Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

Od kwietnia do ... zimy (jesieni?) - co Wy na to?


Agduś

Recommended Posts

  • Odpowiedzi 18,4k
  • Utworzony
  • Ostatnia odpowiedź

Najaktywniejsi w wątku

  • Agduś

    6399

  • braza

    3720

  • wu

    1845

  • DPS

    1552

Najaktywniejsi w wątku

Dodane zdjęcia

Żyję i wygląda na to, że ten stan powinien jeszcze jakiś czas potrwać. Zakupy, przygotowania do wyjazdu, jutro zakończenia roków szkolnych... no czy ja mogę chorować?

 

Świat jest pełen słodkich kociąt, których nikt nie chce...Najchętniej skazywałabym na bezdomność ludzi, którzy bezmyślnie pozwalają swoim kotom na posiadanie potomstwa. Poza, oczywiście, hodowlami, które nie mają problemów z wciskaniem kociąt dobrym ludziom.

Tarcia, dzięki za dobre chęci.

 

Ogródek mam pęknie podlany, ciepełko jest, wszystko rośnie (a najszybciej chwasty).

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pozdrawiamy z Łodzi!

 

Dzień był bogaty we wrażenia. Od 7.30 rano Weronika (!!!!!!!!!) i ja siedziałyśmy w biurze zawodów. Weronika wprawdzie wzdychała nieco, od kiedy znała godzinę rozpoczęcia pracy, ale nie pomstowała (!!!!!!!). Do 11.00 wydawałyśmy numery startowe i inne rzeczy (Weronika była szczęśliwa, bo chyba wszyscy obcokrajowcy startujący w zawodach trafili do niej, więc mogła pokazać im, że polska młodzież swobodnie porozumiewa się po angielsku), następnie pakowałyśmy owoce i wodę do reklamówek, coby wręczyć je na mecie, później dziewczyny rozdawały medale i pakiety z owocami, a ja biegałam zaopatrując je (oczywiście w stadzie innych wolontariuszy), wcześniej Magda zajęła 2 miejsce w biegu na 900 metrów startując w kategorii wiekowej 13-16 lat, a i Małgo w swojej (10-12) dobrze pobiegła, chociaż bez miejsca na pudle, 13 miejsce Andrzeja w kategorii wiekowej i stoktóreś w kategorii open, następnie ostatni szlif w domu, pakowanie rzeczy niespakowanych wczoraj (do 1 w nocy!), przekazanie zoo i domu i podróż do Łodzi w większości w ulewnym deszczu i burzach. A teraz siedzimy w bardzo wygodnym schronisku młodzieżowym, po drugiej stronie ulicy było włamanie do sklepu i policja coś tam robi, a my nie zdążyliśmy kupić niczego na kolację, wiec zjedliśmy owoce, które rozdano na koniec pomiędzy wolontariuszy (dużo zostało). Banany są przecież pożywne, a na noc nie powinno się jeść ciężkich posiłków. Prawda?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dokłądnie, na noc nie powinno się konsumować niczego ciężkiego!!! Jak przyjedziecie do Brazoczyska zaserwujemy sobie w związku z tym bigos na kolację :)

 

Miłego i rób zdjęcia!!! Mile widziane a nawet pożądane zdjęcia zorzy!!!!!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 weeks później...

Bigos pewnie zjedzą - po słoiczkowych przysmakach przez miesiąc, nawet o północy ich nie przestraszy.

 

Wyjechaliśmy z domu 29 czerwca, zamierzamy wrócić około 20 sierpnia.

 

A teraz relacja dla ciekawych:

 

To napisałam kilka dni temu (skąd mam wiedzieć, ile?), ale okazało się, że internet na polu namiotowym w Jokkmokk „get down”, jak nam wytłumaczyła pani w recepcji. No to sobie notatka poczekała, ale nie zmarnuje się:

 

Plany się zmieniają, jak to z planami bywa. Wczoraj mieliśmy przekroczyć koło podbiegunowe, a tymczasem po drodze napatoczył się wodospad. Nie byle jaki wodospad, bo największy w Szwecji. Gdyby nie przypadek, nie zobaczylibyśmy go wcale! W naszym przewodniku północ Szwecji została potraktowana po macoszemu, czemu jednak nawet nie wspomnieli o istnieniu takiej atrakcji, to ja nie rozumiem zupełnie! Zaufaliśmy Hołowczycowi, który kazał nam jechać tą właśnie (z trzech sensownych) drogą do Jokkmokk i niespodziewanie Andrzej zauważył po lewej stronie potężny wodospad. Jako że tuż obok był zjazd na parking i jakieś zabudowania, zatrzymaliśmy się tam. Okazało się, że zabudowania to duży i całkiem ładny hotel oraz camping z domkami i miejscem dla namiotów. Mieliśmy zamiar tylko popatrzyć i zrobić zdjęcia, ale okazało się, że do wodospadu prowadzą drewniane kładki. Aparat się grzał, bo wodospad jest piękny i fotogeniczny. W dodatku ścieżka przyrodnicza prowadziła kładkami i po kamieniach do starego koryta rzeki, mniej sensacyjnego, ale też pięknego. Żeby było ciekawiej, to w tym starym korycie, w licznych rozlewiskach o różnej głębokości, można się kąpać! Rezerwat przyrody, a zamiast zakazów pełne zezwolenie na kąpiele, plażowanie, nawet palenie ognisk! Ba, drewno do tych ognisk leży przygotowane pod daszkami! I biletów nie ma! No tak, gdyby taką wolność dano Polakom w jakimś rezerwacie, to by go zaświnili, zaśmiecili, za...li, na butach roznieśli, a resztki puścili z dymem. A tam czysto, spokojnie, pełna kultura!

Cóż było robić? Jako że upał mamy koszmarny (może trzeba było chłodu w Chorwacji szukać?), postanowiliśmy zostać na campingu jedną noc, a następnego dnia się wykąpać i poplażować. W nocy też było gorąco (po co mamy tyyyyle śpiworów???). Weronika odkryła, że w cenę pobytu na campingu wliczono korzystanie z sauny – nie mogłyśmy zmarnować takiej okazji i skorzystałyśmy z niej wieczorem, a później przed samym wyjazdem. Pływało się wspaniale, dziewczyny skakały ze skał, wodospad (ten duży) szumiał za drzewami – piękny dzień! Po południu zerwaliśmy się dalej i właśnie piszę zza Koła Polarnego, które przekroczyliśmy o 18.04 (wiem dokładnie, bo punkt informacyjny jest czynny do 18.00.). Jak można się spodziewać, na tej szerokości geograficznej panuje temperatura 27 st. C. Mamy zamiar dzień lub dwa poświęcić na zwiedzanie Jokkmokk i okolicy, a później jechać wciąż na północ, tym razem do parku narodowego Abisko – to będzie ostatni przystanek przed Norwegią.

Wprawdzie słońce tu podobno zachodzi (sprawdzimy), a prawdziwe białe noce były od maja do czerwca, ale i tak już nie musimy używać żadnej lampki do czytania nocą w namiocie.

Pozdrawiamy polarnie.

 

A teraz jesteśmy na Lofotach. Pogoda dzisiejszej nocy się ździebko popsuła, popadało trochę i się ochłodziło. Szczerze mówiąc mieliśmy trochę dosyć upałów, które są nieco bardziej dokuczliwe, kiedy słońce świeci 24 godziny na dobę, w tundrze ciężko znaleźć cień, a tym bardziej cień ze wszystkich stron – jak się łatwo zorientować, jeżeli jest jedno drzewko, to nie zacieni namiotu zarówno wieczorem jak i rano.

Tundrę poznawaliśmy z bliska w parku narodowym Abisko – tuż przy granicy norweskiej. Góry są tam przepiękne, zupełnie inne, niekończące się, pełne strumieni, zaskakująco szerokich rzek i wodospadów. Spotkaliśmy się z tamtejszymi najgroźniejszymi drapieżnikami – komarami i meszkami. Faunę reprezentowały jeszcze lemingi, występujące głównie jako tłuste tyłeczki znikające z szelestem w norkach (chociaż kilka ukazało nam się w całej okazałości) i liczne ptactwo. Renifery też widzieliśmy, ale tylko z okien samochodu. Jeden nawet wypadł na drogę i wykonał taneczne pas przed oczami znudzonych Szwedów i zachwyconych Polaków.

 

Narwik zaliczyliśmy spełniając obywatelski obowiązek zwiedzenia Muzeum Wojny. Samo miasto bez zachwytów, chociaż otoczenie piękne.

Lofoty za to okazały się miejscem magicznym. Jakby ktoś Tatry wsadził do morza, do tego fiordy, niezliczone jeziora, urocze rybackie wioski... Kiedy wjechaliśmy do wąskiego fiordu, a chmury snuły się tajemniczo, poczułam się jak w dekoracjach jakiegoś filmu fantasy i wypatrywałam elfów, hobbitów i innych dziwnych stworów.

Poprzedniej nocy rozbiliśmy namiot na campingu nad samym brzegiem Atlantyku. Mogliśmy wreszcie obserwować północne słońce – lekko zanurzyło brzeżek w oceanie i wzeszło od razu. Co za wygoda – można zrobić zdjęcie zachodu słońca i minutę później zdjęcie wschodu! Było pięknie, ale wiatr, który zerwał się wieczorem, połamał nieco stelaż naszego wysłużonego namiotu. Po naprawieniu go siwą taśmą i przycumowaniu namiotu do samochodu, jakoś przetrwaliśmy wietrzną noc. Z nie całkiem sprawnym namiotem szukaliśmy wczoraj campingu w miejscu osłoniętym przed wiatrem. Udało się, więc zostajemy na dwie noce, bo dziewczyny postanowiły wędkować. Wczoraj Weronika i Andrzej odnieśli sukces, którego efekty zaraz zjedzą na śniadanie.

Pozdrawiamy!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

aaaaa, dreszczyku dostalam. prosze o dalsza dokumentacje :) bylam w takiej dzikiej szwecji 3 razy ale zawsze max tydzien i nie udalo sie tyle obejrzec. biale noce zaliczylam, bo akurat w czerwcu moje pobyty byly. moze w przyszlym roku sie wybierzemy na taki urlopik, tyle ze my zbyt leniwi jestesmy na biwaki pod namiotem ;)

 

udanego dalszego wypoczynku :bye:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cholera, w tej Szwecji i Norwegii to mają dobrze, nawet słońce im dogadza!!!!!!

 

Jestem święcie przekonana, że elfy i hobbici byli, tylko Ty patrzyłaś akurat w drugą stronę!!! Od teraz masz mieć oczy dookoła głowy!!!!!!!!!!!

 

Kiedy mniej więcej grzac bigos???

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jesteśmy w Alcie. Ostatni przystanek przed Nordkappem, ale to nie znaczy, że już wracamy. Jeszcze wracając obok Alty zatrzymamy się koło kanionu, który zamierzamy zwiedzić, potem wioska św. Mikołaja, jakiś przystanek w Finlandii - jeszcze nie wiemy gdzie - kilka dni w Helsinkach, spacer po Tallinie (nie odpuszczę!), przystanek obok Rygi, nocleg na Litwie (pewnie koło Poniewieża, bo nie byliśmy poprzednio), no i nocleg w Polsce po drodze. Wtedy się okaże, czy dziecka będą chciały wpaść do Sworów na windsurfing, czy od razu do Czarnego. Czy w Czaplinku można popływać na desce?

 

Ostatnio nocowaliśmy w Tromso - śliczne miasto! Że o okolicy nie wspomnę, bo zakochałam się w północnej Norwegii i mam zamiar tu wrócić, żeby pochodzić po górach. Drożyzna wprawdzie koszmarna, ale za to jakie widoki!!! Kiedy jedziemy samochodem, mam ochotę co pięć minut wołać o przystanek na zdjęcia. Nie da się, więc robię przez szybkę. A dzisiaj i tak kilka razy trzeba było się zatrzymać, bo widoki takie, że dech zapiera. No i stada reniferów - na razie w oddali, chociaż trzy stały blisko drogi, niestety w miejscu, w którym nie dało się stanąć ani na moment.

 

Zdjęć mam mnóstwo, ale musiałabym coś wybrać i wkleić, a czasu mało. Wprawdzie białe noce zachęcają do bezsenności, ale przecież jutro tyyyyyle rzeczy do zobaczenia! Przy okazji - nie mamy żadnych problemów z zasypianiem przy świetle, chociaż wiele osób ostrzegało, że tak się zdarza.

 

DSC_0153.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

DSC_0230.jpg

 

Może teraz się uda.

 

Wcale nie było tak ciemno, po prostu ustawiłam aparat na słońce i dlatego wszystko dookoła wyszło ciemne. Chwilę wcześniej fotografowałam mewę, która asystowała nam wiernie od chwili, kiedy upadł mi w piasek chrupek. Odrzucony w bok został natychmiast porwany. Mewa nie odlatywała, licząc na dalsze wypadki losowe, które zaczęły się zdarzać dzieciom podejrzanie często.

 

DSC_0211.jpg

 

Braza, czy doszła tajemnicza przesyłka?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Odpowiedz w tym wątku

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.




×
×
  • Dodaj nową pozycję...