Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

Od kwietnia do ... zimy (jesieni?) - co Wy na to?


Agduś

Recommended Posts

Tarcia, a rejestrację tego buca znasz? Bo to karalne jest, więc można by mu zrobić dużą przykrość.

Pakuję się na jutro.

 

za szybko to sie wydarzylo, ratowalam psiura by pod tira nie wpadl. maltas z pseudo jakiejs Dźesice lub Brajankowi zwyczajnie sie znudzil, z ogromnymi problemami ze stawami. polslepy, biedny psiaczek. moje bialasy czasem mnie do szewskiej pasji doprowadzaja ale nigdy w zyciu bym ich sie nie pozbyła, moich cudownych wkurzajacych paszczakow.

 

ja ostatnio ciagle za ratownika robie a to jeż a to jorek a to stareńka kundelka, tylko biale sie ciesza, bo kilka dni maja towarzystwo ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 18,4k
  • Utworzony
  • Ostatnia odpowiedź

Najaktywniejsi w wątku

  • Agduś

    6399

  • braza

    3720

  • wu

    1845

  • DPS

    1552

Najaktywniejsi w wątku

Dodane zdjęcia

Przeżyłam. Wyrzucili mnie wczoraj, czyli po dobie od grzebania w kolanie. Pewnie z braku miejsc. Wyobraźcie sobie, że kazali nam się pojawić w przychodni o ósmej rano. Pielęgniarka wypełniła kolejną ankietę, zabrała mi połowę krwi do niezliczonych probówek i wysłała na oddział. Siadłam obok dwóch pań na krzesełkach naprzeciwko jakiegoś sekretariatu i... siedziałyśmy tam do popołudnia. Kole 16 znalazło się łóżko dla pierwszej z nas, godzinę później dwa pozostałe się zwolniły. W międzyczasie przyszła pielęgniarka pocieszyć nas, że nie zapomniały o nas, ale panie, które zostały tego dnia wypisane, tak polubiły szpital, że nie spieszy im się z wychodzeniem. Tyle dobrze, że dostałyśmy razem dwójkę, a na tych krzesełkach całkiem dobrze nam się rozmawiało (głównie o podróżach), więc przynajmniej na warunki lokalowo-towarzyskie nie mogłam narzekać.

W czwartek miałam iść na 11.00, ale bladym świtem dowiedziałam się, że nastąpiła zmiana i już o ósmej będą mi kolano reperować. Dostałam małą, białą tabletkę, zawieźli mnie na sale operacyjną i... obudziłam się jakiś czas później (nie wiem jaki, bo nie miałam zegarka). Zaliczyłam taki odlot, że nawet kłucia w kręgosłup nie pamiętam. Co ciekawe, nie czułam żadnej senności, po prostu w pewnej chwili znienacka wyłączyli mi światło. Pani zza mojej głowy zapytała, czy dobrze mi się spało. No rewelacyjnie wprost! I dobrze, bo kolejnej nocy już nie.

W czwartek jeszcze pojawił się lekarz, który grzebał mi w stawie i rzekł, że dało się pozszywać to, co byłam uprzejma sobie rozerwać. Znaczy lepsza opcja, bo w wersji gorszej miał mi kawałek łąkotki wyciąć. Zapowiedział, że w piątek wyjdę. No, "wyjdę" to za dużo powiedziane. Wyjechałam, wczołgałam się do samochodu, przeczołgałam się do domu i wpełzłam po schodach z wydatną pomocą pana małżonka. Obecnie zalegam martwym bykiem i przewracam się z boku na bok. Trzy metry do kibla to na razie mój rekord w nowym życiu. Zadek i plecy mam już tak zużyte od leżenia, że kiedy wstanę, to się nie położę przez czas dłuższy. Czemu nie można się wyspać na zapas? Ja bym teraz spała i spała, a później chodziła i chodziła... W ramach rozrywki mam wizyty sąsiadki - emerytowanej pielęgniarki, która będzie mi prała paskudne, piekące zastrzyki w sadło. Odkryłam, że audiobooki są świetnym środkiem nasennym - całą noc spędziłam ze słuchawkami na uszach.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Spoko, jest lepiej. Znaczy noga nie nap..la mnie sama z siebie, tylko kiedy coś jej zrobię, znaczy ruszę. Jutro będzie jeszcze lepiej. Muszę wreszcie coś konstruktywnego zacząć robić. Na ten przykład uporządkować zdjęcia z wakacji i skończyć opowiadanie o poprzednich wakacjach rozpoczęte rok temu. Albo poćwiczyć robienie na igle, którego zaczęłam się uczyć z ciekawości.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie mam natchnienia do kontynuowania Uroczyska, pałęta mi się inny pomysł, ale na razie jest za daleko.

 

Ewa, rehabilitantka w szpitalu rzekła mi tyle, że mam chodzić o kulach, odciążać tę nogę. O zginaniu mowy nie było, sama zablokowała mi ortezę na prosto, więc na razie nie zginam. W poniedziałek mam iść na wyciąganie szwów (jakże się cieszę...), wtedy mi powie, co mam dalej robić. Kiedy siedziałam w przychodni, na ściąganie szwów przyszła kobieta po artroskopii. Jej pokazywała ćwiczenia, więc pewnie mnie też oświeci.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

to znaczy od momentu po operacji powinny wchodzić powoli ćwiczenia bierne na szynie CPM. Żeby powolutku zwiększać zakres ruchu. Ale to ma nie być ruch czynny, te na razie są zabronione. Nie masz szyny, ale można położyć nogę na łóżku (bez ortezy) i wsadzić troszkę poduszki pod kolano. Ile się da, bo jakieś zgięcie pewnie masz. I powoli zwiększać grubość poduszki (wałka), Tak, żeby ciut się uniosła a siła ciążenia ją powoli zegnie. Zwiększając grubość tej poduszki uzyskuje się zwiększenie zgięcia, ale to proces po-troszeczku, bardzo powoli. Nie zostawiaj usztywnionej nogi, bo potem będziesz miała problem. Poza tym rób ćwiczenia izometryczne m uda (napięcia mięśni).
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ewa, dzięki za rady. Jakieś zgięcie mam i to od samej operacji, bo na początku leżałam bez ortezy i wtedy noga mi się sama zgięła trochę Lekarz to widział i nie krzyczał, więc chyba było ok. Z tym podkładaniem poduszki to mi samo wyszło, bo kiedy siedzę z taką całkiem prostą opartą na fotelu, to mi się robi przeprost, więc podkładam wałek z koca. W poniedziałek będę u lekarza, to się wypytam dokładniej, co i kiedy mam robić. W razie wątpliwości, mamy znajomą rehabilitantkę, którą mogę męczyć pytaniami.

Ćwiczenia izometryczne są bezdennie nudne, staram się, ćwiczę trochę, ale nie wiem, jak długo powinnam. Trochę chodzę po domu, oczywiście bez obciążania. Póki idę prosto, jest ok, gorzej, kiedy muszę zakręcić. No ale ma się ku lepszemu.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No będzie bardzo dobrze, bo musi.

Tylko za oknem taka piękna pogoda i grzyby w lesie, a ja siedzę i szlag mnie trafia. Czekam tylko na sąsiadkę, która mi zastrzyk zaraz wpierze w sadło i wychodzę na taras z książką.

Byle do poniedziałku. Zobaczę, na co dostanę zielone światło i będę z niego korzystała ile wlezie. Na razie macham sobie to jedną nóżką, to drugą i nudzę się ćwiczeniami izometrycznymi. Czytam książki, grzebię w internecie, uzupełniam relację z wakacji, nocą słucham audiobooków.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zielonego światła brak. Do 18 listopada jestem uwięziona w ortezie i mam ćwiczyć siłę rąk chodząc o kulach. No tyle z tego pożytku, bo ręce zawsze miałam żałośnie słabe.

Tyle w tym dobrego, że kiedy Braza z Szanownym Panem nas odwiedzą, będę w domu.

Koniec dobrych wieści. Resztę sami wiecie - dzieciom powtórzyłam po raz kolejny: "uczcie się języków i wyp...cie z tego kraju!". Gdyby ktoś z Was wiedział wcześniej, że będą zamykać granice, to bardzo proszę o ostrzeżenie. Musimy sobie jakieś hasło wymyślić.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

a o szynie nic nie mówili? Bo można takową wypożyczyć np na miesiąc. Nie podoba mi się to, ale nie wiem, jak cię zoperowali, więc zakładam, że obostrzenia mogą być z tym związane. Chodzenie o kulach- tak. Otreza do chodzenia też. Ale CPM być powinno już.

A ćwiczenia izometryczne bardzo dobrze działają. Ile? Im więcej, tym lepiej.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mobilizuję się do ćwiczeń. Mogłabym też więcej spacerować, ale musiałabym w tym celu dokądś jeździć. Nie będę zasuwała po ogrodzie w kółko, a nie chcę się pokazywać ludziom. Sami wiecie, jak to jest - zobaczy mnie ktoś i wymyśli, że skoro chodzę (nieważne, że o kulach i z ortezą), to przecież mogłabym pracować. Nieważne, że musiałabym jakoś pokonać 4,5 km do szkoły i z powrotem, potem chodzić 6-8 godzin po szkole albo siedzieć na krześle, co nie jest wygodne z ortezą. Na szczęście znaleźli wreszcie zastępstwo za mnie, więc lekcje będą się odbywały normalnie.

 

Idę sprawdzić, czy wyrosły nam nowe grzybki pod brzozami w ogrodzie. Ostatnio znalazłam tam wielkiego kozaka i trzy małe kozaczki. Ten duży został, bo już był przejrzały, coby sypnął zarodnikami, małe Andrzej zebrał.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zadzwoniłam do przychodni chcąc się zarejestrować na rehabilitację.

 

 

W jednej termin na cito to druga połowa lutego.

 

W drugiej - kwiecień.

 

W trzeciej dowiedziałam się, że moje skierowanie ze szpitala to dopiero pierwszy krok. Pod koniec listopada przyjmie mnie lekarka i dopiero ona da mi skierowanie na rehabilitację. Dlaczego szpital nie może dać takiego skierowania? To oznacza, że zarejestruję się na nią za ponad miesiąc. To oznacza, że zacznę... wiosną.

 

 

A do tego czasu co? Będę na L4?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

teoretycznie bardzo, to szpital powinien cię odesłać na rehabilitację stacjonarną (szpitalną) ale po artroskopii to się nie praktykuje tego tak dosłownie. Za mały zabieg.

Trzecią olej z góry. To rehabilitacja w poradni, dadzą ci max 10 dni , głównie laser i pole i pewnie żadnych ćwiczeń lub pojedyncze, bo jakoś tak dziwnie się dzieje. Najlepiej poszukać oddziału dziennego, tam jest min. 15 dni po 5 zabiegów no i wystarczy skierowanie od ortopedy lub ze szpitala. A nawet od rodzinnego. Ale co do terminów to nie wiem, u nas podobno nie płacą za nadwykonania w tym roku, więc w zasadzie kontraktu na ten rok też już nie mamy.

A do tego czasu... hm... rehabilitacja prywatą stoi.

Pocieszające jest, że ćwiczenia można się nauczyć i robić samemu a pole magnetyczne kosztuje niewiele ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Odpowiedz w tym wątku

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.




×
×
  • Dodaj nową pozycję...