak, że mimo wszystko żyję i nadal wybieramy się w góry. Tylko jeszcze nie wiem, które.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W klasie jest 24 dzieci, z czego jednego Małgo nie zaprosiła, a jeden nie mógł przyjść. Czyli 22 sztuki klasowe, z Małgosią włącznie. Do tego dwie koleżanki z przedszkola, które nie chodzą do tej klasy i dwie sąsiadki. Czyli 26. No i jeszcze Magda (Weronika się wyniosła do koleżanki), w sumie 27.

Od zeszłego roku powstała fajna tradycja, że większość dzieci zrzuca się na wspólny prezent, zamiast kupować drobiazgi. Nie chwaląc się, ja to zapoczątkowałam, kiedy usłyszałam, że koleżanka Małgosi marzy o prawdziwej gitarze. Rzuciłam hasło, zebrałam kasę i kupiłam. A potem już poszło i na kolejne imprezy też się zrzucaliśmy.

Zazwyczaj dzieci, które się zrzucały, zbierały się gdzieś w pobliżu domu jubilata i razem wchodziły. Wczoraj zauważyłam z okna, że kilka samochodów stoi przy drodze i gromada dzieci z rodzicami przy nich. W pewnej chwili duuuża grupa dzieciaków ruszyła razem drogą coś skandując. Wyglądali jak pokaźna wycieczka, bo i inne, które się nie składały, szły razem z nimi. Fajnie to wyglądało. A Małgo dostała helikopter, taki co to lata sterowany. Była zachwycona!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie, impreza była oczywiście przygotowana i wszyscy dostali zaproszenia. Wiedzieliśmy, kiedy i ile dzieci przyjdzie. Po prostu fajnie wyglądała taka wycieczka idąca naszą ulicą ze skandowaniem (nie udało mi się zrozumieć, co krzyczeli, ale to nieważne).

Mieliśmy jeden duży tort upieczony w domu. Andrzej spanikował, że nie wystarczy i kupił jeszcze jeden mały w cukierni. Duży wystarczył, mały zamroziliśmy eksperymentalnie. Na stołach wylądowały miski z różnymi ciastkami i chrupkami, oczywiście napoje, na koniec była domowa pizza. O dziwi ciastek dużo zostało. Niedobre chyba nie były, więc to raczej z braku czasu. I tak najważniejsze były konkursy, coby dziecka z nudów chałupy i okolicy nie rozniosły. Udało się. Dom stoi cały, ogród nie został stratowany ani przekopany.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

ano, a Zuza ma teraz urodziny i nawet jej zaproponowałam, żeby kogoś zaprosiął, to nie. Bo u niej w klasie same podziały. Jaj"paczka" to jedna koleżanka i dwóch kolegów i oni nie tolerują się z inną paczką i jeszcze z inną... Koszmar jakiś. jej przyjaciółka pozaszkolna znowu "nie pasuje" do tych ze szkoły i w efekcie nie robi nic. Ale w sumie podobnie ja miałam w liceum. Też były podziały, antagonizmy i nawet jeżeli ja się dogadywałam z róznymi osobami, to te osoby się nie chciały dogadać ze sobą.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Weronika nie domagała się takich imprez, jedna w przedszkolu, chyba dwie w podstawówce, w gimnazjum chyba też raz i raz próbowała imieninową urządzić, ale źle termin wybrała (majówka) i nikt nie mógł przyjść.

Magda od przedszkola do drugiej klasy zapraszała całą grupę/klasę i znajomych z innych zajęć oraz sąsiadki. Od trzeciej klasy zaczęła ograniczać się do zaproszenia najlepszych koleżanek i kolegów.

Małgo na razie jest na etapie "im więcej, tym lepiej", ale już zaczyna wybierać. Jednego kolegi już drugi raz nie zaprosiła, dwóch koleżanek też nie chciała, ale jedna z nich to sąsiadka z naszej ulicy i Małgo przyjęła argument, że było by bardzo głupio, gdyby tamta zza płotu obserwowała całą swoją klasę. Tym bardziej, że nie tyle się nie lubią, co "nie pasują do siebie". Za rok trzecia klasa, ale obawiam się, że Małgo nie zacznie się ograniczać tak szybko...

Ja miałam cztery imprezy - dwie najlepsze w 7 i 8 klasie podstawówki, jedną w 1 LO (mniej udaną, bo gafę popełniłam i zwyczajem podstawówkowym zrobiłam imprezę bezalkoholową) i cichą osiemnastkę dla kilku koleżanek. W LO zorientowałam się, że trzeba zadbać o napitki, i jakoś mnie to nie przekonało. Nie, żebym święta jakaś była, ale z innych imprez opowieści o rzygających przez okna i po mieszkaniu kolegach oraz wzywanej przez sąsiadów milicji jakoś mnie zniechęciły.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja mialam parę imprez tylko dla wybranców. I dobrze, bo przynajmniej wszyscy się dobrze bawili. Karlita w podstawówce miała tak do 5 klasy, później olała i nastąpił spokój. Tyle że Jej imprezy były "gdzieś": pizzernia, salon zabaw a później dwa razy Dziki Zachód.

 

Buziaki dla Małgo takie szczególne i w ogóle dla dziewczynek. Ale że sama musiałam kawę robic i jeszcze do tego Arnika wybrzydzała (;)) to będzie Ciebie drogo kosztowało:)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No nie wiem, nie wiem, bo ja się tak przyzwyczaiłam do kawy z ekspresu, że plujki już nie pijam... No ale Tobie mogę w Uroczysku kawę parzyć, byle nie tę pierwszą poranną, bo jej porę to ja przesypiam.

 

Plan C wybraliśmy (jeżeli A to były Bieszczady, a B - Beskid Sądecki i Pieniny). Strasznie błyskało pieronami we wczorajszej prognozie pogody na weekend!!! A im bardziej na wschód, tym mocniej i gęściej. No to my na zachód...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Odpowiedz w tym wątku

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.




×
×
  • Dodaj nową pozycję...