Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

Od kwietnia do ... zimy (jesieni?) - co Wy na to?


Agduś

Recommended Posts

  • Odpowiedzi 18,4k
  • Utworzony
  • Ostatnia odpowiedź

Najaktywniejsi w wątku

  • Agduś

    6399

  • braza

    3720

  • wu

    1845

  • DPS

    1552

Najaktywniejsi w wątku

Dodane zdjęcia

To ja będę sobie spokojnie szukała, może jakaś promocja się trafi...

 

.

Patrz w marketach. Ja swego czasu nabyłam ładny crescanit komplet ze stelażem i wszystkim za 400 zł. 5 lat już wisi i jestem bardzo zadowolona. Nie zapomnę min murarzy- właśnie wylewali fundament a ja przytargałam kibelek :) Cóż, promocja była. Za to na piętrze mam taki wyszukany, przemyślany i klnę go co mycie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Na razie rewolucja kuchenna całkowicie, powoli i systematycznie mnie wykańcza, więc o kibelkach i umywalce myślę coraz wolniej... Pewnie kiedy odpocznę, to sprawa umywalki wróci na tapetę, bo wiem wreszcie, jak mają wyglądać meble w łazience dziewczyn (lepiej późno niż wcale), a nowe meble będą potrzebowały nowej umywalki. Natomiast kibelki poczekają na promocję - tyle lat wytrzymałam z tymi, to jeszcze trochę wytrzymam.

Plan wymiany marmoleum w wiatrołapie i holu na razie oddalił się w niewyraźną przyszłość. Sprawdza się prawo Murphy'ego (Jeżeli masz określić czas potrzebny na wykonanie jakiegoś zadania, przewidywany czas pomnóż przez dwa i przyjmij jednostkę o rząd większą.). A nie mówiłam, żeby zacząć w zeszłym tygodniu??? Nie napiszę, kto stwierdził, że zaczniemy we wtorek i do soboty zdążymy... Zaczęłam w poniedziałek. Do KTÓREJŚ soboty na pewno skończymy...

Wiedziałam, że wykładzina była czymś przyklejona do podłoża, ale naiwnie liczyłam na to, że to coś będzie się czuło mocno związane z wykładziną i uprzejmie się z nią odklei. No dobra, zakładałam jakieś drobne poprawki, ale w najczarniejszych snach nie przypuszczałam, że klej zostanie w zdecydowanej większości na podłodze, w dodatku bardzo silnie do niej przywiązany! Dzisiejszy dzień upłynął mi na drapaniu podłogi szpachelką bądź dłutkiem. Szpachelką w tych nielicznych miejscach, gdzie większość kleju się oderwała, dłutkiem reszta. Daruję Wam opis mojego samopoczucia fizycznego i psychicznego, bo mógłby być zbyt drastyczny. Dodam tylko, że jeszcze niezły kawałek został na jutro. No chyba, że Andrzej teraz powalczy. Ja już nie mogłam utrzymać w ręce nie tylko dłutka, ale i noża, który skorzystał z okazji i zamiast w jabłko wlazł mi w palec.

Idę spać!

 

Braza, tak, wylewka z żywicy epoksydowej jest zgodna ze sztuką. Epoksydowa jest twardsza, lepiej się trzyma betonu, tańsza, więc lepsza do wyrównania ywentualnych nierówności betonu. Dzisiaj Andrzej wylał trochę w tych miejscach, gdzie wcześniej były płytki (niechlubnej pamięci spiżarka), coby wyrównać poziom. Ten etap Ciebie nie dotyczy, bo będziesz miała świeżutką wyleweczkę po remoncie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wzruszyła mnie potężna siła przywiązania wykładziny do podłoża!!!! Ogromnie wzruszyła!!! Zastanawiam się nawet, czy nie powinno się Ciebie napiętnować za takie bestialskie wręcz rozerwanie tych więzi????

 

Zapytaj Andrzeja, czy po zerwaniu u mnie wszystkiego co jest możliwe do zerwania (na marginesie: mam nadzieję, że więzi moich płytek podłogowych z podłożem nie będą aż tak mocne!!!) mam położyć jakąś niegrubą (najlepiej) warstwę samopoziomującej się wylewki betonowej czy pizgnąc żywicę epoksydową?? Mam nieodparte wrażenie, że betonowa, samopoziomująca wyjdzie taniej niż żywica ... może jednak się mylę ...??

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mnie też wzruszyła. Prawie do łez...

Cały dom zakurzony jak strych w nawiedzonym domu. Porządki tzw. świąteczne trza zacząć od nowa...

 

Epoksydowa od mojego brata, którą uzupełniliśmy braki w wylewce, w ogóle nie miała żadnego zapachu. Nosem po niej prawie jeździłam i nic! Za to ta kupiona jako grunt śmierdziała koncertowo jak farba olejna. Na szczęście krótko, bo już po paru godzinach zastygła. Na drugie szczęście mamy wentylację mechaniczną z nawiewami w pokojach, więc po zamknięciu drzwi nic nie było czuć. Zastanawia mnie ta różnica - no bo gdyby jedna bardziej, druga mniej, to jakoś bym pojęła, ale tak? Muszę przy okazji Łukasza odpytać, tak z ciekawości czystej, bo nasza już śmierdzieć nie będzie. No chyba, że kiedyś wymienimy w wiatrołapie, ale po doświadczeniach z klejem, na razie ochota mi przeszła.

Ta epoksydowa, mimo walki blaszaną ściągaczką i wałkiem malarskim, wyszła niezbyt równo. Znaczy poziomo tak, ale w jakiś fale gdzie niegdzie. Dzisiaj Andrzej rozlał i rozciągnął blachą na kiju pierwszą warstwę epoksydowej. Cieniutką - tylko tyle, żeby się piasek przykleił. Nawet się zastanawiałam, czy nie powinna być grubsza, coby te fale zakryła. Najwyraźniej jednak fale tylko pod światło wyglądały tak groźnie, bo teraz ich nie widać. Tę cieniutką warstwę epoksydowej (nie śmierdzi) zasypaliśmy grubą warstwą piasku - bardzo grubą, tak, żeby piaskownica powstała. Po zastygnięciu piasek zamiotłam, a dziecka odkurzyły resztę. Jest równiutko. Sprawdzę jeszcze jutro przy dziennym świetle.

Koty śpią w pokojach. Właściwie to z nimi największy problem, bo trzeba je łapać w drzwiach i przenosić do pokoi na górze. Na pole transportuje się je też na rękach. Oczywiście wtedy, kiedy żywica jest świeża. Teraz jednak też są pozamykane z obawy, że piaseczek może im się skojarzyć z kuwetą...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nasz eksperyment żywieniowy trwa już piąty dzień - pięć razy pod rząd na obiad była zamawiana pizza. Ja mam dosyć!!! Już wczoraj miałam. Dzieci na razie jedzą (ja też jadłam - do wyboru były jeszcze kanapki z twarogiem, bo niczego innego sobie nie kupiłam). Jutro będzie... zamawiana pizza. Ciekawe, kiedy dziecka zamarudzą znowu o zamówienie pizzy (u nas w domu dzieje się tak tylko w wyjątkowych sytuacjach - normalnie to może raz do roku).

 

Piasek kupowany specjalnie na tę okazję. Można kupić specjalny z ziarnem wielkości 1mm (znaczy każde jedno ziarenko tyle dokładnie ma) - 100 zł za worek albo kruszywo o ziarnie DO 1 mm (znaczy ziarenka są nie większe niż 1 mm) za kilkanaście złotych. Można kupić też inne wielkości kruszywa np. od 0,4 do 0,8 mm - wedle uznania.

 

Podłoga skończona i schnie. Dziękuję Swarogowi i Swarożycowi za to, że w tej firmie z Nowego Targu nie mieli żywicy w naszym kolorze. Gdyby mieli, kupilibyśmy u nich po prostu żywicę lepszej jakości (takiej na ostatnią warstwę) i... byłoby tak sobie. Na szczęście, z powodu braku koloru, u nich kupiliśmy tańszą (taką, która nie może być na wierzchu, bo pod wpływem światła żółknie) i wściekle drogi lakier na wierzch. Lakieru trza było niewiele, więc w sumie wyszło taniej albo tak samo.

Dlaczego jestem tak wdzięczna bogom? Albowiem ponieważ w przypadku żywicy okazało się, że normy zużycia okazały się nieco wyśrubowane. Nie wiem, jak Wy, ale ja nigdy nie umiem pomalować ścian z takim zużyciem farby, jakie jest podane na puszcze. Jeżeli mamy na ten przykład 20m2 ściany do pomalowania i kupimy dokładnie tyle farby, ile trzeba na 20m2, to za cholerę nie wystarczy. Może fachowiec malarz umie - ja nie. Andrzej chyba też. No i tak samo było z tą białą żywicą, którą kładliśmy na piasek. Zaczęło się pięknie. Po rozsmarowaniu 1/4 ilości żywicy z przerażeniem stwierdziliśmy, że to absolutnie nie jest 1/4 powierzchni! Andrzej zaczął ściągać ją, żeby warstwa była cieńsza, pod szafkami dał wręcz symbolicznie, co oczywiście odbiło się na urodzie powierzchni. Na końcu... zostało mu trochę żywicy, którą kazałam wykorzystać w miejscach newralgicznych, czyli widocznych. W efekcie końcowym, czyli po zastygnięciu, ujrzeliśmy powierzchnię bynajmniej nie jednolitą kolorystycznie - tam, gdzie była mocniej przytarta przebijał kolorek piasku. Nie wprawiło mnie to w dobry nastrój, oj nie! Z desperacją przystąpiliśmy do malowania lakierem. Najpierw pędzelkiem paćnęłam pod drzwiami balkonowymi i.... Kamień spadł mi z serca o mało co nie wybijając dziury w nowej posadzce... Lakier krył wszystko!!! Pięknie wyrównał kolor całej podłogi!!! Niech żyje lakier!!! Braza, albo bierz profesjonalną ekipę (może być problem, bo oni zajmują się sklepami wielkopowierzchniowymi, halami fabrycznymi i sportowymi itp.) albo kup tańszą żywicę (tę, która żółknie pod wpływem światła) i na wierzch lakier, a wtedy sama sobie poradzisz. Tym bardziej, że powierzchnię będziesz miała mniejszą, co znacznie ułatwia sprawę (wymieszana żywica - ta pod spód - musi być wykorzystana w ciągu max pół godziny, bo później zaczyna zastygać).

Raport olfaktoryczny - żywica poliuretanowa jest ledwie wyczuwalna z nosem przy ziemi. Lakier ma kwaśny zapach wyczuwalny nawet na stojąco, ale już w salonie ledwie go było czuć, a na górze wcale. Oczywiście do czasu stwardnienia, bo teraz nie ma żadnego zapachu. Reasumując - śmierdziała żywica podkładowa, ale tylko jedna, bo ta pierwsza od brata nie miała żadnego zapachu.

 

Z tego wszystkiego zapomniałam się pochwalić, że dziecię pierworodne napisało próbną z angielskiego na 100%, z matmy zdało najlepiej w klasie (co moim zdaniem świadczy tylko o beznadziejnie niskim poziomie klasy - dla mnie, belfra starej daty, wynik poniżej 50% to klęska, dno, dramat i czarna dziura, więc nie rozumiem, dlaczego można zdać nie osiągnąwszy połowy punktów), z polskiego jeszcze ma niepoprawiony, z geografii zdała, ale nie pamiętam, na ile. Pani z matematyki, która - przypominam - uwaliła ja w pierwszej klasie (słusznie) i nie wyraziła zgody na egzamin sprawdzający (uwaliła tłumy, a zgodę wyraziła jednej koleżance, która wprawdzie oceny miała gorsze, ale za to jej mama pobiegła panią przepraszać za córkę i prosić o komis), teraz nagle przypomniała, że ZAWSZE uważała Młodą za inteligentną i zdolną.

Średnie dziecię zdobyło złoto na zawodach pływackich.

Udały mi się pierwsze zajęcia Odysei Umysłu - nawet młodsza grupa mnie nie zjadła!

Dzisiaj byliśmy na zaskakująco dobrym koncercie świątecznym dzieci, pracowników i instruktorów MCDiS

Ogólnie, pomijając remontowe zawirowania i stresy, udany tydzień. Oby tak dalej.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

pizzy nie lubie wiec wspolczuje jadlospisu.

 

moj maz jest bardzo zdolnym malarzem pokojowym zuzycie farby ma mniejsze niz na puszce a maluje bezblednie, ci co robili nam wykonczeniowke mogliby sie od niego uczyc: dokladnosci, jakosci i stylu. ale go nie wypozyczam (wole tak na zaś powiedziec) :D

 

czekam na pokazanie efektu finalnego zywicy

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mi tez nigdy nie wystarcza tyle, co pisza na opakowaniach. Do doopy fachowiec jestem!!!!

 

Dzięki Agduś!!! Zapisałam sobie i biorę poważnie pod uwagę Twoje rady!!!! Hasło "Niech żyje lakier" bardzo do mnie przemawia!!!!!

 

Pizzy tez nie lubię, musze mieć niesamowitego głoda, żeby zjeść kawałek!!

 

Gratulacje dla Dziewczyn!!!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zdjęcia będą, ale już po wszystkim. Na razie podłoga jakoś wygląda, ale ściany to obraz nędzy i rozpaczy (przypominam o skuwaniu płytek, a poza tym nie zawsze nam się chciało szafki odsuwać na czas malowania, więc widać po trosze wszystkie byłe kolory). Od jutra gipsowanie i malowanie, pojutrze, mam nadzieję!, wnoszenie szafek (dwie trzeba zrobić, w blacie wyciąć większe otwory pod nową płytę i nowy zlew).
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Odpowiedz w tym wątku

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.




×
×
  • Dodaj nową pozycję...