Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

Od kwietnia do ... zimy (jesieni?) - co Wy na to?


Agduś

Recommended Posts

  • Odpowiedzi 18,4k
  • Utworzony
  • Ostatnia odpowiedź

Najaktywniejsi w wątku

  • Agduś

    6399

  • braza

    3720

  • wu

    1845

  • DPS

    1552

Najaktywniejsi w wątku

Dodane zdjęcia

Oj, nie wyobrażam sobie KotkaRysia BARDZIEJ kochającego niż teraz.

 

Dzisiaj była akcja "Sroka". Mamy za płotem gniazdo srok na brzozie. Do dzisiaj małe siedziały grzecznie w gnieździe, a stare karmiły. Tylko wrzaski było słychać. Aż to nagle dzisiaj mała sroka pokonała drogę z gniazda na ziemię, usiłując się czepiać po drodze gałęzi. I pac! Pech chciał, że akurat moje ciąteczko przechodziło i oczywiście żywo się zainteresowało owym pacnięciem. Takie niby spokojne, zamyślone, niewinne, a spostrzegawcze jak smok! Ja w krzyk, Małgo biegiem za płot się rzuciło, ja rzuciłam, gazetą (Polityką) za kotem, nie trafiłam, więc ruszyłam za Małgo dookoła płotu. Myślałam, że zanim przez furtkę oblecimy, to już będzie po sroce. Sroka zapinkalała przez głębokie trawy, za sroką Gerda, za Gerdą Małgo, za Małgo ja. W dodatku KotekRysio się tam plątał, jeszcze niepołapany w sytuacji. Dogoniłam dziecko, bo pokrzywy ją postraszyły, mnie nie. Prychając wściekle na ciąteczko darłam przez te pokrzywy, patrząc pod nogi, coby sroki nie zdeptać. W końcu ciąteczko się połapało chyba, że sroki przed nim nie ma i się zapętliło. Zauważyłam, że sroki w pysku nie ma, rozglądnęłam się, a ona prawie pod moimi nogami - znaczy sroka. No to złapałam ptaszysko, a ono jak się nie rozedrze! Oczywiście koty natychmiast się połapały, ale je sprychałam i chycząc na nie, z wrzeszczącą sroką w rękach przez pokrzywy wracałam. Wniosłam ptaszysko do domu budząc sensację wśród śpiących w domu kotów. Srokę posadziłam na szafce u Magdy (chwilowo nieobecnej, a posiadającej porządek w pokoju) i poszłam szukać pomocy. W Krakowie odpowiednia instytucja zawiesiła się z braku funduszy, a wydzwoniony gdzieś w Polsce przyrodnik z podobnej zrobił mi wykład, że srok się nie ratuje, bo - za dużo ich, - polują na zajączki i jeżyki malutkie, - w ogóle to szkodniki, - w przyrodzie tak to już jest, że co słabe albo głupie, to ginie. Konkluzja - srokę posadzić na drzewie, rodzice się nią zajmą albo zginie. Przekonał mnie. Gdybyśmy ją wychowali, co ponoć jest łatwe, oswoiłaby się, a oswojona na pewno stałaby się karmą dla kotów. A tak miała szansę.

Najpierw zwabiłam koty stukając łyżeczką w puszkę fasolki (kocich puszek nie było). Koty mi tego nie wybaczą nigdy, bo oczywiście przybiegły do domu ledwie wyrabiając się na zakrętach. Wkurzone koty zamknęłam, srokę wyniosłam na pole (z wdzięczności tylko raz nas..ła na szafkę). Małgo stanęła na ramionach Andrzeja i posadziła ptaszysko na gałęzi. Zaskakująco sprawnie pomknęła podskakując i podlatując w górę. A do wieczora jej rodzeństwo trzepotało się wśród gałęzi, pacając od czasu do czasu na ziemię. Koty siedziały w domu coraz bardziej wkurzone. Pozwoliłam im wyjść po zachodzie słońca - mądre sroki powinny być w gnieździe, a głupie... no cóż...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Fajnie opisane :)

Ja mam w okolicy trzy gniazda srok. Faktycznie, za dużo ich. Ale cóż, sroka też chce żyć, więc niech żyje. Problem w tym, że oprócz kotów ona nie mają żadnego wroga, więc w zasadzie rozmnażają się bez opamiętania. Więc może należy kotom zostawić wolną rękę- łapę? no, może zęby :) Ale ja też bym ratowała, w końcu to dziecko, nawet jeżeli sroki :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wesolutko u Ciebie... :rotfl:

 

A owszem, na nudę nie narzekam.

 

Nawet nie chcę myśleć, jakie zdanie mają o Tobie Twoje koty, bo mogłoby mi się zrobić gorąco ... ale gratuluję akcji! Przeprowadzona wręcz wzorcowo!

 

Wolę się nie zastanawiać, co myślą o mnie koty. Dla zdrowia lepiej... psychicznego.

Dziękuję za pozytywną ocenę akcji.

Jeżeli to prawda z tymi pokrzywami, to reumatyzm mi w najbliższym czasie nie grozi.

Fajnie opisane :)

Ja mam w okolicy trzy gniazda srok. Faktycznie, za dużo ich. Ale cóż, sroka też chce żyć, więc niech żyje. Problem w tym, że oprócz kotów ona nie mają żadnego wroga, więc w zasadzie rozmnażają się bez opamiętania. Więc może należy kotom zostawić wolną rękę- łapę? no, może zęby :) Ale ja też bym ratowała, w końcu to dziecko, nawet jeżeli sroki :)

 

Rozum mówi, żeby nie interweniować. Co innego jednak wiedzieć, że koty mogą upolować jakąś srokę, a co innego widzieć, jak to robią. Ciężko się powstrzymać od interwencji, zwłaszcza, że się czuję odpowiedzialna za te drapieżniki.

Dzisiaj trochę koty siedziały w domu, trochę łaziły. Co wyszły, to stare sroki w krzyk. Darły się okropnie i chyba trochę koty deprymowały, bo Miśka na ten przykład za płot z tamtej strony nie właziła, Gerda przyniosła mysz, Rudy siedział na tarasie i tylko Carmen miała odwagę wejść w te trawy pod brzozami, ale z pustym pyszczkiem wróciła. Albo nie upolowała, albo dyskretnie zeżarła nie na naszych oczach. I chwała jej za to.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Stan kotów: 3 w domu i smok na polu.

 

12b.jpg

 

Dwa lata temu zobaczyłam takie w ogrodzie botanicznym w Tromso i bardzo mi się spodobały. Rok temu zobaczyłam je na targach kwiatowych i nabyłam. Zakwitły. A w tym roku zaszalały - ten, który kwitnie właśnie, ma jakiś metr z dobrym hakiem wysokości, ale ten drugi, który ma dopiero pąki, wyrósł niewiele niższy ode mnie!

 

Irysy moje ulubione:

 

12g.jpg

 

Ciąteczko wróciło - wszystkie koty w domu.

 

12m.jpg

 

12o.jpg

 

12q.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Teraz to ja mądra jestem i wiem - rutewka orlikolistna. Właśnie ta jej orlikolistność mi spokoju nie dawała, bo liście jak u orlików, a kwiatki całkiem inne!

 

To zdjęcia z Tromso:

 

DSC_0027.jpg

 

 

DSC_0032.jpg

 

Oczywiście nie wiedziałam, jak się nazywają, więc, kiedy tylko je zobaczyłam na tej "wystawie kwiatów", musiałam kupić.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

to znalazlam w atlasie:

Zimootrwałość to zdolność rośliny znajdującej się w normalnej kondycji, do przetrwania zimy rozumianej jako pory roku ze całym przebiegiem wszystkich zjawisk pogodowych tego okresu: temperatura, opady, pokrywa śnieżna, wiatry, nasłonecznienie, okresy silnych mrozów i odwilży, zamarzanie gleby i głębokość zamarzania, itd..

 

z mojego doswiadczenia: cebul nie trzeba wykopywac na zime jak dalii czy innych podobnych. nie trzeba tez im za czesto zmieniac miejsca jak tulipanom. wygladaja naprawde pieknie i nie sa czesto obecne w ogrodach. sa calkowicie bezobslugowe. rozmanzaja sie od siebie jak szafirki, maja tez ozdobne liscie podobne do liliowcow i dzieki nim zadarniaja

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mam w planach wizytę w sklepie ogrodniczym, zapytam o kamasje, bo mnie zaintrygowałaś.

Zamiaruję nabyć jakieś krzaczory na górkę i coś zadarniajacego kwietnik. W miejscach, które już zarosły, praktycznie nie muszę pielić, bo nawet jeżeli jakiś perz się przebije, to go prawie nie widać, a jeżeli widać, to go wyrywam. Zostało mi parę miejsc, w których sieję coś co roku, ale mam już dosyć pielenia. Już wolę konieczność trzymania niektórych roślin w ryzach, niż pielenie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Odpowiedz w tym wątku

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.




×
×
  • Dodaj nową pozycję...