ansie 24.05.2006 07:26 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 24 Maja 2006 Co do strzyżenia trawy, 1,5 ha nie przelecę kosiarką co tydzień, chociaż rzeczywiście siedzą też w trawie. Myślę, że są tam zaciągane przez jakieś zwierzaki. Uważam, że pewnych rzeczy nie można demonizować, tzn zapewne ja z rodziną nie padniemy (natomiast o wiele bardziej prawdopodobne, że zapadniemy na boreliozę, bo to Warmia, a więc region o dużym odsetku zarażonych kleszczy). Kwestia odpowiedniego doboru pestycydu. Są akarycydy o 4 klasie toksyczności dla pszczół, a więc tak w czambuł wszystkiego nie wybijają. Dlatego pytam, czy ktoś coś może stosował i z jakim skutkiem. Proszę nie pisać, żeby polubić kleszcze i takie tam inne, zdecydowanie szukam rozwiązania problemu. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
ansie 24.05.2006 12:51 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 24 Maja 2006 No i, Mirku, kleszcz żywemu nie przepuści również niestety, a nie chciałabym, żeby tym żywym był mój raczkujący synek Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
rafałek 24.05.2006 12:54 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 24 Maja 2006 No i, Mirku, kleszcz żywemu nie przepuści również niestety, a nie chciałabym, żeby tym żywym był mój raczkujący synek Dzieci najlepiej zaszczepić przeciw odkleszczowemu zapaleniu opon i ciągle oglądać. I co najważniejsze - nie panikować. Artykuły w prasie zamiast pomagać w większości nastawione są na sensację a nie informację. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
dode 24.05.2006 13:02 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 24 Maja 2006 miałam niedawno w domu mysliwych z Hiszpani. Przywieźli ze sobą srodek na kleszcze. Wsypali sobie w skarpetki i powiedzieli, że "nie ma mocnych"!Twierdzili, że skutecznośc jest ponad 90%, powtarzać należy raz na kilka dni. Zostawili mi ten proszek, ale nie jest niestety w oryginalnym opakowaniu, więc nie mam pojęcia co to jest. Kazali mi co jakiś czas obsypać/natrzeć psa. Tyle, że mój pies mieszka w kojcu, więc mogę to zrobić, bo po zabawie, czy spacerze mogę umyć ręce, bo substancja jest oczywiście trująca! Gorzej jeśli pies jest w domu... Trzeba więc dopytać, albo w ogrodniczym, albo u weterynarza, może mają cos nowego...koleżanka mówiła, że swojego psa zaszczepiła, 40 zł kosztuje zastrzyk od kleszczy, podobno też skuteczny.Mój pies miał w tym sezonie tylko jednego (widocznie tu jeszcze nie było dużego wysypu, bo biega i po pastwiskach i koło lasu), więc pewnie pozostanę sama przy tym proszku.pozdr.d. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
ansie 24.05.2006 18:02 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 24 Maja 2006 Dzieci najlepiej zaszczepić przeciw odkleszczowemu zapaleniu opon i ciągle oglądać. I co najważniejsze - nie panikować. Artykuły w prasie zamiast pomagać w większości nastawione są na sensację a nie informację. Zaszczepieni, ale zapalenie opon mózgowych rzadko się trafia. Borelioza jest natomiast częstą i może być bardzo groźną chorobą, uwierz mi, bo akurat się tym zawodowo zajmuję. Zdecydowanie nie panikuję, tylko szukam rozwiązania. No ale nic, czekam dalej, może ktoś coś robił na działce. Pozdrawiam. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
rafałek 25.05.2006 06:38 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 25 Maja 2006 Dzieci najlepiej zaszczepić przeciw odkleszczowemu zapaleniu opon i ciągle oglądać. I co najważniejsze - nie panikować. Artykuły w prasie zamiast pomagać w większości nastawione są na sensację a nie informację. Zaszczepieni, ale zapalenie opon mózgowych rzadko się trafia. Borelioza jest natomiast częstą i może być bardzo groźną chorobą, uwierz mi, bo akurat się tym zawodowo zajmuję. Zdecydowanie nie panikuję, tylko szukam rozwiązania. No ale nic, czekam dalej, może ktoś coś robił na działce. Pozdrawiam. 1. Zapalenie oon jest groźniejsze i dla tego powinno się na nie szczepić. 2. Czym się zajmujesz zawodowo? Ja należę do grupu zawodowej największego ryzyka - pracuję w lesie. Ponad połowa z kolegów ma boreliozę tylko jakoś nikt nie ma powikłań lub innych dolegliowści opisywanych przez media. Mamy ciągły kontakt z innymi osobani z naszej grupy zawodowej i prawdziwe komplikacje są tak sporadyczne, że wręcz można powiedzieć nieistotne. Mało tego Ostatnio nie sposób dostać orzeczenie o chorobie zawodowej gdyż większość lekarzy uważa, że mimo, że chorujemy na boreliozę nie można udowodnić związku między np. bólem stawów i zmianami w nich a boreliozą a to kiedyś był standard. Ilość powikłąń o charakterze kardiologicznym i neurologicznym w naszej grupie zawowej można określać jednostkowo więc gdzie ta groza? Na kontakt z kleszczami jesteśmy narażeni przez cały czas wykonywania pracy praz całą naszą drogę zawodową i co... i jakoś nic. Lekarze o tym mówią od kilku lat. Jak zaczynałem walczyć z boreliozą to w wiekszości nikt z lekarzy nie potrafił mi nic powiedzieć (nie chodziłem do rodzinnego). Nawet lecząc się w szpitalu nikt nie potrafił nic konkretnego powiedzieć, a w chwilach szczerości mówiono wręcz, że tak na prawdę ciężko udowodnić że większość naszych dolegliwość pochodzi od boreliozy. Ostatnio jadąc na badania kontrolne powiedziano nam że obecnie w conajmniej 95% przypadków uznanej choroby zawodowej dziś byśmy nie dostali takiej decyzji. Czyli gdzie ta groza? Na grypę w ciągu roku więcej osób ma udokumentowane powikłania niż na boreliozę. Po 8 latach leczenia miejscowi lekarze nie chcą z nami rozmawiać przyznając, ze my wiecej wiemy o tech chorobie niż oni. Nie panikujmy tylko sprawdzajmy się codziennie. Nie przesadzajmy z chemizacją środowiska bo może się okazać, ze za 10 lat działąnia te poczynią większe szkody niż dolegliwości odkleszczowe. Wsypali sobie w skarpetki i powiedzieli, że "nie ma mocnych"!Twierdzili, że skutecznośc jest ponad 90%, powtarzać należy raz na kilka dni. Co da sypanie środka do butów skoro kleszcze najczęściej spadają lub przechodzą na nas z krzewów? Kleszcz nie jest dobrym biegaczem, nie lata. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
ansie 25.05.2006 08:03 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 25 Maja 2006 Drogi kolego! Jestem z zawodu diagnostą laboratoryjnym i zajmuję się także fizjologią na jednej z uczelni, więc nie jestem laikiem i raczej wiem, o czym mówię. Poza tym boreliozę rzeczywiście trudno rozpoznać, jeżeli przeoczy się rumień. Objawy są dość niespecyficzne, w związku z pwyższym chorych często leczy się na wiele innych chorób, a nie na boreliozę. W zasadzie nie ma jednego testu, który dawałby w 100% potwierdzenie choroby. O tym, jak groźna może być choroba, świadczy chociażby śmierć Priwizieńcewa. No i nie powiesz chyba, że nie notowane są przypadki śmierci lub ciężkiego przebiegu u pracowników sektora leśnego (chyba, że korzystamy z innych statystyk ). Oczywiśnie nie musi tak się kończyć, ale może, sama znam kilka osób z boreliozą, i zdecydowanie nie chciałabym szpikować się takimi ilościami antybiotyków, jakimi musiały one. Co do chorób zawodowych, cóż, polityka prozdrowotna państwa jest taka, jaka jest. Bardzo trudno jest obecnie mieć ją orzeczoną, z przyczyn oczywistych. Co do odkleszczowego zapalenia opon mózgowych, jest ono rzeczywiście niebezpieczne, ale (1) jesteśmy zaszczepieni (oprócz Maluszka, który jeszcze nie może), (2) przypadki tej choroby w tym regionie, gdzie mam działkę, są rzadkie w porównaniu z boreliozą (dane: Sanepid Olsztyn). Ale, drogi kolego, cel mojego zapytania był inny. Ja nie chcę dysputować nt. jaki świat byłby piękny, gdyby nie zły człowiek pryskający wszystko wokoło i siejący panikę na widok kleszcza. Chcę tylko zasięgnąć informacji co do sposobów walki z tym pasożytem. Pozdrawiam. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
kofi 25.05.2006 08:54 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 25 Maja 2006 ansie czy możesz powiedzieć coś więcej na temat zarażeń borieliozą z okolicach Olsztyna? Mieszkam blisko Olsztyna (bardzo blisko), moja koleżanka ma bardzo duże problemy w związku z boreliozą, szczerze mówiąc wywołuje lekką histerię, staram się jej nie ulegać, ale to nie takie proste... Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
rafałek 25.05.2006 10:02 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 25 Maja 2006 No i nie powiesz chyba, że nie notowane są przypadki śmierci lub ciężkiego przebiegu u pracowników sektora leśnego (chyba, że korzystamy z innych statystyk ). Oczywiśnie nie musi tak się kończyć, ale może, sama znam kilka osób z boreliozą, i zdecydowanie nie chciałabym szpikować się takimi ilościami antybiotyków, jakimi musiały one. Są to przypadki, ale możemy mnozyć liczniejsze przypadki komplikacji i powikłań od grypy i innych chorób które sa powszechniejsze a nie wzbudzają takich emocji. Kolega który ma stwierdzony 30% uszczerbek na zdrowiu ma go ze tak powiem mocno naciągany przez lekarzy na potrzeby tego orzeczenia. Ogólnie każy lekarz z którym rozmawiałem wnikliwiej na ten temat (a kontrole mam 2x do roku) stwierdza, że tak na prawdę na okreslenie czy dany przypadek boreliozy wywołuje jakieś komplikacje mogą potwierdzić tylko badania tkanek. W większości okreslenie uszczerbku opiera się na powiązaniu boreliozy z dolegliwosciami natury reumatycznej. Będąc chorym na boreliozę podtrzymuję pogląd, że ta choroba jest po prostu lubiana przez media, mimo, że występuje wiele poważniejszych zagrożeń w nasyzm otoczeniu. Czemu nie mówi się nawet połoty tyle o toksoplazmozie i innych tego typu chorobach? Czemu nie pietnuje się właścicieli zwierzaków załatwiajacych swoje potrzeby na placach zabaw dla dzieci? Czemu nie prowadzi się choćby w połowie takich akcji "promocyjnych"? Kiedyś pamietam pewien program który chciał się tym zając, to prowdzący zostali zakrzyczeni przez wielbicieli czworonogów, że program jest przeciw zwierzakom (a był przeciw głupocie i bezczelności ludzi którzy mają te zwierzaki).[/url] Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
ansie 25.05.2006 10:05 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 25 Maja 2006 Z drugą częścią listu absolutnie się zgadzam. Co do pierwszej, jako chory na boreliozę, chciałbyś aby Twoje dzieci też chorowały? Sądzę, że mimo wszystko nie. Pozdrawiam. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
rafałek 25.05.2006 10:08 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 25 Maja 2006 jako chory na boreliozę, chciałbyś aby Twoje dzieci też chorowały? Sądzę, że mimo wszystko nie. Pozdrawiam. Nie, ale uważam to za zlo konieczne. Przeprowadza do miasta może być bardziej szkodliwa... kofi - kiedyś ciebie już o to prosiłęm i nic - czy możesz powiedzieć na czym polegają te problemy o których piszesz? Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
kofi 25.05.2006 20:19 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 25 Maja 2006 kofi - kiedyś ciebie już o to prosiłęm i nic - czy możesz powiedzieć na czym polegają te problemy o których piszesz? Problemy ze stawami do tego stopnia, że np prawie nie może pisać , poza tym ona nie może nijak tego krętka wytłuc. Jest trzeci raz w szpitalu (na przestrzeni roku), bierze dożylnie antybiotyk. Jak się czegoś takiego słucha, to słabo się robi. Dzisiaj dostałam sms-a o treści mniej więcej takiej "leżę i kwiczę pod kroplówką przez 3 godziny". Nazwałam to lekką histerią, bo inne znane mi osoby, które przeszły boreliozę nie mają takich problemów. To moja naprawdę bardzo dobra koleżanka, więc nie mam powodów żeby jej nie wierzyć. To, o czym sam piszesz, że lekarze wiedzą mniej o tej chorobie niż pacjenci, strasznie ją rozwala psychicznie, w ogóle nie mówi o czym innym. To przygnębiające. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
rafałek 26.05.2006 06:50 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 26 Maja 2006 kofi - na jakiej podstawie lekarze stwierdzili, że problemy stawowe są wynikiem boreliozy? jest taka możliwość, ale... ja mimo młodego wieku mam problemy stawowe, moja mama ma rakie same, moja babcia ma takie same. Co ciekawe mimo zdiagnozowanej boreliozy w naszym przypadku zawsze jednoznacznie wykluczono boreliozę. Prawdopodobnie mamy jakąś skłonność na tle genetycznym do problemów tego typu i leczenie na sił boreliozy mimo, że np ja mam ciągle wyniki dodatnie lub niepewne jest bardziej szkodliwe. Oczywiści, że jeśli jest to na prawdę dobrze zdiagnozowane to sprawa jest przykra. W przypadku mojej mamy dochodzi do tego że od jakiegoś czasu nie może prawie złączyć opuszków palców (u nas najbardziej widoczne problemy dotyczą dłoni). Z innych problemów uważanych za typowe dla bo-reliozy ja miałem np. d-rętwienie rąk (szczególnie dłonie i nadgarstki), problemy z kręgosłupem szyjnym, ale też problem leży gdzie indziej. Na dłonie i kark pomógł mi najbardziej kręgarz i zmiana sposobu spania.Osobiście na przykładzie swoim i kolegów z pracy stwierdzam, że kuracje w szpitalach bardziej nam zaszkodziły niż pomogły.Nie wiem co robiła Twoja znajoma, ale czy szukała pomocy gdzie indziej nie sugerując lekarzom, że choruje na boreliozę? Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Agduś 26.05.2006 18:54 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 26 Maja 2006 Córka koleżanki zachorowała na zapalenie opon mózgowych jako powikłanie boreliozy (to nie było odkleszczowe zapalenie opon mózgowych). Jej siostra wcześniej też złapała boreliozę, ale skończyło się na leczeniu antybiotykiem i jest ok. Znajomy cioci po dłuuugim leczeniu wrócił do pracy na uczelni. Niestety miał takie problemy neurologiczne (problemy z pamięcią i kondycją psychiczną) i fizyczne (poruszanie się), że z pracy musiał odejść.Jeżeli nawet powikłania stanowią niewielki procent wolałabym nigdy nie musieć zastanawiać się, czy nie wystąpią u kogokolwiek z mojej rodziny.Jakoś nie uspokaja mnie radosne podejscie do tego problemu prezentowane przez Rafałka. Ale podziwiam jego umiejętność godzenia się z losem. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
kofi 26.05.2006 19:02 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 26 Maja 2006 Mojej koleżance też drętwieją ręce, w ogóle mniej więcej to co opisujesz. Szukała pomocy u irydiologa, który stwierdził, że miała również wirusowe zapalenie mózgu , dodał jeszcze uszkodzone nerki jako "spadek po boreliozie". Nie wiem, czy to wszystko prawda, ale ona jest potwornie załamana i teraz już wszystko składa na karb tej boreliozy. Rozpacz, nie wiem jak z nią rozmawiać, a naprawdę bardzo ją lubię. Najśmieszniejsze w tym wszystkim jest to, że ona tego kleszcza złapała u znajomych na działce, na którą poszła raz, a oni co chwila mają kleszcze i nic. Z drugiej strony to świadczy o tym, że nijak się tego nie uniknie - obojętnie czy chodzisz po lesie ciągle czy raz na rok pojedziesz do kogoś na działkę. Dlatego psikam się różnymi Autanami i chodzę po lesie, przynajmniej mam przyjemność. Ale boję się, przede wszystkim o dzieci i psa, który jest już mocno schorowany i może nie przeżyć babeszjozy, a uwielbia las - to go jeszcze trzyma przy życiu, więc chodzi zabezpieczony na wszystkie możliwe strony. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
kofi 26.05.2006 19:05 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 26 Maja 2006 Mój post był odpowiedzią na post Rafałka, w międzyczasie napisała Agduś. Może ta moja koleżanka ma właśnie te powikłania Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Nefer 26.05.2006 19:08 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 26 Maja 2006 Bo to nie ma żartów. Ciekawa jestem czy te 15 % nosicieli to jest procent całej populacji? Bo słyszałam, że nosiciele są na pewnych obszarach 0 i to rzeczywiście może być 15 % populacji ale skoncentrowane w jednym miejscu. A to oznacza, że jak był jeden rzypadek w okolicy to trzeba się pilnować ( i oglądanie nic nie da... sorry) Moja koleżanka miała szczęście. Znalazła kleszcza i spanikowała, że dostanie boreliozy. NO trochę się z niej właśnie śmiałam, że histeryczka bo jest rzeczywiście upierdliwa jak fuck i doytkają jej wszystkie plagi... ale nie miałam racji. Po badaniach wykryto przeciwciała - juz miała problemy ze stawami - bo tyle czekała na wynik. Oczywiście nikt nie zwrócił uwagi, że na wyniku jest niedobra wiadomość i sobie to leżało 3 tygodnie w przychodni... No i długo do siebie dochodziła.. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
ansie 29.05.2006 06:23 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 29 Maja 2006 Kofi, rocznie w warmińsko-mazurskim diagnozuje się 200-300 przypadków boreliozy i nie ma co się oszukiwać, to województwo o jednym z największych odsetków zakażonych kleszczy. Cała nadzieja w tym, że trwają prace nad szczepionką, ale ze względu na dużą zmienność antygenową poszczególnych form krętka, jest z tym trochę problemów. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
oxa 29.05.2006 09:45 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 29 Maja 2006 Dopisuję się do pierwszej części tematu. Moja działka jeszcze bez drzew i krzewów a już jesteśmy po leczeniu babesziozy (nie pamiętam jak to się pisze) u mojej 3-mies suki. Jeszcze nie wychodzi z działki. W zeszłym roku z drugą sunią było to samo - ledwo zdążyliśmy do weta - środek nocy. Powiedzieli, że rano było by już za póżno. Tak, że w trawie też ich pełno. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
rafałek 01.06.2006 07:33 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 1 Czerwca 2006 Jakoś nie uspokaja mnie radosne podejscie do tego problemu prezentowane przez Rafałka. Ale podziwiam jego umiejętność godzenia się z losem. Staram się niebagatelizować zagrożenia, ale... staram się TU zyć. Urodziłęm się w lesie, mieszkam w lesie i tu umrę (mam nadzieję za dłuższy czas ). Co mam robić w moim przypadku i przypadku moich kolegów i koleżanek? My tu żyliśmy i żyć będziemy. Możemy się wyprowadzić do miasta, zrezygnować z pracy do której trzeba mieć powołanie. Ja uważam, że żeby pracować w lesie i lubić to trzeba być conajmniej "lekko skrzywionym". Do tematy podchodzę spokojnie i staram się by wszelkie wnioski były wyważone, bo w przeciwnym wypadku byśmy wszyscy zwariowali. Zauważcie, że wiosna przemija, problem jest, a media jakby przycichły - mają swoje tematy. Temat kleszczy to dla nich okresowa sensacja. W efekcie nikt nie mwi ludziom nic konkretnego a lokalnie szerzy się wręcz panikę. To nie jest rozwiązanie. Przerażającym nie jest fakt, że trafiają się przypadki powikłąń, tylko to, że lekarze mają olew na takie choroby. Jedni leczą aż do śmierci nie starając się rozpoznać choroby, bo po co, inni dadzą końską dawkę antybiotyku i nie wracają do tematu. Będąc chorym staram się żyć normalnie - badania okresowe, samodzielne monitorowanie stanu zdrowia (bo lekarze jakoś to wszystko bagatelizują) i niepopadanie w skrajności. Co mi pozostaje? Przypadek opisany przez kofi jest przykry i współczyję ogromnie jej koleżance, ale... co ja mam robić i co mam radzić innym? Jeśli ktoś jest już chory to co ma zrobić? Czy ciągłe faszerowanie się antybiotykami jest dobrym rozwiązaniem? Kto się leczył ten wie co to jest. Przecież wyniki pozytywne nawet po kilkukrotnym leczeniu mogą się utrzymywać latami, ale te testy są nastawione na wykrywanie przeciwciał w organiźmie więc jak mówi część lekarzy świadczą w zasadzie tylko o kontakcie krętkiem. Na dzień dzisiejszy rozwiązanie jest jedno - albo siedzieć w wielkim zabetonowanym mieście ( i tak jest jakieś ryzyko), albo się starać żyć normalni, stosować sensowną profilaktykę, ale żyć normalnie. Jeśli będziemy się regularnie kontrolować i wyłapywać ewentualne kleszcze ze swojego ciała to ryzyko na zapadnięcie na boreliozę i wystąpienie powikłań jest zbliżone do wielu chorób których nie bierzemy pod uwagę, alebo równie prawdopodobnie możemy zostać napadnięci lub pobici na ulicy w centrum miasta. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Recommended Posts
Dołącz do dyskusji
Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.