Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

Nasze matury - wspomnienia


tola

Recommended Posts

Opowiedzcie o Waszych maturach, czy zdarzyło się coś ciekawego, niezwykłego, czy korzystaliście ze ściągi,

jak brzmiał temat wypracowania, jaką ksywkę miała pani profesor od polskiego, może coś o imprezce po zakończonej maturze,

czy przetrwały szkolne przyjaźnie?

może pozdrowicie kolegę lub koleżankę ze szkolnej ławki? :wink:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 62
  • Utworzony
  • Ostatnia odpowiedź

Najaktywniejsi w wątku

Jutro mam maturę (syna). Jestem sto razy bardziej zestresowana, niż on. :o Trudno mi teraz myślec o mojej, ale też się denerwowałam przed. W trakcie to już nie, A już na pisemnej matmie - zero stresu, atmosfera super, aż furczało od ściąg. Ale największy obciach zrobiła mi mama :oops: :wink: Pojechała do szkoły, stała pod salą gimnastyczną i histerycznie próbowała załatwić mi jakkąś ściągę, strasznie się denerwowała, że nie wychodzę do WC i w ogóle... Ona była słaba z matmy, ja nie... Nie wychodziłam, bo mi się nie chciało, a ściągi to ja rozsyłałam :wink:
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witam

 

Echhh matura ;) ....sporo czasu już od niej upłynęło...było spokojnie i bezproblemowo...więc pisemne poszły bezstresowo i przed czasem 8) ....aaa na matmie to pamietam chrapanie nauczyciela z komisji....zasnął bidulka :lol: ....widocznie matma go nie interesowała :lol: ...a że siedziałem w pierwszym rzędzie to mogłem się spokojnie zająć pisaniem ściąg dla innych 8) ...no i ustne....to już luzik...Kofi...nie martw się maturą....jeśli ktoś się uczył przez wszystkie lata w liceum...to matura pójdzie jak spłatka :) ....ja bym się raczej martwił studiami...bo jak kierunek atrakcyjny...to i chętnych sporo...a miejsc mało....oj mało :wink: ....tak czy owak...głowa do góry :)

 

Połamania pióra dla potomstwa ;)

 

Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kofi trzymam kciuki.

Moja matura z matmy, to był horror. A jęz. polski to bajka. Minęło tyle lat, nie policzę ile, bo przecież słaba z matmy byłam :wink: ale temat pamiętam: " Poezja Broniewskiego, jako poezja pieśni, pracy i walki".

I pozdrawiam swoją prof. Klaudię :D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Z pamiętnika karlusa ...

Bendonc młodym karlusem ... mało pamiętam z tamtego okresu , ale może cóś tam napisze.

Było to dawno dawno temu , jeszcze w poprzednim wieku...

Z maty byłem orłem - więc sie nie uczyłem , a z polaka nie byłem orlem więc ... też sie nie uczyłem . Na szczęscie tematy mi siadły i na czwóry zdałem . Z ustnego polaka - o dziwo dostałem temat z lektury nieobowiązkowej, którą jako jedyną przeczytałem od poczatku do końca ( skąd psorka wiedziała o tym , że tylko tą jedną książke przeczytałem to do dziś nie wiem ) Pamiętam tylko że było tam cóś o ...berach i ... tego owego :wink: 8) . Najlepszy byłem z ustnej gegry, ale tu ...niespodzianka , wstrętna komisja nie uznała moich wielkich zdolności i elokwencji i ... dostałem ledwo tróje.

Na pewno byłoby lepiej na maturze gdyby ...nie pewna osoba , która rozproszyła nieco moją koncentracje umysłu , a pogody były wtedy bardzo słoneczne i ... ach te kasztany w parku :roll: 8)

ps. kto zgadnie jaką wtedy przeczytałem lekturę ?? ; bo ja właśnie sobie przypomniałem tytuł ale... nie powiem 8)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

pamietam ze z polskiego pisemnego byłem obładowany gotowcami jak szalony :wink: :D :D i pisalismy z kolega na spółę tzn. wymyślaliśmy razem co by tu jeszcze pod ten temat podciągnąć ... :lol: :lol:

 

a ustna to był szoł, dostałem pytania takie że sam bym sobie lepszych nie napisał i mówiłem, mówiłem i mówiłem ... a paniom z komisji po kolei szczęki opadały ... później polonistka powiedziała "czemu pan się z takim talentem przez tyle lat nieujawniał ??" :lol: :lol: :lol: :lol: :lol:

 

matma standard ... siedliśmy w trzech koło siebie wszyscy zdawaliśmy na ekonomię więc w ramach nauki robiliśmy ciutę trudniejsze rzeczy ....

jak komisja skończyła czytać zadania to mieliśmy rozwiązany zestaw na 5... 8) 8) 8)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Bardzo przyjemnie wspominam. Przygotowania - tydzień PRZED czytanie zeszytów z 4 lat z jęz. polskiego. W ogóle zdawałam tylko języki (miałam to szczęście), obcych nie powtarzałam, bo wyszłam z założenia że jak czegoś się nie nauczyłam przez całe liceum to przez tydzień przed maturą też się nie nauczę. Powtarzałam tylko polski żeby przypomnieć sobie np. imiona bohaterów lektur (czytałam zawsze wszystkie od deski do deski). Zdałam na 4 piątki i 1 czwórkę (bo się pani profesor nie podobało moje ujęcie tematu wegetarianizmu - temat "Wegetarianizm - moda czy nowy styl życia" na mat. pis. z angielskiego, jak mi potem wyjaśniła), ale trudno, i tak byłam na II miejscu w całej szkole ;). A najbardziej zaskoczony był tym mój wychowawca - fizyk, który znał mnie jako uczennicę, delikatnie mówiąc, kiepską, bo ja jestem umysł... hmm... luźny :lol: nie ściły, bynajmniej, chemia, fizyka i matematyka to u mnie dno totalne, do dziś nie znam nawet tabliczki mnożenia.

A żeby odebrać świadectwo maturalne musiałam już prosić o dzień wolny w pracy :roll:

A z zabawnych momentów: oczywiście dla bezpieczeństwa (bardziej psychicznego) przygotowałam sobie ściągi, a jakże, i umieściłam je w kieszonce białego żakieciku. Oczywiście kieszonki prześwitywały. Ze ściąg nie korzystałam.

Pisałam (i piszę nadal) wiecznym piórem. Przygotowałam sobie więc buteleczkę atramentu, papierki do osączania stalówki ale... zapomniałam pióra, pisałam pożyczonym długopisem.

Kolega zdający z biologii przyniósł ściągawkę w formie... podręcznika wielkości encyklopedii (tzw. ślimak - wściekle żółta okładka z wielkim ślimakiem)... pod białą koszulą na brzuchu.

Inny liczył na to, że Red Bull doda mu skrzydeł, wypił przed wejściem 6 puszek, a potem płakał jak dziecko bo chciało mu się siku a komisja nie mogła go wypuścić przed upływem chyba pierwszych dwóch godzin.

A w tym roku mija 10 lat od mojej matury :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ech , matura 8)

To już tyle lat , ze nawet najstarsi górale nie pamiętają :wink: .

Wspominam ją bardzo dobrze . Matma na czwórę , reszta na pięć . Z bioli i chemii wylosowałam zestawy marzenia , więc popłynęłam :) .

Z polaka też pięć , ale z emocjami . Maturę zdawałam , no cóż , przyznam się , w 1981 roku . Jak wiadomo działo się wtedy dużo - wielki ruch Solidarności , wydarzenia marcowe w Bydgoszczy . Temat z polaka pamiętam do dziś - " Polska to wielki zbiorowy obowiązek . Rozwiń myśl na podstawie utworów wybranej epoki oraz wydarzeń współczesnych " . Wybrana epoka to był pikuś , pisałam chyba o odrodzeniu i oświeceniu . No i ciekawe czasy współczesne . Muszę przyznać , że postawę antykomunistyczną wyssałam niemalże z mlekiem matki , więc nie miałam problemu , pisałam o wolności , Solidarności , wielkiej nadziei Polaków na odrodzenie demokracji , itp . Wysmarowałam piękną wyprawkę i wielce z siebie zadowolona oddałam komisji . Dopiero w domu uświadomiłam sobie , kto będzie sprawdzał pracę :evil: .

Moja polonistka sympatyzowała w owym czasie z czerwonymi a ja tu pojechałam po całości z Solidarnością i jej ideami . Wesoło nie było :evil: Na szczęście moja niepwność nie trwała długo , bo praktycznie na drugi dzień wiedziałam , że zdałam i to na piątkę :) . Córka tej polonistki chodziła z moją najmłodszą siostrą do klasy i przekazała tą wspaniałą dla mnie wiadomość , w dodatku z komentarzem , że praca bardzo dobra , dojrzała . Uff , ale emocje były . Dziwnym zrządzeniem losu 8) ta właśnie pani była wychowawczynią mojego syna , ubiegłorocznego maturzysty .

 

Pozdrawiam serdecznie wszystkich maturzystów , ich rodziców i oczywiście belfrów - nie bądźcie zbyt surowi , maturzysta też człowiek :D :wink:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

[zdałem . Z ustnego polaka - o dziwo dostałem temat z lektury nieobowiązkowej, którą jako jedyną przeczytałem od poczatku do końca ( skąd psorka wiedziała o tym , że tylko tą jedną książke przeczytałem to do dziś nie wiem ) Pamiętam tylko że było tam cóś o ...berach i ... tego owego :wink: 8) . ps. kto zgadnie jaką wtedy przeczytałem lekturę ?? ; bo ja właśnie sobie przypomniałem tytuł ale... nie powiem 8)

 

bodzio mam pytanie pomocnicze - co to są bery :o ?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Oj to ponad dziesiec lat temu bylo, wiec pewno juz jakies filtry w mojej mozgownicy to i owo odfiltrowaly wiec moze naprawde bylo troche inaczej niz to pamietam. Fakty:

1 Zdawalam pisemnie polski i matematyke, ustnie polski rosyjski i dla przyjemności fizyke.

2. Polski to byl koszmar, mam dysfunkcje ale nauczycielka od polskiego, dość stara, nazywana przez nas Monią (pani Monkiewicz) wogole czegos takiego nie przyjmowala do wiedomości. Tych kilka osób ktore byly w podobnej sytuacji co ja nawet nie śmiało przedstawiać jej takiego kwitka, bo pod byle pretekstem nawet byśmy do matury nie doszli. Wiec zdaliśmy się na jej litość.

3. Zdalam ;)

 

Co jeszcze pamietam. Monia wymagała od nas długich elaboratów. Praca domowa poniżej 4 stron podaniowych była dyskwalifikowana. Uczyla nas analizować i zapisywać tok myślenia. Efekt. Jej uczniowie na maturze pisali 30-40 stron podaniowych. Mozecie sobie wyobrazic takie wypracowanie średnio z jednym błędem ort na stronę ? Jednak zdałam... Zanim jednak sie o tym dowiedziałam krążyłyśmy z koleżanką wokół szkoły czekając na wyniki. Wreszcie ktoś nam powiedział, ze własnie wieszaja. Nim dobiegłyśmy to przed tablicą był tłum a mnie ktoś zgarnął do pokoju nauczycielskiego bo Monia chciala się ze mną widzieć. Byłam pewna, że oblałam i że moja kariera fizyka stoi pod znakiem zapytania przez te cholerne błędy. Prawie nie pamiętam co do mnie mówiła, prawie omdlewałam siedząc naprzeciwko niej aż wreszcie usłyszałam. "Musisz troche popracować nad ta ortografią bo na studiach moga na to zwracać uwagę". Byłam uratowana.

Matematyka poszła jak z płatka. Szoku doznałam na rosyjskim. Podczas gdy przygotowywałam sie do egzaminu kimisja najpierw zrobiła sobie przerwę na papierosa a potem była przerwa na obiad dla komisji. Skutek był taki, że ja i kilka innych osób uzyskaliśmy ponad pół godziny ekstra na przygotowanie. Przez cztery lata miałam z rosyjskiego mocna trójke. Po maturze musiałam czekać na rozdanie świadectw, żeby się upewnić, że dobrze usłyszałam i że naprawde dostałam piątke.

 

Fizyka na ostatnim ustnym to była już czysta przyjemność i lekki popis.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

pamiętam, pamiętam :)

najlepiej poszedł mi polski. przez 1,5 godziny nic nie napisałam, tylko czekałam na wenę twórczą :lol: Na szczęście przyszła. Potem myslałam, że mi się długopis zapali :wink: Spłodziłam 18 stron, przyprawiając o szok szanowną komisję. Poszło chyba nieźle bo dostałam jedyną w szkolę "6" (chwalę się nieskromnie, wiem, ale byłam wtedy bardzo dumna z siebie, bo nigdy nie nalezałam do kujonów) z ustnego byłam zwolniona.

Pisemna historia nie była już taka przyjemna. Na szczęście wc obłądowane było sciagami...a komisja dziwiła się, że wszystcy tam biegają, jakby mieli zapalenie pęcherza :wink: Mówiliśmy ze to ze stresu :) Niestety dostałam marną trójczynę :-?

Ustna historia poszła nieźle ale to głównie dzieki moim umiejętnościom "wodolejstwa".

Angielski znam, wiec ustna matura z języka była łatwa.

 

Generalnie maturę wspominam miło. O wiele bardziej przezywalam późniejsze sesje na studiach :-?

 

a dziś mam stres bo kilkoro moich uczniów (z lekcji prywatnych) dzisiaj zdaje.

Boję sie, bo to tacy "inteligentni inaczej". ja im daję zadanie "wypisz z tekstu metafory" a oni po 10 minutach skrobania w zeszycie pytają...." a co to jest metafora"? :-? :x

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pamiętam naszą ukochaną Panią woźną z baarrrrdzo pokaźnym biustem :oops: w którym to przechowywała ściągi z matmy (wtedy obowiązkowo zdawało się matematykę ) .Po wyjściu z sali podchodziliśmy do Pani Marii ,a ona tetralnym szeptem pytała " które zadanie?" ....a potem wygrzebywała ze stanika odpowiednią ściągę :D :D :D

 

Przed ustną biologią obudziłam się rano i w płacz ,że nic nie pamiętam ,nie umiem i nie idę na zasr.....ą maturę :oops:

ale poszłam i bardzo dobrze mi poszło :D

 

 

Za sobą mam też dwie Matury moich cudnych dzieciaków :D też się denerwowałam ale....... nie taki diabeł straszny ...... :wink: :wink: :wink:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

:o Szmat czasu temu... za rok będzie 25-lecie :o ["dostrzegłam dzisiaj pierwszy siwy włos na twojej skroni.. lalala" ;)]

To był nie za ładny dzień, pochmurny, niezbyt ciepły, wszyscy domownicy już wyszli, a ja sobie, po nieprzespanej nocy [ok. 21-szej dnia poprzedniego całą klasę zelektryzowała wiadomość: "SĄ TEMATY!!!!!", telefony, wici, gorączkowy rozdział zadań - kto, gdzie i z kim pobiegnie do tych, co beztelefonowi byli (do mnie też ktoś przyleciał) i całą noc szlifowanie tematu o epoce romantyzmu] niespiesznie przygotowywałem mój garniakowy uniform, słuchając najlepszego radia na świecie.

Trójka non stop grała taką piosenkę:

"Hura ! Matura ! Wyrosną ci pióra

Wyrosną ci skrzydła, przemienisz się w mig !

Z brzydkiego kaczątka w ślicznego łabądka

Jak z małego cielątka wyrasta nam byk !"

:D :D :D

 

Nie pamiętam, kto prowadził wtedy poranne "Zapraszamy do Trójki" - Kaczor? Mann? Może jeszcze ktoś inny.. W każdym razie mówili bardzo dużo o tym, żeby się nie bać, że nie taki diabeł straszny, dzwonili słuchacze w stylu "Hohoho, za moich czasów to były matury!" itp. Uspokajali, klarowali, no po prostu było fajnie :)

W każdym razie uspokoili mnie na tyle, że trochę zabajdurzylem przy wychodzeniu [żelazko sprawdzone? sprawdzone; gaz zakręcony? zakręcony.. ufff] i do szkoły dotarłem równiutko w godzinę rozpoczęcia egzaminu.... :-?

Szanowne Grono w postaci Kumisji dłuższą chwilę naradzało się, czy można mi w ogóle umożliwić przystąpienie do egzaminu...

Na szczęście wyrok był pomyślny - 5 godzin w zawieszeniu na rok :D.

 

Tematy oczywiście się nie sprawdziły w 100%, ale trafienie było niezłe - był romantyzm, nawet dość podobny do opracowanego ;) [czary jakie czy co :D]. Pomimo rozlokowanych po całym mym dojrzałym już podówczas ciele [tak, tak, ciele, wszak z małego cielątka wyrasta nam byk !" :D] mnóstwa ściąg na tematy romantyczno - mickiewiczowsko - słowackie ja wybrałem sobie... temat wolny... :o Już nie pamiętam, jak dokładnie brzmiał, ale chodziło o konflikt pomiędzy ojcami a synami na przykładzie znanych dzieł z literatury, filmu, teatru.

Pamiętam, jak podeszła do mnie nasza polonistka [notabene jedyny wówczas tytularny doktor w Gronie], popatrzyła na moje durne lico z tako głeboko trosko i powiedziała: "Wojtek, tylko nie pisz mi głupot, bo ci postawię dwóję !!".

I poszła. A ja czekałem na wenę :).

Dość długo czekałem :D.

 

Nerwową gonitwę wskazówek dziwnie spieszącego się zegarka umilałem sobie zerkaniem na drugiego nieszczęśnika, który też wybrał wolny temat, tylko całkiem inny [a mówili, że kraj taki zniewolony :D]. Niemal cała reszta klasy zgodnie, równiutko i bardzo romantycznie ;) sunęła długopisami po papierach podaniowych :D

 

Wena w końcu przylazła, temat niezły, może trzeba było dać więcej dylematów z kina moralnego niepokoju, to byłaby piątka. A jakbym nie walnął błędu w 'abstrahując', to byłaby czwórka :D

Notabene, przez orty kumpel zdawał poprawkowy z polaka [zdał].

 

Matma była spokojna, zawalona jedynie bałaganiarstwem, boć powinieniem był pamiętać, że trzeba dać jakiś ładny opis wykonanych obliczeń, a nie jedynie cieszyć się, że wyszło tak samo jak reszcie klasy :D. Trója.

 

Ustne - rosyjski i geografia, standard, dwie czwórki. Symetrycznie przynajmniej :D Dobrze, że konkursy świadectw przestawały już mieć tak duża rangę :D

Żyłem wtedy w innym świecie, ciagnęło mnie do wolności [rok 1982], łeb miałem nabity ideałami, a nie edukacją :-?

 

Z lekkim zdziwieniem patrzyłem na grupki bardzo bladych mam, tatusiow i cioć wyczekujących pod szkołą. Ale rok później sam, na prośbę młodszego rocznika, razem z kumplem [tym od tych ortów] siedzieliśmy zakamuflowani w kanciapie w szatni i pisaliśmy im ściągi z matmy :D

 

Ogólnie maturę wspominam dobrze i przeżyłem ją bez jakiegoś wielkiego strachu, pewnie dlatego, że po prostu myślami byłem bardzo daleko.

 

 

Jest jeszcze jedno wspomnienie: przez całe lata prześladował mnie sen, kilka razy do roku, zawsze taki sam: pływam w miłym towarzystwie na jachcie po australijskich wodach przybrzeżnych, jest pięknie, i w którymś momencie przerażenie: "Rany julek ! Przecież jutro matura !!! Nie zdążę, a nawet jeśli, to i tak nie zdam, bo się nic nie uczyłem!!!" Sen się zawsze kończył w momencie takiej zupełnej bezradności, co z tym fantem począć :D

 

Pozdrawiam całą niegdysiejszą IVa :D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

:D :D :D

Mi została w głowie tylko "Hura matura" :D

 

W ogóle - bez Trójki nie było życia - te szaro bure czasy przeżyłem - między innymi - dzięki pasji ludzi tam pracujących. Nie pozwalali się poddać, osiąść, przygasnąć.

Choć kiedy na początku 1982 ruszył Radiokurier [dzięki staraniom m. in. Andrzeja Turskiego], a 24 kwietnia Niedźwiecki poprowadził pierwsze wydanie Listy Przebojów Programu Trzeciego, niektórzy uważali ją za radio reżimowe.

 

Ale to taka dygresja, wszak maturalia non sunt turpia ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

mi sie pętała po łepetynie piosenka "znów za rok matura, za rooook cały" :lol:

Ja miałam gorsze zmartwienie, nie miałam półbutów, no i powędrowałam na maturę w adidasach :wink: Polak poszedł cińko, nie trafiłam w gust polonistki. matma była prosta, ale wyprosili mnie po 1,5 godzinie za pisanie ściąg /ocenili brudnopis :roll: /. Ustnie zdawałam matmę /jedno zadanie chyba nie miało rozwiązania :lol: / i historię /trochę sie nie douczyłam z wojny rusko-japońskiej z 1905 roku/. Ale ogólnie /jak na takiego lenia jak ja/ to całkiem nieźle poszlo.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeszcze przypomniał mi sie mój "belfer" od historii ,który pilnował :wink: nas na pisemnej matmie ....i rozprowadzał ściągi .Siedziałam w ostatniej ławce i litościwie potrzyłam w jego stronę :oops: w końcu podszedł do mnie ...spojrzał na moje wypociny ....dyskretnie wyciągnął z kieszeni zwiniątko i nie oglądając sie poszedł do stolika belfrów. Rozwijam zwiniątko z nadzieją ,że to ściąga a to :o :o :o .....zwinięte w rulonik 50zł !!!!! ale to było inne 50 zł ....groszowa sprawa :( ale dla mnie kompletnie nieużyteczne ...po prostu zaciamajdane 50 zł razem ze ściągami :( a czas biegnie .....błagalnym wzrokiem próbuję ściągnąć wybawcę coby zamienił papierki ....udało mi się dopiero po 30 minutach :-? Profesor lekko się zdziwił ,ale dokonał zamiany :D
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Odpowiedz w tym wątku

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.




×
×
  • Dodaj nową pozycję...