Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

Od kwietnia do ... zimy (jesieni?) - co Wy na to?


Agduś

Recommended Posts

mnie forum dzis caly czas wylogowuje ;) Agdus jak czytam o Twoim dzicinstwie to wypisz wymaluj prawie moje tylko ja siore wtedy mialam (brat urodzil sie za pozno) i tez sie najpierw tłuklysmy a potem najlepsze przyjaciolki, rodzice ani slowa nie wiedzieli o naszych bijatykach i wspolne sekrety i wiele, wiele fajnych wspomnien.

 

serow zazdraszczam, uwielbiam jesc zwlaszcza te smierdziuchy, sa najlepsze :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 18,4k
  • Utworzony
  • Ostatnia odpowiedź

Najaktywniejsi w wątku

  • Agduś

    6399

  • braza

    3720

  • wu

    1845

  • DPS

    1552

Najaktywniejsi w wątku

Dodane zdjęcia

Chyba to całkiem normalna droga do siostrzano-braterskiej miłości. Najpierw wkurzający gówniarz, potem czasami bywa do rzeczy, później współspiskowiec (trochę niebezpieczny, bo może szantażować), w końcu najlepszy kumpel.

 

34.jpg

33.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

I słusznie, bo wyborne były (sery znaczy).

 

Króliki są boskie - wiem, ile roboty przy nich było. Muszą być boskie.

 

Prosto z targu sera w Edamie pojechaliśmy jeszcze dalej na północ do Enkhuizen. Spośród skansenów wspomnianych w przewodniku wybraliśmy właśnie ten i chyba słusznie zrobiliśmy (pewności nie mam, bo innych nie widzieliśmy).

Skansen urządzono na półwyspie. Ponieważ trudno by było znaleźć w pobliżu miejsce na parking dla wszystkich odwiedzających, rozwiązano to pomysłowo. Drogowskazy skierowały nas na duży parking, przy którym stał okazały nowy budynek z kasą biletową. W cenie biletu było dotarcie do skansenu łódką.

Z opisu w przewodniku wynikało, że skansen wygląda jak żyjące miasteczko, w którym mieszkają wciąż ludzie i zwierzęta.

I tak było.

Trafiliśmy tam w porze obiadowej. W kilku domkach zastaliśmy ludzi siedzących przy stołach i jedzących spokojnie obiad. Najwyraźniej wcześniej w tych domkach obiady ugotowano, o czym świadczyły zapachy - benzyny z kuchenek benzynowych i samych dań.

Na uliczkach suszyło się pranie i sieci, na pastwiskach pasły się owce, w ogródkach uprawiano różne rośliny.

 

DSC_0279.jpg

 

W drodze.

 

DSC_0280.jpg

 

DSC_0281.jpg

 

W skansenie:

 

DSC_0286.jpg

 

Nie, nie mam siły kopać się z koniem. Poczekam, aż forum zacznie łaskawiej przyjmować zdjęcia.

DSC_0288.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ekspres po wymianie uszczelki czas jakiś działał bez zarzutu, a po tym jakimś czasie zaczął przeciekać obficie zewsząd. Znaczy leje się gorąca czysta woda sponad fajki z kawą. Pewnie jakaś inna uszczelka gdzieś głębiej. Co ciekawe, zaczyna się lać dopiero po pewnym czasie od włączenia.

Na razie wolę łapać tę kapiącą wodę niż pić plujkę albo zgniatać, ale...

 

Na razie miał być skansen, a nie morze. :p

 

Na czym to stanęliśmy?

 

DSC_0288.jpg

 

DSC_0292.jpg

 

DSC_0297.jpg

 

DSC_0299.jpg

 

A jak Wam się podoba taki sposób uprawiania gruszek?

 

DSC_0304.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

DSC_0308.jpg

 

 

W niektórych domach toczyło się normalne życie, w innych były urządzone wnętrza, w jeszcze innych wystawy. Dzieci biegały po wyznaczonych miejscach i zbierały pieczątki. A w jednym domu mogły się przebrać w strój ludowy i chodzić w nim po skansenie przez pół godziny. Oczywiście nikt nie wymagał żadnych zastawów, dokumentów i nikt nie sprawdzał czasu.

 

DSC_0315.jpg

 

Trafiliśmy ze wsi do miasteczka, w którym przy głównej ulicy były otwarte sklepiki, oczywiście w odpowiednim wystroju.

 

DSC_0312.jpg

 

Dorośli też mogli "przymierzyć" stroje.

 

DSC_0323.jpg

 

Po wyjściu ze skansenu odwiedziliśmy także muzeum, którego jest on częścią. Oczywiście skansen był ciekawszy, ale i do muzeum warto było wstąpić.

 

DSC_0329.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

DSC_0331.jpg

 

A Weronika pozwoliła zrobić sobie zdjęcie:

 

DSC_0332.jpg

 

Musieliśmy złapać ostatnią łódź płynącą na parking. Miła pani bileterka w drodze do skansenu wyjaśniała wszystkim, że stateczek w drodze powrotnej zatrzymuje się na przystani w mieście, żeby zabrać tych, którzy po zwiedzeniu skansenu poszli do muzeum i na spacer po mieście. Pani najpierw powiedziała to po holendersku, ale zauważywszy nasze nierozumiejące miny, powtórzyła po angielsku. Na spacer czasu mieliśmy niewiele, ale zdążyliśmy zobaczyć to i owo.

 

DSC_0333.jpg

 

DSC_0336.jpg

 

DSC_0337.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Odpowiedz w tym wątku

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.




×
×
  • Dodaj nową pozycję...