jk69 27.10.2006 10:48 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 27 Października 2006 Wpadam tylko na chwilkę, żeby odtańczyć TANIEC DZIKIEJ RADOŚCI z powodu PODPISANIA UMOWY KREDYTOWEJ. Czy to normalne, że ktoś się cieszy, że będzie płacił haracz przez resztę życia? Liczę jeszcze na wsparcie ze strony firmy LOTTO, ale chętnych w kolejce do 6 jest zawsze ok. 10 milionów, więc nie wiem czy się doczekam A co mi tam! Kredyty są po to by je płacić! Teraz biegam w sprawach związanych z kredytem (hipoteki i weksle). W poniedziałek uruchamiamy.... To Pan J, oraz kilku okolicznych dostawców materiałów budowlanych się ucieszą A czy ja napisałam kto jest kredytodawcą? NO NOREDEA oczywiście! Umowa z GE (niepodpisana z powodu ich idiotycznych warunków) zostanie dziś rytualnie spalona a prochy rozrzucone nad najbliższym ciekiem wodnym! O szczegółach napiszę w wątku bankowym. Do którego odsyłam ewentualnych zainteresowanych tematem. BUDUJEMY , BUDUJEMY, BUDUJEMY !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! A teraz szukamy dachówki. SZUKAMY, SZUKAMY!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! Reszta narodu też. W creatonie są zapisy na ............luty O szczegółach dachówkowych - niebawem! Pozdrawiam w dobrym nastroju, w którym mam zamiar pozostać na zawsze, czego i Wam wszystkim z całego serca życzę!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
jk69 27.10.2006 10:53 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 27 Października 2006 Historia mojej choroby kredytowej (oraz innych osób podobnie potraktowanych) jest tu: http://forum.muratordom.pl/viewtopic.php?p=1393748#1393748 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
jk69 30.10.2006 15:52 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 30 Października 2006 Odbyło się w dniu wczorajszym spotkanie, wśród grzmotów i piorunów, zacinających strumieni deszczu oraz w ponurej obecności granitu nieba. Spotkanie osób na różnym stopniu rozwoju budowlanego będących : od doświadczonych i prawie przeprowadzonych niepołomickich posiadaczy ziemskich, przez dopiero co się wznoszących, reprezentowanych przez mnie do nieco przerażonych przyszło-wiosennych debiutantów, którzy forum czytają, a jakże, a mniej piszą, niestety... Tu machamy łapkami w stronę Lublina! Mój dom dumnie prężył murowaną pierś i choć biedak bez głowy, starał się robić dobre wrażenie, w tych okropnych okolicznościach pogodowych. Następne spotkanie - w ciepłych krajach, jak już będzie co oglądać, prócz golizny i surowizny.... Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
jk69 04.11.2006 19:26 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 4 Listopada 2006 Dachówko, marzenie jesiennozimowenad głową niech będą ilości hurtowetwej zgrabnej postacirzeźbionej z tej gliny, co się nie rozpadniewśród burz złej godziny co się nie rozmoknie z powodu rozpaczydeszczowych, ani nic cię nie wypaczynawet złe spojrzenie sąsiada lub wrony a dom mój niech będzie Tobą ogaconybo mu się śniegi w progi wpychają na tym inwestor kończy strapionyi tęsknie patrzy w niemieckie strony..... Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
jk69 04.11.2006 19:30 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 4 Listopada 2006 chciałam napisać o dachówce to napisałam! Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
jk69 07.11.2006 13:02 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 7 Listopada 2006 Nie bójcie się będzie prozą.... O dachówce rzecz jasna. Do ścisłego finału przeszły: Dachówka wymyślona juz dawno, obejrzana na dachach i ulubiona - płaska Creaton Domino łupek - ok. lutego 2007 dostępna . Dachówka konkurencyjna, płaska, bardzo podobna do Domina, podobno równie dobra, w tej samej cenie, obejrzana będzie dziś - Nescamp H10 ciemny dość łupek i dostępna "od ręki" co dzisiaj znaczy ok. 2-3 tygodni lub trochę szybciej (jak jest w fabryce to w ciągu 7 dni...) Dachówka mega Creaton (taka wielka, największa z możliwych - ha, ha gigantomania się kłania) ciemny łupek, tańsza od dwóch pozostałych o ok. 20% (licząc od ceny całego dachu) dostępna w okolicach 2-3 tygodni lub może troszkę później. Jest jeszcze Roben, zwyczajny, ciemny łupek, średzka falista czy jakoś tak, tańsza znacznie, ale podobno zaczyna jej brakować - więc czekanie znów... Widzieliśmy na dachu - i dach ładnie wyglądał, polecana jako "dobra w dobrej cenie" ... Decyzja musi zapaść w tym tygodniu ostatecznie . W poniedziałek 13 na budowę wraca Pan J. and company w celu umieszczenia wieźby na miejscu jej wyznaczonym. A potem folia i te wszystkie elementy łacenia częściowo w opozycji Mam już listę zakupów, rozpoczynającą się od nieśmiertelnego: 20 kg gwoździ ..... Przepis na dom powinien brzmieć tak: Weź dwieście kilo gwoździ ..............zmieszaj z dobrze ukręconym betonem w ilości 100 m3, na dnie przygotowanej wcześniej formy ułóż 1 tonę stali stopniowo wlewaj beton. POczekaj aż stwardnieje, koniecznie podlewając obficie wodą by nie popękał. Na pierwszę warstwę bokami układaj równo cegły w ilości kilku tysięcy, pomiedzy warstwy cegieł nakladaj cienką warstwą zaprawy. Dalej postępuj podobnie - warstwa betonu, warstwa cegieł aż do żadanej wysokości. Na wierzchu ułóż delikatnie drewniane belki, które wcześniej namocz by zzieleniały. Przykryj folią a na końcu całość udekoruj kolorowymi dachówkami. Pamiętaj o wetknięciu przewodów kominowych i wentylacyjnych! Tak przygotowany dom wstawiasz teraz na 6 miesięcy do nagrzanego do czerwoności urządzenia wykańczającego. Po upływie tego czasu (cały czas sprawdzaj wilgotność !) dom powinien być gotowy do spożycia. Przed spożyciem upewnij się czy już ostygł! Smacznego! Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
jk69 09.11.2006 11:04 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 9 Listopada 2006 Dachówki c.d. meta już blisko....Prowadzą - na zmianą - Domino i Nibra G10 Nelscampa. Ta druga ma gorszy kolor - ale - zaraz zdobędę po 1 egzemplarzu i przywlokę do firmy, gdzie w końcu pracują sami artyści z dyplomami, więc na kolorach powinni się znać, nie? I niech mi powiedzą co mam zamówić w końcu!!!!!!!! Wkleję zdjęcia do porównania - ale mam jakiś kłopot z fotosikiem. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
jk69 14.11.2006 10:23 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 14 Listopada 2006 Się działo! Dachówka wybrana!!!!!! Na dachu mym zalśni więc matowym blaskiem CIEMNO SZARA NIBRA G10. Jest ona oczywiście zupełnie płaska, a od pierwotnie zakładanej (w głowie już na dach oczywiście) Domino, różni się kolorem (nieco jaśniejszy) i zaokrąglonym wykończeniem krawędzi dolnej. Termin dostawy - 49/50 tydzień czyli coś około 10 grudnia (lub wcześniej , lub później ). Wczoraj rankiem bladym dzwoni komórka - i zgadnijcie kto to dzwoni o poranku do inwestorki zasapanej - no kto? Mój ulubiony budzik vel pogodynka czyli Pan J. Miał tego dnia się stawić, więc się stawia - przynajmniej telefonicznie. To w nim ko... tzn lubię najbardziej, słowność. Wczoraj wprawdzie nie popracowali, bo nie dojechała wieźba, ale chęci były! Wieźba dojechała dziś raniutko. I znów telefon zerwał inwestorskie zwłoki z ciepłego łóżeczka. Tym razem Pan J. mniej miły - drogi nie ma!!!!!!! Jak to - sapię - jeszcze w niedzielę była! Mimo ulewnych deszczy w świetnej formie! Niestety - między niedzielą a wtorkiem był poniedziałek 13, w którym to dniu koparka zamówiona przez sąsiada, rozwaliła rurę z wodą w drodze leżącą. I popłynął wartki strumień wody........ Po 30 minutowym potopie nasza droga na glinie, urabiana dodatkowo przez ciężki sprzęt zniknęła w mazi, niestety na odcinku prowadzącym do mojej działki..... Wieźba wylądowała więc tam gdzie się dało jeszcze dojechać, i teraz ekipa nosi ją na plecach ..... Mój sąsiad oczywiście szkody naprawi, ale trochę się chłopcy nanoszą ... Kończę, bo muszę zawieźć Panu J. szczegóły dachówkowe czyli dane techniczne do łacenia i czegoś tam, tam ta tam! Wraz z powrotem Pana J. na budowę wróciło również słońce, a prognozy na następne tygodnie są wprost wymarzone! Czyli - dach na święta będzie????? Ja tu jeszcze wrócę!!!!!! Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
jk69 20.11.2006 10:03 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 20 Listopada 2006 Zgodnie z obietnicą pojawiam się, by zniknąć! Przyczyny mego pośpiechu są prozaiczne, choć rozległe jak szkody górnicze na Śląsku. Spuśćmy na nie zasłony chłodnego milczenia... I przejdźmy na tereny równie grząskie i niebezpieczne, czyli plac mej budowy! Na lewo, proszę wycieczki, widać już majaczące wśród bieli folii Tyvek Solid zręby kominów murowanych z ciemno-szarej (a będzie to kolor pojawiający się często w tej opowieści) cegły. Murowania samego nie widziałam, widziałam za to Panów murarzy, którzy ze skupieniem na twarzy godnym twórców fresków w Kaplicy Sykstyńskiej , przy pomocy maleńkich patyczków wykańczali fugi na tychże kominach. Boję się czy efekt końcowy mnie nie powali, a kominy pokonają wszytskich rywali do miana najpiękniejszego elementu elewacji! Oby, oby... Na razie się martwię - inwestor bez zmartwienia wytrzymuje krócej niż normalny człowiek bez tlenu - czy one nie za ciemne będą... Och. Po prawej zaś widać piękny, ażurowy wzór, który utworzyły elementy mej ściany kolankowej, nikczemnie - jak twierdzi Pan J.- wymyślonej przez architekta z samych belek drewnianych. Między dachem a ścianami parteru mam więc teraz rząd krateczek, które aż się proszą, by je wszystkie wypełnić oknami i zapalić wewnątrz światło! Jak nic UFO. To podsunęło mi sporo nowych pomysłów dachowo/okiennych, albowiem nic tak mnie nie rajcuje, jak możliwość dokonywania zmian. Obmyślania kolejnych wariantów i wersji - nawet mocno kosmicznych - jak ten powyższy. Niestety drodzy uczestnicy - nic nie zobaczycie, bo mam cały czas uszkodzony komp. i zdjęć nie mogę przerzucać. KOńcząc. kominy się murują. ścianki działowe się murują. Muszę szybko kupić CIEMNO - SZARE RYNNY oraz blachy do obróbek. Moja dachówka mam nadzieję piecze się w piecach gdzieś tam, za zachodnią rubieżą... Pan J. zaproponował, że położy mi papę termozgrzewalną na podłogach. Zgodnie ze swoim zwyczajem, zażyczył sobie kosmiczenej ceny - 20 zł za 1m2. Chyba nie skorzystam, bo on pewnie z tej ceny nie zrezygnuje... Ale trochę przesadził tym razem. Wiem, że ceny za tę usługę w okolicach 5-10 zł się kołaczą! Zdzierca jeden . Prognozy pogody stały się najjaśnieszym punktem mego życia. Kocham prognozy pogody na następny tydzień przynajmniej! Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
jk69 22.11.2006 13:24 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 22 Listopada 2006 7.00 rano telefon Sami Wiecie Od Kogo. Rozrzuciwszy dzieciarnie tu i tam, ruszam na uroczystą procesję do hurtowni po niecierpiące zwłoki zakupy w towarzystwie Pana J. Wykupujemy stany magazynowe metalowych części do skręcania drewna. Czyli elementy mojej ekstrawaganckiej ścianki kolankowej. Potem snujemy się przez 2 godziny po budowie i omawiamy pasjonujące tematy takich tam drobiazgów, jak ocieplanie kominów czy wyłożenie izolacji na 3 stropie pod dachem. Włażę po drabinie do tej krainy krasnoludków, gdzie będziemy co najwyżej mogli zamykąć niegrzeczne dzieci do lat 7 oraz przechowywać narty. W gre wchodzą też zmumifikowane ciała niepożądanych gości lub namolnych wierzycieli! A dodatkowo wymyśliłam suszenie grzybów lub owoców latem. Razem lub oddzielnie. Mumi i grzybów. Spacerujemy więc między zachlapanymi betonem ścianami, obrzynkami desek, nadgryzionymi worami i robimy romantyczne plany współpracy na najbliższe 2 tygodnie: - obróbki blacharskie kominów - reszteczka ścian - ocieplenie kominów z pozostałości materiałów do ocieplenia szczytów zakupionych - porząki, porządki - usuwanie desek, stempli, palet - izlolacje z papy - ciągle nie wiem: piwnice tylko czy parter też !!!!!!!!!!! - usuwanie blaszaka - przenoszenie zawartości blaszaka do zabezpieczonego budynku (to brzmi dumnie!) - przenieść wreszcie instalację wodną do budynku! - jak pogoda pozwoli: wykonanie muru oporowego wzdłuż wjazdu do garażu i przesypanie wreszcie na właściwe miejsca pozostałych zwałów ziemi. - dachhhhhhhhhhhhhówki Z sąsiadem planujemy tez wykonanie muru oporowego pod ogrodzenie między nami w przyszłości ustawione! gdyby się te plany powiodły, moja działka zaczęła by w końcu nabierać jakiś właściwych kształtów! A co na to NATO? Nato na to nic, za pewne, ale ja się cieszyć będę jak się to wszystko uda zrobić do świąt! Świąt???kto powiedział świąt ŚWIĘTA IDĄ! A JA MAM 3 DZIECI, ORAZ MĘŻA. I WSZYSCY WIERZĄ W ŚW.MIKOŁAJA!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! Tylko czy ja się przestawię na zakupy w normalnych sklepach? Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
jk69 28.11.2006 11:33 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 28 Listopada 2006 Czy bawiliście się kiedyś (to pytanie dla osób urodzonych w czasach pierwszego lądowania ludzkości na księżycu) drewnianą szpulką po niciach i gumką przyciętą z dętki rowerowej? Gumkę naciągało się na szpulkę, puszczało i całe ustrojstwo poruszało się ruchem bardzo niejednostajnie przyspieszonym ...Tak właśnie poczułam się wczoraj. Jak wystrzelona za pomocą gumki i szpulki w kosmos jednostka ludzka. Zdarzenia zdarzają się nie pytane, prawda? Po zakończeniu stanu surowego zostało mi na budowie mnóstwo drewnianych odpadków. Zapytałam sąsiada czy nie chce tego zabrać do spalenia w piecu? Ucieszył się. Sąsiad ten to stary dziwak i samotnik - jak z książek dla dzieci. Mieszka sam, w zrujnowanym gospodarstwie, z psami i krowami. Ma sporo ziemi. Gdyby sprzedał choć 2,3 działki budowlane, dożyłby w luksusie swych dni. On woli swój bajzel i psy. Jego prawo. Jest zupełnie sam - tzw. stary kawaler, w konflikcie z resztą rodziny i sąsiadami. Często widywałam go przy pracy, ciągle w ruchu, mimo swych 70-kilku lat, w dobrej formie.Wczoraj późnym popołudniem przyjechał pod mój dom po te deski traktorkiem z przyczepką. Pojazdy te skonstruował chyba sam - takie niewielkie coś do jeżdżenia na pole, bez kabiny i rejestracji. W trakcie manewru cofania traktor się przewrócił i przygniótł staruszka.Dzięki Bogu - nie stało się najgorsze. Chłopcy z budowy na szczęście jeszcze byli i błyskawicznie wyciągnęli go. Stał o własnych siłach, był przytomny. Nie mógł ruszać nogą. Zawiadomione pogotowie, mimo jego protestow, zabrało go do szpitala. Prawdopodobnie ma złamania w obrębie miednicy. może też nogi. POtem policja (wypadek miał charakter zdarzenia drogowego, bo uczestniczył w nim pojazd - na szczęście nie na drodze, tylko na prywatnej posesji) ustalała przebieg wypadków... Niedaleko mieszka jego rodzina. Pojechałam do nich jeszcze przed przyjazdem karetki. Jacyś okropni, wrzeszczący ludzie . Powiedzieli mi, że palcem nie kiwną, że nic to ich nie obchodzi, niech się martwi o niego policja i pogotowie! Najgorsze jest to, że same zostały psy i krowy, którymi nikt się nie chce zająć! Dwa lata temu ten mój sąsiad miał podobny wypadek - też przygniótł go ten nieszczęsny traktor. Wtedy był w tragicznym stanie - leżał 2 miesiące w szpitalu. I podobno jakiś kuzyn zajął się zwierzakami - karmę załatwiła gmina. Ale po powrocie ze szpitala staruszek "wypiął" się na ludzi, którzy mu pomogli. Podobno nawet nie podziękował.... Jakiś koszmar.Ja nawet rozumiem trochę tę jego rodzinę. Ale co zrobić z głodnymi, zziębniętymi psami - są tam również małe szczeniaki! Dodatkowo, te psy są pół dzikie i nikogo obcego nie wpuszczają pod dom. Nie mogę nawet tam wejść i zostawić im coś do jedzenia. NIe mówiąc już o krowach i cielaczku. Będę jeszcze dzwonić na policję i do gminy w tej sprawie. Muszę też usunąć - pewnie na swój koszt - ten traktor i wóz z drewnem. A na budowie przerwa. Otwory pozabezpieczane folią i deskami. Być może zrobimy jeszcze mury oporowe w najbliższych dniach. No i czekamy na dachówkę. Na razie jednak, mam dość wszystkiego. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
jk69 29.11.2006 09:03 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 29 Listopada 2006 Hej, sąsiad już po operacji - w szpitalu będzie jeszcze ok. 10 dni. Uf. To "tylko" biodro, choć martwię się, że w tym wieku może się nie zagoić już właściwie. Zobaczymy. Co ze zwierzakami się dzieje - w wątku zwierzakowym : http://forum.muratordom.pl/viewtopic.php?p=1507369#1507369 Teraz muszę pozbyć się traktorka i przyczepki, by móc dalej budować. Mury, mury, które nie runą, runą - mam nadzieję! Mury oporowe rzecz jasna. Mur oporu - oto moja prawdziwa natura! Sprzeciw i kontestacja . Nastolatka przed 40-tką. Będzie lepiej. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
jk69 06.12.2006 10:36 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 6 Grudnia 2006 , wiem, że masz bardzo, bardzo mało czasu, ale dopisuj chociaż odrobineczkę do dziennika co parę dni, prooooszę! Rozwiązania bez komplikacji w 50. tygodniu życzę! postawiona do pionu, wracam między żywych, jak feniks z budowlanego popiołu czyli gliny... W której starym zwyczajem znów ryć zamierzam. Oczywiście '"ręcami" koparkowego a raczej łyżką koparki. A to z powodu murów oporu. Wspomniane mury mają zacząć wreszcie powstawać - nie bez problemów, bo anomalie pogodowe skłoniły naród do rozpoczynania prac budowlanych w grudniu i wszyscy coś kopią zawzięcie, więc na koparki są już zapisy!!!! Do tego Pan J. kręci nosem na brak stopy w projekcie muru - ja tam stopę mogę mieć, ale stopa kosztuje nie mało, więc pomysł architekta, by jej nie było spotyka się z moim ogromnym entuzjazmem. Panowie mają się w tej sprawie spotkać jutro - uwaga - o 7.00 rano na budowie! Nie trudno dociec kto wyzanczał godzinę tegoż "randewu". Dla ułatwienia dodam, że to nie ja.... Nawiązując do wspomnianego przez Yolandę rozwiązania, to nastąpi ono prawdopodobnie w terminie - w 49 tygodniu - czyli w piątek najbliższy. Lub w jego bliskiej okolicy. Chodzi oczywiście o triumfalny przyjazd dachówki Nelscamp na "mę budowę".Tfu, tfu - obym nie zapeszyła - zdaję się, że dach na święta będzie w pełnym składzie dachówkowym. Przyznaję, mam ostatnio spadek formy - coś mnie łamie... Po trosze jakieś choróbska, a po reszcie to stresssss nasz codzienny... No i ten okolicznościowy, że o wypadkach na budowie nie wspomnę i psach w schronisku, z którymi nie wiem co począć. Z jednej strony czuję się za nie odpowiedzialna jakoś, a z drugiej nie mam jak się tym zająć... A tu trzeba dzwonić do elektryka - bo się musi pojawić na budowie wreszcie. Trzeba ścigać hydraulika, który jest przemiłym człowiekiem ale zajętym okropnie .. Okna, okna, okna... No i ten nieprzesuwalny termin świąt! Konieczność zakwitnięcia betlejemską różą, ostrokrzewem, jemiołą, rozbłyśnięcia choinką. A ja bym chciała dostać od św. Mikołaja (czy ktoś ma do niego telefon?), zapakowany nawet byle jak i bez polotu, może być z drugiej ręki, w nie twarzowych kolorach, z przeceny, zupełnie niedzisiejszy ......... ŚWIĘTY SPOKÓJ! W ilości wystarczającej na odzyskanie tchu. Ale sobie ponarzekałam niebudowlanie,a niech to. Po dachówce - obiecuję, będą budowlane podsumowania. Kosztów, błędów i wypaczeń. Przyznam się w całej rozciągłości do stanu surowego otwartego z dachem, który w 5 miesięcy (z przerwami) na Waszych oczach budowałam! I może wreszcie wypędzę złe duchy z kompa, uniemożliwiające mi wklejanie zdjęć! PS: post w całości dedykowany Yolandzie Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
jk69 13.12.2006 16:07 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 13 Grudnia 2006 ... chyba nie przymarzłaś do tego Twojego błotka, Prawie Sąsiadko?! CZEKAMY NA WIEŚCI I JAKIEŚ FOTKI... GRYFPC - FOR YOU! Kręte są ścieżki mego budowlanego żywota! Dachówka przyjechała do Krakowa z lekkim poślizgiem - w poniedziałek, czyli poród nieco opóźniony, w 50 tygodniu... Pojawiły się też komplikacje w postaci braku 3/4 zamówionych dachówek krańcowych, od których podobno zaczyna się kłaść dachówki. Przyjęłam to z podejrzanym spokojem...Czyżby rytyna? Niemcy donieśli, że brakujące dachówki dostarczą w 51 tygodniu a co to znaczy każdy posiadacz kalendarza wie - może zdążą przed Wigilią???? Dzielny Pan J. zniósł niepomyślne wieści z godnością i postanowił zostać akuszerką niepełnego dachu - "boczki" dołoży później - a kiedy? a kto to wie? Tak więc dachówki zjechały dziś na budowę, a ja nawet ich nie widziałam, bo w połowie dnia zapada ciemność! U was też? Z trudem dojrzałam zarys muru .... Pan J. wykopał wczoraj dwie studzienki - jedną do drenażu, drugą do deszczówki, założył bednarkę cokolwiek to jest, poprawił ocieplenie odpadające od południowej ściany. Przysypaliśmy (koparka) tę część ściany ziemią jednak - były plany wykorzystania przestrzeni pod tarasem, ale ja dla odmiany "odpadłam" na etapie projektów - za dużo do wymyślania, uszczelniania, wzmacniania itd. Obecnie jestem na etapie przekopywania się przez oferty okienne. Niech szlag trafi ten urodzaj! Kiedyś były okna "szwedzkie" (niech wybaczy dzielny naród szwedzki!) w jednym kolorze i komu to przeszkadzało???? I to od razu z wentylacją! Pędzę do przychodni z synkiem, który nie może pozbyć się kataru od tygodni... Może dowlekę się wieczorem jeszcze? Pozdrawiam, Gryfpca szczególnie, z błotnistym przytupem, chlup, mlask, mlask! Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
jk69 15.12.2006 13:08 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 15 Grudnia 2006 Synkowy katar ma podobnoż podłoże alergiczne co mnie wprawiło w zdumienie, bo nikt w rodzinie alergią się pochwalić szczęśliwie nie może. Ale to podobno takie raczej podrażnienie wynikające z przesuszonego powietrza i braku mrozu. Czyli zaczynam tęsknić za zimą - oczywiście proszę o jej nadejście po 51 tygodniu.................. Najmnłodszy przeziębił się i smarka już tak zwyczajnie, po chłopsku. Do tego moja mama ściągnięta do Krakowa w charakterze niani ma problemy z ręką, którą nie może ruszać, co w przypadku opieki nad nieletnimi powoduje pewne komplikacje. jednym słowem NORMALKA! Dzięki powyższym faktom, nie mogę dojechać na budowę przed zmrokiem, żeby rzucić okiem swym oraz obiektywu na dachówkę! A ona już tam jest - wprawdzie w cżęści tylko ale już coś widać w tym pięknym słońcu na pewno! Muszę jeszcze kupić właz dachowy i to teraz już, zaraz, więc odklejam łapki od klawiatury i gnam - gdzie? - Castorama?????? Blisko przynajmniej. Jak wkleję wszystkie zaległe zdjęcia, to mi 5 strona stuknie od razu .... Wezmę laptopa na święta (niestety, wyjeżdżamy ...).... Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
jk69 28.12.2006 22:45 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 28 Grudnia 2006 Witam POświątecznie! Przed świętami wydarzyło się wszystko co miało: nadjęchały brakujące dachówki i położyły się (przy wydatnej pomocy Pana J. i jego kompanii) na dachu! Stanął również mur między-sąsiedzki.Ja w tzw. międzyczasie zagubiłam się zupełnie w labiryncie spraw "nie znoszących zwłoki". Zostałam wessana przez wir przed-świątecznych przygotowań a następnie wypluta w nowej, lepszej po-świątecznej wersji. W której stawiam się przed ekranem mego UZDROWIONEGO komputera. Dzięki tej ogólnej sanacji, mam nadzieję zaprezentować zaraz fotograficzny skrót ostatnich tygodni! Zatem do dzieła! drewniane belki stropu jeszcze na ziemi:http://images2.fotosik.pl/312/cf7165b4d04c6286.jpg a tu już nad głową:http://images2.fotosik.pl/312/eaa1e06c43ba6821.jpg trzeci strop Teriva nad poddaszem;http://images4.fotosik.pl/267/cadd6d2bfea54a47.jpg wybory miss płaskiej dachówkihttp://images3.fotosik.pl/311/525422608c7aee22.jpg to już przypomina dom - wieźba błyskawicznie wdrapała się na dachhttp://images3.fotosik.pl/311/ba5ff88cdc121418.jpg http://images4.fotosik.pl/267/f62ed4c06606c75d.jpg a tu piękne moje kominy oraz folia Tyvek Solid w charakterze pokrycia dachowego:http://images2.fotosik.pl/312/dc5f445eccaee990.jpg cdn. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
jk69 28.12.2006 23:04 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 28 Grudnia 2006 na tych zdjęciach mój dom przypomina budowlę z zapałek - jest niepokojąco ażurowy ... http://images4.fotosik.pl/267/ddce61cd84097b12.jpg http://images3.fotosik.pl/311/4a85f4b6c5034401.jpg i rynny mamy - a jak! http://images4.fotosik.pl/267/3207fd737339cb65.jpg http://images4.fotosik.pl/267/09e79c1d9a070087.jpg DACHÓWKA! Brudna jeszcze od pyłu powstającego podczas przycinania dachówek: http://images2.fotosik.pl/312/295d25438f21861b.jpg http://images4.fotosik.pl/267/0a83e56c5dd53eb6.jpg tu widać jeszcze krawędzie gołe, czekające na brakujące dachówki. A na koniec pierwsze okno w naszym domu czyli wyłaz (albo właz) dachowy: http://images3.fotosik.pl/311/7e27fe6d85a26811.jpg Dachówka wygląda na zdjęciach jakoś tak żałośnie, ale w rzeczywistości jest przepiękna! Ma taki delikatny kolor, dach, mimo że wielki i prostacki - wygląda lekko! Być może uważny czytelnik porównując wizualizacje ze stanem obecnym, zauważy brak okien dachowo/kolankowych... Zdecydowaliśmy się pokryć tymczasowo cały dach dachówką - kiedy pojawia się okna te fragmenty dachu zostaną zdemontowane a nadmiar dachówki zostanie w przyszłości wykorzystany np. do zadaszenia tarasu czy śmietnika. PO namyśle uzanałam, że zabezpieczanie otworów będzie kosztowne i na pewno nie tak trwałe jak dachówkowe. Przyznam się Wam do czegoś - dziś dzwonił Pan J. a ja nie odebrałam telefonu... NO cóż, jestem jeszcze w świątecznym nastroju bardzo . Mój nastrój dodatkowo wspomaga CAŁKOWITY choć chwilowy BRAK DZIECI! Porzuciłam je w gnieździe babcino/dziadkowym i pofrunęłam, niczym ta okropna kukułka ... Sądzę jednak, że moje dzieciaki są bardziej zadowolone ode mnie - wiadomo - słodycze i MINI MINI bez ograniczeń! A ja śpię i snuję się po domu, i znowu śpię i znowu się snuję... Dobranoc! Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
jk69 03.01.2007 16:54 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 3 Stycznia 2007 Będzie jaśniej czyli pierwszy krok w przepaść.... Nowy Rok nadszedł i się był rozpoczął, dając asumpt do robienia planów i podejmowania zobowiązań (w większości przepisanych z kartki ze stycznia ubiegłego roku). Tym razem jednak rozpoczął się WYJĄTKOWY NOWY ROK. Mam bowiem nadzieję, że cyfry 2-0-0-7 będę mogła wyryć na belce w salonie, na własnej belce, we własnym salonie....a co będą oznaczać każdy wie. Żeby tak się jednak stało, należy założyć gogle, poprawić wiązania, lekko odepchnąć się od podłoża kijkami i sruuuuuu, w dół slalomem gigantem między tyczkami: instalacje, tynki, wylewki, posadzki, ocieplenia, regipsy, tarasy itd, itd aż do mety ... I jest to jazda na czas, albowiem nie mam zamiaru wynajmować mieszkania (choć je baaaaaaaaaaaaaaaardzo lubię) ani jeden dzień dłużej niż to będzie konieczne. Sezon budowlany 2007 rozpoczęłam od spotkania z elektrykiem - to ten sam Pan, który instalował skrzynkę RBK na początku mych zmagań. Wydaje się być rzetelny i sympatyczny.... W sobotę spotkanie nr 2, na którym oznaczymy dom kredą co (piszę to już raz któryś) nieodparcie kojarzy mi się z magicznymi obrzędami i odczynianiem "złego". Do soboty więc musi powstać choćby zarys rozkładu instalacji - a jest to absolutnie niewykonalne. Czyli - znów będziemy improwizować... A ja nie mam np. wizji oświetlenia górnego w pomieszczeniach z drewnianym stropem - czyli na połowie parteru!!!! POsiadam taki (widoczne belki stropowe) w obecnie zajmowanym lokalu (brrr - opis jak z kroniki kryminalnej, dalej zazwyczaj następują konkubiny i konkubenci, promile oraz obrażenia) - i wiem jak trudno to to sensownie oświetlić. Jakieś propozycje? Pan elektryk był łaskaw znaleźć już kilka problemów natury technicznej - m.in. taki, że z powodu potężnych (tak wszyscy mówią) podciągów i wieńców betonowych nie będzie mógł on wszędzie położyć rurek (peszli?) na przewody i te przewody (plaskate obiecał) umieści na murze czyli pod tynkiem bezpośrednio . Ściemnia, czy nie ? Oj muszę ja liznąć nieco wiedzy elektrycznej, co powinno przyjść mi łatwo - jestem genetycznie obciążona - mój ojciec kształcony w tej materii bardzo... Niestety, z tatusiem nie łączą mnie więzy zbyt bliskie, dokładnie rzecz ujmując : żadne, muszę więc na genach poprzestać. Jak i na etapie genetyki zatrzymał się mój tatuś, obdarzając mnie odpowiednią ilością chromosomów, i znikając z mego życia. Jak sami widzicie, nie mam najlepszych doświadczeń z elektrykami... Mam za to nadzieję, że w przypadku MOJEGO WŁASNEGO będzie wręcz przeciwnie - zostanie na dłużej ... (tylko bez skojarzeń, Pan nie jest .hm. w moim typie....) . Jutro zaś wracam do ulubionego zajęcia - kopanie i lanie betonu czyli mur oporu number 2. Oby tylko nie spadł deszcz i nie rozmył moich planów! Zbudowanie tego muru popycha do przodu dalszy roboty ziemne - szamba, studzienki (jeszcze jedna jest w planie) taras, i ostateczne rozprawienie się z hałdami ziemi rozkładającymi się bezczelnie na moich trawnikach i rabatach! Po raz kolejny ucieszyłam się na widok mojego dachu, który jest bardzo szaro/stalowo/optymistyczny i piękny. W co musicie uwierzyć mi na słowo - może podkradnę komuś fotoaparat, to potwierdzę i obrazkiem... Oczywiście potem nie zgodzę się z żadną krytyką i odeprę każdy (nawet uzasadniony) atak, jak to matka.... Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
jk69 09.01.2007 15:03 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 9 Stycznia 2007 Spotkanie z elektrykiem odbyło się - i jak przewidywałam - improwizowaliśmy. Ja wprawdzie kilka dni temu, jadąc super wygodnym (a jaki ma być za 100 zł ????????) pociągiem do Warszawy nakreśliłam jakieś zarysy planów elektryfikacyjnych, ale bardziej zarysy niż plany. Przy okazji ustaliliśmy wreszcie jak ma wyglądać pracownia, która zaanektowała pomieszczenie po pralni. Zdecydowaliśmy, że kotłownia, (w której będzie stał przecudnej urody gazowy piec CO i zasobnik CW, więc z kotłowniczymi klimatami ma mało wspólnego) posłuży jednocześnie za tzw. kącik jadalny dla naszych pracowników. Pan J. postawi tylko ścianę rozdzielającą pomieszczenia kotłowni i pracowni, oraz WC-tu naturalnie. Elektryczne gadu-gadu szło nawet dość sprawnie, mimo wyraźnego braku przygotowania inwestorów. Aż doszliśmy do szatni, czyli miejsca, które spędza mi ostatnio sen z powiek. Jest to niestety BUBEL PROJEKTOWY, pierwszy w naszym domu tak brzemienny w skutki . Kiedy podjęliśmy decyzję o umieszczeniu garażu na poziomie piwnicy z przejściem do domu schodami piwnicznymi, nikt z nas - ani my ani architekt, nie zwrócił uwagi na drobiazg: gdzie będzie centrum butowo/ kurtkowe? Najczęściej wracamy do domu ze szkół i prac samochodem. Samochodem też jeździmy w innych celach: rekreacyjnych, na zakupy itp. Czyli wyobraźmy sobie: wracamy skądś tam, dzieci mają ubłocone buciska, kurtki mokre od deszczu - wjeżdżamy do garażu, a ponieważ na dworze deszcz i ziąb oraz ciemno, korzystamy z dobrodziejstw połączenia garażu z domem i wchodzimy po schodach na parter, potem przez cały hol DO WIATROŁAPU gdzie jest zaplanowana "główna" szafa???????? Całe to towarzystwo w brudnych butrach przez pół domu człapiące - to MASAKRA! Czyli konieczna jest szatnia w piwnicy - miejsce pod schodami nadaje się nawet. Ale - co w sytuacji, gdy będę np. wychodzić z dziećmi na spacer pieszy? Też niestety będę schodzić do piwnicznej (choć tam jest planowane normalne ogrzewanie i wykończenie) szatni, bo przecież trudno będzie posiadać na każdym piętrze alternatywny zestaw kapci, kaloszy, czapek i rękawiczek! Wynika z tego, że mój wiatrołap będzie ekskluzywnym wejściem dla gości i ew. listonosza, a w szafie tam planowanej z rzadka coś zawiśnie. Zaczynam się zastanawiać, czy nie umieścić tu legowiska dla psa? Muszę kończyć, o awanturze o szatnię oraz o spotkaniu z hydraulikiem następnym razem. Także o murze oporu zdumiewającym, oraz cokole pod pomniki - po jednym dla mnie i dla ....... no kto się zasłużył PRAWIE tak samo dla budowy domu rodziny S? Odpowiedzi w następnym odcinku! Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
jk69 22.01.2007 13:49 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 22 Stycznia 2007 Następny odcinek. Dobrze, że nie zostałam scenarzystką serialu "Klan"np., bo nie byłoby zbytniej ze mnie pociechy... Systematyczność nie jest moją mocną stroną.... Coż, z powodu opóźnień, pominę awanturę o szatnię. Hydraulik przyszedł, obejrzał, dostał plany. Ponieważ instalacje hydrauliczne są o wiele prostsze do zaplanowania niż elektryczne, poszło "z górki". Z grubsza wiadomo gdzie ma stać wanna a gdzie kibelek, więc obyło się bez rozpaczliwej improwizacji. Na hydraulika jesteśmy zdecydowani - już kiedyś coś dla nas robił i wiemy, że wprawdzie jest dość zajętym fachowcem, ale jak już zacznie robić, to robi dobrze. Gorzej z elektrykiem. Nie jesteśmy do niego przekonani. Szukamy dalej. W ostateczności (jakby już nikt inny nie zgodził się) ten może być - podał cenę ok. 47 (do negocjacji, 45?) za punkt. Ale ja chcę umówić się na "jedną kwotę" za cały dom. No bo jak niby liczyć jakieś maleńkie halogeniki, umieszczone obok siebie? Toż materiału (kabli np.)pójdzie na to jak na lekarstwo. Mając na uwadze doświadczenia z "improwizacją" przy omawianiu elektryki, wzięłam sie do roboty i ............. urządziłam dom! Dla potrzeb instalacji, podłóg, wykończenia ścian itp.Tzn. rozrysowałam dość dokładne aranżacje przestrzeni na rzutach. Robiłam to odręcznie bo lubię ołówek i gumkę do mazania... Mam już plany piwnicy i pracowni, otwartej powierzchni salono/kuchniowo/holowej, łazienek,pralni i dziecięcych pokoi. Ostały się dwa pokoje na parterze, ale te mam ułożone w wyobraźni, więc szybko pójdzie. Efekty obiecuję wskanować, ale czy coś będzie widać z tej ołówkowej roboty? Cokoły! Rozwiązanie konkursu - pomnik chciałbym ufundować Forum Muratora - bez tego "medium"byłoby mi baaaardzo trudno coś zbudować... Pomnik może mieć charakter tymczasowy - jesienią mam nadzieję na tych cokołach wesprzeć drewnianą konstrukcję mostu! matko, ciągle dzwoni telefon, i nie mogę się skupić na pisaniu... Nic nie wspomnę o ciągu dalszym.......................... A przecież spotkałam się również z Panem od Poddasza i Ociepleń!!!!!! Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Recommended Posts
Dołącz do dyskusji
Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.