Ew-ka 17.05.2006 19:01 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 17 Maja 2006 mnie szlag trafia jak widzę dziecko ,które się przewraca lub potyka ......a mamuśka za to daje mu klapsa lub szarpie niemiłosiernie Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Agnieszka1 17.05.2006 19:12 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 17 Maja 2006 mnie szlag trafia jak widzę dziecko ,które się przewraca lub potyka ......a mamuśka za to daje mu klapsa lub szarpie niemiłosiernie no jeszcze jak to taki maluszek idzie Mowimy o sprawach wychowania. Mielismy u syna w przedszkolu kiedys taka wychowawczynie . Zawsze mowila - ja czytalam, że ........... Dziewczyna mloda, bezdzietna, dopiero po szkole. Raz bylam swiadkiem jak w grupie 2-latkow mial miejsce pewien incydent. A wiec grupa 2 - u latkow, poczatek roku, dzieciaczki wystraszone bo to z mama sie rozstaja na dluzej itp itd Chlopczyk 2 latka przycial drzwiami paluszka i placze. Wyciaga placząc raczki do pani z blagalna mina - wez mnie na raczki i przytul. Pani stoi nad malcem , patrzy , patrz i nagle mowi - nie wezme cie na rece bo ty to wykorzystujesz, wymuszasz placzem wziecie na rece. Kurde no naczytala sie ksiazek nooooo. przytulilam malca, ucalowalam, poczekalam az sie uspokoi. Ona byla bardzo niezadowolona a jej wzrok ,ktory patrzyl na mnie byl pelen dezaprobaty dla mojego zachowania. Tresura dwu latkow normalnie no Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
kofi 17.05.2006 20:43 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 17 Maja 2006 Ooooo, nie podobałaby mi się taka pani i to mocno.Ostatnio przedszkolanka syna mojej koleżanki omal nie omdlała, gdy dowiedziała się że pan od angielskiego stawia dzieci w kącie. Prawdopodobnie przedszkole rozwiąże z nim współpracę. (Nawiasem mówiąc nie każdy nadaje się do pracy z przedszkolakami, tamten pan akurat nie). A tak mi się na początku spodobało to "czytałam, że...." Tylko trafiła chyba na jakieś stare podręczniki... Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Agnieszka1 18.05.2006 06:00 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 18 Maja 2006 Ooooo, nie podobałaby mi się taka pani i to mocno. Ostatnio przedszkolanka syna mojej koleżanki omal nie omdlała, gdy dowiedziała się że pan od angielskiego stawia dzieci w kącie. Prawdopodobnie przedszkole rozwiąże z nim współpracę. (Nawiasem mówiąc nie każdy nadaje się do pracy z przedszkolakami, tamten pan akurat nie). A tak mi się na początku spodobało to "czytałam, że...." Tylko trafiła chyba na jakieś stare podręczniki... u nas za to pani od niemca na początku roku u 4- ro latków powiedziała dzieciom - kto nie bedzie chciał się uczyć to za drzwiami stoi taki krasnolud, który porywa dzieci co się nie chcą uczyć No jak syn mi to powiedział to myślałam że szlag mnie trafi. Ta pani już nie pracuje. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
kofi 18.05.2006 07:05 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 18 Maja 2006 No i dobrze. Karanie dzieci w przedszkolu to nieporozumienie. Nie mówię, że powinno się im pozwalać na wszystko, ale to grożenie, straszenie i skazywanie na zesłanie do kąta, tylko pogarsza sytuację. Potem tylko te nerwice szkolne, bóle brzucha itd. Nie słyszałam, żeby w przedzszkolu mojego syna któreś z dzieci stało w kącie (oni chyba w ogóle nie wiedzą o co chodzi z tym kątem). Kiedyś Daniel opowiadał, że "Pani rozmawiała z Maksem na temat jego zachowania". Oni są traktowani właśnie w taki dosyć "dorosły sposób" - nic nie wiem o jakichś problemach z zachowaniem w tej grupie (dzieci od 3 do 6 lat i całkowita tolerancja wobec różnych zachowań - np posiusiania się majty). Moje dziecko uwielbia, kiedy mówi sie do niego "dorosłym" językiem, a im bardziej wyszukanych słów się używa, tym lepiej Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Nefer 18.05.2006 09:02 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 18 Maja 2006 No a teraz możecie mnie ukrzyżować :):) Oczywiście w przedszkolu powinny pracować osoby, które posiadają odpowiednie kwalifikacje. Jednak, to my, rodzice decydujemy się oddać dzieci do PLACÓWKI - a wtedy nasze "Kubusie" są już tylko "numerem na liście". Przy tej ilości dzieci nie sposób zapanować nad towarzystwem nie wprowadzając pewnych środków "pomocowych". Bardzo Was przepraszam, ale my tu piszemy o kłopotach wychowawczych z JEDNYCH max DWÓJKĄ dzieci a teraz sobie wyobraźcie grupę 20 sztuk, niewdrożonych w życie poza domem, czasem siusiających w majty, nieumiejących jeść łyżeczką, czasem rozpuszczonych przez rodziców, histeryzujących 3 z 6-ciu godzin pobytu. Ja wolę, żeby dzieci były BEZPIECZNE nawet jeśli nie do końca szczęśliwe...sorry. Wolę, żeby były dobrze przypilnowane, najedzone, żeby obejrzały teatrzyk i nauczyły się wierszyka....i żeby żaden wypadek się nie zdarzył - takie miałam marzenie jeśli chodzi o przedszkole moich dzieci. Przedszkole to nie dom. Boicie się tamtejszym metod? Nie wysyłajcie tam dzieci. Tak napradę to pierwsze zetknięcie naszych pociech z PRAWDZIWYM życiem. I lepiej nie będzie. Potem podstawówka, gdzie już nie będzie stawiania w kącie ale wymuszenia, agresja, narkotyki, chamskie odzywki, niecenzuralne słownictwo, niesprawiedliwość wobec uczniów, kumoterstwo i zwykłe bydło. I nasze dzieci będą musiały się odnaleźć w takim świecie. I lepiej nie będzie - potem gimnzjum... Myślcie perspektywicznie , Moje Drogie, bo z rozrzewnieniem będziecie wspominać Czarnego Luda za drzwiami sali w przedszkolu. Potem straszył będzie przemiły DEALER drugów. Taka jest rzeczywistość od której nie uciekniemy ani my ani nasze dzieci... Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
kofi 18.05.2006 09:16 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 18 Maja 2006 Nie, żeby tam zaraz krzyżować, po prostu język uciąć (paluszki) i spokój Zauważ, że mówiłam o karach i straszeniu ze strony wychowawcy, a w przedszkolu to przede wszystkim opiekuna, a nie innych dzieci. Zgadzam się - wybór przedszkola i szkoły to podstawa. Tylko tak mnie trochę niepokoi druga strona medalu: wybieram dobre przedszkole, dalej dobrą podstawówkę, w gimnazjum już trochę gorzej przynajmniej w moim mieście, bo to najtrudniejszy wiek szkolny i rejonizacja, z liceum jakoś sobie poradzę. Ale nawet jeśli uda się ze szkołą, to zostaje jeszcze tzw świat, czyli ulica, po której to dziecko będzie chodziło. I teraz dylemat: puszczać od podstawówki na żywioł, niech uczy się radzić sobie w życiu, czy szukać lepszej mimo wszystko i liczyć, że może nie spotka się z agresją świata? Ze starszym było mniej dylematów, bo wtedy nie można było specjalnie wybierać przedszkola i podstawówki, ale miał biedak problemy, bo niezaprawiony w bójkach i pyskówkach . Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Nefer 18.05.2006 09:32 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 18 Maja 2006 Nie, żeby tam zaraz krzyżować, po prostu język uciąć (paluszki) i spokój Zauważ, że mówiłam o karach i straszeniu ze strony wychowawcy, a w przedszkolu to przede wszystkim opiekuna, a nie innych dzieci. Zgadzam się - wybór przedszkola i szkoły to podstawa. Tylko tak mnie trochę niepokoi druga strona medalu: wybieram dobre przedszkole, dalej dobrą podstawówkę, w gimnazjum już trochę gorzej przynajmniej w moim mieście, bo to najtrudniejszy wiek szkolny i rejonizacja, z liceum jakoś sobie poradzę. Ale nawet jeśli uda się ze szkołą, to zostaje jeszcze tzw świat, czyli ulica, po której to dziecko będzie chodziło. I teraz dylemat: puszczać od podstawówki na żywioł, niech uczy się radzić sobie w życiu, czy szukać lepszej mimo wszystko i liczyć, że może nie spotka się z agresją świata? Ze starszym było mniej dylematów, bo wtedy nie można było specjalnie wybierać przedszkola i podstawówki, ale miał biedak problemy, bo niezaprawiony w bójkach i pyskówkach . Droga Kofi... Niektórym rodzicom się wydaje, że mają jakiś wpływ :) hihihi:) Że niby dobra szkoła, te rzeczy - nie oszukujmy się KOCHANE moje. Bardzo mi przykro, ale to iluzja. Będziesz dziecko odprowadzać i przyprowadzać. A czy będzie siedzieć w szkole, na przerwach, towarzyszyć w każdej rozmowie ? Przeciez to fikcja ! Ja moim dziciom zafundowałam "nianię" do 5 klasy podstawówki .... sorry, spełniała ona swoje zadania, ale nie izolowała od świata. A co w takiej sytuacji: mój młodszy złamał rękę w szkole. Złamianie łokcia bardzo skomplikowane ( łokieć się "rozłożył") - zdarzenie miało miejsce na przerwie - Ktoś na niego wpadł - zdarza się. WIem, że to prawda, bo rozmawiałam, ze świadkami. Mały miał operację, wszystko skończyło się dobrze. Po powrocie do szkoły został wystawiony na środek klasy jako przykład niegrzeczxnego dziecka, huligana, który się doigrał. Pani zniszczyła go psychicznie. Mój syn nie jest dzieckiem "łatwym do złamania" - jest nieuzasadnionym optymistą, wiecznie uśmiechniętym i ściągającycm do domu wszystki wróbelki ze złamanym skrzydełkiem. ALe tego ataku nawet on nie zniósł. Płakał do 17.00 ( w szkole, w świetlicy, po drodze do domu z nianią, w domu) jak wróciłam trochę go uspokoiłam, wieczorem dostał gorączki, rano wymiotował - standardowe objawy. NIGDY wcześniej ( ani później ) mu się to nie zdarzyło. Był wtedy w 3 - giej klasie podstawówki. Przeszłam się do szkoły i publicznie ( akurat rodzicie przyprowadzali dzieci na wycieczkę) zniszczyłam psychicznie jego panią wychowawczynie - zniszczyłam to mało powiedziane - zaje...łam ją na śmierć. Jak się okazało wielu rodziców miało ten problem - zaczęli się dołączać do dyskusji i wyszły nam ciekawe wnioski. NIe odzywali się, bo się bali. Świetnie. Za to też zapłaciło moje dziecko. MOrał ??????????? ZAGROŻENIE może być wszędzie. W domu, w szkole, na podwórku, u lekarza - wszędzie. I tego nie wyeliminujemy. Więc : - trzeba reagować - nie można milczeć - więcej luzu, bo może być gorzej... PAPAPAPAPA Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Agnieszka1 18.05.2006 09:45 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 18 Maja 2006 Znow sie Nefer z Toba nie zgadzam. Wybieralam dlugo przeszkole, place za nie slona kase. W grupie dwulatkow chcialam ci powiedziec bylo 5 dzieci a nie 20 i na te 5 dzieci 2 panie wychowawczynie. Nie mow mi wiec ze 2,5 dziecka na 1 pania to ponad jej sily i nie moze sie dobrze tymi dziecmi zajac. Pozatym kazdy czlowiek powinien szanowac uczucia drugiego obojetenie w jakim duzym towarzystwie jestesmy. To samo dotyczy pani wychowawczyni w przedszkolu. Ja tez chce zeby moje dziecko bylo przypilnowane, najedzone, oglednelo teatrzyk itp. ale zeby przy tym moje dziecko czulo sie szanowane i zeby czulo sie bezpiecznie. I nie mily ludek za drzwiami, moja droga Nefer - bo po tym nastraszeniu krasnoludem czychajacym za drzwiami aby porawc mego syna do wora bo nie chce sie uczyc niemieckiego majac 4 lata, moj syn budzil sie po nocach pytajac czy nie ma krasnoluda, moj syn stracil calkowicie chec do nauki niemieckiego . Mowisz ze jesli nie podoba mi sie przedszkole to mam trzymac dziecko w domu - ja powiem inczej - jesli panna nie ma cierpliwosci do dzieci, nie chce jej sie zmienic dziecku pieluszke, nakarmic lyzeczka dwulatka i nie potrafi zrobiec tego tak aby zachowac szacunek do dziecka , to niech sie zwolni i nawet nie bierze pod uwage wykonywania zawodu przedszkolanki. I nie chodzi o to ze boje sie metod panujacych w przedszkolu tylko nie zgadzam sie na metody naruszajace poszanowanie mojego dziecka. Jak np. straszenie krasnoludami z worami,szarpanie dzieci za rece ( co w niektorych przedszkolach sie zdarza), upokarzanie dzieci w inny sposob. I nie bede dziecku na zapas celowo dostarczac trudnosci zyciowych bo pozniej bedzie w zyciu mial coraz trudniej - toz to absurd. Co? mam pojsc i powiedziec pani - a niech go pani straszy, stawia w koncie na kleczkach , niech go pani poniewiera i zadnego przytulania - przyda mu sie, niech sie zetknie z prawdziwym zyciem bo lepiej nie bedzie. POzniej bedzie podstawowka, srednia itp itd. Tak ? tak mam podejsc do sprawy?straszy go a niech go straszy. Szarpie a niech szarpie. Jakiz to prawdziwy swiat? swiat bez poszanowania drugiego czlowieka? swiat oschlosci i braku wspolczucia? Nie mowie zeby dzieciom pozwalac na wszystko. Uwazam ze w przedszkolu mozna znalezc inna metode wyrobienia sobie szacunku u dzieci przez wychowawczynie, inne metody wypracowania sobie posluszenstwa u dzieci, inne metody zachecenia dzieci do nauki - niz straszenie,targanie,oschłosc itp. Ponad to uwazam ze milczenie w sytuacji gdy widzimy ze wychowawczyni sie calkowiecie nie nadaje jest z niekorzyscia dla dziecka. Przejmie od niej zle wzorce i zle reakcje na dane sytuacje. Nie chcialabym aby moj syn widzac placzacego czlowieka stal nad nim niewzruszenie ( tak jak stala wychowawczyni nad 2 latkiem placzacym z bolu od przyciecia paluszka). No to tyle uf. A teraz mozesz mnie Nefer ukrzyzowac sie wygadalam a i owszem od wszystiego mojego syna nie uchronie, nie siedze w przedszkolu i nie widze zachowania przedszkolanki caly dzien, ale jesli cos zauwaze nie tak - reaguje. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
kofi 18.05.2006 10:03 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 18 Maja 2006 Nefer to nasi młodsi mają wiele wspólnego - chociaż mój ma 5 lat. Ale też złamał rękę w łokciu, w przedszkolu, po prostu biegł w parku, niczyja wina, dopilnowany był, trudno zabronić dzieciom biegać. (Też byliśmy blisko operacji). I charakter podobny. Przedszkole nadal polecam, uważam że jest fantastyczne, chociaż kompletnie nie po drodze. Jeśli chodzi o panią w szkole, to gratuluję i podziwiam, należało się. Jak starszy miał wypadek w szkole (to już akurat była czyjaś wina), działał mój mąż. Może mniej widowiskowo , ale skutecznie. Ale - nawiązując do postu Agnieszki1 - też myślę, że przy kilkorgu dzieci opiekun w przedszkolu może znaleźć inne metody, niż czarny lud. Po to płaci się parę zł więcej za przedszkole, żeby szukał. (Chociaż pensje w przedszkolach niepublicznych są niższe niż w publicznych, z tego co wiem). Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Nefer 18.05.2006 10:17 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 18 Maja 2006 Agnieszka1 - oczywiście masz rację, dlatego piszę : - reagować - nie milczeć To wszystko szczera prawda - tak powinno być. Ale NIE JEST - to utopia, bo ludzie są tylko ludźmi. Wymagajmy od nich - jasne - szacunku dla naszych dzieci, ba - wręcz przyjaźni jeśli nie podejścia z miłością... Ale to TEORIA :) Piszę tylko , że potem będzie już tylko gorzej. Nie da się "upilnować" całego świata, nauczyć wszystkich ludzi, którzy mają styczność z naszymi dziećmi , że trzeba kochać, szanować, uczyć i być dobrym człowiekiem, sorry. A co do opisywanej wyżej przedzszkolanki. Kiedyś na zebraniu ( w 2-giej klasie podstawówki) pani odczytała list- regulamin, który otrzymała z kuratorium. List ten opisywał DOZWOLONE granice kontaktu nauczyciela z dzieckiem. Opisywał też więcej : dowolone granice kontaktu RODZICA z dzieckiem. Przekroczenie tych granic obligowało nauczyciela do powiadomienia odpowiednich ORGANÓW (policji, psychologa szkolnego, dyrekcji) o fakcie MOLESTOWANIA DZIECKA. Pewnie ciekawe jesteście , gdzie te granice przebiegaja :) ( ja jestem wieloletnią kryminalistką i już powinnam wisieć...) Nauczyciel : nie ma prawa dotykać dziecka - w żadnej sytuacji nie może nastąpić jakikolwiek kontakt fizyczny. Matka dziecka: ma prawo dotykać dziecko w okolicach rąk (dłonie, przedramiona, ramię) i głowy. (oraz np. pomóc zawiązać sznurowadła, jeśli to konieczne, a więc również nóg) Ojciec dziecka: ma prawo dotykać tylko w okolicach rąk (dłonie, przedramiona, ramię) Ja się po tym załamałam. Bo ja oczekuję od nauczyciela, że jeśli dziecko będzie płakać to zostanie przytulone vel pocieszone vel pogłaskane... Powyższe : jak wylać dziecko z kąpielą... Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
gaga2 18.05.2006 10:29 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 18 Maja 2006 a ja chyba zgadzam się z Nefer... no moźe nie tak do końca, ale co do głównej myśli... chyba możemy wyrządzić krzywdę naszym dzieciom chroniąc je przed każdym złem....bo potem one nie będą umiał stawić czoła złu w późniejszym wieku bo bedą wobec niego bezradne.... oczywiście inna jest dawka zła, jaką może znieść maluszek (on podlega silnej ochronie), a no innego nastolatek, ale zasada jest ta sama.... jak inaczej dziecku wytłumaczyć, że zycie nie jest bajką, że istnieje zło, a mimo tego - że powinno pozostać przy swoich zasadach i samo starać się być dobre: wpajanie tego nastolatkowi może się okazać za późne... Ja sama też mam z tym problemy: tak bardzo chciałabym żeby moje dzieci były wiecznie szczęśliwe, uśmięchnięte, lubiane...ale przecież tego nie zaprogramuję.... trzeba umieć z dzieckiem być, kiedy się czuje nieszczęśliwe, ale nie można nieustannie usuwać im przeszkód spod nóg, żeby nie doznały żadnego cierpienia.... a że to boli nas tak bardzo, jak nasze dziecko coś boli.... cóż, takie to uroki rodzicielstwa... ale życia za nasze dzieci nie przeżyjemy.... stanie w kącie: czasami rozbrykanym dzieciakom bardzo pomaga chwila uspokojenia; w przedszkolu gdzie chodzą moje maluchy, w starszych grupach panie takie niesforne dzieci sadzają obok siebie przy biurku... ; nie mam nic przeciwko temu, a mój mały czasami niechętnie się przyznaje, że tak raz w tygodniu to przy tym biurku zasiada...ja się temu nie dziwię.... gdybym też w domu mogła tak na chwilę posadzić go w jednym miejscu ( a nie byłby to TV lub komputer... ...eh, rozmarzyłam się... to są moje refleksję, które snuję sobuie po cichu od mniej więcej roku, zastanawiając się nad szkoła podstawową dla Tadzia. No i mimo wszytskich moich obaw... posyłamy go do najbliższej, najzwyklejszej podstawówki w naszej mieścinie, a nie posyłamy do żadnej ze szkół prywatnych w Katowicach czy okolicy.... ostatecznie uznałam, że możliwość zawarcia znajomości z miesjcowymi dzieciakami i współnej z nimi zabawy na miesjcy, bez konieczności dowożenia przez rodziców - jest chyba większą wartością (na etapie podstawówki) niż wysublimowane metody nauki serwowane w prywatnych szkołach... a co z tego wyjdzie... zobaczymy... we wrześniu pierwsza próba... Pozdrawiam, gaga2 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Nefer 18.05.2006 10:41 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 18 Maja 2006 które snuję sobuie po cichu od mniej więcej roku, zastanawiając się nad szkoła podstawową dla Tadzia. No i mimo wszytskich moich obaw... posyłamy go do najbliższej, najzwyklejszej podstawówki w naszej mieścinie, a nie posyłamy do żadnej ze szkół prywatnych w Katowicach czy okolicy.... ostatecznie uznałam, że możliwość zawarcia znajomości z miesjcowymi dzieciakami i współnej z nimi zabawy na miesjcy, bez konieczności dowożenia przez rodziców - jest chyba większą wartością (na etapie podstawówki) niż wysublimowane metody nauki serwowane w prywatnych szkołach... a co z tego wyjdzie... zobaczymy... we wrześniu pierwsza próba... Pozdrawiam, gaga2 Gaga2 - i dobrze robisz. Może to specyfika Warszawy, ale kilku moich znajomych ma poważne problemy wychowawcze ze swoimi dziećmi po szkołach prywatnych. Studia prywatne - proszę bardzo, ale nie wcześniej. Tak to wynika z mojego doświadczenia. Aczkolwiek trzeba sprawdzić szkołę - zdecydowanie. W moim rejonowym gimnazjum jest jedyny , stały posterunek straży miejskiej w W-wie. Z powodu narkotyków i wymuszeń ( a to normalne osiedle w cale nie najgorszej dzielnicy). Możesz się domyślać, że tam mój syn nie chodzi :) Wol, żeby dojeżdżał - ale jest starszy od Tadzia i pora go "wdrażać" w normalne życie. Dla maluchów to duży problem - szkołę sprawdzić trzeba - pogadaj z rodzicami, którzy odprowadzają dzieci, z dyrekcją, z nauczycielami - jak nie znajdziesz na necie nic na ten temat Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Agnieszka1 18.05.2006 10:43 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 18 Maja 2006 Alez gago moj syn tez dostaje w przedszkolu kary i ja nie mam nic przeciwko temu jesli te kary nie ponizaja go jako czlowieka. U nas jest kara typu - usiadz sobie na krzeselku i przemysl swoje zachowanie. Po chwili pani przychodzi na rozmowe do dziecka. Kara jest tez taka - kazde dziecko ktore jest lozbuziakiem ma zeszyt. Za kazde dobre zachowanie dziecko dostaje naklejke. Za kazde zle zachwanie dziecku naklejka jest odbierana. Wiecie jak do dopinguje mego Kube aby byl grzeczny? Nie prostestowalam tez gdy syn mial zakaz zjezdzania ze slizgawki poniewaz mimo kilku uwag zeby nie popychal dzieci na slizgawce nadal to robil. Jesli kary sa rozsadne to ja nie protestuje. Nie pozwole jednak ani na straszenie syna ani na szarpanie i nie uwazam tego za niepotrzebne zbieranie klod spod nozek. Nefer dobra wychowawczyni , zaprzyjazniona z dziecmi a i kochajaca to nie tylko teoria. U nas obecnie sa takie panie z czego jestem bardzo zadowolona. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
nika19 25.05.2006 09:08 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 25 Maja 2006 3 lata temu skończyłam "Szkołe dla rodziców" ( http://www.cmppp.edu.pl/szkoladlarodzicow/oszkole/ ) . takie warsztaty dające rodzicom konkretne narzędzia. Odżyłam!! nie mówie, że problemy sie skonczyły. Ćwiczyłam sumiennie i uczyłam sie tego i zaczyna mi wchodzic w krew dzieci zaczynają do siebie po nowemu sie zwracać. AKceptujemy swoje uczucia, mówimy o nich, złość uczymy sie wyrażać w niedestruktywny sposób. Nawet mój mąz który był "przeciw" teraz sam sie przekonał - bo to działaja. A poczatki były bardzo cieżkie. Pisałam o swoich zmaganiach tu http://www.maluchy.pl/forum/viewtopic.php?t=19220 pozdrawiam Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Nefer 26.05.2006 09:23 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 26 Maja 2006 A teraz o tym jak można sobie wszystkie teorie w buty wsadzić: Wczoraj rozmawiałam z koleżanką. Kiedyś mieszkałyśmy przez ścianę - przez wiele lat. Jej córka ma teraz 16 lat - znam ją od małego bajtka.Zawsze miały ze sobą niesamowity kontakt - zazdrościłam jej takiego podejścia do własnego dziecka. Córka rosła a ich relacja zmieniała się w przyjaźń - taką z dużą dozą miłości. Ojciec również "normalny" człowiek - i bardzo kochający swoją córeczkę. No tylko pozazdrościć. Córka - doskonała uczennica, ambitna (ale bez przerostu ambicji) uprawiająca sporty - normalne, aktywne dziecko mieszkające w kochającym domu do którego zawsze wraca z radością - bo to widzać. Kilka dni temu córka postanowiła popełnić samobójstwo (leki) - odratowali ją, bo zadzwoniła do koleżanki i jej powiedziała co zrobiła - mama była na nocną zmianę w pracy - ojciec jest w szpitalu. Teraz nie chce rozmawiać o tym co się stało (juz wróciła do domu po szpitalu). Zachowuje się tak, jakby nic się nie stało.Obie czekają na wizytę u specjalisty - obie chcą tam pójść. Powodem okazała się platoniczna miłośc do chłopaka, z którym dziewczyna nigdy nie rozmawiała (mama wyciągnęła to z jej najlepsze przyjaciółki - tej zresztą, która zadzwoniła na pogotowie i uratowała dziewczynie życie). Praktycznie "nic sie nie stało" - po prostu postanowiła tak rozwiązać swój "problem". I tyle w kwestii wychowywania dzieci, więzi z nimi, rozmów, kontaktu. NIC NIE MOŻNA PRZEWIDZIEĆ i ta bezradność jest przerażająca.Patrzcie swoim dzieciom w oczy... Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Paulka 26.05.2006 09:55 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 26 Maja 2006 Dżizus....... to jest straszne. ...no to nas pocieszyłas... Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
nika19 26.05.2006 09:57 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 26 Maja 2006 to prawdachyba najważniejsz otwartość i zufanie obopólne. Na to sie pracuje od najmłodszych lat.u mnie tak było, że z mamą nie mogłam (wstydziłam sie) rozmawiać na ważne dla mnie tematy. (a rodzina jak najbatdzoej kochajaca..)Swoją córke chciałabym przyzwyczaic do tego, że jestem otwarta na rozmowe. uważnie obserwuje, żeby nie przegapić czy ma z czymś kłopot. CZasami jej kłopoty sa tak irracjonalne, że gdybym, nie widziła smutnej miny to bym sie nigdy nie domysliła, że coś moze być nie tak.dzisiaj lece na warsztaty o samodzielnościpozdrawiam Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Paulka 26.05.2006 10:25 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 26 Maja 2006 Dziewczyny, skoro rozmawiamy o konkretnych sytauacjach, poradźcie mi proszę co mam zrobić z młodszą siostrą. Ma 13 lat, własnie kończy podstawówkęi zaczynają sie problemy: wagary, niechęć do nauki, opryskliwość. Ostatnio dowiedziałam się (niestety ze źródła, którego nie moge wykorzystać w rozmowie), że próbuje papierosów i piwa. Jest bardzo wpływowa a koleżanki ma takie...no cóz najważniejsze dla nich są ciuchy, chłopaki itd. Mała ma do mnie zaufanie i chciałabym to wykorzystać, tylko nie bardzo wiem jak. nie chcę być starą moralizatorką ale jak inaczej nauczyć ją, żeby była w tym wszystkim mądra? Strasznie to się szybko zaczyna teraz Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Nefer 26.05.2006 10:31 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 26 Maja 2006 Dziewczyny, skoro rozmawiamy o konkretnych sytauacjach, poradźcie mi proszę co mam zrobić z młodszą siostrą. Ma 13 lat, własnie kończy podstawówkęi zaczynają sie problemy: wagary, niechęć do nauki, opryskliwość. Ostatnio dowiedziałam się (niestety ze źródła, którego nie moge wykorzystać w rozmowie), że próbuje papierosów i piwa. Jest bardzo wpływowa a koleżanki ma takie...no cóz najważniejsze dla nich są ciuchy, chłopaki itd. Mała ma do mnie zaufanie i chciałabym to wykorzystać, tylko nie bardzo wiem jak. nie chcę być starą moralizatorką ale jak inaczej nauczyć ją, żeby była w tym wszystkim mądra? Strasznie to się szybko zaczyna teraz Rada jest jedna : specjalista i to nie psycholog... Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Recommended Posts
Dołącz do dyskusji
Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.