Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

Od kwietnia do ... zimy (jesieni?) - co Wy na to?


Agduś

Recommended Posts

  • Odpowiedzi 18,4k
  • Utworzony
  • Ostatnia odpowiedź

Najaktywniejsi w wątku

  • Agduś

    6399

  • braza

    3720

  • wu

    1845

  • DPS

    1552

Najaktywniejsi w wątku

Dodane zdjęcia

Kilka dni temu miałam pouczającą dyskusję z kolegą z pracy. Wychodziliśmy razem i pyta mnie - do drugiej pracy? Ja na to, że akurat mam ten jedyny dzień w tygodniu, kiedy wracam do domu. On, że ma taki dzień jutro. W pozostałe dni bywamy o 21 najwcześniej a i to mogłoby być gorzej, bo żadne z nas nie dyżuruje, wtedy byśmy nie wracali wcale. On ma choć żonę, ja nawet tego nie :(
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

oczywiście, że lepiej. Jakby żona zrobiła to, co ja muszę jako żona, to ja bym miała święte życie. No, jeszcze jest opcja gosposi i zastanawiam się nad tym od roku. I nie wiem, jak się do tego zabrać. Z jednego powodu.... może i dziwnego. Otóż ja nie mam zwyczaju kontrolować moich pracowników. Uważam, że każdy powinien wiedzieć, co ma robić i robić to najlepiej, jak umie. I pracuję z ludźmi, którzy w zasadzie tak robią. A jak mi przyjdzie jakaś gosposia, którą będę musiała sprawdzać? A jak do tego będzie pyskata? użerać się z taką? Ja chcę mieć święty spokój a nie dodatkowe problemy :(
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Eeee, to ja mam luzik. Wracam zazwyczaj po piątej, jem obiadek ugotowany przez męża i spokojnie zabieram się za przygotowanie do lekcji następnego dnia. Wypracowania i sprawdziany zostawiam sobie na weekendy. No i mam święta (czasem z jakimś dyżurem w świetlicy), ferie, wakacje (nieco krótsze, niż się ludziom wydaje, ale mam). I ja nie chcę narzekać (no może czasem trochę na brak czasu, ale wiem, że inni też go nie mają), bo gdybym nie chciała robić tego, co robię, poszukałabym pracy, w której można pieprznąć szufladą o określonej godzinie i nie myśleć o niej do dnia następnego, w której nikt nie oczekuje, że w "ramach etatu" będę dyspozycyjna przez 40 godzin w miejscu pracy, a później pójdę do domu, żeby się przygotować do następnego dnia zajęć. Tak, to właśnie mnie wkurza - nie przygotowywanie lekcji, sprawdzanie wypracowań, sprawdzianów, kartkówek, dyktand itp, nie wycieczki, "noce w szkole", wyjazdy na konkursy, do teatru, kina itp, wkurza mnie hasło "no przecież pani ma etat 40 godzin, więc proszę zostać/iść/zrobić to..." i jeszcze drugie "nauczyciel, nierób, pracuje cztery godziny dziennie i jeszcze chce zarabiać jak za cały etat".

 

Wracając do rzeczy przyjemniejszych, to pokój mamy wytapetowany i pomalowany. Szkoda tylko, że weekend gdzieś się zapodział po drodze. Nie pokażę, bo na razie bajzel tam mamy i pewnie jeszcze długo mieć będziemy. Jutro rada gogiczna, więc wrócę baaardzo późno.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Udało się, żyję!

Wczoraj pojechaliśmy do kina. Zazwyczaj impulsem do podjęcia takiego wyzwania jest... jakaś impreza dzieci. Wieczorna i w Krakowie. Poczuwam się, bo to była nasza decyzja, a nie ich, coby zamieszkać na zawsiówku. No i teraz dzieci mają wszędzie daleko. Nie żeby na to narzekały, doceniają uroki jednego z dwudziestu najbardziej zasmrodzonych smogiem miasteczek w Europie, ale mają daleko. Tydzień temu jechały na premierę teledysku, w którym występowały w roli tła (wrzuciłam na fb) - widzieliśmy z tej okazji Bohemian Rhapsody. Dooobry film. Później, coby dzieci mogły się integrować, poszlajaliśmy się po starym mieście i posiedzieliśmy w kawiarni prawie do zamknięcia (jakoś tak po drugiej w nocy było). No i dzięki dzieciom mieliśmy romantyczny wypad do Krakowa. Wczoraj dzieci wybrały się na koncert zespołu kolegi Magdy. Już na jednym była, ale Małgo też chciała zobaczyć, więc poszły na drugi, a my na Gentelmana z rewolwerem. Historyjka zabawna i urocza, ale film trochę nużył dłużyznami. Ja wiem, że to pewnie miało być takie nastrojowe, ale nie zawsze ten nastrój czułam. Później znowu włóczyliśmy się po ulicy. Jakie tam są tłumy w nocy!!! Ludzi jak w dzień w środku sezonu turystycznego! Skończyło się wcześniej, poszliśmy jeszcze na Rynek, bo dzieci nasze i ich znajomi chcieli coś zjeść, a że tam kiermasz świąteczny nie zamyka straganów z jedzeniem przed północą (po północy to jeszcze nie wiem), to wcinali pajdy z dodatkami. Przy okazji nakarmiliśmy dwóch bezdomnych, którym nie chcieliśmy dawać kasy. Zastanawiałam się, czy dzisiaj nie jechać na zakupy do Krakowa, ale stwierdziłam rano, że jednak nie - wolę coś w domu zrobić. No i zrobiłam - cały dzień siedziałam z nosem w internecie i... zakupy robiłam. No ale prezenty mam już kupione albo przynajmniej namierzone (te do kupienia w realu, bo w necie już wszystko zanabyte). Może jutro zabiorę się za porządki i przy okazji jakieś zdjęcia strzelę.

A w poniedziałek ta kłopotliwa klasa będzie na wycieczce, więc... byle wtorek i środę przeżyć...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Sklepy to dziś chyba są zamknięte, bo niedziela kościelna.

Ja prezentów nie mam, bo co idę do netu szukać, to trafiam na coś, co mnie jest potrzebne i się zniechęcam. Znaczy nie chcę kupować sobie, bo kasa potrzeba na świeta a przestaję szukać dla innych. Sobie to zmieniłam samochód, wystarczy.

Jak queen dobry, to może się wreszcie wybiorę.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W dwa dni odwaliłam swoje tygodniowe pensum z małą dokładką. Od jutra powinnam tylko w domu siedzieć do końca tygodnia i oczywiście drugie tyle przepracować przygotowując się do lekcji, dokształcając itp. Chyba jednak nic z tego - osiem godzin mam w planie na jutro. Ot, taki tydzień...
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Czekaj, czekaj. Na razie nie mam czasu się ... podrapać. Kurczę, powinnam chyba iść śladem strajkujących i na L4 się udać, tyle że uczciwe, ale jak? Jutro muszę powtórkę zrobić, coby w czwartek mogli sprawdzian napisać. Jeżeli przeniosę na po świętach, to zapomną wszystko. W środę mam etykę i fajny temat zaplanowany, też nie może mnie nie być. W czwartek rzeczony sprawdzian. W piątek wigilia klasowa, mam wychowawstwo, muszę być... A tymczasem w moich zatokach trwają przygotowania do wystrzelenia rakiety na Księżyc, cywilizacja się rozwija w szalonym tempie...
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Odpowiedz w tym wątku

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.




×
×
  • Dodaj nową pozycję...