Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

Od kwietnia do ... zimy (jesieni?) - co Wy na to?


Agduś

Recommended Posts

  • Odpowiedzi 18,4k
  • Utworzony
  • Ostatnia odpowiedź

Najaktywniejsi w wątku

  • Agduś

    6399

  • braza

    3720

  • wu

    1845

  • DPS

    1552

Najaktywniejsi w wątku

Dodane zdjęcia

to czekam na zdjęcia z następnych ścieżek. Nie ma obawy, ja tam nie pojadę :) Pomijam lęk ale nie cierpię wilgoci w takiej ilości. Moje kolano nie cierpi, nie zaszłabym za daleko.

 

Co do zlotu to myślałam, że on jest wieczorem. Już sobie szykowałam plan dnia, że rano mam spotkanie naukowe a wieczór dla was, a tu się okazuje, że zlot jest 12-18. No to ja właśnie wtedy będę w Wawie i nawet niedaleko, ale zajęta .......

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jarzmianki już sobie wypatrzyłam - we wszystkich kolorach!

Nad zlotem myślę intensywnie.

Mojemu kolanu jest wszystko jedno, czy sucho, czy mokro. Oba nie lubią długich stromych zejść, ale skoro się wlezie na górę, to i zejść trzeba, z czym muszą się pogodzić. Smarowanie im szwankuje.

 

Mimo siądniętego smarowania i podupadłego morale, drugiego dnia ważności wstupenki ruszyliśmy do Suchej Belej. To najpopularniejsza dolina, bo łatwo dostępna, niezbyt długa, gęsto ozdobiona wodospadami, co oznacza oczywiście gęstość ułatwień na wodospadowych progach, najchętniej odwiedzana, więc zatłoczona. Dwa dni wcześniej była zamknięta, ponieważ wysoki poziom wody w strumieniu po opadach uniemożliwiał pokonanie szlaku. Poprzedniego dnia pytaliśmy przy wejściu do parku, czy jest już otwarta. Wtedy jeszcze decyzja nie zapadła, ludzie czekali więc przy wejściu, a kiedy z góry dotarła wiadomość, że można ją otworzyć (pewnie ktoś z parku przeszedł szlak), wszyscy ruszyli hurmem. Jakieś pół godziny po otwarciu na szlak weszli nasi sąsiedzi. Opowiadali, że utknęli na dłużej na pierwszych drabinkach.

Nie lubię tłoku, ale trzeba było sprawdzić, czy ta dolina rzeczywiście jest tak piękna. Pogodziliśmy się z ywentualnymi korkami i kolejkami, więc przyjęliśmy pierwszą ze stoickim spokojem. A później była miła niespodzianka, bo jakoś się ten korek rozszedł i do kolejnych drabinek nie trzeba było stać w kolejce.

Z drugiej strony jednokierunkowość szlaków i tłok uniemożliwiający choćby nielegalne wycofanie się z trasy mogą działać deprymująco na niezdecydowanych - w razie niemożności pokonania strachu nie ma możliwości wycofania się - wlazłeś - musisz dojść do końca, choćby z zamkniętymi oczami.

 

Zaczyna się niewinnie.

 

DSC_0201.jpg

 

DSC_0203.jpg

 

To, że dolina jest uczęszczana, nie stanowi powodu do oczyszczenia drogi z powalonych drzew. Zaraz na początku trzeba ludziom pokazać, że to nie jest spacer po deptaku. Stąd jeszcze można wrócić.

 

DSC_0204.jpg

 

I wreszcie jest - pierwsza drabinka. Drewniana i mokra. Takich nie lubię!

 

DSC_0205.jpg

 

DSC_0207.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Drewniane drabinki, mokre i śliskie, same w sobie jeszcze nie były tak straszne. Kiedy wisiały nisko nad ziemią, mogłam po nich zasuwać z rękami w kieszeniach. I to jest właśnie absurdalność lęku wysokości - kompletnie niepotrzebnego i niemającego żadnego uzasadnienia dodatku do psychiki - taka sama drabinka wisząca metr albo kilka metrów nad kamienistym potokiem i już mam miękkie kolana! A takich drabinek było tam dużo i rzadko zdarzała się możliwość opierania się ręką o jakąś skałę. A już najgorsze były te pod skosem - ledwie się człowiek przyzwyczaił do jakiegoś rytmu przestawiania nóg lekko pod górę, kolejna drabinka zaczynała biec lekko w dół, a pomiędzy nimi trzeba było coś przekroczyć. Znowu zzieleniałam.

 

DSC_0208.jpg

 

Dziecka pomykały jak kozice, popatrując z ironią na matkę.

 

DSC_0209.jpg

 

DSC_0210.jpg

 

DSC_0211.jpg

 

Szlak, oczywiście, prowadzi dnem potoku. Nasze buty radziły sobie z tym doskonale. Nawet te tanie, przemakalne z Decathlonu, które miała Małgo (za szybko wyrasta z butów, żeby zainwestować w porządne wodoodporne) potraktowane impregnatem w sprayu nie przemakały!

 

DSC_0215.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ledwie widać tę odrzuconą na bok drabinkę przy tym powiększeniu na ostatnim zdjęciu.

W tych wąskich, głębokich dolinach często było zbyt ciemno na robienie dobrych zdjęć, dlatego czasem ostrość szwankuje.

 

DSC_0231.jpg

 

No chodźże matka! Co się tak grzebiesz?

 

DSC_0232.jpg

 

No, ta przynajmniej nie jest śliska i można dotykać ściany.

 

DSC_0236.jpg

 

DSC_0237.jpg

 

 

Wystarczy. Idę spać.

Strasznie dużo tych zdjęć, jeszcze nie doszłam do pierwszej metalowej drabinki, tej z korkiem.

DSC_0240.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie wiem, czy bym polazła. Nie znoszę mokrego drewna, nie raz i nie dwa dokonałam w lesie rzeczy niemożliwej w normalnych warunkach: zrobiłam piękny szpagat po stąpnięciu nogą na śliski pień ... Nadal nie podoba mi się to doświadczenie.

 

Piękne zdjęcia!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cieszę się, że Wam się relacje podobają. Szkoda tylko, że nikogo nie zachęciłam do wycieczki.

 

Najpierw kilka zdjęć od przodu, czyli z aparatu Andrzeja.

 

DSCN1790.jpg

 

DSCN1796.jpg

 

Czemu w niektórych miejscach są kładeczki i mosteczki, a w innych, całkiem podobnych, nie? No nie, żebym się skarżyła - mnie się podobało łażenie po wodzie. Nawet chyba bardziej niż te drewniane drabinko-mosteczki.

 

DSCN1800.jpg

 

DSCN1802.jpg

 

DSCN1789.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeszcze malutki tor przeszkód, kilka zakrętów i...

 

DSC_0246.jpg

 

I już widać kolejkę do pierwszych metalowych drabinek.

 

DSC_0250.jpg

 

DSC_0254.jpg

 

Nudziłam się w tej kolejce, więc strzelałam we wszystkie strony.

 

DSC_0255.jpg

 

DSC_0256.jpg

 

Jak widać, zdecydowana większość pokonywała te drabinki w sposób właściwy człowiekowi, czyli na dwóch kończynach. Przyznam bez bicia, że ja szybko zrezygnowałam z tej dumnej pozycji i przeszłam na czworaki. Styl nieważny - grunt, że wlazłam na górę.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Po chwili odpoczynku znowu moje ulubione drabinki.

 

DSC_0290.jpg

 

Urozmaicenie wycieczki, tym razem dla tych z klaustrofobią.

 

DSC_0292.jpg

 

Po tych schodkach raczej nie da się przejść suchą nogą. Nawet wodoodporne buty nie poradzą, kiedy woda wleje się do nich z góry.

 

DSCN1840.jpg

 

I znowu porządna drabinka wzdłuż Okienkowego Wodospadu.

 

DSC_0294.jpg

 

DSCN1844.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Różne pomysły na pokonanie kolejnych przeszkód.

 

DSCN1868.jpg

 

DSCN1869.jpg

 

Wąsko, ale płasko. Czyżby koniec atrakcji?

Widzicie tę siostrzaną pomoc?

 

DSCN1876.jpg

 

Jednak coś ciekawego nas jeszcze czekało.

 

DSCN1882.jpg

 

Jeszcze jeden rodzaj "ułatwień" - widzicie ten leżący pień z nacięciami? Kiedy jest mokry (czyli prawie zawsze), jest śliski jak lodowisko. Wolałam iść po wodzie.

 

DSCN1885.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Odpowiedz w tym wątku

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.




×
×
  • Dodaj nową pozycję...