Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

Od kwietnia do ... zimy (jesieni?) - co Wy na to?


Agduś

Recommended Posts

  • Odpowiedzi 18,4k
  • Utworzony
  • Ostatnia odpowiedź

Najaktywniejsi w wątku

  • Agduś

    6399

  • braza

    3720

  • wu

    1845

  • DPS

    1552

Najaktywniejsi w wątku

Dodane zdjęcia

Też się domyśliłam, że to twoja ;)

 

 

Co do zwolnień z lekcji w podstawówce u nas rodziców nie fatygowaliśmy... Na naszą wychowawczynię działało, że kot jest chory. Pies nie działał ale kot zawsze. trzeba było tylko opisać dokładnie kocią chorobę, wysłuchać rad i już można było pędzić do domu. Jak można się domyśleć, byliśmy najbardziej kotolubną klasą w szkole i - co dziwne- nie puściliśmy tego sekretu nikomu z innych klas czy młodszych roczników :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dziękuję za pochwały i cieszę się, że poduchy zdobyły uznanie w Waszych oczach.

 

Moja wychowawczyni w podstawówce była straszną formalistką. Mimo, że moja mama uczyła w tej samej szkole, zawsze musiałam mieć usprawiedliwienie na piśmie z podaniem powodu nieobecności. Rzadko opuszczałam lekcje, w ogóle nie chorowałam (czasami tego bardzo żałowałam i zazdrościłam koleżankom siedzenia w domu), ale uzasadnienia nieobecności musiały być mocne. Na przykład zawsze się złościła, kiedy ktoś miał usprawiedliwienie od rodziców "z powodu choroby", "złego samopoczucia" itp. Uważała, że to musi być zwolnienie lekarskie, a jeżeli ktoś nie był u lekarza, to nie jest chory. Ja opuszczałam lekcje głównie z powodu wyjazdów np. do dziadków albo... na narty. Same "odwiedziny babci i dziadka" nie były powodem, musiała to być co najmniej choroba babci. Zresztą nie ja pisałam, więc nie musiałam się gimnastykować. Kiedyś wymyślili, że ferie zimowe miały tylko tydzień. Mój ojciec tego nie zaakceptował, stwierdził, że wyjazd na narty na krócej niż dwa tygodnie nie ma sensu. No i pojechaliśmy na dwa. A potem wysmarowął mi piękne usprawiedliwienie (swoją drogą miał ładny charakter pisma, taki trochę techniczny), że z powodu obfitych opadów śniegu i zagrożenia lawinowego nie mogliśmy opuścić schroniska. W Beskidzie Śląskim :lol2:

O wagarach mowy nie było, ani o żadnych ściemnianiu, bo raz, że to by nie przeszło u wychowawczyni, a dwa że moja mama w szkole uczyła i wiedziała o wszystkim natychmiast.

W LO było lepiej. Jako że nadal nie chorowałam i rzadko się zwalniałam, wychowawca mi ufał i od czasu do czasu pozwalałam sobie jakiś kit wcisnąć i się zwolnić. Nie nadużywałam tego, więc mnie zwalniał bez problemów. Raz do roku chrypłam tak, że głos traciłam i wtedy szłam do lekarza, starszego pana, który bardzo starannie mnie osłuchiwał, ale za to niezawodnie dawał zwolnienie. Sama szłam, chociaż byłam nieletnia. Gdybym miała iść z mamą, nic by z tego nie wyszło, bo ona nie miała czasu.

A podczas studiów, kiedy sesja kolidowała z nartami, ratowała mnie koleżanka z koni - lekarka - która wiedziała, że ma zabrać pieczątkę do stajni, kiedy tylko do niej dzwoniłam.

 

Właśnie zmarnowałam cały dzień na sprzątanie. Jakie to jest głupie!!! A mogłam książkę poczytać, albo wreszcie skończyć lambrekin. I upiec tartę gruszkową. Właśnie koleżanka przyniosła na patchworki taką pyszną tartę i szybciutko sobie przepis od niej wzięłam. Tylko że już mi się chyba nic nie chce.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

no, uprałam firanki. Wreszcie wybieliły się, ale kosztowało to paczkę sodki i 4 płukania.

 

Na studiach to o chorowaniu czy niechodzeniu mogłam pomarzyć. Była jedna zasada- student może sobie chorować, ale ma mieć wszystko odrobione. Nikt nie wołał o zwolnienia, za to odrobić zajęć nie było kiedy, bo były w blokach. Np 4 msc jakiejś chirurgii. Podczas bloku odrobić się nie dało, bo musiałam być na bieżących a po skończeniu bloku wchodził nowy w innym szpitalu. Tak więc chodziliśmy zasmarkani, z połamanymi nogami, a jak komuś trafiał się szpital i miał ze 2 tyg nieobecności, to w zasadzie zostawał urlop dziekański. Przyzwyczajali nas do myśli, że lekarz nie choruje.

Podobno się to nie zmieniło oprócz English division. Czyli studiów płatnych anglojęzycznych, głównie dla obcokrajowców. Oni ciągle się meldują po zwolnienie nawet z byle katarkiem ;) I jakoś nic nie muszą odrabiać.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Z zajęć się nie zwalniałam. Zasady były różne, każdy wykładowca ustalał. U jednego można było raz opuścić bez usprawiedliwienia, kolejne trza było odrabiać. U innego dwa razy. U kolejnego każdą nieobecność się odrabiało. A jako że byli tacy, do których baaaardzo nie chciałam iść na odrabianie, to nie opuszczałam zajęć. Wykłady teoretycznie były nieobowiązkowe, ale niektórzy sprawdzali obecność. Zresztą na te ciekawe chodziło się z ciekawości, a nudnych się unikało. Trzeba przyznać, że tych drugich było niewiele.

Zwolnienie było mi potrzebne, kiedy sesja właziła z butami w czas wyjazdu na narty albo się kłóciła z załatwioną pracą przy koniach. Kiedy trzeba było przełożyć egzamin na czas sesji poprawkowej, ale bez pały w indeksie, bo przecież się ciułało punkciki na ryjowe.

 

Znowu udało mi się zrealizować połowę planów zaledwie. Lambrekin prawie gotowy, ale "prawie" robi różnicę. No i tarty gruszkowej nie ma. Kurczę, muszę ją jutro zrobić, bo gruszki zmiękną beznadziejnie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

swoje plany zrealizowalam dzis calkowicie, wyspalam sie, rozpakowalam ostatnie kartony , pojechalismy na obiad a potem do teatru muzycznego na dzwonnika. ach jakie to bylo przedstawienie, warte swojej ceny, bilety zamowione w sierpniu :) na kazdym spektaklu wszystkie miejsca zajete.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Na wykłady godne notatek chodziłam. Nie umiałam się uczyć z cudzych, a moje były pełne skrótów tylko dla mnie zrozumiałych. Niegodnych notatek unikałam, a że nie tylko ja to robiłam, to zdarzały sie afery. Wepchnęli nam jakiś wykład monograficzny około ósmej wieczorem, półgodzinny, nudny jak flaki z olejem i całkiem dla nas nieprzydatny. No w oczy biło, że facetowi zabrakło tych 30 minut do pensum. Na pierwszym była większość roku, na drugim połowa, na trzecim kilka osób i się zrobił smród. Facet zażądał listy, chociaż wykład był nieobowiązkowy. Listę dostawał od ostatniego wychodzącego z sali. Na sali było 10 osób, na liście 80... Jakoś przebrnęliśmy.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

jak przypomne sobie podstawowke, srednia i studia to klawo było. podstawowka i liceum - ideal, pomagalismy sobie i na wagary sie czasem chodzilo i lipne zwolnienia byly ale nie przeszkadzalo to jakos nikomu byleby poziom zachowac. do liceum chodzilam w innym miescie i poza jeszcze jedna szkola sednia byly to "najstraszniejsze" ale i najlepsze poziomem szkoly w miescie, szkoda ze teraz to sie zmienilo. studia - tych nie mam co wspominac, bo studiowałam dziennie a po zajeciach szlam do pracy by sie na nich utrzymac. bylo ciezko, nawet bardzo ale ostatecznie sie oplacilo harowac. szkoda tylko, ze ominelo mnie wiekszosc imprez i szalenstw studenckich ;)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Czasami żałuję, że mieszkam w lesie bo drzewa mi nie pozwalają takich zdjęć robić (nie wspominając o aparacie, oczywiście).

 

Podstawówkę polubiłam od 5 klasy, kiedy to wychowawczyni zrobiła z nas zespół taneczny. Ależ było bosko! A i ogólniak przeszedł lajtowo. Mile wspominam ten czas

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja tylko dwie podstawówki, nie licząc tych, w których pracowałam.

 

Znowu zimno i bez śniegu. W dzień ciapało - nie mogło to przymrozić wtedy? Byłby śnieg.

 

Zepsuł mi się aparat w telefonie! Szlag! Telefon na gwarancji, można oddać do naprawy, ale jak bez niego żyć???

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Bez telefonu trudno, bo do dobrego łatwo się przyzwyczaić. A ja w dodatku lubię się zadomowić w urządzeniu na dłużej. Po kilku latach, kiedy stary zacznie szwankować, to nawet chętnie się przeprowadzam do nowego, ale na początku czuję się, jak w nieswoim domu. A ten telefon mam krótko. I taki dobry aparat ma!
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Odpowiedz w tym wątku

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.




×
×
  • Dodaj nową pozycję...