Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

Od kwietnia do ... zimy (jesieni?) - co Wy na to?


Agduś

Recommended Posts

  • Odpowiedzi 18,4k
  • Utworzony
  • Ostatnia odpowiedź

Najaktywniejsi w wątku

  • Agduś

    6399

  • braza

    3720

  • wu

    1845

  • DPS

    1552

Najaktywniejsi w wątku

Dodane zdjęcia

Na fb jest więcej zdjęć. Z lenistwa czystego skopiowałam to, co tam napisałam dzisiaj o kolejnym dniu zwiedzania:

 

Rugia przypomina kształtem zjawę w potarganej szacie. Potarganej, bo więcej tam wody głębokich zatok i jezior niż lądu. Nasz camping w miejscowości Sagard, Sassnitz i park narodowy Jasmund (ten z klifami) leżą na jej głowie, a my kolejnego dnia wybraliśmy się na lewe (jeżeli założyć, że patrzymy na nią od tyłu) ramię zjawy. Sassnitz, choć leży nad morzem, nie przypomina w ogóle znanych z polskiego wybrzeża miejscowości wypoczynkowych. Wprawdzie jest port jachtowy (promowy leży kawałek od miasta), pensjonaty, hotele i urocze wille, ale panuje tam cisza i spokój. Za to kiedy jechaliśmy po mierzei pomiędzy morzem a głęboką zatoką widzieliśmy już typowo wypoczynkowe miejscowości i sznury samochodów zaparkowanych (także za znakami zakazu) wzdłuż wydm.

Jechaliśmy w kierunku Kap Arkona, kiedy nagle droga... skończyła się tuż przed Putgarten. No nie dosłownie się skończyła, ale znak zakazu na drodze skierował nas na duży parking. Po chwili konsternacji stwierdziliśmy, że najwyraźniej inaczej się nie da i zostawiliśmy na nim samochód.

Z parkingu w stronę Kap Arkona i Vitt startowały dorożki i meleksy. Dla nas jednak najważniejsza była mapa okolicy. Znowu... Wszystko przez to, że jadąc do Skandynawii zabieramy nie tylko nasz wielki, wygodny namiot i cały sprzęt biwakowy, ale też zapasy jedzenia na cały pobyt. No i samochód załadowany jest po dach, a nawet wyżej - po bagażnik dachowy, więc musimy ograniczać inne bagaże. Książek do czytania już i tak była cała torba, więc zrezygnowałam opasłego tomiszcza przewodnika po Niemczech i musieliśmy polegać na tym, co z niego zapamiętałam. A informacja o parkingu i pieszej wycieczce jakoś mi nie utkwiła w pamięci.

Słoneczko przypiekało, a droga, minąwszy urokliwe Putgarten (podziwiajcie ślicznego gargulca - takiego mogłabym mieć na ogrodzeniu), prowadziła pomiędzy polami. Trzy latarnie morskie położone zaskakująco blisko siebie wskazywały kierunek. Oczywiście w takim miejscu nie mogło zabraknąć sezonowych knajpek. Kiedy mijaliśmy pierwszą, przypomniałam zainteresowanym, że Rugia jest znana z kanapek ze śledziem. Ponoć każdy ma swój przepis na zalewę do śledzia, więc nie wystarczy spróbować tego specjału w jednym miejscu. Jako że śledź, co powszechnie wiadomo, ma oczy, ja nie byłam zainteresowana degustacją, ale pozostali i owszem. Wprawdzie pora była nieprzyzwoicie wczesna jak na wakacyjny obiad (te jadamy zazwyczaj pomiędzy 17. a 20.), ale okazji nie wolno było zmarnować.

Zwiedzanie zaczęliśmy od spaceru obok dwóch latarni i bunkrów w stronę niemieckiego Nordkappu. No cóż... kiedy się było na tym prawdziwym, jego niemiecki odpowiednik nie ma szans wywrzeć wrażenia, jednakowoż zaszczyciliśmy go krótkim postojem, podziwianiem widoków i kilkoma zdjęciami. Minąwszy ponownie bunkry i latarnie udaliśmy się w stronę tej trzeciej (po co ich tyle w jednym miejscu???). Ścieżka po wydmach prowadząca niegdyś do pozostałości słowiańskiego grodu Arkona i pomnika Światowida była zagrodzona. Coś tam niby czytałam, że klif runął do morza, ale o tym, że tam już nie ma czego oglądać władający językiem niemieckim zwiadowcy dowiedzieli się dopiero tego dnia rano w informacji. Podeszliśmy więc do trzeciej latarni i usiedliśmy zastanawiając się, czy warto nadłożyć sporo drogi, żeby dotrzeć do miejscowości Vitt. Opinia pracownika latarni nas nie przekonała do tego, więc wróciliśmy prosto na parking.

 

1. Rugia (149).jpg

 

Między innymi dlatego nie lubię wklejać zdjęć na forumie. Może one się kładą dlatego, że mój aparat/komputer (któryś z nich) sam obraca zdjęcia. Kiedyś robiłam to na piechotę. Może one tak naprawdę nie są obrócone? Ale gargulec jest uroczy, nieprawdaż?

 

1. Rugia (150).jpg

 

1. Rugia (151).jpg

 

1. Rugia (158).jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gargulec jest cudny jak nic i też się z nim lekko bratam wyglądem szczególnie, gdy o jakiejś barbarzyńskiej porze ktoś za dużo do mnie mówi i jeszcze oczekuje, że odpowiem z sensem...

 

A kicze są fajne...na zdjęciach!

 

P.S. Odrobiłaś to sprzątanie jak nic!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No dalej było Oslo, kawał Norwegii z górami i fiordami, później krótki pobyt w Szwecji, a na deser Wolin.

 

Mogę wklejać wypracowania z fejsbuczka, jeżeli chcecie, ale zdjęć będzie mniej niż tam, bo mnie to wklejanie drzaźni, a poza tym pionowe się przewracają.

Oto, co dzisiaj popełniłam:

 

Oslo to nasza ostatnia skandynawska stolica. W moim osobistym i całkiem subiektywnym rankingu wylądowała za Sztokholmem i Tallinem (wiem, sprawa dyskusyjna, czy to Skandynawia, ale moim zdaniem trochę tak), prawie na równi z Kopenhagą (ciut za nią) i przed Helsinkami. Pod jednym jednak względem Oslo jest najlepsze - ma camping w samym centrum. Fakt, że jego jakość jest dyskusyjna (niemożebnie drogi, budynki wołają o remont gromkim głosem i nie ma stolików, za to jest czysto i sympatyczni ludzie tam pracują), ale położenie wspaniałe. No wyobraźcie sobie wysokie wzgórze z widokiem na Oslo i Oslofjord, ciekawym parkiem na zboczu i campingiem na szczycie. 15 minut spaceru przez park i miasto do Opery albo krótka przejażdżka autobusem pod pałac królewski. Pierwszy raz nie mieliśmy problemu z dotarciem do centrum! No bo niestety ani komunikacja miejska, ani parkowanie w skandynawskich stolicach do tanich nie należą.

Jako że dotarliśmy dość wcześnie, po rozbiciu namiotu i obiedzie (zapewne coś w sosie pomidorowym) zdążyliśmy pospacerować po niezwykłym parku. Piękne widoki na Oslofjord i miasto, trening kucykowego zaprzęgu, tabliczki informujące o odkryciach archeologicznych na terenie parku (wzgórze było pierwszym zamieszkałym miejscem w tej okolicy), murki i kamienie, z których każdy miał jakieś znaczenie a przede wszystkim sztuka. Niezwykła sztuka, oczywiście.

O tym, że reklamowany w przewodniku park nie jest tylko po prostu ładnym parkiem, dowiedzieliśmy się już szukając najlepszego miejsca na namiot. Rozbiliśmy go pod dużą obłą skałą, po której prowadziła najkrótsza droga do budynku sanitarnego. Na górze był niski murek symbolicznie oddzielający camping od parku, a za nim coś dziwnego - dwa bardzo wysokie, metalowe, powyginane pręty, które obracały się i wiły wokół siebie zmysłowo.

Kawałek dalej, za płotem, stoi gadająca latarnia. Nawija od rana do wieczora po norwesku i po angielsku. Niektóre pomniki widać na zdjęciach (jeden z nich sika co jakiś czas), ale jest tam jeszcze jedna dziwna rzecz wyglądająca jak jaskinia w skale, której zdjęcia nie mogą oddać, bo ona nie tylko gada, ale też wyświetla ruchome obrazy. Nie rozumiem tego czegoś, ale podobało mi się. Staliśmy tam dość długo, a ja zastanawiałam się, czy chcę to zrozumieć, czy tylko po prostu oglądać. Jest tam też mała komnata pod stawkiem, do której wchodzi się korytarzem, a w niej odbywają się jakieś świetlne seansy (niestety nie załapaliśmy się).

Dotarliśmy do kawiarni, z której tarasu roztacza się piękny widok, ale zadowoliliśmy się równie pięknym z pobliskich krzesełek. Spędziliśmy tam czas jakiś usiłując uporządkować naszą wiedzę o średniowiecznych władcach Skandynawii. Konkluzja była jedna - wiedza ta jest zdecydowanie szczątkowa i niezadowalająca oraz wymaga uzupełnienia.

Reszta na zdjęciach.

 

1. Oslo (1).jpg

 

1. Oslo (5).jpg

 

1. Oslo (7).jpg

 

1. Oslo (8).jpg

 

1. Oslo (10).jpg

1. Oslo (1).jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wracając do rzeczywistości: nareszcie pada!!! Nie nadążałam już z podlewaniem, wszystko schło na potęgę. Rozumiem, że byliny i warzywniak trzeba podlewać, ale żeby krzaki i drzewka??? Latałam jak nawiedzona z konewką, bo nie mamy dociągniętych zakopanych węży w pobliże krzaków, a nie chciało mi się znowu rozciągać i łączyć tych luźnych.

Najpierw pokropiło odrobinę i przestało. Już myślałam, że na tym koniec, ale nie - leje porządnie. Tylko że ziemia tak sucha, że woda nie wsiąkała i musiałam dołki wykopać obok podlewanych krzaczków. Ciekawe, na ile się teraz zamoczy. Kusi mnie, żeby jutro wbić szpadel w ziemię i sprawdzić, na jaką głębokość zamokła.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No to teraz poznam Cię bez wątpienia! Szkoda tylko, że jedynie bladym świtem będę miała szansę, później zapewne wyglądasz zgoła inaczej...

Nie idź tą drogą... ino się staram... :rolleyes::cool:

 

Gargulec jest cudny jak nic i też się z nim lekko bratam wyglądem szczególnie, gdy o jakiejś barbarzyńskiej porze ktoś za dużo do mnie mówi i jeszcze oczekuje, że odpowiem z sensem...

 

!

Zawsze wiedziałam żeś mi Siostra :hug:

Edytowane przez Moose
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Leje od wczorajszego popołudnia chyba bez przerwy, zmienia tylko nasilenie. Nie obrażę się, jeżeli jutro rano przestanie na chwilę, bo muszę jechać na rowerze, ale z drugiej strony niech pada, strasznie sucho było.

Osia, tyś kobietą o wielu twarzach najwyraźniej! Przekonałaś mnie - nie odważę się obudzić Cię bladym świtem, niezależnie od tego, o której kończy się dla Ciebie blady świt.

Zapomniałam się pochwalić, że mi w tym roku zaraza nie tknęła pomidorów! Może to zasługa suszy? Chociaż rok temu też było sucho, a pomidory szlag trafił. Zazwyczaj udawało się zebrać tylko pierwsze, resztę zaraza brała, a w tym roku pięknie dojrzewają! I oby tak dalej, bo pyszne są.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Osia, tyś kobietą o wielu twarzach najwyraźniej! Przekonałaś mnie - nie odważę się obudzić Cię bladym świtem, niezależnie od tego, o której kończy się dla Ciebie blady świt.

Susznie...;)

 

Leje nadal bez przerw jakichkolwiek... też z jednej strony się cieszę, bo sucho było... z drugiej zmokłam okrutnie z Grubym, bo go wyspacerować chciałam nieco... ani ja ani on, a szczególnie on, za żabią pogodą nie przepadamy ale cóż...:bye:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja taką pogodę nazywam kocią. Koty tak pięknie potrafią ją wykorzystać na spanie!

U nas dzisiaj pogoda w paski - rano słońce, później na zmianę słońce deszcz, teraz znowu słońce. Jako że nie padało, kiedy jechałam na rowerze, to mi się podoba taka opcja.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kolejna relacja. Strasznie się rozpisuję - jeden dzień w Oslo biorę na trzy razy!!!

 

Nie mogę się doczekać wrzucania zdjęć z gór i fiordów, więc teraz kurcgalopkiem przelecimy przez Oslo.

Zazwyczaj dużym miastom poświęcamy dwa dni. Wiem, to herezja, sama bym się oburzyła kiedyś, gdyby ktoś mnie zapytał, jak w dwa dni zwiedzić Kraków. Jednakowoż wolimy spędzać wakacje bliżej przyrody, a miasta wypada poznać choćby pobieżnie i zobaczyć w nich to, co najciekawsze. Jeden dzień zajmuje nam spacerowanie po mieście, drugi zwiedzanie wybranych muzeów (albo jednego muzeum, bo kiedy wybór padnie na jakieś narodowe, to i całego dnia za mało, żeby je zwiedzić solidnie).

Tak i w Oslo było - pierwszego dnia po prostu chodziliśmy po mieście, żeby poczuć jego atmosferę. Podstawowym narzędziem w takich sytuacjach bywa bezpłatny plan miasta, który bierze się z recepcji campingu albo pierwszej napotkanej informacji turystycznej. Na tymże planie zaznaczam wytypowane wcześniej na podstawie przewodnika i różnych internetowych stron podróżniczych obiekty, a trasa wyznacza się sama.

Zeszliśmy ze wzgórza przez park. Po drodze zrozumiałam, dlaczego ludzie, którzy wbiegali na górę, wyglądali jak wyżęci - no stromo tam jest i wcale nieblisko (jak na wbieganie). Zejście zajęło nam znacznie mniej czasu i już po chwili, idąc na azymut, trafiliśmy na... plac budowy. Właśnie tak wygląda nadmorska część Oslo. Wydedukowałam, że zapewne do niedawna były tam tereny przemysłowe związane z portem handlowym. Po wyburzeniu magazynów i innych takich (nie znam się) powstaje nowoczesna dzielnica mieszkalno-biznesowa (tak na oko). Sądząc po efektach nasłuchu, powstaje w dużej mierze za sprawą pracy polskich budowlańców (o dziwo nasłuch nie stwierdził tych najbardziej popularnych na polskich budowach słów, co natychmiast zanotowały zdumione córki, znające naszą i sąsiedzkie budowy z autopsji).

Na zdjęciach ze wzgórza widać i nowe budynki i place budowy.

Szybko dotarliśmy do nich. Stoją równolegle i chociaż każdy jest inny, to tworzą jakąś całość. W większości są to biurowce, część zajmują hotele, ale balkony i okna mieszkań też widzieliśmy.

Do wejścia pomiędzy dwa z tych budynków skusił nas widok kwietników i ciekawego wiaduktu pieszego nad szerokim torowiskiem tuż przed dworcem. Przez następny pasaż przepływa rzeka Akerselva, która pojawia się w tym miejscu spod torowiska i znika znów pod szeroką jezdnią, żeby wpaść do Oslofjordu.

Wzdłuż jej brzegów dotarliśmy wreszcie do gmachu opery. Te zdjęcia robione na wielkiej, białej płaszczyźnie to właśnie jej dach, po którym można chodzić. Mnóstwo ludzi podziwiało stamtąd widoki, z czego korzystały bezczelne mewy. Do pierwszej, tegorocznej - sądząc po kolorze piór - podkradałam się najpierw ostrożnie z aparatem, żeby jej nie spłoszyć. Szybko się okazało, że płochliwa to ona nie jest, zwłaszcza, że ludzie spełniali jej oczekiwania dokarmiając głodne biedactwo. Druga, nieco starsza, też pozowała cierpliwie.

Przed Operą unosi się na wodzie dziwna szklana konstrukcja, którą też widać na zdjęciu.

Później oczywiście poszliśmy dalej, ale o tym za chwilę.

 

1. Oslo (18).jpg

 

1. Oslo (33).jpg

 

1. Oslo (37).jpg

 

1. Oslo (39).jpg

 

1. Oslo (42).jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Odpowiedz w tym wątku

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.




×
×
  • Dodaj nową pozycję...