Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

Od kwietnia do ... zimy (jesieni?) - co Wy na to?


Agduś

Recommended Posts

  • Odpowiedzi 18,4k
  • Utworzony
  • Ostatnia odpowiedź

Najaktywniejsi w wątku

  • Agduś

    6399

  • braza

    3720

  • wu

    1845

  • DPS

    1552

Najaktywniejsi w wątku

Dodane zdjęcia

Ewa, nikt się nie odważy tego zrobić, bo lud uważa, że darmowe leczenie należy mu się jak psu micha. Nieważne, że do kitu, że lekarze zmęczeni, przez to nieuważni, niecierpliwi, niedouczeni (bo nie mają kiedy i za co się dokształcać) - generalizuję, wiem o tym - nieważne, że kolejki, że leków lepszych i droższych się nie dostanie, że wygrywa najtańsze, a nie najlepsze, że co chwilę zbiera się na leczenie kogoś za granicą, bo w Polsce nie ma na coś kasy - ma być za darmo i szlus! Żaden rząd nie będzie miał odwagi powiedzieć, że trzeba dopłacać, żeby mieć leczenie na odpowiednim poziomie.

Gdyby ludzie musieli zapłacić choćby 5 zł za wizytę u lekarza pierwszego kontaktu, skończyłyby się kolejki babć i dziadków, którzy nudzą się sami w domach i przychodzą pogadać, najpierw z kumpelami w kolejce, później z lekarzem i po wyjściu znów z kumpelami, które jeszcze czekają.

Pamiętam, jak czekałam na wizytę u dermatologa (z dzieckiem) cztery miesiące. Wreszcie nadszedł ten dzień. Idziemy - korytarz pusty. Byłyśmy za wcześnie, wiec czekamy pod drzwiami, bo pewnie ktoś w środku czeka. Wreszcie nadszedł czas, wciąż nikogo wokół, więc pukam nieśmiało. Pani doktor siedzi w pustym gabinecie. Wychodzimy po wizycie, a na korytarzu jedna pani, równie zdezorientowana jak ja wcześniej. No to jakiej cholery czekałyśmy cztery miesiące???? Rozmawiałam w grudniu z dentystką pracującą w gabinecie NFZ. Opowiadała, że właściwie to nie ma nic do roboty. Jedzie do pracy posiedzieć, bo się limity dawno skończyły, więc końcówka roku to takie siedzenie w pustym gabinecie. Przyjmować nie mogą, a pensja leci. Rozumiem, że nie ma kasy na materiały, bo za gabinet trzeba płacić, nawet pusty i pensje pracownikom też się płaci, nawet, jeśli siedzą przy kawie. No to jakiej cholery nie można przyjmować ludzi, którzy chętnie zapłacą za same materiały. I tak im taniej wyjdzie, niż u prywatnego, któremu się płaci za wszystko. No nie można, bo ma być ZA DARMO i koniec! Lepiej czekać aż za parę miesięcy będzie wolne miejsce. Że się ząb do tego czasu rozleci? Nieważne, grunt, że za darmo go wyrwą...

Eeee..., po cholerę ja to piszę?

Wszyscy wiedzą.

Nikt niczego nie zmieni.

Nie ma takiej opcji, która by miała odwagę.

"Dzieci drogie, czy ja wam już mówiłam...?" "Taaaaak matkie, mówiłaś!" "... że macie się uczyć języków i sp...ć z tego kraju?"

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jakoś specjalnej bidy tam nie widziałam.

Dziewczyny marzą o Skandynawii. Znają ją z wakacyjnych wypadów, nie wiadomo, czy jesienna, zimowa i wiosenna Skandynawia spodoba im się również, ale przecież świat jest duży. Mój brat mieszka w Holandii i bardzo to sobie chwali.

Polska stała się nieprzewidywalna - zasady zmieniają się szybko. Może wylecę z pracy, bo mnie za rok zlustrują i wyjdzie, że do kościoła nie chodzę? Może emerytury nie dostanę bez opinii proboszcza? Może ustalą, że jeden szpital na województwo wystarczy? A zamiast leków będą przepisywać złożenie ofiary na mszę w intencji wyzdrowienia, bo przecież wszystko w rękach boga...

Absurdalne? W obecnej Polsce już nic nie jest absurdalne. Złapałam się na tym, że po przeczytaniu wiadomości na fb sprawdzam, czy to aby nie AszDziennik. I to nie jest on.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To tak, jak ja. Lubię sobie pogadać, a w żadnym języku nie będę mogła tak, jak po polsku. Po drugie oboje mamy zawody nie do wykonywania za granicą. Fakt, że od pewnego czasu tłucze mi się we łbie taka refleksja, że za te same pieniądze mogłabym pracować dużo mniej godzin w tygodniu np. za przysłowiową kasą (fakt, że bez wakacji), ale ja tę pracę lubię i mogę albo nie pracować wcale, albo w szkole. No dobra, może za większe pieniądze mogłabym przez jakiś czas robić cokolwiek, mając w perspektywie wydanie zarobków na coś wymarzonego.

W każdym bądź razie raczej tu zostaniemy (acz nigdy nie mów "nigdy" - mój brat doskonale czuje się w Holandii, uczy się pilnie języka, właśnie kupili mieszkanie), ale dzieciom powtarzam do znudzenia - uczcie się języków i sp...cie z tego kraju, bo tutaj nigdy dobrze nie będzie.

Mimo takiego braku wiary w przyszłość ojczyzny, dzisiaj odkryłam, że posiadam jakieś uczucia patriotyczne, o co się nie podejrzewałam. Otóż gdy dziecko pokazało mi zdjęcia przedstawiające np.: "patriotycznie" odzianego młodzieńca z patriotycznymi dziarami żłopiącego piwsko, tort z wykonaną z czekolady kotwiczką Polski Walczącej, tęż kotwiczkę wymalowaną na domku dla dziecka stojącym w ogrodzie i inne tego typu obrazki, poczułam, że moje uczucia patriotyczne, w których posiadanie już zwątpiłam, zostały głęboko urażone. Szkoda tylko, że mój na nowo odkryty patriotyzm, nijak się ma do trendów obecnie obowiązujących. Czy ja, do cholery, zawsze muszę być w kontrze?

Wczoraj doznałam urazu - pewna pani była uprzejma rzec podczas uroczystości w szkole, iż "widzi, że zaszła dobra zmiana", mając na myśli likwidację gimnazjów - w tym momencie scyzoryk otworzył mi się w kieszeni.:mad:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja wczoraj przeżywałam fizjologicznie przejawy patriotyzmu na cmentarzu. Np nalepiony na krzyżu, gdzie ludzie zwyczajowo palą lampki bezimiennym, apel o modlitwy dla kresowian. Nie mam nic przeciwko, ale nie w tym miejscu, tu jest miejsce dla różnych, nie jednych. Nie można zawłaszczać przestrzeni zbiorowej. Niech postawią inny krzyż dla polski walczącej, inny dla kresowian inny dla orląt, z którymi też się podpięli i choć szanuję pamięć o tamtych dzieciach, to sorry, mam przesyt. Jedyne, gdzie zapaliłam lampkę, to przy powieszonej na płocie (sic!) kartce o szarym człowieku, który się spalił. I było tam dużo zniczy i kwiatów i było to jedyne miejsce, gdzie czułam potrzebę zaznaczenia mojej pamięci :(
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Też widziałam ten tatuaż i taka refleksja mi się nasunęła, że chyba znajomość mowy ojczystej to też część patriotyzmu. Najwyraźniej jednak się nie znam. Współczesny patriotyzm to bluza z wyklętymi, gest rzymskiego salutu, nienawiść do wszystkiego, czego się nie rozumie (a przy tych możliwościach intelektualnych wielu rzeczy się nie rozumie), język plugawy, czoło myślą nieskalane (po co myśleć, skoro wszystko jest proste jak budowa cepa?), Bóg (z pominięciem niewygodnych przykazań o miłości bliźniego i niezabijaniu), honor i ojczyzna. No to ja patriotką nie jestem jednak. Może byłam i kiedyś będę, ale teraz się nie wpisuję.

 

Na fb wrzuciłam znowu mnóstwo zdjęć z wakacji, ale tutaj nie dam rady wkleić.

 

Ostrzegli nas, że rozrzucają szczepionkę dla lisów przeciwko wściekliźnie i trzeba koty w domu trzymać, a psy w kagańcach wyprowadzać. Gerda od rana wściekła jak osa, darła się i drzwi drapała. Uszczelek niedługo nie będziemy mieli wcale. Dzwoniłam do weterynarza tutejszego - nie wie, którego dokładnie mają rozrzucać (między 2 a 12 listopada!), ale potwierdził, żeby koty w domu siedziały. Taż one nas zagryzą!!! Rudy i tak uwięziony, bo sobie znowu krzywdę zrobił i go leczymy, ale dziewczyny nie rozumieją zupełnie, dlaczego je uwięziliśmy. O ile starsze - Carmen i Miśka - znoszą to z godnością, o tyle Gerda wścieku dostaje bez szczepionki.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Odpowiedz w tym wątku

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.




×
×
  • Dodaj nową pozycję...