merit 23.09.2006 21:05 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 23 Września 2006 Ja z mężem poszliśmy na ''całość ''.Zafundowaliśmy sobie seans hipnozy w tzw.stanie czuwania (cokolwiek to oznacza) ,w stolicy .Łykaliśmy zyban -lek pomagający rozstać się z nałogiem.Nie palimy już 5 lat Jako palacze sięgnęliśmy dna-mąż kopcił 2 paczki dziennie a ja nie byłam chyba wcale gorsza . Po powrocie z Warszawy ,było ciężko wytrzymać bez papierosa ,ale jakimś niezroumiałym sposobem po prostu nie paliliśmy .Łykając zyban nic nie przytyliśmy ,wzięliśmy się za siebie .Zaczęliśmy się inaczej odżywiać bo odzyskaliśmy smak i powonienie . Nasi znajomi śmiali się z nas ,że pojechaliśmy aż do Warszawy aby Rosjanin nas ''zaczarował ''(hipnotyzer pochodził z Rosji) ,bo sami nie potrafimy rozprawić się z nałogiem.Dziś się już nie śmieją ,mają po dwie ,trzy próby rzucenia palenia na koncie -bez rezultatu. Rozumiem wszystkich palących i niepalących .Dziś papierosy są już wspomnieniem i stanowią problemu .Testem na to była śmierć mojej mamy -nie zapaliłam choć bardzo się bałam .A największą nagrodą były słowa syna ,że przytulenie do mnie jest przyjemne bo wreszcie nie ŚMIERDZĘ!!!! Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Rom 25.09.2006 07:33 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 25 Września 2006 Ja z mężem poszliśmy na ''całość ''.Zafundowaliśmy sobie seans hipnozy w tzw.stanie czuwania (cokolwiek to oznacza) ,w stolicy .Łykaliśmy zyban -lek pomagający rozstać się z nałogiem.Nie palimy już 5 lat Jako palacze sięgnęliśmy dna-mąż kopcił 2 paczki dziennie a ja nie byłam chyba wcale gorsza . Po powrocie z Warszawy ,było ciężko wytrzymać bez papierosa ,ale jakimś niezroumiałym sposobem po prostu nie paliliśmy .Łykając zyban nic nie przytyliśmy ,wzięliśmy się za siebie .Zaczęliśmy się inaczej odżywiać bo odzyskaliśmy smak i powonienie . Nasi znajomi śmiali się z nas ,że pojechaliśmy aż do Warszawy aby Rosjanin nas ''zaczarował ''(hipnotyzer pochodził z Rosji) ,bo sami nie potrafimy rozprawić się z nałogiem.Dziś się już nie śmieją ,mają po dwie ,trzy próby rzucenia palenia na koncie -bez rezultatu. Rozumiem wszystkich palących i niepalących .Dziś papierosy są już wspomnieniem i stanowią problemu .Testem na to była śmierć mojej mamy -nie zapaliłam choć bardzo się bałam .A największą nagrodą były słowa syna ,że przytulenie do mnie jest przyjemne bo wreszcie nie ŚMIERDZĘ!!!! Droga była ta terapia?? Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
DJ Rydzyk 04.10.2006 18:38 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 4 Października 2006 Postanowiłem dorzucić swoje doświadczenia, jeśli komuś pomogą - dobrze, jeśli nie - trudno. Od jakiegoś czasu prowadziłem wyłącznie siedzący tryb życia (praca za biurkiem), wyjazdy służbowe samochodem - też się siedzi, ogólnie - brak ruchu. Zużywałem średnio paczkę - czasem do dwóch dziennie. Kolega z działu z kolei aktywnie uprawiał sporty rozmaite. Udało mu się mnie namówić na wypad na siłownię. Przeżyłem te pierwsze treningi, ale obnażyły one moją absolutną niemoc, zniszczenia poczynione przez taki a nie inny tryb życia, zupełny brak kondycji - ogólnie porażka. Jako że kolega (wskutek swej aktywności) posiadał doskonale wymodelowane ciało i ogólną wysoką sprawność - stało się moją obsesją, aby trochę poprawić swój ogólny całokształt, zbliżyć go do wzorca. Poprosiłem kolegę o "kopniaki w dupsko", linię treningową, opiekę trenerską. Zawziąłem się: "co, JA nie dam rady ?!" . Palenie rzuciłem od razu, gdyż mój organizm protestował na treningach o dodatkowy tlen. Po dosłownie paru (dwóch - trzech) miesiącach zacząłem słyszeć od kumpla, jakie zmiany we mnie zachodzą - nie wierzyłem, chociaż z zadowoleniem kontastowałem, że jestem w stanie np udźwignąć ciężar własnego ciała, co do tej pory było dla mnie kosmicznym wyzwaniem. Dostrzegać je (zmiany) zacząłem po pół roku. Po paru latach nie wyobrażałem sobie, jak mogłem być takim idiotą parę lat temu, i prowadzić taki "kompostowy" tryb życia Nawet "myślenie" mi się poprawiło (mam nadzieję ), dotleniony mózg, sprawniejszy organizm. Dorzuciłem sobie jeszcze parę dyscyplin. Nie wróciłem od tamtej pory (ca 10 lat) już nigdy do "śmierdzieli", do teraz jestem zagorzałym przeciwnikiem tego gówna, nie mogąc nadal wyjść z podziwu, jaki kiedyś byłem głupi Oczywiście nie ma róży bez kolców, przeciążyłem organizm (nie wytrzymały nogi), odpuściłem sobie sport na dwa lata - czego konsekwencje dało się po takim okresie zauważyć. Właśnie jestem na etapie przywracania ogólnej sprawności , rozruchu tego, co kiedyś było całkiem sprawnym narzędziem (i bronią ) a zaniedbałem wskutek kontuzji. Oczywiście teraz to nie będzie już gonitwa za osiągnięciami, lata lecą, praca dość statyczna (dużo siedzenia przez Panem Komputerem ) - ale ruszać się trzeba. Jeśli ktoś chce rzucić palenie, niech weźmie się za jakiś sport. Organizm, który pracuje na wysokich obrotach (tu sprecyzujmy: uprawianie sportu = ćwiczenie tak, żeby się spocić i ciężko dyszeć. Inaczej lepiej wziąć się za szachy ) zacznie sam selekcjonować rzeczy dobre z tych, które mu podajemy. Palenie rzuciłem od ręki, odpadła niezdrowa, ciężkostrawna kuchnia, McDonaldsy, pizza, inny junk-food. Alkohol też odstawiłem bez bólu, czasem małe, degustacyjne ilości Wiecie, że naprawdę żyje się łatwiej, zdrowiej, lżej ? Proponuję przynajmniej spróbować Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
jewrioszka 06.10.2006 10:09 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 6 Października 2006 Paliłem od szkoły podstawowej do 1999 roku. Rzucałem palenie w dosyc nietypowy sposób. Najpierw tak jak ktoś juz tu napisał wycedziłem chwile w których najczęściej palę. A były to: przystanek autobusowy, na kibelku , po jedzeniu. Doszedłem do wniosku że nima co ograniczac palenia, bo to powoduje jedynie że sie o coraz więcej myśli o papierosach. A więc najlepiej odstawic do razu. Drugim przemyśleniem byl fakt że jak nie miałem fajek pod ręka to "chodziłem po ścianach" żeby tyylko zajarać . Pewnego dnia kupiłem więc paczke fajek i postanowiłem nie palic w miejscach i sytuacjach które wymieniłem powyżej, oraz znaleźć sobie obsorbujace zajęcie. Rozwiązałem to w ten sposób że w firmie w której pracowałem wziąłem dodatkowe nadgodziny. Najgorsze były 3 pierwsze dni, potem juz jakos poleciało. Wiedziałem tez że nie wolno mi zropbic sobie wyjatku, bol wtedy cała zabawa zacznie sie od poczatku. Po 2 miesiącach zakupiona i nie otwrta paczke oddałem koledze. Nie pale do dziś, a 15 lutego 2007 roku mnie 8 lat. Oczywiście więcej jem, ale to własnie dzięki odstawieniu palenia na nowo poznałem smak potraw. Życze wam powodzenia w rzycaniu tego syfu. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Rezi 19.10.2006 19:52 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 19 Października 2006 pozdrawiam rzucających nadal nie palę ............... trzymam się Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
19501719500414 19.10.2006 20:00 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 19 Października 2006 czym sie Ty już jesteś niepalący Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
kropi 19.10.2006 22:22 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 19 Października 2006 Hmm - z tym paleniem to dziwna sprawa. Fajki chodziły za mną "od zawsze", ćmikałem we wczesnej podstawówce a i palące dziewczyny jakoś bardziej mi się podobały, zupełnie mi nie przeszkadzał zapach czy takie tam... Nigdy jakoś nie bylem uzależniony fizycznie - zespoły abstynencyjne omijały mnie szerokim łukiem, palenie więcej niż kilku fajek dziennie kończyło się (np. po imprezach) bólem glowy i mdłościami. I jakoś tak niedawno (budowa, praca dodatkowa - wizyty domowe, dużo czasu w samochodzie) zauwżyłem, że jakoś bardzo często wyrzucam puste paczki z samochodu. Policzyłem i okazało się, że dochodzę do PACZKI DZIENNIE! Stało się to w sposób całkowicie niekontrolowany, ot - taki automacik. No i się wkurzyłem. Zapalić sobie do kawki czy piwka to jedno, a wchłaniać smrody z 20 fajek dziennie to zupełnie insza inszość. Zaczałem od tropienia sytuacji, w których "ciągnie" - 1. Wieczorny papierosek na balkonie. WON. Pomogło to, że trochę padało i wmawiałem sobie, że mi się nie chce. Wrzuciliśmy na balkon parę gratów tak, że zwyczajnie nie ma miejsca. Teraz już nawet o tym nie myślę. 2. Praca. W poprzednim miejscu palili wszyscy najbliższi znajomi (ciekawostka, prawda? ) więc kilka fajanów szło tak ot, nie wiadomo kiedy. Teraz gdzie pracuję jest całkowity no smoking, nawet do głowy mi nie przyjdzie wyskoczyć "w krzczory". Obciach. 3. Samochód. To było najgorsze. Jeszcze nie tak dawno było tak: Odwoziłem syna do przedszkola - papierosek - po pracy - papierosek, potem wizytka - papierosek przed i po. Pierwsze dni były KOSZMAREM. Myślałem, że w końcu w kogoś walnę bo nie koncentrowałem się na drodze tylko na BRAKU PAPIEROSKA (swoją drogą ciekawe, bo np. jak jeździmy z rodziną na wakacje po 8-12 godzin za kółkiem to nawet jednego potrafiłem nie zapalić i mi to nie przeszkadzało). Minęło kilka dni - zacząłem czuć, że w aucie z lekka ŚMIERDZI wyjaranymi wcześniej fajkami. 4. Piwko. Z tym na razie nie ma problemu, bo zwyczajnie nie ma czasu. ALE Byłem teraz na wyjeździe w Szkocji. Tam wprowadzili CAŁKOWITY ZAKAZ PALENIA W ZAMKNIĘTYCH MIEJSCACH PUBLICZNYCH w tym w PUBACH - na początku pomyślałem: faszyzm Ale potem - dostrzegłem duże pozytywy: - nie śmierdzi ubranie (a wiadomo jaki to jest syf) - zamiast ponad 10 wypalaliśmy po 2-3 papieroski na cały wieczór. - zero bólu glowy nawet po solidnym naoliwieniu Summa summarum, wykluczywszy te "stałe fragmenty gry" z prawie paczki zszedłem do 0-3 fajek dziennie. I zobaczymy - jeśli to się utrzyma to niech i tak zostanie. Jeśli nie - koniec pieśni, fajany good bye Mam też pewną teorię nt uzależnienia od fajek, trochę o tym poczytałem i doszedłem do takich oto wniosków: - niektórzy bardziej się uzależniają fizycznie a inni bardziej psychicznie. To jest osobniczo zmienne i wiąże się z budową mózgu - u niektórych jest więcej takich receptorów (lub są bardziej wrażliwe) a u innych siakich. Tego się nie zmieni, tak jak koloru oczu, wzrostu i linii papilarnych. - uzależenienie psychiczne wcale nie jest "słabsze" od fizycznego, jest po prostu inne. Jedno nie wyklucza drugiego. Jak je rozróżnić? Palcze FIZYCZNI palą zwykle dużo, od rana do wieczora, w regularnych odstępach, czasami budzą się w nocy na fajkę. Jeśli "opuszczą" swojego papierocha, pojawiają się objawy abstynencyjne: niepokój, drżenie rąk, potliwość, suchość w ustach, kołatania serca, ustępujące po wypaleniu zwykle calego papierosa, i to nie od razu. Ci palacze palą w stresie, wychodzą na 20-stopniwy mróz itp. Jeśli rozpoznajesz tu swój model, dla ciebie są plastry, gumy, biorezonanse... czyli wszystkie techniki ograniczające wpływ zmniejszonego poziomu nikotyny we krwi. Zwykle zespół abstynencyjny utrzymuje się kilka dni, potem już jest coraz lepiej. Ograniczanie palenia jest bez sensu, jedyna metoda to rzucić od razu. Jeden papieros to 100% gwarancja powrotu do nałogu - organizm upomni się o swoje... Przez takie pojedyncze "zapalanie" ci palacze często przegrywają. Palacz PSYCHICZNY pali zwykle mniej, niekoniecznie regularnie ale w pewnych określonych sytuacjach. Potrafi bez dymka wytrzymać np. na niepalącej imprezie i nawet nie pomyśli aby zapalić u siebie w domu - wystarczy że usiądzie do ulubionej filiżanki kawy w sytuacji w której zwykle "zapalał"... albo zobaczy ładną dziwczynę z papierosem, czy knajpę z palaczami w środku. KONIEC. Objawy abstynencyjne mogą być takie same jak powyżej, jednak co ciekawe - znikają po pierwszym machu. Jeśli to twój przypadek - dobrą metodą będzie powolne eliminowanie sytuacji w których palisz, ale trzeba to robić z żelazną konsekwencją - jak już to już, bez "rozgrzeszania". Bez sensu jest stosowanie plastrów czy gum z nikotyną (kiedyś próbując nie-palić wyżułem taką gumę, mało się nie porzygałem... po czym z przyjemnością zapaliłem papieroska ). Najczęściej oba mechanizmy występują jednocześnie, ale z przewagą jednego z nich. Najważniejsze to dobrać metodę do swojego modelu i DZIAŁAĆ! Pozdrowienia i RESPECT dla wszystkich rzucających i rzuciwszych PS. Siedzę właśnie na dyżurze - dosyć upierdliwym - zwykle byłem już po co najmniej 10-15 fajkach. Dziś przez cały dzień wypaliłem 2, w tym 1 z kolegą. Jednak działa Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
marlena 04.11.2006 18:02 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 4 Listopada 2006 Nie palę 4 m-ce i 8 dni.Cera wcale mi sie nie poprawiła, chyba nawet gorzej jest.Smaki i zapachy......nie czuję różnicy jak do tej pory.JESTEM GRUBAAAA.Pieniędzy jakby więcej, ale......jakos tak sie rozchodzą , że też nie czuje, żeby było ich więcej.Chyba mam.....kryzys.Poza tym wszystko w porządku i pozdrawiam Wszystkich rzucających, a szczególnie założyciela wątku. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
annkier 04.11.2006 20:25 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 4 Listopada 2006 Witajcie, Własnie policzyłam ile zaoszczędzilam, nawet nie przypuszczałam a jest to ok 10800 (6x30x12x5) przestałam palić w nos sylwestrową 5 lat temu, zabalowałam tak, że następne 3 dni miałal jadło-picio-paleniowstrętpotem doszedł doping męża, który nigdy nie palił, wszyscy znajomi równieżi tak dzień po dniu wmawiałam sobie ze skoro juz wytrzymałam 7 dni to i osiem wytrzymam itd.miałam w tym czasie ze 3 chwile słabości, poczęstowana zapaliłam na imprezie ale potem miałam wyrzuty no i nie smakował mi ten papieros tak jak kiedyś zyczę wytrwałości w niepaleniu wszystkim palącym Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
kropi 04.11.2006 21:35 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 4 Listopada 2006 Nadal nie palę: w aucie, w pracy, w domu, na balkonie... W pubie przy piwku: 5 szt na cały wieczór (norma dotychczasowa to ramka) Śmierdzą mi faje, kurtka jak przyszedłem z knajpy poszła do prania, parę razy zapomniałem zapalić Jest fajnie Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Rom 06.11.2006 12:25 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 6 Listopada 2006 wiem, że dla palacza czynnik ekonomiczny jest kiepskim argumentem, ale może komuś to pomoże w podjęciu decyzji o zerwaniu z nałogiem: "Gazeta Wyborcza": Dziewięć milionów palaczy już wkrótce za paczkę najtańszych papierosów zapłaci nawet 8 zł. Koncerny tytoniowe radzą byśmy sami skręcali sobie papierosy; będzie taniej. - Firmy tytoniowe pod koniec roku, przed podwyżką akcyzy, pracują pełną parą, aby tylko zapełnić magazyny. Po podwyżce sprzedają zaś papierosy ze starą, niższą akcyzą. Dochodzi do takich paradoksów, że niektóre firmy wynajmują magazyny za granicą, bo na wyprodukowane w Polsce góry papierosów brakuje już miejsca. Zapasy magazynowe są tak ogromne, że tańsze papierosy klienci mogą kupować jeszcze w... czerwcu. Posłowie SLD i Samoobrony chcą temu zapobiec, nakładając na producentów, którzy za dużo magazynują, specjalną opłatę wyrównawczą. W sprawie opodatkowania nadmiernych zapasów koncerny dogadały się z resortem finansów. - Osiągnęliśmy porozumienie i przepisy o opodatkowaniu zapasów znajdą się w projekcie nowelizacji ustawy o akcyzie, powiedział "Gazecie" wiceminister finansów Jarosław Neneman. Akcyza na papierosy rośnie w astronomicznym tempie. Jej podwyżkę uzgodniliśmy, wstępując do Unii Europejskiej. Za dwa miesiące akcyza wzrośnie o 13 proc., a co za tym idzie, paczka papierosów w kiosku będzie kosztować nawet o 10 proc. więcej niż dzisiaj. To jednak dopiero początek. Do końca 2008 r. akcyza musi osiągnąć poziom 64 euro za 1 tys. sztuk papierosów, czyli aż o 40 proc. więcej, niż wynosi dzisiaj. Najtańsze papierosy będą wtedy kosztować 7-8 zł (udział akcyzy w paczce wyniesie ok. 6 zł). Te ze średniej półki - aż 10 zł. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
kropi 06.11.2006 16:51 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 6 Listopada 2006 Fakt, to żaden argument - byłem na wycieczce w Wlk. Brytanii w towarzystwie nałogowców, którzy - choć generalnie nie najlepiej sytuowani - bez piuknięcia wywalali dzień w dzień po 4-5 funtów na najtańsze fajki a "nie stać ich było" np. na muzea czy inne atrakcje. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
daggulka 09.11.2006 15:09 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 9 Listopada 2006 Moi drodzy. Najważniejsza jest motywacja . Cztery lata temu postanowiliśmy kupić sobie z jeszcze nie małżem PS2. Strasznie chcieliśmy sobie kupić, ale jak to zwykle bywa kasy ni chu chu. No i co tu teraz zrobić...... kurrrrde, takie fajne gry są ( mieliśmy psx ale to już był przeżytek), no .....w golfa bym se pograła nowego..... . No to trzeba uzbierać....ale jak tu uzbierać mając małe dziecko i będąc na urlopie wychowawczym każdy grosik się liczy. No i motywacja była silniejsza....tym bardziej że w przedpołudnia miałabym abonament bo mój T. w robocie , a mnie z nudów już skręcało. Decyzja mogła być tylko jedna- rzucamy palenie.....razem coby nikt nie był poszkodaowany....tak z dnia na dzień..... No i udało się....latka mijają , motywacje się zmieniają a my jesteśmy bez papierosów chyba zdrowsi a na pewno mniej cierpią nasze dzieciaki .....w końcu co to dla dziecka za przyjemność wdychać dym papierosowy. Nasi znajomi wiedzą, że u nas nie ma palenia - palą na balkonie..... nie ma że boli . No i portwel trochę odciążony... mimo tego że teraz stać by nas było na palenie.....ale po co to komu? po co jakiś nałóg ma nami rzadzić.....lepiej za pieniądze które poszłyby z dymem wybudować sobie dom...przynajmniej w części. Pozdrawiam-Dagmara. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
devilka 19.11.2018 11:37 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 19 Listopada 2018 No i to strasznie, szczególnie w sytuacjach stresowych. Moje palenie można zamknąć w kilku słowach. Zaczęłam palić mają około 15 lat , myślałam że jestem fajna, paliłam z facetem. I co ? Zmieniłam faceta, postanowiliśmy, że chcemy mieć malucha i przestałam. Jak zapalę jednego na rok to huk naprawdę. Teraz namawiam tatę na rzucenie. Nie ma takiej woli jak ja, ale może wspomoże się Tabexem, albo czymś podobnym co nie zawiera nikotyny i bedzie ok. Palenie tytoniu w końcu nie jest mu do niczego potrzebne, nie? Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
dari20 30.04.2022 03:40 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 30 Kwietnia 2022 też moją zmorą było palenie, ale koncepcja kursu, programu reset33 pomogła. To coś niesamowitego. Niby człowiek powątpiewa, a tu nagle 15 dni i nie palisz! Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
boberkrwa 13.05.2022 07:37 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 13 Maja 2022 Witam wszystkich! Mogę powiedzieć ci prawdziwą metodę, jak rzucić palenie. Główny powód, dla którego nie jest to łatwe z powodu hormonów: endorfin i oksytocyny. To daje nam dobre samopoczucie. Jeśli nie palisz, twój umysł myśli, że coś się stało, ponieważ nie czujesz się bardziej szczęśliwy. Więc sposobem na naprawienie tego jest zastąpienie czegoś innym. Może to być wszystko, co lubisz robić, dobre jedzenie, gry, seks, sport, a nawet hazard. Według ostatniego, to co mi pomogło. Po prostu wydaję w kasynie online te pieniądze, które wydałem na papierosy, nie więcej. I to mnie nie boli. Dam ci stronę na temat tego, w co teraz gram, możesz spróbować. https://kasynahub.com/kasyno-z-najmniejszym-depozytem/ Wszystkie metody mogą działać, ale musisz w to wierzyć. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Recommended Posts
Dołącz do dyskusji
Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.