Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

Z rodziną tylko na zdjęciu...


Gonga

Recommended Posts

  • Odpowiedzi 41
  • Utworzony
  • Ostatnia odpowiedź

Najaktywniejsi w wątku

Nie daj sie!! I nie wymiękaj,jeżeli oni jakiś czas temu ją olali(działkę)to ty ich teraz .....Jak zobaczą że wymiękasz to cały czas będą Ci po głowie jeżdzić.Taka działeczka to bardzo dobry "trening" przed budową a i sprzedać można gdyby chude lata przycisnęły :wink:
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja dałabym sobie z tym spokój.

 

Skoro siostra męża też chce mieć tą działkę, to pewnie nie odpuści. Dziwne, dlaczego teraz o tym sobie przypomniała. A teściowa pewnie z dobroci serca nie weźmie od was pieniędzy, i działka będzie wspólna. Jeśli na tej działce ma być domek tylko na weekendy, to znając życie - wy postawicie domek a reszta będzie co tydzień korzystać z tej oazy zieleni.

 

Ja właśnie jestem w podobnej sytuacji.

Działka na której pobudowaliśmy się jest podzielona na 2 części. Druga część jest brata męża. On nie będzie się budował, ale na tej części teściowa ma swój ogródek, jakieś drzewka owocowe, nie jest to ogrodzone, i wszyscy latem się zjeżdżają(brat męża, teść) - myją na mojej części samochody, zmieniają opony(a na swojej części już mam trawniki, posadziłam różne rośliny ozdobne,krzewy, iglaki).A teściowa traktuje moją część jak swoją ,bo przecież to wszystko jest jej, mimo że notarialnie odpisane... I bardzo mi się to nie podoba. Nawet zabraniała posadzić niektóre rośliny, bo jej się nie podobały.

 

Żeby było śmieszniej, na mojej części założyła ogród ozdobny, same chaszcze, ziele, nie zawsze wypielone, opadłe liście ze zdziczałych porzeczek(których nie chce wyciąć).Bardzo lubi ogrody "naturalistyczne"- ja w tej chwili zupełnie zmieniłam wygląd swojego ogrodu, żeby było widać różnicę, który jest mój a który jej. Po prostu wstyd mi za ten bałagan.Zajmuje to jakieś 50 m2 i jest niedaleko bramy wjazdowej. Tragedia!! I nic nie mogę zrobić. A przecież można byłoby wykorzystać te 50 m zupełnie inaczej.

 

Jeśli możesz daruj to sobie.

 

Poza tym,jeśli za jakiś czas twoja teściowa postanowi założyć ogródek warzywny, bo przecież synowa może pomóc w pieleniu i jednocześnie korzystać z niego - to będziesz miała taki problem jak ja..

 

Ja wychodzę z założenia ,że coś jest moje albo nie jest.

Trzeba określić jasno - jeśli się zdecydujecie na zakup tej działki- kto będzie z niej korzystał.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Anno K. Faktycznie sytuację masz nie do pozazdroszczenia. Domyślam się, że u Ciebie to notarialne przepisanie oznacza darowiznę. Ja w takie rzeczy nie chcę się już bawić. Za stara jestem na takie numery. Swoje przez to przeżyła. Jakieś kilka lat temu moi rodzice podarowali mi mieszkanie. Przez sześć lat mieszkałam w nim z moim mężem, tam urodziły się nasze brzdące i było okej. Ale lata lecą, w głowach przybywa pomysłów, no i postanowiliśmy sprzedać darowane mieszkanie i zacząć budowę domu. I tu zaczął się mój dramat, bo okazało się, że moi rodzice są stanowczo temu przeciwni. I nieważne, że nie zamierzam pieniędzy przepić, tylko staram pchać się przez życie do przodu. Dowiedziałam się przy okazji kilku przykrych rzeczy, m.in. że gdyby wiedzieli iż wyjdę za mąż za takiego człowieka, który będzie chciał podeptać ich dorobek, to nigdy by tego mieszkania na mnie nie przepisali, że jestem niewdzięczna, żebym nie liczyła, że przepiszą mi swój majątek, bo wolą już oddać biednym niż mnie, która wszystko zniweczę itp. Aż trudno o tym pisać, bo ciągle żal ściska mi serce. Ale przeżyłam to, podniosłam głowę, i zgodnie z moim mottem życiowym, co mnie nie zabije, to mnie wzmocni, prę dalej przez życie jak taran. Jak im jeszcze pokaże...

Pomysł zakupu tej działki jest też niejako motywowany chęcią pokazania rodzicom. Mamy gdzie wyjeżdżać na weekendy, gdyż moi rodzice mają spory dom w górach. Do tej pory tam jeździliśmy, tam spędzaliśmy część urlopu. Ale teraz, po takich wyznaniach moich rodziców, powiedziałam sobie: nie! Chcę mieć własny domek weekendowy, choćby kosztem setek wyrzeczeń, coś co będzie tylko moje i nikt mi nie wypomni ile dla mnie zrobił, ani że jestem niewdzięczna.

Po tych doświadczeniach z darowizną mieszkania, nigdy nie zgodzę się, by teściowie darowali nam działkę. Chcę za nią zapłacić taką cenę jaką wystawiali do kupna przez innych. A jeśli ją kupię, to ja będę decydować kiedy i kogo zaprosić. I teściowie będą mogli przyjechać wtedy, kiedy zostaną zaproszeni...

 

A co do Twoich, Anno, problemów z teściową i resztą rodziny: może postawiłabyś ogrodzenie pomiędzy swoją częścią i teściowej/brata męża. I koniecznie porozmawiaj o swoich odczuciach z mężem. Trochę więcej asertywności: jeśli Ci się coś nie podoba, powiedz nie!

 

Bigmario4 dzięki wielkie za słowa wsparcia. Właśnie tak zrobię: oleję ich, oni mogli dostać działkę kilka lat wstecz, mieli okazję mogli skorzystać, teraz ja mam swoje pięć minut...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gonga jesli moge troche z innej strony zapytac.

Jak wygladaja Twoje stosunki z Rodzicami po takich wyznaniach .

Rozmawiacie ze soba?

Boczysz sie na Nich?

Jesli nie chcesz mowic o tym to oczywiscie rozumiem .

Pozdrawiam i zycze udanej decyzji i realizacji pomyslow :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie mogę przestać ich kohać, bo są moimi rodzicami, a ponadto moją jedyną , tzw. "korzeniową" rodziną, jestem jedynaczką (niestety :cry: ) i nie mogę odwrócić się na pięcie i powiedzieć: od tej chwili się nie znamy. Wiem, że wielu by tak zrobiła, ale nie ja. Moi rodzice w tej kwestii dobrze mnie wychowali: w szacunku i bojaźni w stosunku do nich :-?

Ojciec zamknął się w sobie i w zasadzie nie rozmawiamy, z mamą utrzymuję kontakt codziennie, gdyż pomaga mi w opiece nad starszym dzieckiem, ale nie ma tematu. Myślę, że wyparli fakt sprzedaży mieszkania z psyche, skryli gdzieś głęboko i przy kolejnej niewdzięczności z mojej strony sprawa znów wybuchnie ze zdwojoną siłą.

Całą sytuację bardzo przeżyłam, zwłaszcza że jestem między młotem a kowadłem - z jednej strony mąż, z drugiej rodzice; przez kilka tygodni na uspokajaczach, żeby tylko jakoś funkcjonować. Rodzice nie pomogli mi palcem przy przeprowadzce, a gdy przewiozłam trochę rzeczy, które nie miałam żywcem gdzie upchać, do ich domu w górach, zrobili mi awanturę, że panoszę się jak w swoim. Gdybym powiedziała o tym mojemu ślubnemu, następnego dnia zabrałby stamtąd wszystkie nasze rzeczy, a nasze nogi nie przestąpiłyby już progu domu moich rodziców. Ale mnie zależy na kontaktach a rodzicami, więc cała sprawę utrzymuję w tajemnicy przed mężem.

Za chwilę święta, a dla mnie, w obecnej sytuacji, to czas hipokryzji i obłudy, zarówno w mojej rodzinie, jak i męża. Oby jak najszybciej się skończyły. Nienawidzę świąt...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Za chwilę święta, a dla mnie, w obecnej sytuacji, to czas hipokryzji i obłudy, zarówno w mojej rodzinie, jak i męża. Oby jak najszybciej się skończyły. Nienawidzę świąt...

Dziekuje , ze odpowiedzialas , pewnie to nie bylo latwe.

A powiesz jeszcze cos na temat tego co zacytowalam z Twojej wypowiedzi?

Czy nie masz dosc hipokryzji , meczysz sie?

Robisz to tylko dlatego , ze to Rodzice ?

Nie przesluchuje Cie , nie odbieraj tak tego prosze .

Mam podobne problemy(tzn .nie z darowizna , bo niczego nie dostalam , troche inaczej to wyglada , ale problem podobny , jak to ciagnac ?) i staram sie jakos wybrnac z tego :-?

Nie potrafie jednak udawac, ze jest ok jesli nie jest :(

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

czytam i oczom nie wierze ...

nie wiem jak ty tak mozesz wytrzymac ...

 

ja bym na twoim miejscu powiedzial o wszystkim mezowi ... to madry facet z tego co piszesz ...

 

Gdybym powiedziała o tym mojemu ślubnemu, następnego dnia zabrałby stamtąd wszystkie nasze rzeczy, a nasze nogi nie przestąpiłyby już progu domu moich rodziców.

ale oczywiscie latwo radzic jak sie nie doswiadcza ... :wink:

 

PS. milo slyszec ze zdecydowalas sie walczyc o dzialke .. zycze powodzenia

a jak bedziesz potrzebowala paru pomyslow jak dopiec nielubianej rodzince to tez pomozemy :):):)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

czytam i oczom nie wierze ...

nie wiem jak ty tak mozesz wytrzymac ...

 

ja bym na twoim miejscu powiedzial o wszystkim mezowi ... to madry facet z tego co piszesz ...

 

Zgadzam sie z Pawsonem , nie wyobrazam sobie nie powiedziec mezowi o czyms takim .Niemniej nie oceniam , kazdy ma inne uklady w Rodzinie.

Pamietaj jednak , ze najwieksze oparcie masz w Nim wlasnie :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

czytam i oczom nie wierze ...

nie wiem jak ty tak mozesz wytrzymac ...

 

ja bym na twoim miejscu powiedzial o wszystkim mezowi ... to madry facet z tego co piszesz ...

 

Zgadzam sie z Pawsonem , nie wyobrazam sobie nie powiedziec mezowi o czyms takim .Niemniej nie oceniam , kazdy ma inne uklady w Rodzinie.

Pamietaj jednak , ze najwieksze oparcie masz w Nim wlasnie :)

 

wlasnie

w zyciu roznie bywa ale po to sie czlowiek żeni czy męży żeby przez wszystko we dwoje przechodzić i się wspierać ...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Moje problemy zaczęły się od ślubu z niewłaściwym facetem. Wcześniej przez pieć lat byłam z człopakiem, dla którego moja rodzina była rajem na ziemi, i który starał się wszystko robić, byleby tylko przypodobać się moim rodzicom: pracował na ich działce, remontował dom itd. Był na każde skinięcie ręką. Był dobrym chłopakiem, ale za miękkim dla mnie, nie miał charakteru, temperamentu, takie ciepłe kluchy, a ja lubię ekstremalistów: "jak kochać to księcia, jak kraść to miliony". Za księcia nie wyszłam, przynajmni8e w opinii moich rodziców, ale mnie odpowiada. Na pewno za człowieka z bardzo silną osobowiścią, który nie zamierzał padać do stóp moim rodzicom, tylko dlatego że nimi są. Wiem, że to wygląda na brak szacunku z jego strony, ale jego filozofia jest taka, że na szacunek każdy musi sobie zasłużyć, również rodzice.

Kolejne kroki ku przepaści, to dziecko, potem drugie, niezrobiona aplikacja, nieskończona i nieobroniona praca doktorska, która czeka na lepsze czasy i prowadzenie firmy razem z mężem, zamiast własnej kancelarii adwokackiej. Gwoździem do trumny była sprzedaż darowanego mieszkania. Gdy już na spokojnie oceniam sytuację, to myślę, że moim rodzicom wcale nie zależało na zabezpieczeniu mi przyszłości, tylko na tym, by móc wytknąć kiedyś mojemu mężowi, że mało znaczy, bo mieszka w darowanym przez nich mieszkaniu oraz na zapewnieniu sobie mojej dożywotniej wdzięczności i przywiązania.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

wlasnie

w zyciu roznie bywa ale po to sie czlowiek żeni czy męży żeby przez wszystko we dwoje przechodzić i się wspierać ...

Latwo nam tu wyrokowac :wink: , ale czasem moze sytuacja zmusza do takich drastycznych rozwiazan .Bywa tak , ze zale sa tak wielkie , ze mniejszym zlem jest niedopowiedzenie , nie wiem ...

Zycie czasem nie rozpieszcza :-? i daje popalic z najmniej oczekiwanej strony :(

Rozni sa ludzie , rozne sytuacje , wszystko sie w zyciu zmienia ..z czasem .

Tez wydawalo mi sie kiedys ..... . Ladnie mi sie wydawalo :D

Rodzina dla mnie teraz to Maz , ja i co nasze :D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Niestety moi rodzice zasiali we mnie ogromną nieufność wobec męża. mimo, że z tym walczę, nieustannie boję się, że mnie wykorzysta, a kiedyś zostawi z niczym. Wiem, że to może głupie, ale ja sporo poświęciłam dla tego małżeństwa: swoją drogę zawodową, doktorat, kilka lat z dziećmi, wspieranie męża w firmie, sprzedaż mieszkania, z czego pieniądze pójdą na budowę wspólnego domu. Gdy się chce szukać dziury w całym, tak jak moi rodzice, można stwierdzić, że zmarnowałam kilka lat życia i mogę zostać bez niczego.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Niestety moi rodzice zasiali we mnie ogromną nieufność wobec męża. mimo, że z tym walczę, nieustannie boję się, że mnie wykorzysta, a kiedyś zostawi z niczym. Wiem, że to może głupie, ale ja sporo poświęciłam dla tego małżeństwa: swoją drogę zawodową, doktorat, kilka lat z dziećmi, wspieranie męża w firmie, sprzedaż mieszkania, z czego pieniądze pójdą na budowę wspólnego domu. Gdy się chce szukać dziury w całym, tak jak moi rodzice, można stwierdzić, że zmarnowałam kilka lat życia i mogę zostać bez niczego.

Przerazilo mnie to co zacytowalam, bardzo mnie to przerazilo. :-?

Wydaje mi sie teraz , ze swiat nie jest duzy , ludzkie losy podobne :D

 

Nie boj sie o siebie , masz twardego faceta w domu , masz w Nim oparcie , jestem tego pewna .

Znajomo ten typ opisujesz :wink:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

można stwierdzić, że zmarnowałam kilka lat życia i mogę zostać bez niczego.

 

ale zeby tak stwierdzic trzeba miec jakies podstawy a nie tylko wsaczany przez rodzinke jad ....

 

rrmi wiesz jakby zycie rozpieszczalo tylko toby bylo nudno ... :lol: :lol: :lol:

 

Jak jest dobrze to sie trzeba cieszyc i juz a jak jest zle to trzeba miec na kim polegac ... ja mam i z tego co widze to i ty masz ... czego wiecej chciec :D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jak jest dobrze to sie trzeba cieszyc i juz a jak jest zle to trzeba miec na kim polegac ... ja mam i z tego co widze to i ty masz ... czego wiecej chciec :D

Otoz to , wygral Pan dobra poleweczke :lol: :lol:

Tak wlasnie nalezy trzymac , trzeba tylko jeszcze Gonge zarazic wiara w to co sie przygarnelo :wink: na dobre i zle :D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Miałam chwile załamki, nawet chciałam pożegnać się z tym światem , myśląc, że gdyby mnie tu nie było wszystko byłoby łatwiejsze. Ale strasznie głupie myśli. :evil: Mam męża, który nie jest ideałem, nie sprząta, nie gotuje, nie zajmuje się dziećmi... ale stanie zawsze za mną murem i zabije każdego, kto chciałby mnie skrzywdzić. Mam cudne dzieciaki i nigdy tego nie żałowałam, że wybrałam je a nie karierę... Trochę oszczędności i plany, marzenia... i chcę żyć :D A moim rodzicom powiedziałam, że dopóki żyję mogę wiele zdziałać, mogę zostać kimkolwiek zechcę. " Ja potrafie chodzić po wodzie, ale tylko wtedy, gdy ktoś we mnie wierzy, ja potrafię latać wysoko, ale tylko wtedy, kiedy mnie ktoś kocha..."

Bardzo kocham moich rodziców, ale zrobili rzeczy, które siedzą jak zadra w sercu (byłam w ciązy z synkiem , kiedy nasza córeczka dostała drgawek, wyglądała jakby umierała :cry: , w szpitalu, gdy przyjechali moi rodzice, lekarz powiedział im, że z wnuczką okej, ale żeby lepiej zajęli się córką, bo w jej stanie takie emocje... Nikt o ciąży nie wiedział, nie chcieliśmy zapeszać, a moi rodzice na korytarzu szpitalnym, zrobili mi awanturę, że im nie powiedziała, po co drugie dziecko ... Byłam półprzytomna, wykończona, podłączona do kroplówki, wymiotowała z nerwów i ciąży, a oni tacy kochający...). Dowiedziałam się też od ojca, że się mnie wstydzi w pracy przed kolegami, bo miałam być kimś, a jestem tylko żoną i matką...

A tu święta, czas przebaczenia.... Po raz kolejny trzeba przebaczać, ile jeszcze...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Po raz kolejny trzeba przebaczać, ile jeszcze...
No wlasnie ile cierpliwosci ma czlowiek?

Mysle , ze duzo , a raczej tyle ile potrzeba.

Tak to juz jest urzadzone.

Podziwiam Cie za chec wybaczania , zazdroszcze takiego podejscia ,ja tak nie mam :oops: :-?

 

Nie martw sie , ze maz nie gotuje i nie sprzata , na tym sie zycie nie konczy :D

Moj tez tego nie robil kiedys :D , z czasem to sie zmienilo , choc nie bylo to moim marzeniem :)

Jesli jestes Matka i kura domowa :lol: (bez urazy , a jako komplement przyjmij) to zrozumiale , ze to Ty wiecej czasu dzieciom poswiecasz .

Akurat u mnie bylo od zawsze tak , ze razem pracowalismy .

Nie mniej teraz jakby na urlopie od obowiazkow Matkowych jestem .Ostatnio dzieciak kaszle po nocy i to wlasnie Maz do Niego wstaje .

Na wszystko potrzeba czasu , ale tez nie zawsze musi byc jak chcemy i trzeba wygrzebac sobie to dobre :p .

Wazne jest , ze masz w Nim oparcie . To jest najwazniejsze.

Sadze , ze sie o tym przekonasz

Czy On ma brata? :lol: Qrcze podobienstwo zadziwiajace

 

Ciesze sie , ze z dolka wyszlas

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Niestety moi rodzice zasiali we mnie ogromną nieufność wobec męża. mimo, że z tym walczę, nieustannie boję się, że mnie wykorzysta, a kiedyś zostawi z niczym. Wiem, że to może głupie, ale ja sporo poświęciłam dla tego małżeństwa: swoją drogę zawodową, doktorat, kilka lat z dziećmi, wspieranie męża w firmie, sprzedaż mieszkania, z czego pieniądze pójdą na budowę wspólnego domu. Gdy się chce szukać dziury w całym, tak jak moi rodzice, można stwierdzić, że zmarnowałam kilka lat życia i mogę zostać bez niczego.

 

 

no to go kochaj ale madrze czyli zabezpiecz sie w mysl zasady "dmucham na zimne" zeby nie bylo takiej sytuacja jakiej sie obawiasz

i nie jest to nielojalnosc wobec niego czy brak zaufania - a zyciowa madrosc i praktycznosc

pozdrawiam1

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Odpowiedz w tym wątku

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.




×
×
  • Dodaj nową pozycję...