Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

Od kwietnia do ... zimy (jesieni?) - co Wy na to?


Agduś

Recommended Posts

  • Odpowiedzi 18,4k
  • Utworzony
  • Ostatnia odpowiedź

Najaktywniejsi w wątku

  • Agduś

    6399

  • braza

    3720

  • wu

    1845

  • DPS

    1552

Najaktywniejsi w wątku

Dodane zdjęcia

Na fb już kolejny wpis o następnym dniu, a tutaj nie mogę wciąż skończyć ze zdjęciami z wycieczki w góry...

 

2 Wycieczka (71).jpg

 

2 Wycieczka (80).jpg

 

Z tego miejsca zawróciliśmy. Widać już oba jeziora a na dole miejsce, gdzie nad brzegiem Gjende jest schronisko.

 

2 Wycieczka (91).jpg

 

Przystanek w drodze powrotnej.

 

2 Wycieczka (102).jpg

 

Ja dzielnie pokonuję łańcuchy, a dziecka się nabijają bezlitośnie...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie przepadam za łańcuchami, bo miałam i mam słabe ręce. Ale jak trzeba...

Powiem tak, Agduś, wolę opisy od zdjęć. Bo opisy czyta się jak dobrą książkę a ze zdjęć widać, że tam jest pusto, zimno ;) Nie moje klimaty. Ale pisz, pisz.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Droga 55. Przewodnik stwierdził autorytarnie, że musimy nią przejechać. Wprawdzie nie była to najkrótsza droga w stronę Bergen, ale skoro musimy, to ja nie będę się z przewodnikiem kłóciła.

Plan (sklecony naprędce) przewidywał, że najpierw drogą 51, która doprowadziła nas do campingu, dojedziemy do drogi 15, a z niej skręcimy w drogę 55. Żeby dzień nie upłynął nam wyłącznie na jeżdżeniu, postanowiliśmy, że po pokonaniu tego interesującego odcinka zjedziemy z drogi 55 na jakąś wąziutką dróżkę, pokonamy kolejne góry i zatrzymamy się w Ovre Ardal, skąd zrobimy sobie krótką (1,5 godziny w jedną stronę) wycieczkę do wodospadu o najdłuższym swobodnym spadku wody w Norwegii, a następnie znajdziemy camping. Prognoza pogody była uprzejma zmienić się na lepsze i zamiast dwudniowego okienka pogodowego w Bergen, w które moglibyśmy się wstrzelić tylko pędząc tam jak najszybciej, obiecała nam kilka pogodnych dni, dzieki czemu mogliśmy się zatrzymać za Ovre Ardal nad Sognefjordem.

Po wyjściu z namiotu bladym świtem zobaczyłam przepiękną chmurę nad górami, wiec oczywiście natychmiast wróciłam po aparat. Zebraliśmy się sprawnie i nie bez żalu, bo pogoda była piękna, opuściliśmy camping. Pierwszego przystanku na robienie zdjęć zażądałam już kawałek dalej nad jeziorem. Jako że plan dnia nie był napięty, pozwoliliśmy sobie na spacer po uroczym pagórze, co zaowocowało oczywiście fotoreportażem.

Droga prowadziła wzdłuż górskiej rzeki, tej, która wypływała z Gjende i mijała nasz camping. Rzeka wiła się, spadała z progów, pieniła na kamieniach, więc tylko brak parkingów powstrzymywał mnie od częstych przystanków na robienie zdjęć. Droga 51 dotarła do drogi 15 na brzegu kolejnego jeziora - jeszcze dłuższego i bardzo malowniczego. Zatrzymaliśmy się na pierwszym parkingu obok uroczej farmy i naprzeciwko wodospadu. Jeżeli Gjende miało 19 kilometrów długości, to Vagavatn musi mieć ponad 40.

Na kolejnym parkingu, tym razem dużym, leśnym i wyposażonym w różne udogodnienia cywilizacyjne, których poszukiwaliśmy, spotkaliśmy dwoje Polaków. Tradycją się stało, że podczas każdej wyprawy spotykamy kogoś, kto nam podpowiada, co warto zobaczyć. Tym razem starsi państwo wypytywali nas o nasze podpowiedzi, ale i sami wspomnieli, że za radą znajomego wybierają się na wyspę Runde, żeby obserwować ptaki. Zapisaliśmy tę nazwę, oraz nazwę miejsca, w którym można ponoć zobaczyć woły piżmowe, sprowadzone do parku Jotunheimen i żyjące w nim od lat.

Parking ów zapamiętaliśmy jeszcze z jednego powodu - śmiesznie wyglądały drzewa wzdłuż drogi wjazdowej poowijane grubą liną. Czyżby naprawdę samochody tak często w nie trafiały?

W Fossbergom odbiliśmy w lewo. Zatrzymaliśmy się przy sklepie, żeby uzupełnić zapasy podstawowych artykułów. Miejscowość wygląda na wypoczynkową, a w sklepie spożywczym było stoisko informacji turystycznej, więc skorzystaliśmy z okazji i upewniliśmy się, że wąska droga, którą zamierzaliśmy dotrzeć do Ovre Ardal, jest otwarta i przejezdna.

Wjechaliśmy w dolinę, coraz węższą i stromą, więc znowu ciężko było się zatrzymać na zdjęcia. Droga wspinała się ciasnymi zakosami, a Andrzej musiał wrzucać coraz niższe biegi. Zastanawiałam się, jak będzie wyglądał zjazd z drugiej strony gór. A kiedy dotarliśmy na w miarę płaski teren... Sami zobaczycie, bo nie mam zamiaru tego opisywać.

Znowu pogoda zmieniła się nagle. Do tego momentu było raczej słonecznie, na dole wręcz bardzo słonecznie i ciepło, im wyżej, tym więcej chmur się pojawiało. Na górze zrobiło się całkiem pochmurno. Byliśmy całkiem niedaleko miejsc, po których wędrowaliśmy dzień wcześniej.

Zatrzymywaliśmy się na licznych parkingach, żeby się rozglądnąć i oczywiście zrobić zdjęcia. Dość szybko porzuciłam pozory przyzwoitości i wołałam o przystanek prawie przy każdym. Oczywiście musieliśmy uwiecznić miejsce, w którym droga osiągnęła swój najwyższy punkt. Był to zarazem rekord zdobytej wysokości naszego samochodu.

Przy jednym z parkingów, do którego się wracaliśmy widząc wiele zaparkowanych tam samochodów, uprzednio go minąwszy na skutek zdroworozsądkowej decyzji o niezatrzymywaniu się co kilometr, była abstrakcyjnie wyglądająca wyrzeźbiona w wielkim głazie ramka, stare kopce kamieni i prośba, żeby nie usypywać nowych. Po jednej stronie drogi podziwialiśmy widoki na góry, lodowiec, jeziorko, po drugiej stały kopce i pomniki.

Dość szybko zorientowałam się, ze możemy mieć problem ze zdążeniem do wodospadu i znalezieniem campingu o rozsądnej porze. Kiedy opuszczaliśmy z żalem drogę 55, wiodącą prosto do jednej z odnóg Sognefjordu, wiedzieliśmy, że na pewno wodospadu tego dnia nie zobaczymy. Chwilę wcześniej zatrzymaliśmy się na kolejnym widokowym parkingu, bardzo ciekawym, bo ze stromą ścieżką na wysoki punkt widokowy, z którego widać było niknącą w wąskiej dolinie drogę 55 i tę naszą, wspinającą się znów pod górę. Jako że wcześniej pokonaliśmy pierwszy odcinek podnoszącego ciśnienie stromego i krętego zjazdu, kolejny podjazd wydawał się nieco absurdalny.

Oczywiście i tam nie omieszkaliśmy się zatrzymać, żeby zobaczyć i sfotografować lodowce i odległe góry. Kiedy skończył się podjazd, drogę przegrodził szlaban - to był inny rodzaj płatnej drogi. Zapłaciliśmy, szlaban się podniósł i zaczęliśmy zjazd. Jak było? Stromo! Bardzo stromo! Mimo hamowania biegami (z jedynką włącznie), kiedy wreszcie zatrzymaliśmy się na dole, obok wodospadu oczywiście, poczuliśmy przykry swąd hamulców.

Szybko ustalaliśmy kolejne wersje planu - zatrzymać się w pobliżu Ovre Ardal i iść do wodospadu następnego dnia? Jechać w stronę Bergen i rozbić się gdzieś dalej? Gdzie? Ovre Ardal leży nad jeziorem, a wędkarze chcieli biwakować nad fiordem.

Padło na Lerdal - miejscowość nad jedną z sięgających najgłębiej w ląd odnóg Sognefjordu. Chcieliśmy zatrzymać się przed pokonaniem najdłuższego w Norwegii tunelu, żeby w razie zmiany decyzji móc wrócić do wodospadu. Dojechaliśmy do campingu i... ku naszemu zdziwieniu okazało się, że nie ma wolnych miejsc! Robiło się późnawo, więc ruszyliśmy w stronę kolejnych campingów, które leżały już za tunelem. Pożegnaliśmy się z niewidzianym wodospadem, jako że tunel ma 25 kilometrów i zakładaliśmy, że nie będziemy się przez niego wracać.

Pierwszy tunel, który wywarł jakieś wrażenie, był w Chorwacji. Wjechaliśmy w niego mając wokół siebie "normalną" roślinność, a wyjechaliśmy w makię i nieludzki upał. Kolejnym był tunel podwodny na Lofotach. Kiedy zaczęliśmy zjeżdżać tak stromo w dół, że drugi bieg ledwie dawał radę hamować, zorientowałam się, że przejedziemy pod wodą. Pod oceanem. Po tym jakiekolwiek szanse na wrażenie miał już tylko tunel podwodny, a jakże, prowadzący na wyspę Mageroya, bo wiedzieliśmy, że jest najdłuższy z dotychczasowych, i zobaczyliśmy przed wjazdem jakiś całkiem pokaźny statek handlowy, pod którym za chwilę mieliśmy przejechać. No a teraz mieliśmy poznać najdłuższy w dodatku ciekawie oświetlony. Po nim już nic nie mogło nas zdziwić w materii tuneli. Okazało się, czas jakiś później, że się myliliśmy, jednakowoż od tego momentu nasze drogi tak często znikały w tunelach na dłużej lub krócej, że przestaliśmy na nie zwracać uwagę.

Póki co jednak wjeżdżaliśmy w najdłuższy tunel. Ja oczywiście z aparatem na kolanach. Zdjęcia robione podczas jazdy nie są rewelacyjne, ale coś na nich widać.

A o dalszych poszukiwaniach campingu i o tym, co z nich wynikło, napiszę następnym razem.

 

4. Camping poranne zdjęcia (1).jpg

 

4. Camping poranne zdjęcia (3).jpg

 

4. Camping poranne zdjęcia (6).jpg

 

5 Droga 55 (2).jpg

 

5 Droga 55 (4).jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To białe na pierwszym i trzecim zdjęciu to właśnie ta chmura - biała chmura pod szarą chmurą.

Pięknie tam jest, a ja jeszcze nie zaczęłam pokazywać drogi 55. Ostatnie zdjęcie, które wkleiłam, jest z tego pagórka, przy którym zatrzymaliśmy się pierwszy raz, kawałeczek zaledwie od campingu (jedno jezioro od niego). Ostatnie zdjęcie jest robione właśnie w stronę, z której przyjechaliśmy, a po prawej stronie, wzdłuż brzegu jeziora, widać naszą drogę - 51.

 

No to lecimy dalej.

 

5 Droga 55 (14).jpg

 

To jest Vagavatn.

 

5 Droga 55 (16).jpg

 

A to urocza farma. Zapewne oferuje noclegi i swoje wyroby, bo jest nawet na mapie zaznaczona.

 

5 Droga 55 (20).jpg

 

Na tym parkingu spotkaliśmy Polaków. Źle napisałam powyżej - ten parking był już przy drodze 55, w dolinie, po zjechaniu z drogi 15 w Fossbergom. Dolina już w tym miejscu była piękna, później robiła się tylko coraz bardziej dzika i surowa. Parking był wyposażony w przybytki, których szukaliśmy i mapy, na których pokazywaliśmy sobie nawzajem nasze trasy i plany.

 

5 Droga 55 (28).jpg

 

Tu się kończą karłowate drzewka i pięknie widać piętra roślinności.

 

5 Droga 55 (31).jpg

 

Widok z kolejnego parkingu. Już znacznie wyżej, ale ciekawie to się dopiero zacznie robić.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tam wszędzie są zielone dachy. Na małych domach, na większych domach, na szopach, wiatach - no wszędzie! Coś pięknego!

Zastanawiam się, jak by w naszym klimacie się spisywały, ale przy obecnych suszach bez nawadniania by się raczej nie obyło. Tam czują się doskonale. Oczywiście to taka specyficzna niska, kępiasta trawa, dużo porostów, mchy, kwiatki polne.

Robionych z bliska zdjęć dachów na farmie nie mam, ale inne się znajdą.

 

Specjalnie dla Tarci zdjęcia dachów w skansenie:

 

1. Oslo (192).jpg

 

1. Oslo (203).jpg

 

Jak widać tuż powyżej poziomu morza na dachach rośnie bujna trawa.

 

DSC_0299.jpg

 

A tutaj wspomnienie sprzed trzech lat - dom na Lofotach. Tam dachy były albo trawiaste, albo kryte łupkiem. Na południu Norwegii zresztą też łupków dużo widzieliśmy. Trawa na dachach za kołem polarnym jest inna, więcej w niej porostów, mniej kwiatków. Podobnie na południu w górach.

 

Jeszcze będą zdjęcia dachów, a teraz wracam na drogę 55.

 

5 Droga 55 (33).jpg

 

Jak widać pięła się w górę nawet całkiem łagodnie. Wydawało by się, że podjazdu już niewiele zostało, ale to pozory - za każdym zakrętem widzieliśmy kolejny odcinek prowadzący coraz wyżej.

 

5 Droga 55 (35).jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ryzyk-fizyk, może się uda wkleić kolejne zdjęcia bez przekładki w postaci cudzego posta. Napisałam za to coś u Brazy, może wystarczy za przekładkę.

 

5 Droga 55 (37).jpg

 

Kolejny podjazd i zakręt, a za nim... kolejny podjazd. Tyle tylko, że ten ostatni był taki, że wprawdzie myśl o robieniu zdjęć przemykała mi czasem przez głowę, ale zajęta byłam głównie trzymaniem się samochodu (bez sensu, bo przecież w razie czego spadalibyśmy razem z nim). Było bardo stromo i bardzo ciasno na zakrętach. W dodatku jakieś duże auto nas mijało (nie wiem, jakim cudem). Oczywiście zachwycająco pięknie też było. Tak, wiem, że nie przepadacie za takimi surowymi i przytłaczającymi klimatami, ale mnie one niezmiennie zachwycają.

Nie zdążyłam jeszcze ochłonąć po tym podjeździe, kiedy w zupełnie innej już scenerii i zupełnie innej pogodzie przy wciąż wąskiej drodze wyłonił się zza kolejnego zakrętu parking po lewej stronie. Nie pamiętam, czy musiałam mówić Andrzejowi, żeby się zatrzymał, czy sam wiedział, że musi to zrobić. W każdym bądź razie to był najwyższy punkt drogi 55 oznaczony zresztą odpowiednim wysokościowskazem.

 

5 Droga 55 (39).jpg

 

Przykro mi, ale nie mam jego poziomego zdjęcia, więc się musicie pogimnastykować, żeby zobaczyć.

Okolica zaiste była malownicza:

 

5 Droga 55 (40).jpg

 

Zaintrygowało nas niezmiernie, dlaczego śnieg był różowy. Do tej pory nie wiem.

 

5 Droga 55 (42).jpg

 

Chmury co chwilę zmieniały nam widoki.

 

5 Droga 55 (43).jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dziecko właśnie robi mi pazury, a ja piszę lewą ręką.O, wlaśnie zaczęła mi pomagać - ona wciska alt albo shift, a ja piszę, chwilowo, bo teraz świeciła lampką i miała jedną rękę wolną. Kurczę, ileż tych polskich znaków w każdym zdaniu jest!

 

Mnie się podobają takie trochę straszno-groźne widoki, więc byłam tam cały czas zachwycona. Kilka godzin bezustannego zachwytu! Nie wiem, czy mi to nie zaszkodziło... Że zimno, to fakt. Mimo grubej bluzy i cienkiej kurtki (przeciwdeszczowa z siateczką w roli podszewki jeno) nie było mi wcale za ciepło, kiedy wysiadaliśmy, żeby robić zdjęcia i podziwiać widoki. Mimo to mam zamiar kiedyś tam wrócić. Zamiar albo marzenie...

To Was jeszcze trochę pomęczę tą lipcową zimą na zdjęciach.

 

5 Droga 55 (48).jpg

 

5 Droga 55 (49).jpg

 

5 Droga 55 (51).jpg

 

5 Droga 55 (55).jpg

 

5 Droga 55 (59).jpg

 

Znowu mam tylko pionowe zdjęcie. Minęliśmy ten parking, bo jeszcze nam się wydawało, że mamy szanse zdążyć nad wodospad (nie żeby go mieli wyłączyć, chociaż i taki mają w Norwegii, ale musieliśmy jeszcze znaleźć camping, a nie na każdym można się rozbić w środku nocy i zameldować rano). Jednak widok wielu samochodów na parkingu zaintrygował nasi wróciliśmy.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Odpowiedz w tym wątku

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.




×
×
  • Dodaj nową pozycję...