ave 04.05.2006 20:22 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 4 Maja 2006 Trójka non stop grała taką piosenkę: "Hura ! Matura ! Wyrosną ci pióra Wyrosną ci skrzydła, przemienisz się w mig ! Z brzydkiego kaczątka w ślicznego łabądka Jak z małego cielątka wyrasta nam byk !" :D Wreszcie jest ktoś, kto pamięta tę piosenkę! To był taki nasz "hymn" maturalny! Pięknie było w maju tego roku.... ale zeby to tak dawno? Ponury, nie przesadzasz? ( ) Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
marlena 04.05.2006 22:01 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 4 Maja 2006 Spóżniłyśmy się na maturę z jęz.polskiego, ja i moje 3 koleżanki. Do tej pory śni mi sie to czasami i nie wiem w jaki sposób do tego doszło, że najnormalniej w świecie spózniłyśmy się. Pamiętam moment, jak wchodzimy do szkoły , a tu cisza, idziemy na hale i szok.............cztery rzędy i wszscy siedzą ( na szczęscie nie podali tematów jeszcze). Wyobrażam sobie nasz miny jak żeśmy weszły.....koszmar. Dyrektor powiedział ...WITAM PANIE...i kazał się wszystkim przesiąć o jedno miejsce do tyłu i my biedne sieroty w białych bluzkach usiadłyśmy w pierszym rzędzie, dosłownie przed ...nosami komisji szanownej. Do końca życia nie zapomnę tej komisji i tego....zielonego sukna. O ściąganiu na starcie trzeba było zapomnieć. Nie pamietam tematu, ale to że napisałm na 11 stron to pamiętam. Z nas czterech zdały trzy wtedy. Pozostałe przedmioty to już pestka była. Pani prof. z jęz polskiego miała na imię Klementyna, bardzo wymagająca i z pespektywy czasu wiem , że to mądra kobieta.A było to lat temu.......18, o rany jaka ja już stara jestem.Za 4 lata próbował będzie zdawać mój syn. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
bodzio_g 04.05.2006 23:17 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 4 Maja 2006 [zdałem . Z ustnego polaka - o dziwo dostałem temat z lektury nieobowiązkowej, którą jako jedyną przeczytałem od poczatku do końca ( skąd psorka wiedziała o tym , że tylko tą jedną książke przeczytałem to do dziś nie wiem ) Pamiętam tylko że było tam cóś o ...berach i ... tego owego . ps. kto zgadnie jaką wtedy przeczytałem lekturę ?? ; bo ja właśnie sobie przypomniałem tytuł ale... nie powiem bodzio mam pytanie pomocnicze - co to są bery ? bery to są gruszki... ... a po śląsku to ... opowiastki Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Maxtorka 05.05.2006 05:23 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 5 Maja 2006 [zdałem . Z ustnego polaka - o dziwo dostałem temat z lektury nieobowiązkowej, którą jako jedyną przeczytałem od poczatku do końca ( skąd psorka wiedziała o tym , że tylko tą jedną książke przeczytałem to do dziś nie wiem ) Pamiętam tylko że było tam cóś o ...berach i ... tego owego . ps. kto zgadnie jaką wtedy przeczytałem lekturę ?? ; bo ja właśnie sobie przypomniałem tytuł ale... nie powiem bodzio mam pytanie pomocnicze - co to są bery ? bery to są gruszki... ... a po śląsku to ... opowiastki Gruszki bery znam , myślałam , że jeszcze cóś innego masz na myśli . Nic mi tu nie pasuje , pewnie tej lektury ( jak i wielu innych ) nie czytałam . Rzuć jakąś podpowiedź Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Maxtorka 05.05.2006 05:47 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 5 Maja 2006 Przypomniało mi się , a właściwie moi Rodzice mi przypomnieli , że u mnie w domu ( mieszkanko 40m2 ) była " kwatera główna " floty sprzysiężonych sił kilku zaprzyjaźnionych ogólniaków . O ile przed polakiem działania głównie polegały na odbieraniu telefonów z "pewniakami " i przekazywaniu ich dalej , to przed matmą zebrało się kilku "mocarzy " , którzy na bieżąco rowiązywali coraz to nowe spływające do "sztabu " zadania . A my je skrzętnie przepisywaliśmy do czasu , aż ktoś nie zadzwonił z następnym " pewnym pewniakiem " Oj gorące to dni były , gorące . Rodzice kursowali wtedy tam i z powrotem , donosząc nam jedzenie , picie , dobre słowo Miło sie to teraz wspomina , ale wtedy nerwy były straszne . Na szczęście zdaliśmy wszyscy , choć żadne zadanie oczywiście się nie powtórzyło . Do dzisiaj jednak miewam sen , powtarzający się co jakiś czas , że niedługo matura z matmy a ja nic nie umiem Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
kofi 05.05.2006 06:44 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 5 Maja 2006 Do dzisiaj jednak miewam sen , powtarzający się co jakiś czas , że niedługo matura z matmy a ja nic nie umiem U mnie taki sen wróży powodzenie. Zawsze jak mi się śni, że nic nie wim, to zdaję. Najbardziej wystraszona byłam jak mi się kiedyś przed okropnie stresującym egzaminem przyśniło, że go zdaję. Ale się bałam... No i nie było najweselej (dostałam 4 ) Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
oli_oli 06.05.2006 07:42 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 6 Maja 2006 Czyli nie jesteś polonistą. Ja siedzę jutro. Aaaaale nudy...... Jestem informatykiem W czwratek siedziałem i wczoraj też, na głowe można dostać. Dobrze, że na językach przynajmniej trzeba płyte włączyć, to miłałem co robić -przez 5 sekund Pozdrawiam wszystkich zdających maturę, ich rodziców i oczywiście tych co pilnują. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Mały 06.05.2006 07:44 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 6 Maja 2006 Matura...zaczęło się od... jej odwołania. Z powodu strajku nauczycieli. A potem - co mi utknęło w pamięci to cišgi w staniku wychowaczyni (taka była wspaniała kobieta z polskiego). A że było to wieki temu...cóż. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
tomek1950 06.05.2006 08:13 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 6 Maja 2006 Bodziu, czy to były "Bery i gadki śląskie"? Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Ew-ka 06.05.2006 16:21 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 6 Maja 2006 Bodziu, czy to były "Bery i gadki śląskie"? może "Bery śmieszne i ucieszne " ???? Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
darek79 06.05.2006 21:09 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 6 Maja 2006 jak pisałem, miałem zawirowania w życiu, do matury podchodziłem trzy razy. zdałem za trzecim właśnie. w liceum w czwartej klasie wywalili mnie za wagary. poszedłem więc wieczorowo, polski zdałem na celujący, niestety z historii dostałem pałę. nie, nie uczyłem się. po prostu od zawsze interesowała mnie literatura, kiedy nie miałem neta, czytałem mnóstwo książek... zaraz te co gorsze zapominając. minęło kilka lat. wiedziałem, że TEN rok, jest ostatnim rokiem, kiedy mogę zdawać maturę wg. starych zasad - czyli - czyt. jak dla mnie bez matematyki. przestałem jeździć na rowerze, zaczełem się uczyć dwa miesiące przed. z polaka miałem dużo pracy, bo dla mnie każda lektura z góry była na "nie" - bo to lektura. przeczytałem przez te kilka lat chyba może ze 2 książki z lektur. angol- luzik, lubię ten język. z geografii miałem problem. nigdy się jej nie uczyłem, wybrałem tylko dlatego, że to była najcieńsza książka. nasłuchałem się o kuratorium, że głowa mała. że wszystkich uwalają, bo jesteśmy dla nich gorsi. na szczęście było zupełnie inaczej. znaczy się, jak ktoś nie umiał nic, to pała - murowane, ale jeśli ktoś cokolwiek przeczytał, to zdał. więc z polaka czytałem bryki, i zdałem z bryków bez sciąg. z angielskiego - pamiętam pytanie - czym się różnią polacy od amerykanów. powiedziałem, że w ameryce mają ostrzejszą zimę. komisja uhahana, więc luz. dzostałem 4. z geografii był problem. nie miałem o tym pojęcia. na szczęście... dostałem ostatnie miejsce w środkowym rzędzie. w marynarce "geografia w pigułce", sciągnąłem słowo w słowow - i tak dostałem 3. dla mnie matura - temat masakra. ale cieszę się. zdałem. za trzecim razem. i tak jestem de beściak Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
tomek1950 06.05.2006 22:13 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 6 Maja 2006 Matura. W drugiej połowie XX wieku, a dokładnie w 1968 r. O roku ów: Na Nowowiejskiej róg niepodległości pałą od "cywila" za podanie paczki z żarciem i papierosami "sport" tym co za kratą. Dla nieznającym Warszawy wyjasnienie: to teren Politechniki Warszawskiej. Na Krakowskim Przedmieściu przed wejściem na teren Uniwersytetu pałą od "elemetu robotniczo-chłopskiego" od "zdrowego" elementu oczywiście. Cholera, bolało bardziej niż pod Politechniką. A sama matura w maju? Polskiego pisamnego przyznaję się nie pamietam. Coś pisałem z Żeromskiego, o Rosji (carskiej oczywiście). Matematyka. Tu przyznaję były "jaja". Od mojej dziewczyny, a obecnej żony wiedziałem, że ich polonistka skończyła również matmatykę. Ech, to przedwojenne pokolenie. Łacinę to ta polonistka też znała. Mieliśmy w klasie kilkoro matematycznych... no, mało zdolnych Umówiliśmy się, że tęgie matematyczne głowy z lat ubiegłych stać będą murem by poziom matur w naszym LO nie obniżył się. Stać oczywiście będą pod oknem, by otrzymawszy treść zadań rozwiązać je, a gotowe rozwiązania podesłać natychmiast na górę. W naszej sali jako członek komisji pojawiła się własnie owa nieznana szerzej polonistka - matematyczka. To znaczy jako polonistka to ona była znana. Jako matematyczka tylko bardzo wąskiemu gronu. Delikatnie wyczuwała sytuację: "czy ktoś w tej grupie jest słabszy z matematyki?" To wprawiło nie tylko humanistów, ale i przeciętniaków z przedmiotów ścisłych w prawdziwą panikę. Któż by śmiał się przyznać? Jako jedyny świadomy wykształcenia tej nauczycielki próbowałem poinformować zainteresowanych o "ponadprzyrodzonych" zdolnościach mało znanej polonistki. Podyktowano zadania. Na przygotowane karteczki wpisywałem kolejno zadania, wpisującv je równocześnie do kart egzaminacyjnych. Karteczki miałem wyrzucić przez okno starszym kolegom którzy mieli czekać na dole. Wyrzuciłem przy okazji otwierania okna na wołanie, że jest duszno. Qurcze, żadna sierota z poprzednich lat nie znalazła moich karteczek z zadaniami:evil: Pozostały inne sposoby, i muszę przyznać, wszyscy zdali. Prawie wszyscy . Jedna osoba musziała zdawać rok później. A polonistka? Naprawdę znała matematykę Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
tomek1950 06.05.2006 22:21 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 6 Maja 2006 No cóż, Min oświaty w 1968 r. też nie był jak należy, ale nauczyciele bywali super. Częściowo jeszcze przedwojenna kadra. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Ew-ka 06.05.2006 22:30 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 6 Maja 2006 moja mama zawsze śmiała sie z naszych matur mówiąc ,że to nie matury Maturę to miała ONA .....w latach 5o mama zdawała maturę z wszystkich przedmiotów ,które miała w technikum Matura trwała ok 2-tygodni i egzaminy były rano i po południu ..... codziennie Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
tomek1950 07.05.2006 20:30 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 7 Maja 2006 Zdawałem tylko polski, matematykę, angielski i fizykę. Na egzaminie z fizyki, a obkuty byłem dobrze, miałem pytanie o wzór na okres wahadła matematycznego. Napisałem 2PI L/g jeden z egzaminatorów spytał teatralnym szeptem: a pierwiastek? Ech nerwy. ____ Prawidłowy wzór to : 2PI V L/g Oczywiście zdałem, ale wstyd mi do dziś. Podpowiedziała, będąca członkiem komisji, nauczycielka angielskiego Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
tomek1950 07.05.2006 20:32 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 7 Maja 2006 Dla wyjaśnienia, bo z tym pierwiastkiem nie mogę sobie poradzić. L/g powinno być pod pierwiastkiem Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
kofi 07.05.2006 21:01 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 7 Maja 2006 Jeszcze chciałam przypomnieć, że kiedyś (w każdym razie w czasach mojej matury), jak się dostało piątki z pisemnych, nie zdawało się ustnych, tylko automatycznie zaliczało kolejną piąteczkę Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
SławekD-żonka 08.05.2006 10:56 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 8 Maja 2006 Ja z matury pamiętam tyle, że nie było tak strasznie wcale, a największy stres był w momencie losowania stolika "byle nie w 1 rzędzie" Polaka pisałam na sali gimnastycznej, angielski pisało 5 osób, więc wszyscy byliśmy w 1. rzędzie Ustnego polskiego myślałam, że nie zdałam, na setki pytań dałam sobie spokój z paroma - no i 3 z nich miałam ale szczęśliwie coś tam z tych 4 lat zostało w głowie Angielski i chemia to już była formalność i przyjemność i pamiętam jeszcze niemiłosierny upał jaki wtedy był Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Tomek_J 09.05.2006 05:56 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 9 Maja 2006 Matura ? To se uż ne vrati... Z matur to pamiętam, że temat (wojenny) z języka polskiego wydał mi się bardzo podobny do tego, który był na maturze próbnej. Tak bardzo, że dosłownie powieliłem to, co wtedy pisałem. Ale na godzinę przed końcem pisania zdałem sobie sprawę, że na próbnej z założenia miało się pisać na podstawie dowolnych lektur (i tu radośnie posłużyłem się "Królem Szczurów", czy "Cienką czerwoną linią"), a na prawdziwej miało to być oparte o poezję polską - czyli wszystko to, co bezkrytycznie przelałem z pamięci na papier można by powiesić na gwoździu w wychodku... Na szczęście profesor był bardzo wyrozumiały Ale co się gromkim głosem "nakur...owałem" po wyjściu z sali, tego ludzkie słowo nie opisze. Dwa dni później była pisemna matematyka. I to była najpiękniejsza chwila matury. W onych czasach zamiast obecnej łysinki miałem dłuuugie włosy (nic mi w życiu tak dobrze nie wyszło, jak włosy !) i zazwyczaj kilka razy w tygodniu z kumplami zjawialiśmy się w szkole o zabójczej porze: 6 rano. W podziemiach była mała kanciapa, gdzie stały wzmacniacze i perkusja - dwie godziny łomotania metalu wspominam jako coś wspaniałego No i tak też było przed maturą z matematyki - nasza "ostatnia sesja", po czym z lekkim szumem w głowie zasiadanie do egzaminu. Angielski przeszedł ulgowo, a z fizyki byłem zwolniony - więc zrobiliśmy z kumplem wypad na Kaszuby pod namiot. Nasi koledzy dalej się męczyli na dalej trwających egzaminach, a my dla jaj posyłaliśmy im pocztówki z cyklu "pozdrowienia z wakacji" Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
bodzio_g 09.05.2006 21:55 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 9 Maja 2006 Bodziu, czy to były "Bery i gadki śląskie"? może "Bery śmieszne i ucieszne " ???? to nie były bery i bojki abo godki ino gruszki a tytułu niestety nie pamientom , pamientom ino że pewnemu młodziencowi pewna część ciała kojarzyła sie z tymi berami Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Recommended Posts
Dołącz do dyskusji
Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.