Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

Od kwietnia do ... zimy (jesieni?) - co Wy na to?


Agduś

Recommended Posts

  • Odpowiedzi 18,4k
  • Utworzony
  • Ostatnia odpowiedź

Najaktywniejsi w wątku

  • Agduś

    6399

  • braza

    3720

  • wu

    1845

  • DPS

    1552

Najaktywniejsi w wątku

Dodane zdjęcia

Hi Hi a ja miałam mieć dziś szkolenie z wykładu on line. Mamy kurs w przyszłym tygodniu przeprowadzić no i organizator kursu postanowił nas przeszkolić. Zalogowałam się grzecznie po czym okazało się, że byłam jedyną z grupy, której się to udało. Po 30 min walki na stronie pojawił się napis Errorrrrrrrrrrrr a kurs przenieśli na .. kiedyś. Jeżeli taka duża i prężna organizacja jak CMKP nie daje rady, to co mają powiedzieć nauczyciele?
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gratuluję!

 

Dzisiaj był armagedon! Wszystko siadło, zawiesiło się, zerrorowało. A my od wczoraj przenosimy się w nowe miejsce internetów z nauczaniem. Znaczy będę robiła to samo, ale gdzie indziej, co oznaczało CAŁY DZIEŃ poznawania nowej platformy, tworzenia klas, przesyłania każdemu uczniowi indywidualnie jego adresu i kodu, a następnie powtarzanie tego na prośbę rodziców, bo połowa dzieci nie używa swoich kont, więc trzeba było rodzicom podesłać te same adresy i kody.

Trzeci dzień siedzę nad wypracowaniami dzieci. Podkusiło mnie, żeby im zadać! Muszom pisać, bo nie umiom, ale ja osiwieję przy tym sprawdzaniu na komputerze. Trudno, pierwszy i ostatni raz się tak wkopałam! No ale muszę z tego wybrnąć. Jeszcze parę dni i skończę, bo w dobroci swojej odsyłam im z uwagami, zeby dopieścili i dopiero wtedy oceniam. Moja dobroć mnie wykończy.

Poprawianie polega na zaznaczaniu różnymi kolorami różnych rodzajów błędów. Do tego później piszę recenzję. Trzeci dzień z przerwą na tę przeprowadzkę i jestem blisko końca pierwszej tury. Powoli spływają wersje ostateczne. Mam nadzieję, ze te się będzie szybciej poprawiać, chociaż niektórzy się nie wysilili na wprowadzenie wszystkich sugerowanych poprawek.

Zastanawiam sie poważnie nad wylizaniem jutro jakiegoś wózka w sklepie...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Strach napisać, ale się trochę odrobiłam i postanowiłam w sobotę roboty nie tykać nawet długim kijem. W niedzielę będę musiała lekcje na poniedziałek przygotować i wreszcie wpisać swoje godziny do Librusa. Śmieszni są, bo kazali nam wpisywać tylko tyle godzin, ile się ma w planie lekcji. Zabawne! W planie mam 28 godzin, lekkim bykiem 50 godzin w tygodniu wyrabiałam. No ale nic to, najważniejsze, że mi stos zaległości zmalał i jeśli nie dowalą niczego nowego, to powinnam odetchnąć trochę w przyszłym tygodniu. Jeszcze tylko mały raporcik, czy dzieci mają komputery, internety i drukarki i czy się logują.

Jutro mamy w planach prace w ogrodzie. Jeśli mi obrzydzenie do miamitopka przejdzie, to może coś napiszę i wrzucę.

A teraz idę książkę czytać. Pierwszy raz w tym tygodniu.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Agduś, a propos poprawiania. Nie mam wątpliwości, że znasz w Wordzie opcję komentarzy, ale może zaznajom z nimi dzieci. Ja tak poprawiam doktoraty i różne publikacje. Nie poprawiam w kolorach itd, nie wpisuję tekstu, który ma być ale daję komentarz. I ma delikwent poprawić zgodnie z moją sugestią. W trybie recenzji czyli od razu mi się świecą wszystkie naniesione poprawki i drugie sprawdzanie jest łatwiejsze. :yes:

 

Za najtrafniejsze uważam stwierdzenie w necie- jeżeli dziecko nie ma własnego komputera to NA CO RODZICE WYDALI 500+?

Nauczyciele nie powinni nawet pytać, czy dziecko ma komputer. Jak nie ma, to niech rodzice kupią. Mają za co.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Łabędź jest zeszłoroczny. Małe w tym roku dopiero będą. Najpierw są puchatymi nielotami, później szarymi młodzieniaszkami i w takiej formie zimują. Bieleją chyba dopiero w drugim roku życia. Ten człapał sobie wzdłuż naszej ulicy. Wyglądał na bardzo zagubionego, ale całkiem zdrowego łabędzia. Ludzie wylegli z domów i się gapili. Dziewięć domów. Mieszkańcy ośmiu z nich gapili się i robili zdjęcia, pewnie mają ich więcej niż my. Kurde, chyba jesteśmy nienormalni, skoro normą jest to, co robi większość, to nawet na pewno. Tylko my wynieśliśmy mu miskę z wodą. Tylko my próbowaliśmy dzwonić do różnych instytucji (sobota po południu - zapomnijcie o tym, że ktoś odbierze). Tylko ja dodzwoniłam się do znajomej lekarki weterynarii, ona do koleżanki od dzikich ptaków. Oddzwoniła, żeby jeśli ptak jest zdrowy, złapać go i wywieźć nad wodę. Upewniła nas, że powinniśmy dać radę i przeżyć. No i udało się, choć przed przystąpieniem do akcji musieliśmy galopem uprzątnąć podjazd zawalony pokaźnymi konarami, bo właśnie ciachaliśmy brutalnie wierzbę. W czwórkę, za pomocą dwóch koców przyparliśmy łabędzia do płotu, zawinęliśmy go w rzeczone koce, Andrzej go złapał i podał mi. Nie bez obaw wzięłam ptaszysko i zaniosłam do samochodu. Całą drogę miał głowę zakrytą kocem. Żal mi go było, ale bałam się go odsłonić, bo łepek miał na wysokości mojej twarzy. Zawieźliśmy go nas stawy, położyłam na trawie i odwinęłam. Przez chwilę siedział kontemplując otoczenie, aż wreszcie się zwodował i popłynął sobie, oglądając się za nami. Pomachaliśmy mu. Po chwili poderwał się lotu, pokazując, ze jest naprawdę całkiem sprawnym i zdrowym łabędziem. Wylądował kawałek dalej za wyspą.

 

Co będzie następne?

Struś?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Agdus, bo ludzie wlasnie tacy sa. bez mozgu ale słit focia musowo zrobiona.

 

Kiedys bylismy w Wenecji i facet robil zdjecia tak zapamietale, ze wpadl z calym ekwipunkiem do kanalu, żona albo towarzyszka chciala mu pomoc i dolaczyla w wodzie. Grupka turystow skosnookich (nie rozrozniam) zamiast pomoc robila ludkom zdjecia. I jeszcze utrudniali ludziom, ktorzy probowali biedakow wydostac. Taki mamy teraz swiat.

 

To samo mialam z zagubiona psinka starenka w ub. roku. Biedactwo chodzila od furtki do furtki, chodzila za ludzmi z psami, ktorzy szli do lasu. Nikt sie nie zainteresowal ale jak trzeba bylo oltarz bozocielny robic to wszyscy sie pchali, kościołkowi psia jego mać :sick::sick::sick:. Przygarnelam starenka, byla cala mokra, glodna, zmarznieta. wysuszylismy, dalismy jesc i rano odbijalam sie od drzwi do drzwi zeby psine zabezpieczyc. Na szczescie 2 dni pozniej odnalazl sie wlasciciel, szukal suni, bo sie wystraszyla burzy, uciekla i zagubila. Byla z innej czesci wioski, kawal drogi od domku. I psina i wlasciciel przeszczesliwi. chociaż babcia zakumplowala sie z Bialasami.

 

Lepiej zeby ten strus czy kondor Ci sie nie trafil.:D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Odpowiedz w tym wątku

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.




×
×
  • Dodaj nową pozycję...