Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

Od kwietnia do ... zimy (jesieni?) - co Wy na to?


Agduś

Recommended Posts

Nie tyle forma religii jest potrzebna ludziom, co forma wiary. Wiary w istnienie czegoś "wyższego"... (jakkolwiek to rozumieć). Najprościej i najlogiczniej (tak tak) byłoby pozostać przy wierze w "siły wyższe przyrody" czyli tzw. niepopularne (eufemizm) pogaństwo. Niepopularne, bo do "wiary"= szacunku dla żywiołów nie potrzeba pośredników - nic tu po panach w czarnych sukienkach..

 

Ech - tak sobie pogadałam...

:bye:

Wiesz, że Cię lubię :hug:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 18,4k
  • Utworzony
  • Ostatnia odpowiedź

Najaktywniejsi w wątku

  • Agduś

    6399

  • braza

    3720

  • wu

    1845

  • DPS

    1552

Najaktywniejsi w wątku

Dodane zdjęcia

Wiara Katolicka nie jest zła.. ale ... "batmany"(jak to mawia mój kuzyn.. ) ją psują...

Księża nas pogonili po mszach za które kartki dawali, krzyczeli że trzeba być.. bo.. bo co? pierwsze piątki, spowiedź na kartki... jednym słowem przymus.. i wyciąganie pieniędzy od ludzi.. za wszystko...

Jak w czasach komuny kościół był niezbyt popularny, było mniej , znaaaacznie mniej parafii, to i ludzie chętnie chodzili do kościoła...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A czy to nie jest tak, że bieganie PO TWARDYM (beton, asfalt) jest nie zdrowe (na dłuższą metę...). A bieganie po naturalnym podłożu jest przecież dla nas naturalne.. jasne, że teraz się odzwyczailiśmy, z różnych względów itp... ale żeby aż niezdrowe?
no ale my juz "naturalnie" nie biegamy, bo nie musimy gonić tego .. łosia... od paru tysięcy lat :) No i jak człowiek żył lat 40, to mu bieganie nie szkodziło, a teraz chce żyć 90 i najlepiej w dobrym zdrowiu.. no i żadna aktywność fizyczna nie szkodzi, po trochu. Ale wyznawcy biegania biegają coraz więcej i coraz dłużej i potem się dziwią, ze tętno 45 a stawy się zepsuły :lol2:
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wiara Katolicka nie jest zła.. ale ... "batmany"(jak to mawia mój kuzyn.. ) ją psują...

Księża nas pogonili po mszach za które kartki dawali, krzyczeli że trzeba być.. bo.. bo co? pierwsze piątki, spowiedź na kartki... jednym słowem przymus.. i wyciąganie pieniędzy od ludzi.. za wszystko...

Jak w czasach komuny kościół był niezbyt popularny, było mniej , znaaaacznie mniej parafii, to i ludzie chętnie chodzili do kościoła...

Arnika, księża wymagają to, co zawsze. To my się zepsuliśmy. Chcemy łatwiej, na miarę, bez wysiłku... Kościół się nie zmienił. Po prostu my kiedyś byliśmy pokorniejsi :D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie wiem, czy Kościół się zmienił, czy nie, bo dawniej niewiele miałam z nim do czynienia. Po I komunii nasze drogi się rozeszły. Pewnie, gdybym została w Krakowie, byłoby inaczej, bo raz, że babcia by gnała, dwa, że bardzo lubiłam panią katechetkę, która uczyła nas w piwnicy kościoła. W Opolu trafiłam na jakąś koszmarną zupełnie siostrzyczkę i szybciutko chęć chodzenia na religię mi przeszła. Czyli jednak duuuuża rola katechetów. Do tej siostrzyczki to nawet babcia nie była w stanie mnie zapędzić.

Teraz Kościół jako instytucja mnie denerwuje i nie chce mi się o tej porze pisać, dlaczego - wszyscy wiedzą zresztą. Jako że poniekąd zostałam wychowana w tej tradycji, dałam dzieciom możliwość wyboru, poprzez poznanie tego, co może stać się dla nich ważne, albo zostać odrzucone. Dwie odrzuciły. Jaką rolę odegrała katecheza polegająca na wkuwaniu na pamięć formułek i bzdurnych bajaniach o szatanie w Harrym Potterze, Hallo Kitty i lalkach Monster High? Pewnie dużą.

A wiedzę na temat religii muszą zdobyć gdzie indziej, bo na lekcjach się nie dowiedzą, czym się różni Stary Testament od Nowego i jaką treść zawierają poszczególne księgi. Ba, nie dowiedzą, się, że Matka Boska nie była z pochodzenia Polką.

 

A co do biegania, to ja sądzę, że we wszystkim ważny jest umiar - biegam w miarę swoich możliwości, na maratony się nie wybieram, nic mi się nie dzieje.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kościół Katolicki jako instytucja kompletnie do mnie nie przemawia, jest bezduszną masą bardzo malutkich ludzików, którzy dobrze wiedzą, że bycie księdzem zapewni im godne życie do końca ich dni. Mam wrażenie, że oni najmniej wierzą w to, co głoszą! A że człowiek w coś wierzyć chce - chociaż nie wiem, czy musi - to powstają różne sekty, kościoły itp. i interes się kręci.

Ja wyznaje jedną religię : "Żyj i pozwól żyć!!!!!!"

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No może jednak i w tej instytucji zdarzają się sprawiedliwi i porządni. Weronika miała fajnego katechetę przez jakiś czas w podstawówce.

Szkoda, że są chyba w mniejszości.

Jeżeli Małgo w czwartej klasie dostanie tego katechetę, który się trafił Magdzie w tym roku, to pozwolę jej zrezygnować z religii już od przyszłego roku. Sorki Winnetou, ale szkoda czasu na bzdury.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Bez wątpienia religie wielu ludzi zabiły. Ile pięknych wojen się dzięki nim rozegrało... A ile pod pretekstem...

 

Czy każda ogranicza? Nie wiem. Teoretycznie religie złe nie są - źli są ludzie, którzy dowolnie je interpretują. Jak im pasuje. Strasznie dużo interpretacji...

Może ograniczać, może rozwijać.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kiedyś usłyszałam ciekawą myśl ... "Każda religia ogranicza horyzonty" ... może to i prawda ...

prawda, bo każda religia dokonuje za nas wyborów i podaje sposób postępowania w określonej sytuacji. Osoba prawdziwie religijna nie musi się zastanawiać, co będzie etyczne, jak zaczął się świat i dokąd idzie... Ma gotową odpowiedź. Zresztą religie są właśnie po to, zeby taką odpowiedź dać, bo pytania tego rodzaju rodzą strach. Niepokój. A ludzie przestraszeni są nieobliczalni. Mało którzy są w stanie unieść brak odpowiedzi....

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tak. Problem w tym, że każda religia podlega niezliczonym interpretacjom. Z tej samej świętej księgi można wyczytać, że nie wolno dokonywać zapłodnienia in vitro, że nie wolno przetaczać krwi, że można ukamienować niewierną żonę, że można utopić czarownicę, że trzeba "nawracać" niewiernych nawet zabijając ich, jeżeli nie chcą przyjąć jedynie słusznej wiary, że trzeba im pomagać i nawracać z szacunkiem, że nie wolno jeść mięsa w Wigilię, że wolno jeść mięso w Wigilię, że zwierzęta to nasi "bracia mniejsi" i należy im się opieka, że zwierzęta to element świata, którym mamy wedle swojego uznania rządzić (czytaj: wykorzystywać jak przedmioty), że kobieta ma być posłuszna mężczyźnie, że mężczyzna może mieć jedną żonę, że może mieć ich kilka i wiele, wiele innych rzeczy można w niej wyczytać.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wróć, wróć... przeciez religia to zbiór interpretacji... Był sobie prorok, miał widzenie i coś powiedział. Nie wiemy, co miał na myśli, więc powstała religia która nam, maluczkim to mówi. Przesłanie główne jest jasne np. nie zabijaj. Ale ludzie są ludźmi, a może są wyjątki? no bo jak tak nie zabijać.. Wcale? A krowę? a karalucha? no, to rodzi się dusza, duszy nie zabijaj. Ale kto ją ma? Albo od kiedy? A do kiedy? itd itp... Zycie jest pełne pytań bez religii :)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jak widać, z religią też... Dawniej było łatwiej - byli "nasi", czyli dobrzy, prawowierni, jedynie słuszni i "inni", czyli źli, głupi, skazani na wieczne potępienie. "Nasi" to ci, wśród których człowiek się wychował, którzy nauczyli, co jest "nasze" a co obce i złe. Wszyscy wokół byli "nasi" - rodzice, dalsza rodzina, sąsiedzi, miejscowa elita i władza. Trzeba było ich słuchać i poważać. "Inni" byli źli i niebezpieczni, więc trzeba było się ich bać, albo słabsi, więc można było się na nich wyżywać. Teraz jest trudniej, bo trudniej rozpoznać, kto jest "nasz". Najpierw rodzice, ale oni wcale nie muszą być zgodni, mogą sami się wahać albo wyznawać różne religie. Potem dalsze otoczenie - też coraz bardziej zróżnicowane. Trzeba wybierać, a to trudne. Trzeba głęboko wierzyć albo myśleć, wiedzieć, poznawać, porównywać, dokonywać trudnych wyborów. Przerąbane...
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ano przerąbane ... ale to co napisałaś: "trzeba głęboko wierzyć albo myśleć" jest tu chyba istotne ... Ja staram się myśleć, czy mi to wychodzi, czy nie to już inna sprawa. :D Bliżej mi właśnie do twierdzenia o ograniczaniu horyzontów przez religię właśnie z powodów podanych przez Ewę. A kwestia wypaczania różnych idei, w tym również religijnych, przez ludzi to już inna bajka.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Czasem zazdroszczę ludziom tak głębokiej wiary, że dzięki niej nie mają żadnych wątpliwości, jak żyć.

No dobra, nie zazdroszczę - nie umiałabym bezrefleksyjnie przyjąć jakichś zasad. Im łatwiej, ale czy lepiej? I czy naprawdę zawsze są "dobrzy"? Znam ateistów lepszych i bardziej etycznych niż niejeden wierzący. I nie mam na myśli tych, co to dla picu do kościoła chodzą, a ludzi, którzy naprawdę myślą o sobie jako o ludziach dobrych, wierzących i etycznych.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Odpowiedz w tym wątku

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.




×
×
  • Dodaj nową pozycję...