Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

Od kwietnia do ... zimy (jesieni?) - co Wy na to?


Agduś

Recommended Posts

U nas na szczęście pada od czasu do czasu, więc suszy na razie nie ma. Za to przymrozki są i to konkretne. Na szczęście tulipany jakimś cudem je przeżyły. Rano wyglądają żałośnie, ale później się podnoszą.

Egzaminy trwają. Dzieci twierdzą, że łatwe. Dużo łatwiejsze niż próbne. Pewnie najpierw chcieli ich postraszyć, a teraz chcą udowodnić, że ośmioklasowa podstawówka jest wspaniała. Co ciekawe, gimnazjaliści też nie narzekali. Czyżby taki ukłon w stronę dzieci zestresowanych rekrutacją? Bez sensu - wszyscy mają równie łatwo/trudno.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 18,4k
  • Utworzony
  • Ostatnia odpowiedź

Najaktywniejsi w wątku

  • Agduś

    6399

  • braza

    3720

  • wu

    1845

  • DPS

    1552

Najaktywniejsi w wątku

Dodane zdjęcia

Ufff..., po egzaminach. W sumie tylko przed pierwszym dniem bałam się czy ogarnę te procedury. Drugiego dnia już byłam spokojniejsza. Trzeciego miała tylko lekki stres, czy płyty odpalą się bez problemów. Na szczęście wszystko poszło dobrze. Dzieciaki też w większości zadowolone. Chętnie pokazałbym Wam, jak się zachowywali przed egzaminami każdego dnia, ale nie wrzucę tu filmiku. Jeżeli ktoś ciekawy, niech wejdzie na fb szkoły https://www.facebook.com/Spo%C5%82eczna-Szko%C5%82a-Podstawowa-im-Lady-Sue-Ryder-307918296332347/
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Czyżby taki ukłon w stronę dzieci zestresowanych rekrutacją? Bez sensu - wszyscy mają równie łatwo/trudno.

I jeszcze bardziej bez sensu, bo przy łatwym egzaminie walczy się o ułamki punktów. I rozczarowanie bywa większe, bo niby punktów dużo a do wymarzonej szkoły za mało- bo wszyscy mają dużo.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ewa, no właśnie. Ciekawa jestem, jak będą wyglądały wyniki. Jeżeli w ogóle będą wyglądały, bo o ile strażak i listonosz mogli pilnować egzaminów (swoją drogą, po cholerę co roku są te wszystkie szkolenia z procedur, jeżeli bez nich też można pilnować i to w dodatku za kasę...), o tyle raczej nie powinni poprawiać egzaminów. Szkolenia egzaminatorów to już nie tylko procedury.

 

Braza, spoko, poradzimy sobie. Przyjadę z Małgo, bo Magda ma kurs żeglarski i nie może opuścić zajęć w weekend.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Byle bez mięsa. Małgo też.

Zresztą przecież chyba odbierzesz nas ze stacji w miasteczku na Cz, a wtedy starym zwyczajem pojedziemy na zakupy, coby się zabunkrować później w lesie. Już się nie mogę doczekać! Mam tylko nadzieję, że nie przypadnie mi w udziale dyżur w świetlicy któregoś dnia. W sumie wedle żadnego klucza ów dyżur mi się nie należy, bom odpękała swoje, ale nie ma sprawiedliwości na tym świecie...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ale że czemu żal? Do sierpnia stosunkowo niedaleko.

 

Jeżu kolczasty, ale zmarzłam na tych żaglach!!! Jak chyba nigdy w życiu, bo większy mróz się oczywiście zdarzał, ale nie spędzałam wtedy pięciu dni na żaglówce.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Eeee tam... Fajnie było. Wprawdzie pierwszego dnia piszczałam, bo od razu zaczęli z grubej rury z przechyłami, ale się przyzwyczaiłam, kiedy uwierzyłam, że wiedzą, co robią. Co najlepsze, ja sama kiedyś popierniczałam w niezłym przechyle, ale kiedy zaciążyłam po raz pierwszy, nagle zaczęłam się bać. Wygląda na to, że z tego można się wyleczyć do pewnego stopnia, tylko trzeba poćwiczyć.

Najbardziej mnie zaskoczył fakt, że mój błędnik całkiem nieźle zniósł siedzenie pod pokładem, kiedy kołysało. No nie muliło mnie ani trochę, a tak normalnie to mam przerąbane jak w ruskim czołgu. W samochodzie tylko z przodu, żadnego czytania, czasem nawet z rzucaniem okiem na mapę mam problem. W autokarze tylko z przodu i lepiej, żeby mnie nikt nie tykał, ale jeżeli będą zakręty, to nawet wtedy będzie kiepsko. W zwykłym pociągu mogę jechać nawet tyłem do kierunku jazdy i czytać książkę przez całą drogę. W pendolino tylko przodem i muszę gapić się w okno, po ciemku umieram, bo za oknem niczego nie widać. Kiedy kołysało na promie, nie mogłam oderwać wzroku od horyzontu, a i tak kiepsko było. No to jakim cudem ja przez tych pięć dni się kołysałam na pokładzie i pod pokładem i nic?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Choroba lokomocyjna powstaje z powodu dostarczania sprzecznych bodźców. Plecy i pupa mówią, że siedzisz i się nie ruszasz a błędnik mówi coś innego. Jak jeszcze dołożysz oczy, które też mówią, że jesteś nieruchomo, to masz kłopot. Jak patrzysz za okno, to masz bodziec optokinetyczny, widocznie twój mózg go potrzebuje do stwierdzenia, że jednak jedziesz. A poza tym to dużą rolę odgrywa psychika. A dlaczego na łódce było dobrze? Tego nie wiem, inny rodzaj bodźca pewnie, nie pchało do przodu, lecz bardziej na boki bujało. Widocznie akurat te bodźce nie są sprzeczne dla twojego mózgu. I może nastawienie miałaś też inne :)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Na wszystkim, co unosi się na wodzie mam natychmiast odruch... w samochodach, autobusach nie daj Perunie coś czytać! Samochodem mogę jechać jakoś normalnie choć na wielu zakrętach w końcu mnie zmuli za to w autobusie słuchawki na uszy, rock i odlot bo inaczej klękajcie narody.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dzięki za wykład. O tej sprzeczności to ja wiedziałam, ale nie do końca pojmuję, dlaczego mój błędnik na niektóre sytuacje reaguje z przytupem, a na inne w miarę spokojnie, chociaż tak na oko są one podobne. Na ten przykład mogłam jeździć gazikiem albo uazem, a im bardziej komfortowy samochód, tym bardziej rzygałam. Nie znałam fachowej nazwy bodźca optokinetycznego, ale brzmi dobrze. Fakt, że mi pomaga gapienie się za okno, a załatwia z miejsca na cacy gapienie się na coś wewnątrz pojazdu. W sekundę mnie ścięło, kiedy spojrzałam wzdłuż zakręcającego na podejściu do pasa samolotu. Poczucie, że się turlamy, widok długiego nieruchomego tunelu i jednocześnie kątem oka rzeczywistości za oknami, która się przesuwała i... byłam gotowa. Ledwie zatrzymałam ostatni posiłek.

 

No ale skończmy z tym jakże interesującym tematem fizjologicznym. Jestem dumna z siebie, że przetrwałam w niezłej formie. Wprawdzie w trakcie i przed dwa kolejne dni kołysało mi się każde małe pomieszczenie oraz łóżko w domu, ale to już było zabawne.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Odpowiedz w tym wątku

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.




×
×
  • Dodaj nową pozycję...