Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

Dziennik budowy Jolli


Recommended Posts

Początki są zawsze trudne

 

A więc ......Lepiej późno niż wcale :D

Długo zabierałam się do założenia dziennika, ciągle nie był to odpowiedni moment, a kiedy już nastąpił to nie było czasu.

Kilka lat temu wielu naszych sąsiadów kupiło działki z myślą o budowach, my wtedy nawet o tym nie marzyliśmy, ale kiedy oni rozpoczeli budowy zaczeliśmy myśleć o kupnie działki. :-? :-?

Zawsze mieszkaliśmy w bloku na jakimś osiedlu, nie myslałam,że może być inaczej, wszystko w zasięgu ręki sklepy, autobusy, punkty usługowe, rozrywka.

Nieśmiałe rozmowy na temat kupna działki zaczęłam z mężem jakieś 3 lata temu, złożyłam zlecenia w kilku biurach nieruchomości, ale długo nic nie mogliśmy znaleść, albo nie ta cena , albo nie ten metraż, brak dojazdu innego niż samochód, za głośno, za daleko i tak dalej. W końcu udało się znaleść to miejsce na ziemi gdzie jest cicho, blisko 9 km do centrum miasta, 7 km do pracy , wieś gdzie jest poczta, apteka , szkoła, bank, sklepy, 500m do autobusu miejskiego (zawsze boję się że jak zepsuje się auto to nie będę miała jak dojechać do pracy), który jeździ co 30 min. Wieś jak nie wieś do wjazdu na autostradę 4 km, do lasów 500 m.

 

Umowę przedwstępną zawarliśmy w grudniu 2004 roku. 6 miesięcy czekaliśmy na załatwienie formalności z wydzieleniem działki. Ostateczną umowę podpisaliśmy w maju 2005 roku. Mój mężuś nie myślał,że coś tam będziemy budować, bo właściwie nigdy o tym nie rozmawialiśmy, miała to być lokata. Jednak już za chwilę jak dostaliśmy wpis do księgi zaczęłam załatwiać wstępne warunki zabudowy i ogladać projekty. Nie jestem wyjątkiem obejrzałam chyba z 6000 tyś projektów, w między czasie tak niby siłą rozpędu załatwiałam inne formalności. Mąż myślał wcześniej o domku , ale takim do remontu, tych też obejrzeliśmy ładnych kilka ale zawsze coś mi sie w nim nie podobało i potrafiłam przkonać męża że to nie to, a poza tym trzeba będzie dużo włożyć w remont. Mój ślubny bał się formalności i papierków , więc objecałam, że wszystko biorę na siebie.

 

W październiku 2005 dostalismy wstepne warunki zabudowy, podpisalsmy umowę z ZE i Wodociągami.

 

Poszukiwania projektu ruszyły pełną para po moich prawie rocznych poszukiwaniach maż włączyl się również, mieliśmy określone założenia dom prosty w budowie, z garażem w bryle, salon połączony z kuchnią i nie wielki metraż , miał też być pokoik na dole, ale przy wymiarach , które założyliśmy że nie przekraczamy i przy wielkości salonu powyżej 30 m nie było nic.

Wybór padł na Marysię z horyzontu, było to zresztą ten projekt, który wybrałam w styczniu 2005 zaraz po podpisaniu umowy przedwstępnej. :lol:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 51
  • Utworzony
  • Ostatnia odpowiedź

Najaktywniejsi w wątku

cd.

 

W listopadzie 2005 zamówiliśmy projekt przez internet. Cały czas sprawy posuwały sie do przodu a my jakoś nigdy nie rozmawialiśmy o konkretach. Ponieważ jestem osobą, w której życiu coś sie dzieje, co raz mocniej nakrecałam się przyszłą budową

Jeszcze jesienią ogrodzilismy działkę , mamy bardzo fajnego sąsiada od którego kupilismy działkę nasze 831 m . Załatwił wszystko ponieważ jest często w domu i ma już jakieś doświadczenie, kupił siatkę, załwtwił ludzi do kopania, malowania słupków, całej roboty my tylko zapłaciliśmy 1000 zł za 60 m nowej siatki, dwa boki były już ogrodzone, tym sposobem nasza działeczka została ogrodzona ze wszystkich stron i to dosłownie nie mieliśmy na nią wstepu bo nie było furtki , w czasie podziału geodeta przesłał nam projekt podziału wraz z furtką , która znajdowała sie na jednym boku, który za akceptowaliśmy , ale coś tam pomieszał i przy podziale furtka została za ogrodzeniem , zimą i tak nie potrzebne nam było wejście.

 

Przez całą zimę śledziłam pilnie forum, czytała wszystkie posty , najbliższe memu sercu były oczywiście tematy dotyczące naszego domku Marysia, przez forum poznałam Rafała i Kasię , którzy budują lekko zmienioną wersję Marysi -Iskierkę na tej samej ulicy.Śledzę postępy Andrzejki i uczę się.

 

Na początku grudnia 2005 zaczęłam szukać telefonicznie geodety, trafiłam na drugą kobietę na swojej drodze budowy (pierwsza pani projektant)bardzo sympatyczna pani, zapytałam czy nie zna jakiegoś architekta , a ona poleciła mi kolejną panią , która zajeła się adaptacją projektu. Wszystko przebiegał sprawnie i w bardzo miłej admosferze. Pani architekt poleciła mi pania która zrobiła projekt zjazdu, załatwiła wszystkie formalności i oddała gotowe zezwolenie na budowę.

 

W tak zwanym między czasie zaczęłam szukać ekipy do budowy, nie było żadnych castingów, poprostu polecony wykonawca. Pierwsza rozmowa była przed świetami, wszystko zostało omówione, mielismy zapłacic określoną cenę za wykonanie stanu surowego otwartego tj. 120 tyś za robociznę i materiały , nic nas nie obchodziło. Pani architekt robiła adaptację, dokonaliśmy kilka zmian i poszerzenie o 0,5 m grażu i kotłowni.

 

3 stycznia mielismy podpisać umowę.Zjawił się wykonawca, ale pojawił się problem, do tej pory załatwiałam wszystko , wybór projektu, kupno ,sprawy w starostwie, znalezienie geodety, formalności z kupnem działki, znalezienie architekta, aż w końcu do podpisania umowy swoje trzy grosze dołożył mój mąż. Nie podobało się jemu, że wykonawca chciał w dniu podpisania zaliczkę na prawie 20 tyś , a nie chciał dać potwierdzenia, że materiały które kupujemy wcześniej sa naszą własnością, byliśmy przygotowani na zapłacenie tej zaliczki, ale mąż chciał potwierdzenie. Wykonawca powiedział że da potwierdzenie jak zaksięguja coś tam w składzie , na to mój mąż że wtydy da mu pieniądze , miało to trwać jakieś 2 tygodnie. Potem były teksty o braku zaufania ja starałam się łagodzić sytuację , bo nie chciało mi się nic szukac i taki układ mi odpowiedał, że my płacimy i nic nas nie obchodzi. Jednak po 1,5 godzin. rozmowy wykonawca się obraził i powiedział że w tej sytuacji nie podpiszemy umowy, że on ma dużo chętnych i rezygnuje.

Zostałam z niczym wsiekła na męża, ąle nie dawałam tego po sobie poznać, ochłonęłam, przemyślałam sprawę i zabrałam sie do szukania nowej ekipy . Czasu mało bo dobre ekipt i tanie miały już zaklepane terminy. Poprosiłam o pomoc naszą panią architekt, poleciła mi wykonawcę, z którym już pracowała i inwestorzy byli z niego zadowoleni. Umówiliśmy się na rozmowę w porównaniu do pierwszego wykonawcy, który przy każdym spotkaniu nadawał około 2 godzin pan wypadł kiepsko, przyszedł na 5 minut, wysłuchał zabrał projekt i już.

Poprosiłam o wycenę roboty i kosztorys na materiały, pan nic nie notował nic nie mówił.

Drugie spotkanie trwało też niewiele dłużej pan znów mało mówił podał cenę i poszedł.

Podzwoniłam po kilku wykonawcach, ale terminy były na jesień a ja chciałam jak najszybciej. Zdecydowaliśmy się na wykonawcę poleconego przez architekta, pan przyszedł z najkrótszą umową jaką widziałam

tak , krótką jak jego wizyty. Jedno zdanie , że wybuduje dom i podpisy. Pokazałam mu przygotowaną moją umowę przeczytał i zaakceptował, nie wpisywaliśmy jedynie daty rozpoczęcia i końca budowy. Ponieważ nie robimy żadnych planów , a tylko działamy na zasadzie rozpędu, nie mamy umówionych żadnych ekip na potem więc co ma byc to będzie i tak nie planowaliśmy przeprowadzki w tym roku. Musimy sie oswoić z myślą zmiany zamieszkania. Mamy gdzie mieszkać i to całkiem nie żle, 3 pokoje 64 m dla 3 osób i suni.

 

Umowę podpisalismy i zbiłam cene za wykonanie o 10 %.

Potem jeszcze kilka spraw papierkowych, koleżanka kolejna kobieta zrobiła nam projekt przyłącza wody, architektka poleciła nam panią kierownik budowy, fajnie pracuje się z kobietami, poza tym podeszłam do tego na takim luzie,że właściwie nie było wcale kłopotów i wszystko szło sprawnie i miło.

Jedyny mały problem w całym załatwianiu spraw to kabel wysokiego napięcia na naszej działce w ziemi. Otóż kupując dziłakę na mapkach widniał kabel WN z adnotacją nieczynny, do likwidacji przez ZE. Okazało się , że pani geodetka nie chciała zrobić bez tego kabla mapek do celów projektowych napis nie wystarczył. Chcielismy kabel usunąć , ale okazało się, że nie ma właściciela bo nie należy on do ZE tylko do zlikwidowanej kopalni piasku . Było trochę nerwów, ale pismo , od ZE że nie jest to ich własność i że jest to bez napięcia i że usuniemy to w trakcie budowy wystarczyło żeby dostać pozwolenie.

 

Wracając do naszego wykonawcy po podpisaniu umowy nie spotkaliśmy się więcej, jakaś krótka rozmowa przez telefon i tyle.

Czekaliśmy długo na upragniona wiosnę i.........

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

20 kwietnia pojawił się na budowie nasz wykonawca wraz z ekipą.

A zapomniałam 14 kwietnia wytyczono dom.

 

Wcześniej jeszcze w styczniu kupilismy materiały na ściany na skład trafiłam przez forum firma została polecona przez forumnowiczów. Mały skład prowadzony rodzinnie z miła obsługą, ceny dostępne i zapewnienia dostaw, prawie w każdej chwili na tel. Sprawdziłam opinie u osób które tam kupowały czas pokaże co będzie. W lutym kupilismy dachówkę brass celtycka, kolor brązowy, pustak z porothermu sciana 30, nosne 25.

 

A więc 20 kwietnia wjechała koparka, mąż dozorował od rana robotę to znaczy stał i patrzył , do popołudnia był zdjęty humus i wykopane ręcznie fundamenty.

 

21 kwiecień 2006

wylany chudziak ( 3,5 m3 B 10 za 1030 zł rozbój w biały dzień))i przygotowane zbrojenie, prace idą bardzo szybko i to jest jedyny powód moich nerwów. Umawiam się z wykonawcą że coś będzie potrzebne na za dwa dni a za 3 godziny okazuje się , że będzie potrzebne popołudniu albo jutro. Jedyna jego wina to to , że za szybko pracuje , a ja lubię mieć wszystko zaplanowane wcześniej, lecz na budowie jak widze tak się nie da.

 

22.04.2006 sobota ponieważ nie chciałam przepłacać więc nie udało mi się załatwić betonu na zalanie fundamentu z dnia na dzień. Bedzie w poniedziałek po południ z Lubaru w Rybniku , w Gliwicach drożej

 

24.04. 2006

O godzinie 17 zalali zbrojenie, pani kierownik sprawdziła wcześniej czy wszystko ok, przyjechałam zapłaciłam 2580 zł za 13 m3 z vat 7% z usługą

 

Ławy się suszą tak się to chyba nazywa, czekamy do czwartku

 

27.04.2006 czwartek

izolacja na ławach zrobiona. Mężuś każdą wolną chwilę nadzoruje prace, ja załatwiam i umawiam wszystkie dostawy na telefon, a po pracy jadę oglądać postępy robót.

Fundamenty są murowane z bloczków betonowych, nasz wykonawca pracuje bardzo dobrze w ekipie jest czasami 4 a czasami 6 osób.

W sobotę cały dzień leje więc przerwa w budowie, potem długi wekennd .

 

02.05.2006 rano dzwonię do wykonawcy, kiedy bedą dalej pracować i co będą potrzebować na następne dni, a tu niespodzianka robota wre od 7 rano, więc jedziemy poglądać postępy.

 

W czwartek 04.05.2006 sciany fundamentów zarapowane, zaizolowane i na piątek potrzebny piasek do zasypywania, a więc znów poszło szybciej niż było zaplanowane, więc małe nerwy gdzie znaleść juz dostawce .

Popołudniu w czwartek przyjechała jedna dostawa piachu 25 ton ponieważ grund jest dobry i twardy wielki kolos postanowił wiechać na działkę no i klapa. Problem w tym, że nie mógł juz wyjechać zakopał się w fundamencie ogrodzenia , które było bardzo solidne i nie zostało skute bo mysleliśmy że je wykorzystamy potem na docelowy płot. Ciężarówka stanęła w poprzek drogi zatarasował przejazd . Mieliśmy okazję poznać sąsiadów z okolicy, nikt się nie złościł , że nie może przjechać każdy cierpliwie czekał( droga jest gruntowa mało ruchliwa za nami jest jeszcze dojazd do jakiś 12 domów) .Jeden z sąsiadów powiedziłą że w okolicy jest rolnik i ma traktory, mąż z kierowcą pojechali do gospodarza, przyjechał mały traktor , ale cięzarówka ani drgnęła, przyjechał drugi i udało się. Kierowca był wyrozumiały i mówił że to wliczone w pracę takie przypadki sie zdarzają.

Umówiłam się że jutro będzie woził piasek kilka transportów a my przygorujemy dobrze wjazd.

Wieczorem dzwonię jeszce raz żeby się umówić na te dostawy na 100 % a pan zaczyna , że nie wie czy da rade, myslę sobie pewnie z powodu tego zakopania rezygnuje, udało mi się go przekonać ma być koło 15 bo tak chciał wykonawca.

 

05.05.2006 piatek

Mąż od rana na budowie, ja w pracy a tu telefon , że piasek już potrzebny bo ten co przyjechał wczoraj zasypany podjazd koparka zrobiła , a piach ma być po 15, pojechałam więc do urzedu słuzbowo i nie jechałam na budowę. Mąż dzwoni do mnie co z tym piachem , ja do dostawcy, a on że dopiero się rozładował i jedzie do Kotlarni to jakieś 50 km :o . Myślałam że wykonawca się wścieknie bo kopara wynajęta stoi i ma przestoje , skoczek czeka a piachu brak. Dostawa spóźniła się 2 godziny razem z tym że dwie godziny wcześniej wszystko było gotowe panowie czekali 4 godzin. Mężuś postawił im jakieś piwo i po 12 godzinach przyjechał do domu tylko stał i patrzył. Panowie skończyli o 22, 30 ubijanie piasku. Wykonawca jest wyjątkowo spokojny, bardziej denerwowali się jego pracownicy. :x

Teraz idę spać jutro opiszę resztę i już będę na bieżąco :wink:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

:lol: Piachu weszło na zasypanie 145 ton , a w projekcie było 75 ton.

W poniedziałek 08.05.2006 umówiliśmy się z panią kierownik na obejrzenie wszystkiego przed zalaniem. Rano panowie delikatnie rozkopali ubity w piątek piach i położyli kanalizację oraz przepusty na prąd i wodę. Dokonano próby, spad dobry nic nie zostaje. Potem całość zasypano i ubito. Przyjechała pani kierownik budowy obejrzała , wykonawca powiedział co bedzie robione dalej i niespodzianka :evil: kierowniczka mówi,że położenie foli a na to kratki zbrojeniowej fi 8 o wym 15 x15 cm opartej o scianki fundamentów to błąd w sztuce budowlanej, że ta siatka to nie jest potrzebna teraz, tylko dopiero na podłogę właściwą na styropian , a teraz wykonawca ma dobudować 1 bloczek i wylewkę zrobić na sam piach bo ma byc odyletowane. On mówi,że ona nie ma racji, że ta kratka fi 8 to się nie zmiesci na podłogę przy wylewkach na styropian 4 cm i ze to jest za ciężkie i popeka mi podłoga właściwa i odkształci się styropian, a ja stoję i nie wiem co robić.

:x Wykonawca zły, ale mówi,że zrobi jak kierowniczka chce, pani jedzie w siną dal a wykonawca zaczyna nadawać, że ona nie miała racji, że bez tego zbrojenia prędzej się zarwie( zbrojenie leży na placu i tak już zapłacone), ja za tel. do pani architekt, pani mówi ,że obydwie osoby zna i ma do nich zaufanie, ale robiłaby tak jak mówi wykonawca, wykonawca mówi że nie daje na to co każe zrobic kierowniczka gwarancji, a na to co on robi daje. Dzwonię do kierowniczki mówię jej jak się sprawa ma ,a ona na to że nie daje gwarancji na to co mówi i niech wykonawca robi jak chce a ona wpisze to w dziennik , istny młyn.Ja z mężem poraz kolejny czytam projekt i próbuję go zrozumieć , ale z niego wynika że to jednak wykonawca miał rację.

 

Wykonawca tak się zdenerwował choć nie dał tego po sobie poznać , że na drugi dzień opowiadał ,że nie mógł zasnąć.

Fundamen został zaizolowany w całości 117 m folią budowlaną 03, położono na całość zbrojenie z siatki fi 8 i zalano betonem.

 

Beton przyjechał we wtorek 09.05.2006 z przygodami miał być w środę ale zwolnił się termin więc lejemy . Miał być o 15 jadę na budowę żeby zapłacić , a tu tylko robotnicy po betonie ni widu ni słychu. Dzwonię i słysze , że betoniarka druga właśnie wyjechała pompa powinna byc juz na miejscu i jedna betoniarka. Czekamy za 15 min jest przyjechała pompa śliczna nowa, duża, za duża, okazało się , ze poprzednio wysłali Jelcza, w którym inaczej otwiera się pompa , bo pod kątem a potem obrót i dalej do pionu, a to cacko ma zasięg 28m , ale wpierw do pionu a potem może się obrócić , a nad naszą działką przewody linia telefoniczna i energetyczna i kaplica. Pan wjechał na plac tam resztki piachu, więc się bał że się zakopie, wyjechał ustawił sie z prawa z lewa i nic. Nie otworzy ramienia . betoniara stoi a pan od pompy z świetnym pomysłem ,że może by wiaderkami nosić bo juz gdzieś tak było , super pomysł :o :o

Więc idę do pana z betoniarki i mówię że może by tyłem spróbował wjechać na to on , ze waży 40 ton i jak się zakopie to nic go nie wyciągnie . Dzwonię do firmy mówię jak wygląda sutuacja, na to gosciu ,że nikt mu nie powiedzaiła że tam są jakieś linie, na to ja że nikt mi nie powiedział, że może byc inna pompa, skąd ja mam to wiedzieć przecież nie jestem Bob budowniczy. Słyszę wysyłamy pompe będzie za godzine bo to 25 km czekamy :x

W między czasie przyjechała następna betoniarka, narwany młody kierowca mówi , że się śpieszy i ona wjedzie pod fundament i sie wylewa, robotnicy źli, że będą musieli to rozciągac , wylewać ma 5 m3 i nagle zaczyna narzekać , że źle policzono zapotrzebowanie na beton , że on juz tyle fundamentu zalał a tamten ma jeszcze 9 m i to się nie zmieści , o jakieś 3-4 m m3 za dużo. Więc dzwonię do wykonawcy że się nie zmieści że źle policzone, na to on że to nie możliwe.Mówię trudno zapłacę a potem będę dochodzić co i jak z tym co zawalił , tylko co ja zrobię z tym betonem , kierowca dzwoni na bazę że jakby co, to tam go wyleją. Zapłaciłam i pojechał, druga betoniarka podłączyła się do pompy i wylewa, czekam z niecierpliwością, a tu niespodzianka wszystko się zmieściło, więc dzwonię znowu do wykonawcy i przepraszam , że mu nie ufałam. :cry:

Beton się suszy podlewamy codziennie my, albo sąsiad.

 

!5.05.2006

Cały tydzień sucho jak w piekle a dziś jak miało byc izolowanie i kładzenie foli to wszystko mokre, czekamy do popołudnia jak słoneczko wysuszy wszystko i będzie można izolować , jutro ruszają mury. :wink:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

:lol: i

Jak zwykle brak systematyczności, mury pną się do góry juz od wtorku a w dzienniku braki. :x

16.05.2006 wykonawca rozpoczął wytyczanie otworów, następnego dnia pod wieczór dokonałam inspekcji, fajnie pochodzic po zarysie przyszłego salonu czy kuchni.

Na każdym etapie budowy pomieszczenia sie zmieniają przy wykopach fundamentów wszystko było takie małe, potem jak zasypali juz było lepiej.

Teraz kiedy już widać salon, kuchnię, czy łazienkę widać , że będzie co sprzątać.

 

18.05 w czwartek dokonalismy małej zmiany w projekcie . Od parteru zmienił się bieg schodów, a tym samym zyskaliśmy więcej miejsca i chyba powstanie wiatrołap , który został wcześniej wyeliminowany.

 

19.05.2006

To niesamowite jak szybko rosną te mury, widać już okna i prawie całą ścianę w garażu. W połowie przyszłego tygodnia zalewamy strop.

Ogólnie wszystko układa się ok , tylko czasami jakaś wpadka z dostawą, np. wczoraj odmówił posłuszeństwa samochód dostawcy i nie dojechały pustaki, wykonawca musiał zacząć murować ściany działowe bo miał tylko takie pustaki , ale jakoś sobie poradził.

:lol:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dziś ćwiczę dodawanie podpisu, ale z miernym wynikiem :(

 

Ostatni wpis ten z niedzieli chyba (wszystkie dni podobne do siebie się dziwnie zrobiły) potraktowałam po macoszemu, ale miałam zaległości towarzyskie niestety tylko przez telefon i skypa. I tak zeszło mi jakieś 3 godziny. Były też rozmowy na temat budowy, z Rafałem który buduje Iskierkę 100 m od nas (bardzo podobny domek)a którego poznałam na forum.

Wracając do popszedniego tygodnia to wałkowałam cały tydzień temat kominów bo lada moment zalewają strop a my w lesie. Więc postanowiłam się rozmówić z panem od Schiedla, co on radzi -chyba nikt nie ma wątpliwości .

:wink: Poprosiłam o wycenę , którą dostałam wczoraj rano choć mówiłam że to pilne, pan miała ciągle pod górkę, a to kolega miał policzyć , a to nieodbierał komórki, a to komputer się popsuł, no w końcu mam cena za dwa ronada plus 20 jakies 5900 zł. teraz będę negocjować cenę do zapłaty. Cała sprawa kominów wzięła się z tego , ze wykonawca proponuje wybudowanie komina z kształtek ceramicznych i obmurowanie cegłą, ( nie ma w tym żadnego interesu bo płacimy ryczałt) kształtek nie prowadzi prawie żaden skład , a ten który prowadzi mówi że one nie mają atestu. Obdzwoniłam wszystkich kominiarzy, znajomych , którzy niedawno budowali, ludzi od kominków i każdy niezależnie mówi , że schiedel. Co prawda nie było na początku innego tematu, miały być takie kominy jak w projekcie ale........

Nasza pani kierownik budowy wymysliła ,że komin schiedla trzeba obmurować cegłą od podstawy, więc doszłam do wniosku ,ze bez sensu jest budować komin w kominie i prawie zdecydowałam się na zwykły, ale jak wszyscy zaczeli wymyślać ,to zostaję przy tym co było, ale będę musiała wezwać doradcę technicznego Schiedla żeby wytłumaczył pani kierownik ,że te typy tak mają i ich się nie obudowuje.

 

Dziś byłam jak codzień na kontroli chiba pan wykonawca się deczko machnął z oknem w kuchni bo zrobił jedno z okien które jest w projekci 100 cm od podłogi tak jak drugie , które jest na innej ścianie i na wysokosci 84 cm. Problem się zrobił kiedy okno się nie licowało z 2 pozostałymi na tej ścianie, potem pan przyjechał do nas i wyszło,że albo ja podałam mu źle wymiar , albo on źle słuchał, ale to nic nie szkodzi , bo albo zrobimy sobie większe okno , albo się wytnie na koniec pustak jak zobaczymy całość. Wykonawca jest bardzo dobry i jak coś jest nie tak to bardzo to przeżywa, tak jak przy zalewaniu podłogi na gruncie i zbrojeniu o którym pisałam wyżej.

 

Wczoraj podjeliśmy też decyzję o powiększeniu jednego pokoju przez dodanie jednej belki stropowej zyskamy 60 cm na dł 4 m , tylko kto to będzie sprzątał. :lol:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Właśnie postanowiłam sprawdzić swój biorytm , czego prawie nigdy nie robię, od kilku dni roznosi mnie energia, śpię po parę godzin mniej niż zwykle biegam jak z piórkiem w d.... i wcale nie jestem zmęczona. Okazało się ,że jestem na całkowitym wyżu fizycznym i emocjonalnym gorzej z intelektem, ale ja tak nie myślę.

Co do dołożenia belki stropowej to nad klatką schodową w orginale jest pustka, czyli widok z piętra na holl na parterze , po dołożeniu belki tworzy się tam podłoga pokoju i sufit parteru.

Dziś ostatecznie zdecydowalismy się na kominy Schiedla. Będzie to rondo 18 i rondo plus 18, każde w osobnym pustaku, a wentylacja z Leiera bo kształtki zostały nam z kuchni i małej łazienki . Cała wentylacja kosztuje nas około 376 zł a teraz kominy na deser. Dostałam cenę poniżej 5000 zł

ale jaka jest dokładnie napiszę w następnym poście, potrzymam was w niepewności. :wink:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wczoraj wkejałam link do zdjęc i jak zwykle coś namieszałam, za chwilę popracuję nad tym. Codzienna kontrol na budowie wypadła pozytywnie. Panowie kończą układać nadproża , mężuś każdą wolną chwilę spędza na budowie i patrzy jak rosną mury.

Wczoraj kupiliśmy resztę stali na wieńce i do stropu i było zdziwko , ponieważ byłam przygotowana na 1,5 stali , a według wyliczeń wykonawcy wyszło 0,5 tony, tym samym zamkneliśmy się na całości domu w 1,5 tony. Mam nadzieje , że wszystko dobrze policzone. :lol:

 

Chyba nikt nie jest zainteresowany ceną kominów więc narazie nie zdradzam, ja jestem zadowolona, ale może innym wyszło lub wyjdzie lepiej. :p

Poza tym dzis geodeta wytyczał miejsce na skrzynke energetyczną więc do proądu coraz bliżej, puki co chwała sąsiadowi za uczynność i dobre serce.

Jak stare ludowe przysłowie " mówi nie chwal dnia przed zachodem słońca", ale narazie wszystko idzie jak pomaśle a najważniejsze to pozytywne nastawienie i dobra zabawa. Tatuś zawsze mi mówił ,że urodziłam się w czepku i w dodatku w niedzielę ( ale leniwa nie jestem i nie mam dwóch lewych rąk do roboty) coś w tym jest.

A dobrze ,że mam gdzie jeszcze wyładować nadmiar energi ( organizuję w pracy festym ) bo inaczej musiałbym przenosić pustaki na budowie. :D :D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

:p Minął kolejny tydzień, a strop jeszcze nie zalany. Pogoda pod psem więc czasami są postoje jak leje deszcz. Dziś panowie zaczęli układać belki stropowe, ponieważ pracuję ich teraz tylko 2 to prace idą wolniej.

W piątek na budowie zrobił sie istny skład budowlany, przyjechały wszystkie materiały, belki , kominy, dodatkowe pustaki, stemple i nie było się gdzie ruszyć. W poniedziałek okazało się , że do budowy kominów raczej powinna znać wielkości pieca i kominka i znać wysokość wylotów , więc odbyłam wędrówkę po sklepach. Zdecydowaliśmy się na piec Hef z Lublińca. Byliśmy do tej pory zdecydowani na kominek z płaszczem wodnym, ale sprzedawca pieca powiedział,że jest to nie opłacalna inwestycja , bo przy paleniu groszkiem nie zaoszczędzimy zbyt wiele.

Teraz mamy dylemat co zrobić. Wczoraj nasz wykonawca zaczął stawiać komin, ale chyba nie robił tego zbyt często( i namawiał nas na komin tradycyjny) mężuś pilnował czy wszystko jest dobrze układane, stał cały czas z instrukcją. :lol:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Oj , odstawiłam od cycka naszą budowę nie byłam tam już od poniedziałku, mężuś też dziś zrobił sobie urlop, bo pogoda była gorzej niż paskudna. Wybrałam się dziś na rozmowę z instalatorem wod-kan i co. Pan wypytał o wszystko dokładnie i ma zrobić wycenę, pytałm ile orientacyjnie będzie mnie kosztować ta przyjemność i dowiedziałm się ,że około 23 tyś. Nie wiem czy to duzo czy w normie, instalacja będzie w miedzi, rurki jakieś na ścisk po 8 zł za m, podłogówki 80 m2, 4 kaloryfery z podłączeniem dolnym, 2 wyjscia do podlewania na ogrodzie, folia i styropian pod podłogówkę, filtry wodne do zabrudzeń, zmiękczania, antybakteryjny, bojler 140 l z dodatkową grzałką, pieć Hef na groszek, rozdzielnik, pompka do cyrkulacji wody, zawór ciśnieniowy do wejścia wody, więcej grzchów nie pamiętam i co wy na to?

Może jakieś wskazówki? :roll:

Dodatkowo dowiedziałam się, że z wymarzonego kominka wodnego lepiej zrezygnować bo zaduże koszty osprzętu. :x

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kolejny dzień na placu boju.

:p W piatek rano zjawiła się 7 osobowa ekipa, każdy coś przybijał, podawał, cioł, układał. Efektem tego był pieknie ułożony strop. Po zamknięciu góry wszystko zrobiło się jakieś wielkie. Zmieniliśmy także w ostatniej chwili bieg schodów , szlunek juz prawie gotowy , a nie uzgodniliśmy tego z kierowniczką budowy. Schodki w trochę zmienionym miejscu pozwolą powiększyć wiatrołap i zmieścić w nim dużą szafę, ale coś zaciasno zrobiło sie nam chyba przy małej łazience,bo mamy drzwi wejściowe i łazienkowe koło siebie. Zobaczymy wszystko dokładnie jak zaleją we wtorek schody. Oczywiście od środy będzie lampa więc znów będziemy musieli jeździć podlewać betonik, a teraz jak na złość leje od tygodnia. :wink:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wczoraj nastąpił odbiór naszego stropu i kominów przez panią kierownik, wszystko odbyło się bez zastrzeżeń. Kolejny etap prawie za nami. Nasz wykonawca to jak pisałam wcześniej bardzo spokojny człek, ale czasami ma problemy z liczeniem albo pamięcią. Ponieważ zdecydowaliśmy się na poszeżenie stropu nad schodami, wykonawca poprosił o zamówienie dodatkowej belki stropowej, dodatkowo dwie pod scianki tak jak zażyczyła sobie kierowniczka, zamówienie zostało złożone. Teraz okazało się że jedna belka została( muszę pomyśleć co z tym zrobić?). W sobotę pan Jędrek poprosił o dodatkowe kilka pretów na zbrojenie, więc miał sobie zamówić a my zapłacimy przy okazji. Przyjechaliśmy wczoraj do firmy i zdziwiłam się ,że kilka prętów ma długość 400mb. Widać mamy różne pojęcie co znaczy kilka, i tak ilośc całej stali jaka wyszła na dom to dopiero około 1800 km, ale kilka to kilka. Z moich wyliczeń wynika,że jeszcze brakuje 2 prętów do zbrojenia wieńca, zobaczymy jak wyjdzie to wykonawcy.

Robota wykonana jest dokładnie i jak trzeba coś podgonic to wpada 7 chłopa i aż się kurzy. :)

 

:p Dzis miało być tak cudownie w pracy wolne, można poleżeć w łóżeczku, lanie stropu zamówione na 7 rano pieniądze na zapłacenie zostawione wykonawcy. O 8 sielankę przerwał telefon, że zabrakło betonu , bo pan źle policzył, betoniara już jedzie , ale potrzebna jest kasa, więc nici z tej sielanki, wypadło na mężusia ,że to on jedzie na budowę a ja spacerek z pieskiem i kawusia( swoją droga zastanawiam sie jak firmie, która dostarcza nam beton, opłaca się wieść go 80 km tam i z powrotem za 195 zł z 7% vat, a w firmie, którą mamy pod nosem musielibyśmy zapłacić 245 zł 22% vat obie ceny z pełna usługą?)

Po południu wybraliśmy się zamówić podbitkę cena netto 18 zł za m2, nie wiem czy to dobra cena, ale deska ładna, mamy też wycenę bramy segmentowej z napędem i usługą 3578 zł dopłata do koloru złoty dąb 820 zł.

 

W mieście dziś lało tak ,że hej więc myslałam,że na wśi 10 km dalej tez , niestety sucho jak w pekle więc wieczorkiem pojechaliśmy olewac nasz strop. Mąż wymyślił nowy patent kupilismy wąż ogrodowy do zraszania i jak się odkręca kranik to sika równiutko, tylko ,że wężowi brakuje kilka m bo ja pochytrzyłam. Ale zobaczyłam nasze schodki po wylaniu i po zmianie w projekcie .Wyszły super i w hollu jest tyle miejsca. Zapomniałabym o najważniejszym , nasza córka zaszczyciła nas dziś poraz pierwszy swoja obecnością na budowie. Pierwszy i ostatni raz była tu przed kupnem działki 1,5 roku temu. Pokój dla niej się buduje i bedzie największy po salonie około 20 m . Mam nadzieje , że sie przekona i pomieszka jeszcze trochę znami. :cry: [/url]

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 4 weeks później...

Nie jestem kibicem , ale mecz jest na takim wysokim poziomie ,że ciągle mi wzrok ucieka na ekran. :roll:

Nasza budowa idzie sobie swoim tempem i powoli zbliza się do końca pierwszego etapu. Któregoś pieknego dnia mówię do mojej połowy, że jak tak dobrze idzie to nie ma potrzeby jechać i tam stać , zwłaszcza, że panowie wtedy co pięć minut cos potrzbują , mąż został w domu. Na drugi dzień jedziemy na budowę a tu niespodziewajka, zamiast okien balkonowych wymurowane zwykłe, wykonawca stwierdził że skoro balkon zlikwidowany to okna tez niepotrzebne, nie było wyjścia trzeba wycinać , poszło bez problemu nawet udało się odzyskać wszystkie pustaki.

 

Potem był spokój szczytu rosły , scianki działowe tez równocześnie. 21 czerwca weszła druga ekipa do dachu, która jest pod wykonawcą , przyjechała więźba z Nidzicy jest to świerk, cieśla mówi że jest ok.

Nastepnego dnia mąż miał pojechać na zakupy po farbę ponieważ nie przywiązuje wagi do kolorów kupił mahoń bo wydawał mu się ciemny a napisane na kartce miał palisander. Kolor był taki ,że jak mówi moja kolerzanka ni w kąt ni w drzwi. doniczego nie pasował , ani do dachówki , ani do rynny. Kupilismy palisander i było malowane dwa razy, teraz jest dobrze.

W środę 28 czerwca więźba była juz gotowa, cieśla zaczął przybijać podbitę cdn. :wink:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 3 weeks później...

Oj leń ze mnie całkowitu brak systematyczności :p

Opowieść skończyłam na położeniu więźby. Nasz cieśla i dekarz w jednej osobie to tyz spokojny chłop ale tak jak ny wykonawca ma problem policzyć co i czego potrzebuje. Jak zwykle mąż udał się na dzialke dogladać dobytku zrobił po drodze zakupy według zamówienia cieśli, przywozi a panu przypomniało sie ,że brakuje jeszcze zszywek a najblizszy sklep 8 km w jedną strone paczka zszywek kosztowała 1,2 zł paliwo 3 razy tyle. Temu podobnych przykładów mozna by przytaczać masę .

W zasadzie całość budowy przebiegała bezproblemowo, kilka małych błędów naprawionych od ręki i podrózy po małe co nie co nie sa w stanie popsuć nam radości z rosnącego domku. zaczęli odwiedzac nas znajomi i rodzina i każdy był zaskoczony ,że w środku tyle miejsca.

Pod koniec budowy musieliśmy podjąć decyzję, czym wykończyć kominy, według wczesniejszych uzgodnień komin schiedla miał zostac obmurowany od stropu cegłą szóstką , nie wiele jest klinkieru w tym rozmiarze więć padło na kolor wega z firmy CRH lub CHR zawsze mam problem z tymi literkami , producent miesci się w Glicach , wcześniej ustaliłam z dostawcą , że cegła jest i mozna brać . Wykonawca o 15,30 w piatek mówi że klinkier potrzebny najlepiej na jutro rano , albo poniedziałek , więc dzwonię do dostawcy ok zamawiamy , za chwile telefon że trzeba kupic cała palete , albo zapłacić za rozpaletowanie 80 zł , telefon do wykonawcy ile potrzeba dokładnie chyba 560 , telefon do męża co robimy ? bierzemy całaa paletę przyda się na jakieś murki albo kwietnik, telefon do dostawcy ,że cała paleta, w miedzyczasie telefon dostawcy do wykonawcy, dostawcy do mnie juz nie pamiętam kto do kogo i po co, rezultat.....

Dostawca mówi że zostawiamy to na poniedziałek rano bo teraz nikt nie odbiera telefonu u produceta. :evil:

W poniedziałek telefon od dostawcy >pani Jolu paleta juz została otwarta i zaksięgowana w piatek bo to koniec miesiąca nic się nie da zrobić , trzeba zapłacić za rozpaletowanie<, mąż zły jak diabeł ,że to naciąganie mówi żeby to im zostawić mnie żal dostawcy bo po co kwasy, ale tyle płaćic za nic to złodziejstwo tym bardziej gdybym wiedział o tej dziwnej opłacie to bym szukała wcześniej cos innego. Klinkier przyjechał , ale wykonawca przesunął termin realizacji na środę bo niechcial przeszkadzać dekarzom i po co było sie tak spieszyć, potem okazało się że miało byc 530 cegieł połówek szczelinowych i 60 całych , ale producęt nie ma całych , pól sląska przejechaliśmy i cały internet i nigdzie nie ma nic podobnego , za dobranie klinkieru znów trzeba płacić za rozpaletowanie. W końcu kominy stoją są łądne i mam nadzieje że sie nie rozlecą . Część końcowa czyli tak zwany kapelusz został zrobiony z cegły szczelinowej zaklejonej sylikonem a na drugi komin wykonawca załatwił cegłe pełną . Za rozpaletowanie zapłacilismy tylko raz , dostwaca dogadał się z producentem, że przecież te cegły jeszcze tam stoją to my sobie dobierzemy z palety która jest otwartaa on przywiezie swoją palete i sobie ustawi .

 

W między czasie szukałam okien oj dużo by można pisać kilka wycen generalnie ceny takie same ostatecznie mamy jednostronny kolor ciemny dąb, 5 komorowe , okucia roto NT, szyba P2, probil półlicowany Gealan.

Okna zamówione na początku lipca , potem zaczęlismy mysleć o drzwiach i tu zdziwko mnie złapało bo na Gerdę trzeba czekać 6 tygodni a my chcielismy zamkąć wszystko razem więć wzieliśmy okna w tej samej firmire żeby razem montowali a najszybciej mozna dostać KMT tak to chyba się nazywa. :p

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wysłałam bo znów mi zniknie i się wścieknę

Rafał z forum podał mi namiary na wykonawcę bram segmetowych za przyzwoitą cene 2700 zł z automatem i 2 pilotami, bram zamówiona juz dzwonili że moga montować , ale drzwi jeszcze nie ma więc czekamy.

 

Upały pokrzyżowały nam wybór okna dachowego , jeszcze w marcu kupilismy trzy okna dachowe 78x140 Fakro, zdecydowalismy że damy jednak okna we wszystkich pokojach (poczatkowo nie miało być w sypialni bo i tak nigdy tam nieodsłaniamy) poprzednio zamówione okna były z lepszymi uszczelkami i duzym nawiewnikiem oraz szyba nietłukącą, chcielismy za oszczedzić hi, hi :D i kupić medel niżej troche tańszy, okazało się że przez upały nie moga jechać samochody dostawcze i albo jest do kupienia najtańsze albo takie jak poprzedni kupiliśmy, zdecydowaliśmy sie jednak na droższe i po oszczedzaniu w promocji miała byc do tego roletka wewnętrzna , ale dostawca zapomniał zamówić chociaż przypominałam o tym 3 razy ( oj coś kręci) ma załatwiać swoją pomyłkę z przedstawicielem Fakro zobaczymy co z tego wyjdzie.

 

13lipca odebralismy budowę , dach skończony jeszcze tylko w przyszłym tygodniu cieśla przyjedzie skończyć podbitkę na daszku przed wejściem , choć nie wiem czy bez tego nie wygląda lepiej (daszek od przodu ma być obity listwami tak żeby nie zacinał deszcz na drzwi).

Cały tydzień ciężko pracowałam na budowie, postanowilismy posprzatać ułozyć stosy desek pod płotem, pozbierać tony worków, i gwoździ. Mązż ranow wstawał i mówił ze trzeba jechać , ja jestem nocnym markiem więc chodzę spać o 1 albo 2 ,zwłaszcza ze mam urlop, więc o rannym wstawaniu nie ma mowy , kawa do łózka , sniadanko też do prawie do łózka i juz o 12 byliśmy na działce , po drodze jakieś zakupy i praca w samo południe zgroza przy tych upałach. Tydzień znosiliśmy te deski i składałam worki. Robimy porządek bo w środę będą robić przyłącze wody a to właśnie leżało z przodu tam gdzie bedą kopać. Dostawcy pozabierali też resztkę materiału więc już jest prawie czysto :p

W sobotę wykonawca zrobił nam pierwszy tynk w garażu na dwóch ścianach tam gdzie będzie montowana bram z napędem . Kupiliśmy też kabel do podłączenia prądu od skrzynki do domu 5x16 drogie to to to, dobrze że koleżanka pracuje w hurtowni i załatwiła zniżkę .

W środę niwelujemy też teren więc nie będzie już księżycowego krajobrazu :wink:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

:lol: Kolejny pracowity dzieś, przynajmniej dla niektórych, ja na leżaczku czytałam książkę , mąż biegał przed domem i za domem pilnując robót, koparka równała plac, panowie podłączyli wodę.

Dzieki sąsziadowi do tej pory nie byłą nam potrzebna. Wykopano także 16 m rów na przyłączprądu od skrzynki do domu , ogólne koszty ; przyłącz, licznik, rów i rónanie placu po budowie 1200zł :cry:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 weeks później...

Straszny zastój zrobił się w pracach , a wszystko przez brak okien i drzwi, ale już w sobotę jeśli nie będzie żadnej wpadki będzie montaż i dalsze prace. :lol:

Zaliczyliśmy rodzinnego grilla, były także placki kartoflane z ogniska na cegłach szmotowych, wyszły super. Teściowa pierwszy raz widziała nasz domek, ciocia z Mariankiem kibicują nam regularnie od początku budowy. Po jedzonku popracowaliśmy trochę i mamy już ładny widok na thuje niestety za płotem u sąsiada.

Ustaliłam także z mężem sprawę montażu kabli elektrycznych w domu. Na szczęście będzie to robił fachowiec, nie żebym nie wierzyła w mojego mężusia, ale....... moglibyśmy niezdążyć przed tynkami. :wink:

Razem z ładną pogodą skończył się takze mój urlop i doceniłam bardzo, bardzo, bardzo mojego wykonawcę, teraz już wiem że będę chciała aby konczył kolejne etapy.

Dlaczego doszłam do takiego wniosku? od 01 sierpnia miał się rozpocząć remont u mnie w pracy, który nadzoruję . Ekipa nie przyszła wykonawca zadzwonił ,że kończy pracę gdzie indziej i będzie za dwa dni, za dwa dni przyszedł , ale bez pracowników, ciągle mówi żebym się nie denerwowała i że na pewno skończy na czas , rok szkolny zaczyna się za 24 dni a do zrobienia kafelki na podłogach w 3 łazienkach , malowanie sali gimnastycznej, i 2 dużych holi wymiana oswietlenia i jak tu być spokojnym. :evil: Dziś mieli pracować od 7,30 jeden przyszedł o 11. Już wszystko jasne dlaczego tak doceniłam wykonawcę mojego domu, zawsze słowny, a małe wpadki moga przytrafić się każdemu.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nareszcie

Mamy mamy stan surowy zamknięty. Wczaraj o godzinie 9,00 stawiły się ekipy do "zamknięcia otworów". Zatruwałam życie panom z salonu systematycznie prawie codziennie, gdyż mam po drodze z pracy do domu, wpadałam żeby sie przypomnieć zależało mi na zgraniu całego zamknięcia. W piątek dowiedziałam się,ze montaż 13 okien i drzwi wejściowych ma wykonać dwóch monterów w dodatku wątłej postury. Nie bardzo wierzyłam ,że da się to wykonać w jeden dzień. Jakież było moje zdziwienie, gdy mąż nadzorujący prace od rana zadzwonił o godzinie 14 żebym przyjechała dokonać odbioru. :roll:

Brama była zamontowana i sprawna. Potem pozdejmowaliśmy wszystkie folie, żeby sprawdzić czy nie ma pod nimi uszkodzeń. Znalazłam dwa zadrapania na dolnej krawędzi ramy i jedno widoczne na ramie okna balkonowego, stwierdziłam także brak uszczelki maskującej w ramach, która jest zapisana w umowie , nie mam zamiaru szorować okien ze srubokrętem. Od monterów dowiedziałam się , że przyjedzie serwisant i to uzupełni. Jutro jade do firmy rozliczyć się więc, chyba zachowam jakieś drobne do rozliczenia po usunięciu małych co prawda, ale wad. :(

Potem sprawdziłam czy okna sie otwierają choć czytałam w muratorze,że nie robi sie tego w dniu montażu , ale kiedy mam to zrobić jak nie przed zapłatą , a dziś nie mogę się wybrać na budowę.

Wszystkie okna otwieraja się prawidłowo i lekko, wszystkie zatrzymuja się także w miejscu po otwarciu skrzydła to znaczu ,że są chyba dobrze wypoziomowane. Majster chodził za mną i mówił ,że mu nie ufam , za takie pieniądze raczej nie można mieć zaufania do nikogo.

Muszę stwierdzić, że robota została wykonana szybko w 6,5 godziny wstawiono wszystko.

teraz można przystapić do dalszych prac , konieczne będą także poprawki murarskie w miejscach gdzie otwory są troche za duże. :wink:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 months później...

Witam

Kolejny powrót z Marsa, systematyczność w dziedzinie pisania dziennika nigdy nie była moją najmocniejszą stroną. :(

Co zmieniło sie od wstawienia drzwi i okien?

Oj dużo i mało. Sierpień spędziliśmy raczej wypoczynkowo, ale z wielkimi planami na kolejne dni przynajmniej z mojej strony. Nieodłącznie towarzyszyły mi wasze dzienniki i ich lektura, jak się już tak zaczytałam to na pisanie własnego brakowało czasu. :D

Początek września zaowocował instalacją elektryczną, którą robił kolega męża oczywiście odpłatnie przy pomocy mojego ślubnego. Na dzień dzisiejszy muszę kupić kontakty i gniazdka i stanie się docelowa jasność.

 

Na początku września dopisała, także pogoda do prac ogrodowych , w jedną ze słonecznych sobót zjawiła się cała rodzinka (jednorazowo) i udało się posadzić 25 iglaków pod jednym płotem, do tego przewieźliśmy masę ziemi lub tego czegoś co śmie się tak nazywać z jednego końca ogrodu na drugi. Bardzo chciałam założyć jesienią kawałek trawnika za domem, ale opinie fachowców były podzielone i stanęło na niczym , co nie jest po mojej myśli. :cry:

Potem rodzinka wyjechała do cieplejszych krajów, a ja z mężem posadziłam jeszcze 18 iglaków.

W sierpniu uzgodniłam z inna częścią rodzinki, że jako specjalista pomoże na poczatku października mojemu mężowi wyprowadzić główne piony wodne i podłogówkę, potem mąż będzie się dalej bawił sam i rodzinka dokona końcowego podłączenia ( odpłatnie)" dobrze ,dobrze, nie ma sprawy itp." ,więć nie szukała nikogo. :lol:

Na początku września miał wejść mój sprawdzony wykonawca do tynków wapnienno-cementowych, ale miał poślizg na innej budowie, więć czekałam do października.

 

3 października zjechał pierwszy sprzęt i zostały opryskane ściany , czynność ta trwała z przerwami koło 10 dni , bo wykonawca jeszcze miał inną robotę, ale byłam cierpliwa. Zadzwoniłam do rodzinki,żeby się przypomnieć z co i wodą i znów zapewnienia "dobrze nie ma sprawy "

Tynki kładły się powoli, w tak zwanym między czasie kupiliśmy parapety do salonu z konglomeratu brecia czy jak im tam i do gabinetu oraz pokoju gospodarczego w Castoramie. Po przywiezieniu na budowę okazało się ,że dwa wzięłam za wąskie i oddaliśmy a raczej ktoś oddał za nas bo do sklepu 30 km. Tym sposobem zmienił się plan w gospodarczym będzie parapet z kafelek tak jak w kotłowni, łazience i garażu , a w kuchni parapetem będzie blat. W holu bedzie taki sam jak schody.

Tynki kładły się nadal, zadzwoniłam do rodzinki i przypomniałam się z co, i co usłyszałam, że nie da rady bo tyle roboty i do Gliwic za daleko, dawno tak się nie wkurzyłam z powodu bezsilności skąd mam wyczasnąć fachowca, aż się poryczałam , wiem ,wiem z rodzinka najlepiej na zdjęciachitp..... Nie byłam zła,że odmówił, ale dlatego że w ostatniej chwili przecież mogłam w sierpniu kogoś spokojnie poszukać. :evil:

W tedy nie powiedziałam nic , ale obiecał sobie że wygarne na zjezdzie rodzinnym 1 listopada, tylko mąż mnie uspokajał, że nie warto po co kłócić się z rodziną w końcu nie ma człowiek jej tak za wiele, więć ugryzłam się w język i wogóle mało mówiłam do tego osobnika.

 

Tynki robiły się dalej, pod koniec października dostałam namiary na pana Xdo co, który przyjechał , zrobił pomiar powiedział,że może wejść po 15 listopada, miał zrobić kosztorys spodobał nam się , ale słuch po nim zaginął i znów jestem w rozpaczy, pan X nie pokazuje się w hurtowni, telefon mówi że nie ma takiego numeru i nikt nie wie co się z nim stało, mam nadzieje że nic złego. :cry:

Rozglądam się także za kominkiem, podjeliśmy już decyzję, a raczej ja podjęłam a mąż zaakceptował będzie Tarnava 16 Premium, ale zamówienie złożyłam tylko nie ma narazie na składzie.

Na dzień dzisiejszy brakuje nam tynków na jednej ścianie w garażu , ale mają być do czwartku, okna wszystkie obrobione płytami kg, założone 3 parapety.

Na strychu włożone płyty OSB , część rozłożona , ale nie przybita to ma zrobić małżonek, ciekawe jak mu to wyjdzie? :p

Od poniedziałku szukam nowego instalatora i nie poddaję się.

Plan jest taki -wstawić kominek zrobić rozprowadzenie ciepła grzać , zrobić wod-kan i co, zrobić wylewki , choć boję się żeby nie przemarzły, potem mój wykonawca ociepli poddasze i zrobi gładzie i wtedy możemy sie dalej bawić.

Jeśli nie wyjdzie to przynajmniej ocieplenie,kominek, wod-kan , co i gładzie a wylewka na wiosnę, jestem w tej dobrej sytuacji,że nic nas nie goni , jeśli wprowadzimy się w sierpniu , a nie w maju to też nic się nie stanie.No i jeszcze jak nie będzie śniegu to za dwa tygodnie oczyszczalnia.

I co o tym myślicie, czy warto ryzykować z tymi wylewkami, w środku nie ma mrozu, może czegoś dodać do betonu?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Odpowiedz w tym wątku

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.




×
×
  • Dodaj nową pozycję...