Agnieszka1 02.10.2006 12:03 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 2 Października 2006 No to jeszcze jedno pytanie.Jak czesto kupujecie zabawki swoim pociechom.Nie mowie o codziennych zakupach w sklepie gdzie w koszyku zawsze sie cos znajdzie dla dziecka - a to lizak, a to lod, a to chrupki itp.Mowie o typowych zabawkach. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Nefer 02.10.2006 12:07 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 2 Października 2006 A ja chcialabym poddac Wam inny temat. Adopcja dziecka gdy ma sie juz jedno swoje. Jak dojrzec do tej decyzji, jak podjac decyzje o adopcji lub jej zaniechaniu. Co powinno sie wziac pod uwage. Czy powinno sie odwiedzic dom dziecka aby podjac deczyjce. Czy najpierw podjac decyzje a pozniej odwiedzac. No i wszystko inne na ten temat. Bardzo prosze o rady. Nie bardzo rozumiem. Albo chce się dziecko adoptować albo nie. Wizyta w domu dziecka ? A w jakim celu ? To jest wewnętrzna potrzeba - lub jej brak. Zajrzyj na http://www.bocian.pl Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Nefer 02.10.2006 12:08 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 2 Października 2006 No to jeszcze jedno pytanie. Jak czesto kupujecie zabawki swoim pociechom. Nie mowie o codziennych zakupach w sklepie gdzie w koszyku zawsze sie cos znajdzie dla dziecka - a to lizak, a to lod, a to chrupki itp. Mowie o typowych zabawkach. W moim koszyku nie zawsze jest coś dla dziecka. Prezenty są z okazji czegoś. Lub w nagrodę - efekt zawartego paktu: "Będą uzgodnione oceny na semestr - będzie PS2 pod choinką" Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Agnieszka1 02.10.2006 12:09 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 2 Października 2006 A ja chcialabym poddac Wam inny temat. Adopcja dziecka gdy ma sie juz jedno swoje. Jak dojrzec do tej decyzji, jak podjac decyzje o adopcji lub jej zaniechaniu. Co powinno sie wziac pod uwage. Czy powinno sie odwiedzic dom dziecka aby podjac deczyjce. Czy najpierw podjac decyzje a pozniej odwiedzac. No i wszystko inne na ten temat. Bardzo prosze o rady. Nie bardzo rozumiem. Albo chce się dziecko adoptować albo nie. Wizyta w domu dziecka ? A w jakim celu ? To jest wewnętrzna potrzeba - lub jej brak. Zajrzyj na http://www.bocian.pl A widzisz Nefer, a jednak to nie jest takie proste. To nie jest tak - ze albo sie chce adoptowac albo nie. Sa rozne rozterki, ktore miotaja czlowiekiem. TO nie jest taka latwa decyzja jak Tobie sie zdaje. Na bociana zagladne. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Nefer 02.10.2006 12:11 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 2 Października 2006 Dzięki Paulka - powiem Pani jeszcze dzis. co do adopcji: Zastanawiałas sie? i co sie stalo ze to juz czas przeszly? Od decyzji do przyjscia dziecka dluga droga - wiem. Ale jak podjac decyzje - ta droga tez jest bardzo dluga i ciezka. Obawiam sie ze moze nigdy sie nie konczyc Dopiero co przerabiałam temat z moją koleżanką. Droga nie jest tak długa jakby się wydawało - w jej przypadku to czas normalnej ciąży. Jesli czybko załatwisz potrzebne papiery, szkolenia, kursy, zaświadczenia, opinie - to nie będzie trwało dłużej. Jak się skończy ? Zależy od wielu czynników - a najwięcej od komisji i biurokratów:) i oczywiście przyszłych rodziców. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Nefer 02.10.2006 12:12 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 2 Października 2006 A widzisz Nefer, a jednak to nie jest takie proste. To nie jest tak - ze albo sie chce adoptowac albo nie. Sa rozne rozterki, ktore miotaja czlowiekiem. TO nie jest taka latwa decyzja jak Tobie sie zdaje. Na bociana zagladne. Agnieszko, Ja nic nie pisałam o łatwości decyzji.Pisałam o wewnętrznej potrzebie - jeśli jest ona zbyt słaba, żeby podjąć decyzję to proponuję sobie odpuścić. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Agnieszka1 02.10.2006 12:22 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 2 Października 2006 A widzisz Nefer, a jednak to nie jest takie proste. To nie jest tak - ze albo sie chce adoptowac albo nie. Sa rozne rozterki, ktore miotaja czlowiekiem. TO nie jest taka latwa decyzja jak Tobie sie zdaje. Na bociana zagladne. Agnieszko, Ja nic nie pisałam o łatwości decyzji.Pisałam o wewnętrznej potrzebie - jeśli jest ona zbyt słaba, żeby podjąć decyzję to proponuję sobie odpuścić. to tez nie jest takie proste - stwierdzic ze jest za slaba i sobie odpuszczam . Co trzeba wziac pod uwage zeby to stwierdzic. Co rozwazyc. Jakie przemyslenia zrobic. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Agnieszka1 02.10.2006 13:11 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 2 Października 2006 No to jeszcze jedno pytanie. Jak czesto kupujecie zabawki swoim pociechom. Nie mowie o codziennych zakupach w sklepie gdzie w koszyku zawsze sie cos znajdzie dla dziecka - a to lizak, a to lod, a to chrupki itp. Mowie o typowych zabawkach. W moim koszyku nie zawsze jest coś dla dziecka. Prezenty są z okazji czegoś. Lub w nagrodę - efekt zawartego paktu: "Będą uzgodnione oceny na semestr - będzie PS2 pod choinką" No i nigdy nie ma spontanicznych zakupow . A kurcze, jestes akurat przy kasie, dziecku dawno nic nie kupilas, a ono akurat bardzo Ciebie o cos prosi. Nie kupujesz? Zawsze trzymasz sie zasad - cos za cos? Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Nefer 02.10.2006 13:17 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 2 Października 2006 Nie mowie o codziennych zakupach w sklepie gdzie w koszyku zawsze sie cos znajdzie dla dziecka - a to lizak, a to lod, a to chrupki itp. Zakupy spontaniczne to zupełnie coś innego. Po prostu nie chadzam z dziećmi na zakupy. Jesli idę z nimi to w celu zakupu czegoś dla nich. Jak wychodzę do sklepu to pytam czy czegoś nie chcą. Jesli chodzi o 1500 - tną paczkę chipsów - sorry. Dostają kieszonkowe i one decyduja na co wydadzą pieniądze... Kupuję dla nich to co lubią jeść - jeśli to akceptuję - po prostu staram się kontrolować co w siebie wrzucają. Z całą pewnością nie jest tak, że ZAWSZE w koszyku jest coś dla nich. Czy to coś dziwnego ? Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
malmuc 02.10.2006 13:37 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 2 Października 2006 Moje dzieci dostają prezenty z okazji urodzin, mikołaja, gwiazdki itp. Pomiedzy tymi specjalnymi okazjami są np. książeczki, malowanki. Niespodziankami i prezentami są wspólne wycieczki, przynajmniej moja córa bardzo się na nie cieszy Nie mieszkam w mieście więc też przyznam ze omijają mnie zakupy w hipermarkecie z dziećmi, domyślam się że tam przy każdym regale byłyby prośby o jakąś rzecz. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Mufka 02.10.2006 13:42 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 2 Października 2006 Paulka moje dziecie od zawsze bylo bardzo rozbrykane, gadatliwe, "zywe srebro" - hehe lagodnie mowiac. I mysle sobie, ze nie ma zlotego srodka na wychowanie dziecka, moze z wyjatkiem tego, ze trzeba je kochac . Osobiscie mnie smieszy "tresura" dziecka hehe mam zaraz skojarzenia ze zwierzetami domowymi . Wystarczy chyba ufac i rozmawiac ze swoim dzieckiem, i widziec w nim rozumna istote ile by nie mialo lat. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Paulka 02.10.2006 14:52 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 2 Października 2006 No to jeszcze jedno pytanie. Jak czesto kupujecie zabawki swoim pociechom. Nie mowie o codziennych zakupach w sklepie gdzie w koszyku zawsze sie cos znajdzie dla dziecka - a to lizak, a to lod, a to chrupki itp. Mowie o typowych zabawkach. Za często Choć ok od pół roku się kontroluję i jest tego coraz mniej. Pomijając oczywiście specjalne okazje, kiedy dostają coś "większego", często kupuję mu coś w nagrodę albo "tak sobie" Samochodzik, robot, samochodzik, pistolet, samochodzik... I w efekcie cały pokój zawalony mam kiepskiej jakości "kioskowymi" pierdołami Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Paulka 02.10.2006 14:59 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 2 Października 2006 co do adopcji: Zastanawiałas sie? i co sie stalo ze to juz czas przeszly? Od decyzji do przyjscia dziecka dluga droga - wiem. Ale jak podjac decyzje - ta droga tez jest bardzo dluga i ciezka. Obawiam sie ze moze nigdy sie nie konczyc Mój problem polega na tym, że jestem "miętka" i potwornie wzrusza mnie krzywda ludzka a szczególnie krzywda wyrządzana dziecku. Od kiedy pamiętam mówiłam sobie, że ja będe pomagać takim dzieciakom i na pewno zadoptuję jedno lub dwójkę dzieci. Takie myśli nachodziły mnie regularnie raz na kilka miesięcy stąd zbieranie informacji na ten temat. Ąle życie płynie sobie swoim torem...urodziłam dwójkę własnych dzieci, nie mam rewelacyjnych warunków finansowo - mieszkaniowych. Poza tym - mój mąż nie czuję takiej potrzeby - nie robiłby problemów, ale przecież nie o to chodzi. Jak mówiła Nefer - jeśli on nie ma "wewnętrznej potrzeby", to adopcja nie ma sensu. No i tak.... czas leci. Ostatnio żywo interesowalam się tzw. "pogotowiem rodzinnym", które traktowane jest jak zawód. To też jest fajna sprawa. Tylko że...jak można wziąsć ze szpitala noworodka, mieć go w domu przez kilka - kilkanaście miesięcy...i oddać potem rodzicom adopcyjnym??? To musi boleć chyba Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Nefer 02.10.2006 15:48 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 2 Października 2006 co do adopcji: Zastanawiałas sie? i co sie stalo ze to juz czas przeszly? Od decyzji do przyjscia dziecka dluga droga - wiem. Ale jak podjac decyzje - ta droga tez jest bardzo dluga i ciezka. Obawiam sie ze moze nigdy sie nie konczyc Mój problem polega na tym, że jestem "miętka" i potwornie wzrusza mnie krzywda ludzka a szczególnie krzywda wyrządzana dziecku. Od kiedy pamiętam mówiłam sobie, że ja będe pomagać takim dzieciakom i na pewno zadoptuję jedno lub dwójkę dzieci. Takie myśli nachodziły mnie regularnie raz na kilka miesięcy stąd zbieranie informacji na ten temat. Ąle życie płynie sobie swoim torem...urodziłam dwójkę własnych dzieci, nie mam rewelacyjnych warunków finansowo - mieszkaniowych. Poza tym - mój mąż nie czuję takiej potrzeby - nie robiłby problemów, ale przecież nie o to chodzi. Jak mówiła Nefer - jeśli on nie ma "wewnętrznej potrzeby", to adopcja nie ma sensu. No i tak.... czas leci. Ostatnio żywo interesowalam się tzw. "pogotowiem rodzinnym", które traktowane jest jak zawód. To też jest fajna sprawa. Tylko że...jak można wziąsć ze szpitala noworodka, mieć go w domu przez kilka - kilkanaście miesięcy...i oddać potem rodzicom adopcyjnym??? To musi boleć chyba Bo adopcja to piękna rzecz. Zawsze twierdziłam, że tacy ludzie idą z butami do nieba i mogą grzeszyć do końca życia :) Na pewno bardzo trudno "oddać" takiego malucha, ale jeśli podejdziesz do tego od razu jak do zawodu - będzie łatwiej. I tak nie uciekniesz od miłości, ale dasz temu dziecku tyle...że będzie łatwiej Kilka lat temu moja koleżanka adoptowała dwoje dzieci z Polski ( ona mieszka na Cyprze) Bardzo mnie dziwiło jej "racjonalne" podejście do adopcji. Bardzo porządnie się "przygotowała" do macierzyństwa. Wręcz trochę mnie to śmieszyło - te wszystkie podręczniki, psychologowie, dyskusje, fora, fachowa literatura.... Niedawno dziecko adoptowała moja przyjaciółka. Jej główną motywacją był fakt, że straciła "własne" dziecko. Męża musiała "przekonać" - chciał mieć "własne" dziecko - ale dał się w końcu przekonać. Zapytałam o rady tę pierwszą dziewczynę - co może doradzić, na co się przygotować - no wiecie. I powiedziała mi kategorycznie, że fakt utraty dziecka nie może być motywacją do adopcji. Zaskoczyła mnie - mnie się zawsze wydawało, że nie ważne jakie motywacje kierują człowiekiem ( nie mówię o nienormalnych czy patologicznych) byle tylko uratował kolejne dziecko z sierocińca. Była oburzona. Powiedziała, że to egoizm i najgorsza motywacja jaką można mieć. I że nie nadają się na rodziców adopcyjnych - oboje. Ciekawa jestem co życie pokaże.... Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Anisia3 02.10.2006 16:51 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 2 Października 2006 Agnieszka1 napisał No to jeszcze jedno pytanie. Jak czesto kupujecie zabawki swoim pociechom. Ja nigdy nie kupuję bez okazji zabawek. Zawsze jest to albo Dzień dziecka, albo imieniny, albo urodziny ..... Bez okazji zabawki przynoszą znajomi tzn. z okzji wizyty, a i tak zabawek jest za dużo. Moim zdaniem oczywiście, bo dziecko zawsze coś będzie chciało. A nie ma ich juz gdzie trzymać i wysypują sie z trzech pudeł, a reszta leży pod stolikiem. Bez okazji kupuję natomiast książeczki. Moja Sara je uwielbia. Skłamałam, kupiłam coś bez okazji. Lalkę łowiczankę, kiedy wyjeżdżałam sama. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Paulka 27.10.2006 09:32 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 27 Października 2006 Zaczęłam ten temat kilka miesięcy temu, rozgoryczona złym zachowaniem mojego syna. Od tego czsu trochę poczytałam, troche wsyłuchałam, wprowadziłam kilka dosłownie zmian w zachowaniu i w stosunku do małego, trochę stanowczości i ... Dziecko niby to samo a jednak inne Nie mam prawie wogóle problemów z nim- jest posłuszny, grzeczny, nie ma ataków złości, kochaniutki. W przedszkolu świetnie sie odnalazł, nawet wziął sie za rysowanie i całkiem nieźle mu idzie nie mam żadnych pytań ani problemów....tak tylko sie chwalę Jedno wam tylko powiem - zrozumiałam jaki jest największy problem matek jeśli chodzi o wychowywanie dzieci: głupie podświadome przekonanie o swojej nieomylności:-? przekonanie, że robi sie wszystko najlepiej a wszyscy którzy coś sugerują albo radzą, g...o sie znają. Cieżko sie przyznać do błędu, szczególnie w tak drażliwej sprawie! Pozdrawiam wszystkie mamy! Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
agnieszkakusi 27.10.2006 11:42 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 27 Października 2006 bardzo chętnie poczytałam Wasze wszystkie posty. Moja córka ma 2 lata i 4 miesiące. I już teraz czasami nie mogę z nią wytrzymać. Ale zauważyłam ostatnio, ze powodem tego było po pierwsze niewyspanie (wstaje o 5.30, a chodziła spać ok.21), a po drugie męża widziała tylko przez chwilę w ciągu dnia(budowa). Przestawiłam jej godzinę snu, zasypia przed 20 i wstaje (dosłownie)z uśmiechem na ustach. A tate odwozimy nawet do pracy, żeby spędzał z nią 10 minut więcej....jest lepiej, ale co będize dalej...jeńki, do spokojnych to ja nie należę...az się boję etapu 5-latka Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Nefer 27.10.2006 11:52 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 27 Października 2006 Zaczęłam ten temat kilka miesięcy temu, rozgoryczona złym zachowaniem mojego syna. Od tego czsu trochę poczytałam, troche wsyłuchałam, wprowadziłam kilka dosłownie zmian w zachowaniu i w stosunku do małego, trochę stanowczości i ... Dziecko niby to samo a jednak inne Nie mam prawie wogóle problemów z nim- jest posłuszny, grzeczny, nie ma ataków złości, kochaniutki. W przedszkolu świetnie sie odnalazł, nawet wziął sie za rysowanie i całkiem nieźle mu idzie nie mam żadnych pytań ani problemów....tak tylko sie chwalę Jedno wam tylko powiem - zrozumiałam jaki jest największy problem matek jeśli chodzi o wychowywanie dzieci: głupie podświadome przekonanie o swojej nieomylności:-? przekonanie, że robi sie wszystko najlepiej a wszyscy którzy coś sugerują albo radzą, g...o sie znają. Cieżko sie przyznać do błędu, szczególnie w tak drażliwej sprawie! Pozdrawiam wszystkie mamy! Suuuper - Gratulacje ! Wiedziałam, że sobie poradzisz To instynkt :) Fajnie, że mały idzie do przodu No teraz to on swoje życie - przedszkolne :) To bardzo fajny okres w życiu i jego i Twoim :) Wszystkiego dobrego Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Nefer 27.10.2006 11:53 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 27 Października 2006 bardzo chętnie poczytałam Wasze wszystkie posty. Moja córka ma 2 lata i 4 miesiące. I już teraz czasami nie mogę z nią wytrzymać. Ale zauważyłam ostatnio, ze powodem tego było po pierwsze niewyspanie (wstaje o 5.30, a chodziła spać ok.21), a po drugie męża widziała tylko przez chwilę w ciągu dnia(budowa). Przestawiłam jej godzinę snu, zasypia przed 20 i wstaje (dosłownie)z uśmiechem na ustach. A tate odwozimy nawet do pracy, żeby spędzał z nią 10 minut więcej....jest lepiej, ale co będize dalej...jeńki, do spokojnych to ja nie należę...az się boję etapu 5-latka NIe bój się - dziecko to nie jest Twój wróg :) Poradzisz sobie - wystarczy go słuchac i słuchac siebie :) Będzie dobrze - pomysł z odworzeniem taty - jestem pod wrażeniem Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Zuzza 27.10.2006 12:15 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 27 Października 2006 Zaczęłam ten temat kilka miesięcy temu, rozgoryczona złym zachowaniem mojego syna. Od tego czsu trochę poczytałam, troche wsyłuchałam, wprowadziłam kilka dosłownie zmian w zachowaniu i w stosunku do małego, trochę stanowczości i ... Dziecko niby to samo a jednak inne Nie mam prawie wogóle problemów z nim- jest posłuszny, grzeczny, nie ma ataków złości, kochaniutki. W przedszkolu świetnie sie odnalazł, nawet wziął sie za rysowanie i całkiem nieźle mu idzie nie mam żadnych pytań ani problemów....tak tylko sie chwalę Jedno wam tylko powiem - zrozumiałam jaki jest największy problem matek jeśli chodzi o wychowywanie dzieci: głupie podświadome przekonanie o swojej nieomylności:-? przekonanie, że robi sie wszystko najlepiej a wszyscy którzy coś sugerują albo radzą, g...o sie znają. Cieżko sie przyznać do błędu, szczególnie w tak drażliwej sprawie! Pozdrawiam wszystkie mamy! Paulka, Pozdrawiam serdecznie i oby tak dalej Żeby wszystkim mamom się chciało to naprawdę dobrze byłoby na świecie... Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Recommended Posts
Dołącz do dyskusji
Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.