Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

Mam 32 lata i jestem totalnie nieszczęśliwy.


Herne

Recommended Posts

Może posypią się na mnie gromy, ale skoro otworzyłeś się z tym problemem na forum to odpowiem tak: jak brałeś ze swoją żoną ślub kościelny to nie myśl o rozwodzie tylko nieś swój krzyż. Ja jestem mężatką od 14 lat , po ślubie kościelnym i jak mam problem natury małżeńskiej to sobie przypominam słowa przysięgi małżeńskiej i skutkuje :wink: Inna sprawa to nie kochać i wziąć ten ślub- to się nadaje do Sądu Biskupiego. Szkoda dzieci- ja zostałam pełną sierotą w wieku 19 lat i nie masz pojęcia jak do tej pory tęsknię za moimi Rodzicami! Ja Ci nie pomogę- pomóc możesz sobie sam- zakochaj się w swojej żonie :wink: To najlepsze lekarstwo na Twój problem.

 

:o :o :o

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 249
  • Utworzony
  • Ostatnia odpowiedź

Najaktywniejsi w wątku

Jesli uwazasz ze zrobiles juz wszystko dla ratowania rodziny, dla zapewnienia dzieciom normalnej pelnej rodziny i ze nie da sie juz nic zrobic - rozwiedz sie.

Jesli jednak masz jakiekolwiek watpliwosci co do rozwodu - wstrzymaj sie i probuj naprawic wasz zwiazek. Kazde watliwosci swiadcza o tym ze Ci zalezy aby bylo dobrze.

Dodam jeszcze jedno zdanie : jesli przy malych problemach malzenskich nie mysli sie o tym jak je naprawic lecz od razu o rozwodzie to co bedzie gdy pojawia sie naprawde duze klopoty?

Jakie sa Twoje problemy - male czy duze Ty sam wiesz najlepiej.

Zycze powodzenia.

 

P.S.

Jestesmy odpowiedzialni nie tylko za swoje uczucia lecz i za te, ktore wywolujemy w innych.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Problem raczej typowy.

 

Mówisz, że kochasz inną. Z tymi zakochaniami to sprawa jest dużo przyziemna niż się większości ludzi wydaje.

 

Odpowiadają za to związki chemiczne w mózgu i nic więcej.

M. in. fenyloetylamina (PEA), będąca kuzynką amfetaminy i działająca podobnie do niej: pobudzająco i euforyzująco. Po jakimś czasie mózg przyzwyczaja się do tego narkotyku i przestajesz odczuwać przejemne bodźce - dlatego czujesz, że "przestałeś kochać". Potrzebujesz nowych bodźców, jak narkoman, dlatego zabujałeś się w innej.

Za kilka lat, ta druga, też Ci się opatrzy.

 

Nie wygłupiaj się. Pogadaj szczerze z żoną, ustalcie jakiś gryplan. Dzieci są najważniejsze i to one by najbardziej ucierpiały w razie rozwodu.

 

Najbardzie rozwalają mnie teksty w stylu "macie ślub kościelny, to nieś ten krzyż" - niezłe jaja... :D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Herne - współczuję sytuacji... A jak było na początku Waszego związku? Co Was połączyło? Bo teraz - z tego co piszesz - szkoda gadać - dwoje ludzi, którzy się nawet nie lubią :evil: . Jesli nie znajdziecie jakiejś "treści" która was połączy - blado to widzę. Nie warto zasłaniać się dziećmi - one to co się dzieje przeżywają jeszcze bardziej. Wy sobie nie radzicie z uczuciami, im się wali świat :(. Na pewno kiszenie się dwojga wrogów pod jednym dachem to nie jest "działanie dla dobra"... W ten sposób szykujecie dzieciakom traumę na całe życie...

Fajnie, że chcecie wszystko naprawić, brakuje mi odpowiedzi na pytanie - co i kiedy się popsuło... Na pewno "naprawianie" polegające na tym, że będziecie funkcjonowali obok siebie w lodowatej pustce jest bez sensu. Tak to można godzić wspólników, nie partnerów... A co myśli Twoja żona o całej sprawie? Tego mi też brakuje w Twoich wypowiedziach.

Jakoś "ta druga" nie wydaje mi się za bardzo groźna - inaczej piszą ludzie zakochani. Podejrzewam raczej, że jej główną zaletą jest fakt, że nie jest twoją żoną ;)

Beaty - naprawdę jesteś wyjątkiem... Mam nadzieję, że nie będziesz musiała testować swoich poglądów w praktyce...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ponury - właśnie tak, chciałbym się zestarzeć u boku osoby, której będę mógł mówić kocham Cię, karmić z nią łabędzie w parku i czerpać przyjemność z przebywania w jej towarzystwie. Czy to jest dużo? Nie chciałbym, aby po odejściu dzieci okazało się, że jesteśmy dwójką prawie że obcych sobie osób.

To wszystko bardzo piękne, tylko z Twoich wypowiedzi wynikało że Wy JUŻ TERAZ jesteście dla siebie obcymi osobami.

 

 

Czy jeśli żona powie mi że mnie nie kocha, to znaczy że ma opuścić dom? Chyba trochę myślenie na skróty.

To jest jakiś wybór - na pewno Ją bardzo poraniłeś, może nawet nie wiesz jak bardzo mocno [a może wcale, może to było tylko potwierdzenie tego, co od dawna wiedziała?] Więc chyba zaistniał między Wami rodzaj układu, że jesteście ze sobą dla dobra dzieci. Rozumiem zatem, że wszelkie kłótnie odbywacie pod ich nieobecność.

 

Może się czepiam, ale mam wrażenie, że w tym wątku pisały 3 całkiem różne osoby.

Patrzę na Twój trzeci post w tym wątku:

Podjęcie jakiejkolwiek decyzji nie jest łatwe - bardzo usilnie z żoną staramy się odbudować nasz związek - czy się uda nie wiem. Na pewno przed jakąkolwiek dramatyczną decyzją chciałbym (chcielibyśmy) być pewni, że próbowaliśmy wszystkiego.

i zaglądam do wczorajszego

[...] nie jestem zakochany w żonie, kłócimy się praktycznie codziennie, choć oboje mocno kochamy nasze dzieci. Wiem, że nie tak chciałbym się zestarzeć.

 

[...] Wszystko nas w sobie denerwuje.

 

[...] Nasze podstawowe zwroty, to Jesteś beznadziejny, żenujący, jak ty mnie w...wiasz itd.

 

[...] Co więcej, wiem, że nie kocham żony, kocham za to inną kobietę. I powiedziałem Jej o tym.

 

[...] Marzę, żeby Jej zostawić cały ten dom i wynieść się do kawalerki.

 

[...] Zaczynam marzyć o rozwodzie. A dołki psychiczne dopadają mnie co kilka dni. Co mam robić?

Może akurat pisałeś w dołku, a z dołka nie widać wszystkiego. To nie żart, sądzę że dokładnie wiem o czym Ty piszesz i o czym ja piszę.

 

 

A może zacząć od jakiegoś uporządkowania wartości w życiu ? Ja nigdy nie wymieniłbym żony i dzieci po domu i samochodzie... To szczegół, ale wiele mówi o Tobie.

Mam 32 lata, mam rzeczy które wielu mi zazdrości i powiem jedno - jestem totalnie nieszczęśliwy.

 

Mam dom w pięknej okolicy, samochód, żonę, dwójkę dzieci, dobrze płatną pracę i mam wrażenie, że nie mam celu ani sensu w życiu.

 

 

Powodzenia w dogadywaniu się i szukaniu drogi długotrwałego porozumienia.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

....właśnie tak, chciałbym się zestarzeć u boku osoby, której będę mógł mówić kocham Cię, karmić z nią łabędzie w parku i czerpać przyjemność z przebywania w jej towarzystwie. Czy to jest dużo? ....

 

Taki stan jest wszystkim w życiu. TO BARDZO DUŻO - przynajmniej dla mnie. Taki mam plan na życie. Żeby się razem zestarzeć - dokładnie tak.

 

Tylko, drogi Herne, taki stan nie bierze się z powietrza - trzeba pracować i to bardzo ciężko na niego. Trzeba DBAĆ o związek, ciągle go rozwijać albo wręcz tworzyć od nowa. To bardzo trudna praca, wiem. Ale jak się komuś nie chce tego rozbić ( a do tego trzeba dwojga) to niestety, nie ma mowy o łabędziach w parku.

 

Kocham moje dzieci najbardziej na świecie. Nie zwminia to faktu, że nie mogę się doczekać aż staną na nogi, ułożą sobie życie. I marzę o tym, że jesteśmy już sami dla siebie z mężem. Tak mam, sorry.

 

P.S. Właśnie wybieramy się na 5 dni do Paryża - jeszcze tam nie byliśmy. Dzieci wysyłamy na obóz i się "urywamy".....

 

TYlko , że my oboje tego chcemy - może Twoja żona też chciałaby przeżyć chwilę tyko z Tobą ? Bez dzieci, gotowania, obowiązków, problemów, daleko od domu ? Jeśli jeszcze próbujecie skleić swój związek to ZRÓB COŚ żeby było Wam łatwiej.... przeciez coś Was łączyło kiedyś , nie ? To nie musi być Paryż, może być Pułtusk - to nie jest ważne. Zastanów się czego ona oczekuje....

 

I doszliśmy do sedna :

 

Dużo piszesz "ja to " "ja tamto" "ja mam" "ja chciałbym"- może pora odpuścić sobie słowo "ja"??? i rozejrzeć się wokół siebie troszeczkę? Zastanów się jak czuje się w tej sytuacji Towoja żona, Twoje dzieci.... postaw się w ich sytuacji - i zapomnij na chwilę o sobie... to dobrze robi.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ponury, masz rację. Są dni, kiedy jest znośnie, czasami nawet przyzwoicie, czasami, a raczej bardzo często jest zupełnie nie do wytrzymania. I denerwujemy się praktycznie po przekroczeniu progu domu. Co więcej, z rozmów wynika, że zarówno ja jak i żona woli przebywać z dziećmi bez obecności partnera - nie ma wówczas chaosu. Dzieci oczywiście nie wykorzystujemy do naszych kłótni, jak również żadne nie nastraja dzieci przeciw rodzicowi. To są żelazne zasady.

Problemy wynikają również chyba z porzyczyn wychowawczych - ja np. pozwalam biegać córce w samych skarpetkach, czego żona nie akceptuje, bo wg niej musi mieć ubrane buty. I kłótnia gotowa.

 

Co nas połączyło - to co pewnie większość par. Psucie zaczęło powoli zaraz po ślubie, ale nieznacznie. Eskalacja nastąpiła po urodzeniu drugiego dziecka, a raczej przed drugą ciążą. Dzieci są małe, (2,5 roku i prawie rok) więc nie wiem czy to dobrze czy też źle.

 

Tak, wczoraj rzeczywiście byłem w dołku, co nie oznacza, że to co napisałem, nie jest prawdą.

 

Czy da się odbudować uczucia? Czy można być w kimś zakochany po raz drugi? Oprócz obcowania z dziećmi nic nie daje mi zadowolenia - czy to jest normalne? Czy relacje bez uczuć nie będą skazane na niepowodzenie?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

o buty się kłócicie :o rany. A wiesz, że zona ma prawdopodobnie racje :roll:

 

dobra, uzgodnij z zoną punkty zapalne, ustalcie co, dlaczego, jak.

Wygląda na to, że zona jest przemęczona małymi dziećmi, nad którymi próbuje zapanować. A Ty wracasz po pracy i zmieniasz jej rozporządzenia. :roll:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

....właśnie tak, chciałbym się zestarzeć u boku osoby, której będę mógł mówić kocham Cię, karmić z nią łabędzie w parku i czerpać przyjemność z przebywania w jej towarzystwie. Czy to jest dużo? ....

.

 

o a tego wczesniej nie zauwazylam

czy to duzo? nie wiem , ale wiem ze to samolubne jesli pada z ust meza i ojca.

Zastanawiales sie ze Twoje dzieci moga powiedziec : chcielibysmy wychowywac sie w pelnej rodzinie, z mamą i tatą, czy to dużo?

 

pomyls wiecej o dzieciach i zonie a mniej o sobie i swoich pragnieniach

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

I denerwujemy się praktycznie po przekroczeniu progu domu. Co więcej, z rozmów wynika, że zarówno ja jak i żona woli przebywać z dziećmi bez obecności partnera - nie ma wówczas chaosu.

Więc wyprowadź się na próbę.

Skoro i tak nie kochasz, skoro kłótnia zaczyna się już na widok partnera, to po jaką cholerę się tak męczycie ?

 

 

Dzieci oczywiście nie wykorzystujemy do naszych kłótni, jak również żadne nie nastraja dzieci przeciw rodzicowi. To są żelazne zasady.

Problemy wynikają również chyba z porzyczyn wychowawczych - ja np. pozwalam biegać córce w samych skarpetkach, czego żona nie akceptuje, bo wg niej musi mieć ubrane buty. I kłótnia gotowa.

Kurde, rozumiem że uzgadniacie na osobności w Komisji Dwustronnej wspólne stanowisko i w zależności od siły postulatów stron do córki wędruje jedynie DECYZJA, jak jej dzisiaj wolno biegać po domu ??????

Żeby dzieciaka [zwłaszcza w wieku 2,5 roku czy rocznego] skrzywdzić, czasem wystarczy zrobić coś, co dla nas nie ma żadnego znaczenia. Świat dziecka jest zupełnie inny..

 

 

Czy da się odbudować uczucia? Czy można być w kimś zakochany po raz drugi? Oprócz obcowania z dziećmi nic nie daje mi zadowolenia - czy to jest normalne? Czy relacje bez uczuć nie będą skazane na niepowodzenie?

"Porozmawiaj z Nią".

Nie z nami, z Nią.

 

ale najpierw poczytajcie

http://www.relacje.net/klotnia.htm

http://kobieta.gazeta.pl/wysokie-obcasy/1,53664,2707246.html

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Selimm, totalnie się z Tobą nie zgadzam - sex jest lekiem na całe zło, ale tylko podczas sexu i może chwilę po. Później jest powrót do rzeczywistości (szarej).

 

Agnieszka1 masz rację - dzieci mają prawo do wychowania przez Tatę i Mamę.

 

Buty były tylko przykładem - wygląda to tak, że dla mnie córka może biegać po domu w samych skarpetkach, przecież nie zachoruje. Że je ubrudzi - jaki to wszystko ma znaczenie. Z tym, że to później mnie się obrywa od żony. Takich przykładów są tysiące. I z wielu sfer życia.

 

Nasz model rodziny nie wygląda tak, że ja pracuję po 12 godzin, żona zajmuje się dziećmi, a ja po pracy czytam gazetę. Pracujemy oboje - zajmujemy się dziećmi kiedy jesteśmy w domu. I nie przesiadujemy w pracy więcej niż musimy.

 

Wyprowadzić się na próbę nie chcę z wielu powodów, między innymi, po to, abym kontemplował w ciszy, żona musiałaby więcej zajmować się dziećmi.

 

Wiem, że czasami sam sobie przeczę, ale nie znam rozwiązania mojej sytuacji, a raczej znam ich wiele i wszystkie są złe.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mam do Ciebie pytanie Herne - ile lat jestescie po slubie?

Około 5 roku w malzenstwach pojawiaja sie kryzysy - trzeba to przetrwac i bedzie ok .

Male dzieci to duzo pracy. Ja przy jednym chodzilam czasem jak osa, a Twoja zona ma dwojke. To duzo pracy bardzo duzo. Nie dziwne ze moze miec zly humor po calym dniu z dwoma bomblmi. Zly humor wynika zapewne ze zmeczenia.

Przetrwajcie ten czas, to o co sie klocicie to pierdoly sa. Sa wieksze problemy w zyciu. A czas kiedy ma sie malutkie dzieci ( tak do 3 lat dziecka jest co robic :lol: ) to czas radosci ale tez trudne chwile.

 

Selimm sex przy dwojce malenkich dzieci to nie na codzien :lol:

 

Herne a Ty cos pisales ze kochasz inna kobiete a teraz nic juz o tym nie wspominasz. Rok temu urodzilo Ci sie dziecko a Ty kochasz inna kobiete?

Wez sie chlopie w garsc, kochaj zone, dzieci , badz szczesliwy, nie zastanawiaj sie nad pierdolami tylko zyj waszym zyciem. Ustepuj zonie bo ona zapewne dziecmi jest zmeczona a i przez to rozdrazniona.

Dzeci, dzieci sa najwazniejsze! nie zauwazylam w Twoich postach takiego problemu w Waszym zwiazku, zeby powiedziec Ci - rozwod.

Raczej sklaniam sie do rady abyscie przetrwali trudny okres,czego bardzo zycze. Dzieci maja dobra mamę i dobrego tatę , mama i tata zapewne sie kochaja lecz wlasnie maja trudny okres rozterek.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Agnieszka1, być może wszyscy jesteśmy zmęczeni. Jakbyś zgadła - w czerwcu 5 rocznica ślubu (i 5 lat przed ślubem). Zagraj dzisiaj w Totka. Jest kumulacja - jak wygrasz, możesz się podzielić.

 

Może to kuriozalne, ale sex właśnie po drugim dziecku jest (w naszym przypadku) najlepszy i najczęstszy. Zawsze mam wrażenie, że to są chwile zawieszenia broni.

 

Ja nie mam większych problemów niż te o których pisałem, dla mnie one są największe. To, że rok temu urodziło się dziecko i w międzyczasie skierowanie uczuć w inną stronę nie wydają mi się wykluczające.

 

Dziękuję Ci.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Agnieszka1, być może wszyscy jesteśmy zmęczeni. Jakbyś zgadła - w czerwcu 5 rocznica ślubu (i 5 lat przed ślubem). Zagraj dzisiaj w Totka. Jest kumulacja - jak wygrasz, możesz się podzielić.

 

Może to kuriozalne, ale sex właśnie po drugim dziecku jest (w naszym przypadku) najlepszy i najczęstszy. Zawsze mam wrażenie, że to są chwile zawieszenia broni.

 

Ja nie mam większych problemów niż te o których pisałem, dla mnie one są największe. To, że rok temu urodziło się dziecko i w międzyczasie skierowanie uczuć w inną stronę nie wydają mi się wykluczające.

 

Dziękuję Ci.

 

No kurcze przydalaby sie ta wygrana w totka :D ale czekaj czekaj , z kim mam sie dzielic?

 

Marcychna - tez pozdrawiam

:D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To, że rok temu urodziło się dziecko i w międzyczasie skierowanie uczuć w inną stronę nie wydają mi się wykluczające.

 

Chce mi się zacytować Atosa z "Trzech Muszkieterów"...

"...zadziwia mnie złożoność Twej anatomii"

 

Bardziej może by pasowało "psychiki" ale napisałem jak było w oryginale zdaje się.

Kocha się jedną kobietę i z tą kobietą ma się wspólne życie, dom i dzieci.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Potwierdzam wypowiedźi wcześniejsze, dwójka małych dzieci to bardzo trudny okres a do tego jeszcze praca zawodowa. Musisz mieć więcej wyrozumiałości dla żony, czy nie ma kogoś w rodzinie do pomocy, żebyście mogli razem odpocząć od dzieci i pobyć ze sobą, może do kina się wybrać. Na szczęście ten okres u mnie powoli mija dzieci w wieku przedszkolnym, ale ciężko było. Pamiętam kiedy teść mnie pocieszał i mówił " nie przejmuj się tak wszystkim , ciesz się tymi maluchami bo one szybko rosną i potem są już mniej fajne ". No i miał rację, teraz szkraby już pyskują. :D
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Odpowiedz w tym wątku

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.




×
×
  • Dodaj nową pozycję...