Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

Wieś i dzieci - sukces czy porażka?


Recommended Posts

Rafałku przecież my nie "trafiamy" tylko sami świadomie wybieramy miejsce na nasz dom.Oczywiście że nie doa się wszystkiego przewidzieć ale jednak słaowo "trafiamy" nie jest chyba odpowiednie.

 

Fakt, słowo może nie najszczęśliwsze, ale mimo wielu wywiadów nie da się wszystkiego przewidzieć.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 7 months później...
  • Odpowiedzi 220
  • Utworzony
  • Ostatnia odpowiedź

Najaktywniejsi w wątku

:) pięknie dziękuję za ten wątek. Ja również mam chwilami rozterki jak to będzie z aklimatyzacją dzieci ... ale jestem optymistką i całym sercem ciągnie mnie na łono natury.

działka jest 45 min. drogi od miasta.

Mam dosyć reklamy, smrodu, hałasu, tempa, anonimowości, osiedlowych grupek, przemocy jednych dzieci w stosunku do drugich, wszystkowidzących sąsiadów kopcących na balkonach, niesprzątanej windy po psie, tego, że nie mogę na bosaka wyjść na dwór... trudno dzieciom tłumaczyć " nie rób tak, bo niewarto" - jeśli u wielu sąsiadów warto. ...itd.

Dodam,że dzieci się cieszą na samą myśl o domku.

Jestem za wyprowadzką z miasta, ale mój mąż urodził się w bloku i myśli, czy nas nie napadną, niepodpalą, że daleko do pracy itd.

Chwilami mam wrażenie, że tylko ja jestem bezmyślną optymistką. :wink:

 

P.S. Rafałek - masz dużo racji, ludzie ze wsi są piękni...

Ale wszędzie tam gdzie jest nadmiar dostatku i bezmiar ubóstwa łatwo rodzi się patologia i degeneracja społeczności ...

 

Wszyskich serdecznie pozdrawiam :D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Urodziłem się i wychowałem na wsi. Gdy dorosłem poszedłem do miasta "do szkół". Ciągle coś nie tak, zwłaszcza ze zdrowiem. Teraz po kilkunastu latach mogę sobie pozwolić na to by wrócić niedaleko miejsca gdzie się wychowywałem. I nie mogę się doczekać, aż skończę (za jakieś 2-3 miesiące) i będę z powrotem. Zwłaszcza, że moje dziecko urodzi się już jako "wieśniak" a nie jakiś tam "mieszczuch" ;)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja nie miałem aż takich problemów... urodziłem się w lesie, miaszkałem w lesie, jedynie studia związane są z miastem. Teraz wróciłem do lasu i tu mam nadzieję będę mieszkał do końca. Do najbliższego miasta mam 2 km czyli mam czyste powietrze, ładne widoki, dzieci blisko do szkoły, sąsiedzi też nie są źli. Gorzej z poziomem okolicznych szkół. Jednak dużo zależy też od samych dzieci - jeśli nie będą chciały się uczyć to i najlepsza szkoła im nie pomoże.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mieszkamy w mieście, budujemy się w mieście. Ale z doświadczenia znajomych, którzy mieszkają 6km od miasta, w uroczym zakątku leśnym , dom 500m2 i są w ciągłym ruchu samochodowym (dzieci, szkoła, zajęcia, spotkania towarzyskie, dodatkowe lekcje). Wniosek? Kupili działkę w samym centrum miasta przy dość ruchliwej ulicy i zaczynaja budowę domu o pow.ok 250m2 8)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Chcesz powiedzieć, że te 6km tak ich wykończyło? Chyba jednak chodzi o upodobania. No cóż, jeżeli ktoś woli miasto od lasu, to co na to poradzić. Ja 30 lat mieszkałam w mieście i wolę wychować jednak swoje dzieci poza nim i za tą cenę będę je wozić o wiele więcej niż 6km :-?
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Aaaaa, no to trochę zmienia postać rzeczy. Bo takiego szkraba rzeczywiście nie wystarczy podrzucić do autobusu. Zerówkę już powinien obsługiwać szkolny autobus z opieką "na pokładzie".

Jednak nadal nie rozumiem przeskoku z lasu do centrum miasta przy ruchliwej ulicy. Pieniędzy im chyba nie brakuje, więc czemu nie wybrali półśrodków, czyli lasu na obrzeżach miasta?... Nie krytukuję ich decyzji, bo jakim prawem, ja po prostu się dziwię... 8)

Zawsze jak jestem w zasmrodzonej Warszawie i pomyślę o moich polach i lasach, to serce mi skacze do góry z radości. A że daleko, jasne, że daleko, ale cóż...coś za coś! :D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mieszkając w bloku ma się ochotę uciec od oczu i uszu sąsiadów. Najlepiej w głuszę leśną. Jak latorośl podrasta i chce do ludzi i świata , trzeba asystować i być szoferem ( nie do wszystkiego można wynająć pomoc). I jeszcze ambicja zawodowa do spełnienia , trudno przestawić się tylko na rytm życia dzieci , nawet najukochańszych. Znajomi wmotoryzowani , zostawiają po drinku autko - do odbioru oczywiście! 8) Pomoc sprzątająca i opiekunki też mają rodziny. A instytucje rodzinne w postaci babć , same wymagają pomocy. Poza tym ogród trudny do utrzymania i koszty ochrony dość wysokie ( posesja 5tyśm2), a i jeszcze zwierzyniec : 3 psy, kot, 2 konie , świnka morska 1 sztuka . Chyba będą w centrum miasta szczęśliwsi... A jak nie, to wybudują trzeci dom , pewnie na obrzeżach ... :wink:
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

My z naszej, narazie niezabudowanej dzialki mamy 19 km do obrzezy miasta, 3 km do przystanku PKS i asfaltu. Te trzy km przejezdzam szybciej niz pewna uliczke (tez nieutwardzona) w naszym miescie. A poza tym jezioro zaraz kolo naszego przyszlego domku wynagradza wszelkie mozliwe minusy jakie teraz przychodza mi do glowy.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Na wsi mieszkam "już" 6 lat. Mój synek ma 2 latka. W ciepłe dni cały czas jest na dworze- jego atrakcje to chodzenie do sąsiadów oglądać kury, kaczki, króliki. W ogóle to życie na wsi jest naprawdę rewelacyjne pod warunkiem, że odpowiednio daleko są zlokalizowane "swojskie" zapachy. My mieszkamu na obrzeżach wioski (10 km do miasta) tak więc typowe wiejskie klimaty nam nie przeszkadzają. Oczywiście jest woda, gaz , elektryka, telefon. Jeśli chodzi o mojego brzdąca to szkoda mi jedynie, że nie ma blisko żadnych małych dzieci, dlatego chcę go posłać do przedszkola, żeby nauczył się "bycia" z dziećmi. Brak towarzystwa dzieci jest jedynym minusem życia na mojej wiosce.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie martw się gorgu, jeżeli to jest teren "budujący się" to już niedługo zaroi się od dzieciaków :D Na naszych 60-ciu działkach niewiele się na razie dzieje, ale na 3 budujące się domy (w tym nasz) jest siedmiu chłopaków w wieku przedszkolno - szkolnym a ostatnio urodził im się ósmy kolega :p
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To i ja się dopiszę - już teraz z własnego doświadczenia (trzytygodniowego :D). Moja dziesięcioletnia córka nie jest zadowolona :( z przeprowadzki. Bardzo narzeka, że nie ma koleżanek :( a przez to nie ma co robić. A już najbardziej jest niezadowolona z faktu, że musi bardzo wcześnie wstawać, żebyśmy ją zawieźli do szkoły. Do tej pory szkołę miała niedalego a teraz musi wstawać o 6:30 - w tym wypadku wcalę się jej nie dziwię bo sama nie lubię tak wcześnie wstawać ale teraz nie ma wyboru. Codziennie trafia mnie to, że do niedawna miałam 5 minut do pracy a teraz jadę 50 min w korkach :(
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Codziennie trafia mnie to, że do niedawna miałam 5 minut do pracy a teraz jadę 50 min w korkach :(

Nie myslalas o tym jak sie budowalas ?? A dziecko ?? Coz pomarudzi troche a potem znajdzie nowych kolegow i kolezanki, to normalne po kazdej przeprowadzce i to nie waznie czy z miasta na wies czy ze wsi do miasta. Chyba, ze czuje sie za bawdzo 'miastowe' zeby sie 'znizyc' do poziomu rowiesnikow ze wsi.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W naszym kraju niestety jeszcze czasami pokutuje przekonanie, że dzieci ze wsi są gorsze, biedniejsze, mają gorszy start od tych z miasta. Jednak obecnie coraz częściej ludzie wyprowadzają się na wieś i to najbardziej zatwardziałe mieszczuchy.

Sama mieszkałam w dzieciństwie na wsi i faktycznie pomimo, że nie była to "wieś zabita dechami" to bardziej atrakcyjne wydawało mi się życie w mieście, szczególnie wtedy gdy chodziłam do liceum i życie towarzyskie kwitło, a ja zawsze musiałam się zastanawiać jak wrócę po imprezie czy nawet zwykłej wizycie do domu.

Po studiach podjęłam pracę w mieście i nie narzekałam, miałam w końcu wszystko pod nosem i jak słyszałam, że jakiś "mieszczuch" kupuje działkę na wsi pukałam się w głowę, ale człowiek zmienny jest 2 lata temu urodziłam dziecko i po krótkim czasie w bloku z małym dzieckiem zachorowałam na domek na wsi. Obecnie kupujemy działkę na wsi, a ja już nie mogę się doczekać kiedy tam zamieszkam.

Córcie na imprezy i zajęcia dodatkowe będę woziła i myślę, ze to będzie z korzyścią dla nas obu.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Myślę, że w przypadku szkół pogląd ten ciągle jest zasadny. Szkoła w małym mieście gdzie nauczyciel języka jest człowiekiem z przypadku i co roku inny język, gdzie rotacja jest wielka, a na zastępstwa bierze się ludzi często tylko z FC !

I jak tu mówić o równym starcie.

Gdzie kuratorium daje pieniądze na slaę komputerową w wielkim mieście bo tu jakoś sobie jeszcze poradzą. Ludzie o jakim wyrównaniu szans wy mówicie? No chyba, że żyjecie w innej Polsce.

W dyżym mieście są szkoły z poziomem i takie bez ale jest wybór i o ten wybór mi chodzi... Ja mam problem gdzie wysłąć bo wybór mam niewielki.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Faktycznie, coraz więcej domków się buduje i naprzeciwko nas będzie mieszkać maluch w mojego synka wieku, a i koleżanki się znalazły. Tak więc z biegiem czasu mój synek nie bedzie cierpiał z braku towarzystwa do zabawy.

Jeśli chodzi o szkoły- to jeszcze nie czas dla mojego szkraba. Jednak na szczęście w mojej gminie (Kunice) gdzie wójt jest naprawdę b.przedsiębiorczym człowiekiem (wójt roku i najwyższe poparcie w Polsce w wyborach) stworzył fantastyczne warnki nauki dla dzieci (sale komputerowe, nauczycieli wykształconych w tym czego uczą, kafejki internetowe, siłownie, boiska do gry w kosza, seksje nurkowe, tenis) Atrakcji jest full- tylko chęci żeby z nich korzystać. Poziom nauki podobno jest wysoki- o czym świadczą olimpijczycy i dzieci które dosatły się do szkół srednich.

Wiecie co uważam, że tutaj ważna jest gospodarność wójta, który nie czeka aż mu coś dadzą tylko sam działa. :lol:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wazne sa rowniez szczere checi do pracy u samych dzieci. Sama pochodze ze wsi i szkola u nas nie byla moze ekstra. Zreszta jesli chodzi o jezyki to w tamtych czasach i tak wszyscy sie uczylismy rosyjskiego. Tymczasem jestem po studiach i robie doktorat, znam jezyki, umiem programowac itp. Dlaczego ? Bo sama chcialam. Jak moje dzieci beda chcialy to tez sie tego naucza. I nie jestem pierwsza i ostatnia osoba w historii tej szkoly ktora jest po studiach.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Odpowiedz w tym wątku

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.




×
×
  • Dodaj nową pozycję...