monikae 28.05.2006 03:43 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 28 Maja 2006 Witam, Rok czasu minal jak przeprowadzilam sie z miasta na wies.Po kilku zebraniach wiejskich jestem przerazona.Soltys jako radny w jednej osobie jest po szkole podstawowej, jak wiesc gminna niesie nie omieszkal dowozic do urn wyborcow za co jeszcze dostali flaszke.Jak sie okazalo politykowal skutecznie bo dostal sie do rady.Wokol siebie skupil leni spod sklepu i tak sobie rzadzi we wsi.....Najgorsze jest w tym ze lokalna spolecznosc nie walczy o swoje, wszyscy sa jak uspieni.Po mojej jak mi sie wydawalo niewielkiej aktywnosci na zebraniach ...Okazalo sie kto nie z nami to przeciwko nam i radny zaczal dolki kopac wlacznie z donosami.Ale to nie dziwi bo to prosty czlek.Oczywiscie nie dam sie ale szkoda ze nie mieszkam w cywilizowanym solectwie....... Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
ddoommiinniikk 30.05.2006 21:13 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 30 Maja 2006 Wydaje się - po zachowaniu tego człowieka - że czuje się zagrożony na swoich stanowiskach urzędowych. Miejscowi pewnie znają jego zwyczaje i mentalność, a że będąc soltysem i radnym w pojedynkę nie może wielkiej szkody uczynić, nie przeszkadzaja mu w dowartościowywaniu się. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
andrzejka 31.05.2006 07:15 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 31 Maja 2006 To chyba normalne zachowanie i sytuacja w małych społecznościach wiejskich Mnie to nie zaskoczyło co napisałaś, skad ja to znam, kupowanie głosów za gorzałkę i to na radnego czy wójta Niestety tak jest. Co do wykształcenia to myśle, ze nie ma tu znaczenia czy jest on po podstawówce czy też po studiach- to chyba kwestia tego jakim sie jest człowiekiem. Znam wielu ludzi bez wykształcenia i wcale nie są wszyscy beznadziejni Napisz co masz na myśli pisząc walczyć o swoje, nową drogę czy co Wiem, ze ciężko to pojąc komuś kto pierwszy raz spotyka sie z czymś takim ale to nasza małomiasteczkowa rzeczywistośc Mało gdzie jest grupa ludzi którym chce sie wychylać i walczyć o swoje Popieram jednak twoje chęci zmiany, bo to przecież sami sobie organizujemy wszystko, na niektóre rzezy nie mozemy wpłynąć a na inne może nam sie udać więć warto próbować Tylko jak on już zacżął z donosami to chyba nie żarty A moze otwarcie z nim porozmawiać i jakoś tak zakręcić, że to niby od niego inicjatywa wychodzi zmiany na lepsze , Pozdrawiam i powodzenia w bojach Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Arizona_dream 31.05.2006 16:44 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 31 Maja 2006 Jakiś czas temu spełniło się moje marzenie o zamieszkaniu na wsi spokojnej, wsi wesołej. Czyste powietrze, spokój i sielskie życie. Po roku wieś została znienawidzona, przeklęta a mnie było wstyd, że moje marzenia to były obrazy wyidealizowanego świata, którego na wsi się nie uświadczy. Więc jest tak jak opisała monikae. Można pomyśleć, że to opis mojej wiochy. Monikae nie napisała jeszcze o wielu innych sprawach; ogólny podwórkowy syf, połamane płoty, bydło s....ce na chodniku, (ale posprzątać nikt się nie kwapi) wywożenie śmieci do lasu , chociaż 2 razy w miesiącu do niektórych przyjeżdża śmieciarka, ale za to trzeba płacić. Jeden kubeł to coś z 5 zł a za to można kupić w sklepiku wino marki wino. Kanalizacji brak, szamba jeżeli są, (nie u wszystkich) to oczywiście nie wywożone, koło niektórych posesji jest stały szambowy fetorek. W całej wiosce tylko my szambo wywozimy, bo jest szczelne. Zakupy w sklepie najlepiej robić jak nie ma wioskowych, bo trudno stać w kolejce i wąchać oborowo-gnojówkowy smrodek. Wiosną, jesienią okoliczne pola nawożone są obornikiem, gnojowicą więc wiele jest takich dni, że trudno okno otworzyć. Zimowa porą najgorszy jest smród z kominów. Ludzie palą różne rzeczy. W okresie listopadowo-marcowych roztopów wygląd wsi jest wyjątkowo depresyjny. NIE KUPUJę śmietany, masła, sera, mięsa z uboju(nie badane) z prostego powodu, kiedy się zobaczy w jakich warunkach powstają te świeże, zdrowe produkty to odchodzi ochota na ich spożywanie, tym bardziej, że krowy też nie wiadomo czy zdrowe. Są oczywiście schludne gospodarstwa, gdzie jest czysto i w oborze, czyste krowy ale to wyjątki, produkują mleko na potrzeby i pod nadzorem mleczarni. Nie sposób znaleźć na wsi znajomych, tubylcy nowych obchodzą z daleka, na początku próbują robić w balona sprzedając swoje wytwory albo usługi po księżycowych cenach. To nauczyło nas, aby nie korzystać tu z żadnej siły najemnej nawet do porąbania drewna do kominka. Taki za 5 zł/godz pracować nie będzie, bo to się nie opłaca. Z mojej strony były próby włączenia się do tej społeczności, ale sołtys uznał, że mam miastowe widzenie świata a im tu dobrze ze sobą. Oczywiście na wybory zamawia autobus opłacany z gminnych pieniędzy. GOPS ma tu wielu podopiecznych. wiadomo kiedy mają zasiłek, bo za winko płacą i na zeszyt nie biorą chleba przez tydzień a i z fasonem taryfa do miasta po alkohol jadą. Swoją drogą pracownicom GOPSu nie bardzo zależy aby coś się zmieniło. Często jest tak, że kiedy małoletnia rodzi dziecko to rodziną zastępczą nowonarodzonego zostaje niewydolna wychowawczo matka małoletniej. Rosnie trzecie pokolenie zależnych od państwa. Część ludzi ma po parę ha, od lat nie uprawianych ale dzięki temu mają po parę złotych z Unii. Są takie przypadki, że 10, 15 lat temu rodzice przepisali za rentę gospodarkę na syna, czy córkę ale po latach stwierdzają, że oni się nimi nie opiekują, a więc Sąd, „świadkowie”. Skutek jest taki, że syn dostaje pieniądze od państwa bo w międzyczasie „wyrobił” sobie rentę inwalidzką, babcia też dostaje rentę od państwa za zdaną ziemię i dalej mają swoją ziemię i pieniądze od państwa, a ta ziemia stoi odłogiem, co najwyżej jakieś kartofle na własny użytek albo jest dzierżawiona. Można by wiele mówić, ale ja mam serdecznie dosyć wsi spokojnej i zdrowej. Właśnie kończymy budowę domu w mieście w spokojnej, miłej dzielnicy, gdzie sąsiedzki zapach z grila na pewno będzie przyjemniejszy od smrodu opalanych świń, spalanych śmieci, świeżego zapachu gnojówki, błota zmieszanego z gnojem, czy pijaczków pod sklepem, bądź nocnego psiego jazgotu ( niektóre psy trzymane są w strasznych warunkach), przy niedzieli popisów wiejskich kaskaderów bez prawa jazdy lansujących się przed wioskowymi panienkami, których jedynym atrybutem jest możliwość posiadania dzieci na które można dostać becikowe i inne zasiłki od państwa. Bez żalu żegnam się ze spokojnym , wspaniałym wiejskim życiem. Nigdy więcej żadnej wsi. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Gość 31.05.2006 16:55 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 31 Maja 2006 U mnie dzielnica w obrębie miasta, większość nowych domów i "rodzynki" - starzy mieszkańcy, pozostałość po dawnej wiosce. Tam jest niezły folklor - bitwy sąsiedzkie o 10cm "miedzy", odmowa kopania kanalizacji bo... przechodzi przez prastarą sławojkę z której właściciel chciałby jednak korzystać po... podłączeniu kanalizacji, podrzucanie śmieci sąsiadom, nieszczelne szamba (niedługo już na szczęście) i takie tam gry i zabawy ludu polskiego. Dzielnica zmieniła się nie do poznania, ale "stare" zostało w wielu głowach Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Dropsiak 31.05.2006 17:30 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 31 Maja 2006 To ja mam chyba szczęscie. Niby wieś/ rzut beretem od miasta/ ale same nowe domki wokół /nawet ludzi z mojego dotychczasowego osiedla/. Kilku nowowybudowanych znajomych w okolicy. Jedyny bezposredni sąsiad tubylczy/ogrodnictwo,/ okazał się być dziadkiem dobrego dawnego znajomego więc nie mielismy problemów z podpięciem się do gazu jak inni sasiadujacy. Więc generalnie spoko. Tyle, ze jak mówią juz mieszkajacy, w gminie widza podział na starą wieś /tubylcy/ i nową /ci z miasta - tu np. gorzej z oświetleniem, chodnikami asfaltem itp//.A ze radni dotad tzw. starzy to beda musieli o nowy elektorat powalczyć i to nie tradycyjnymi juz metodami. Myslę ze będzie dobrze.pozdrawiam. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
JoShi 31.05.2006 19:29 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 31 Maja 2006 To ja mam chyba szczęscie. Ja tez. Niby na wies sie wprowadzilam, niby w nowe miejsce, ale cale osiedle od podstaw powstalo w ciagu kilku lat na dawnym polu i jakos wszyscy tu jestesmy nowi. No ale od razu widac kto miastowy a kto nie. Najbardziej to widac w weekend. Miastowi nie lubia ciszy. Cisza im w uszach dzwoni i zaraz wystawiaja tranzystory i wlaczaja muzyke. Wscieklizny mozna dostac bo na kazdym podworku co innego leci. Z tymi kilkoma miejscowymi jakos sie dogadujemy, a ze mieszkamy na peryferiach wsi to pozostalym w parade nie wchodzimy. Ani mnie oni grzeja ani ziebia. Nie mam ochoty wlazic im z buciorami do ustalonego porzadku i przestawiac wszystkiego na swoja modle. Do sklepu chodze z przyjemnoscia. Zawsze jestem dobrze obsluzona a zaden zdzichu co wysypluje grosiaki na piwo mi nie przeszkadza. Co prawda musze sie jeszcze uporac z kilkoma osobami co wpuszczaja szambo do rowu melioracyjnego, ale mam na to swoje ciche sposoby. Wojt szybko zrozumial, ze mu pieniazki unijne na oczyszczalnie sciekow przepadna jak komisje stwierdza takie dziwne procedery i szybko zaczal kontrolowac kwity za wywoz nieczystosci. Troche sie poprawiloo a niedlugo bedzie zupelnie dobrze. A ze jesienia chlopi obornik na pola wyworza to taka juz ich zafajdana robota. Ja tam wole ziemniaki z obornikowanego pola niz pedzone sztucznymi nawozami. No ale ja jestem z tych co truskawki z cukrem... A jutro pewno znow sie wybiore do sasiadki po mleko prosto od kozy. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
kofi 01.06.2006 11:16 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 1 Czerwca 2006 Też chyba dobrze trafiłam. Tyle, że u nas to właściwie nie wieś (czego bardzo chciałam), tylko podmiejskie osiedle. Sołtys jest (blisko obrony doktoratu, a'propos wykształcenia), ulic nie ma, tylko numery, ale żadnych rolników to też nie ma i raczej nie było. Po jednej stronie szosy są bloki (ale bardzo przyzwoite i zadbane), w których mieszkają dawni pracownicy nieistniejącego zakładu doświadczalnego mechanizacji rolnictwa, po drugiej - osiedle. Tyle, że działki małe (10 arów), no i krówek dziecko jak nie widywało, tak nie widuje. Mieszkam od niedawna, ale jak widzę - środowisko lokalne OK. I jeszczze jest jezioro piękne. (I z tych właśnie powodów okropnie przepłaciliśmy za dom ) Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
monikae 01.06.2006 21:19 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 1 Czerwca 2006 Witam i dziekuje za wszystkie posty. Jak widac nawet gdzie jest sielanka jest jakies ALE . ale to normalne. Gorzej jak patologia zaglada z kazdego zakatka jak u Arizony. U mnie nie jest tak tragicznie moze z tego wzgledu ze wies jest cala skanalizowana i tylko starsi ludzie pamietaja co to jest rolnictwo. Jednak mentalnosc jest okropnna i nie mam jej zamiaru zmieniac bo to jak walka z wiatrakami....Na szczescie w ostatnim okresie wybudowalo sie wiele rodzin i tu widze szanse na zmiany. Skonsolodowanie nowego srodowiska i moze w nowej radzie po wyborach zasiadzie osoba godna tego stanowiska. Nawet to moze byc osoba z podstawowym wykszlceniem nie mam nic przeciwko temu bo wazne jakim sie jest czlowiekiem a nie jakie tytuly sie nosi. Jednak prosze mi uwierzyc moj obecny radny to szczyt glupoty zmieszany ze szczytem beszczelnosci, dbajacy o swoje interesy, nie majacy zielonego pojecia o zadaniu jakiego sie podjal, nie rozumiejacy prostej zasady ze to on jest dla ludzi a nie ludzie dla niego.....natomiast swiety to on jest...na zebrania bierze ze soba ksiedza. Notabene juz wiem dlaczego kuria wysyla takich poslannikow na wies, w miescie po prostu parafianie by takiego ksiedza na taczce wywiezli. Irytujaca jest ta polska wies i trudno to miastowemu ogarnac....... ....no ale od czego jest......PSYCHOLOG DYZURNY Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
monikae 01.06.2006 21:26 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 1 Czerwca 2006 Wydaje się - po zachowaniu tego człowieka - że czuje się zagrożony na swoich stanowiskach urzędowych. Miejscowi pewnie znają jego zwyczaje i mentalność, a że będąc soltysem i radnym w pojedynkę nie może wielkiej szkody uczynić, nie przeszkadzaja mu w dowartościowywaniu się. Uwierz mi . ja mam straszna ochote pokazac mu gdzie jest jego miejsce...moze nie w kurniku ale gdzies w tych okolicach........ Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
JoShi 02.06.2006 05:53 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 2 Czerwca 2006 Jednak mentalnosc jest okropnna i nie mam jej zamiaru zmieniac bo to jak walka z wiatrakami....Na szczescie w ostatnim okresie wybudowalo sie wiele rodzin i tu widze szanse na zmiany. Wybacz, ale troche nie rozumiem, dlaczego Ty chcesz to zmieniac. Co Ci przeszkadza taka a nie inna mentalnosc tych ludzi ? Czy to jakos przeszkadza Ci zyc spokojnie we wlasnym domu z wlasnym podworkiem ? To co czytam to jak nawracanie na sile i podporzadkowywanie calego swiata sobie. Przepraszam, ale tak odbieram Twoje wypowiedzi. Moze czegos nie rozumiem. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Mały 02.06.2006 06:46 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 2 Czerwca 2006 To są typowe konflikty pokoleń i środowisk - zawsze tam gdzie jest jakieś (zwłaszcza wiejskie) środowisko pojawienie sie nowego/ych będzie prędzej czy później powodowało róznice zdań czy zatargi. Ale i tak wszystko się zmienia z dnia na dzień, ponieważ "tubylcy" popadają w mniejszość. Przynajmniej tak jest u nas patrząc na migrację ludzi z miast na wieś. A miastowy myśli po miastowemu i ciężko mu się zaadoptować tak z marszu do życia na wsi, jej układów, znajomości oraz rodzin(często gęsto za każdym płotem jakaś rodzinka bliższa czy dalsza). Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
marjucha 02.06.2006 07:36 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 2 Czerwca 2006 To są "zalety" życia w małej społeczności. Ciągła zawiść innych, gdy tylko ktoś się wychyli. Jeszcze mieszkam z rodzicami i w tym roku mieliśmy kontrolę z energetyki, bo życzliwi sąsiedzi donieśli jakoby rodzice kradli prąd, a byli na tyle głupi aby się podpisać. Przez swoich znajomych dowiedziałem się kto i zupełnie się nie zdziwiłem. Gdy z nią rozmawiałem ona z pełną szczerością i oburzeniem stwierdziła, że My musimy kraść prąd skoro "dym z komina dopiero po 15-tej widać". Nie pomyślała, że po prostu nikogo nie ma w domu i w piecu się nie pali. Udało się jej mnie zaskoczyć, bo zadała też pytanie, skąd ja mam pieniądze na budowę. W tym czasię to ja dopiero zastanawiałem się nad wyborem mieszkanie czy dom. Niestety nie wytrzymałem i powiedziałem co sądzę o jej wścibstwie i padło kilka niecenzuralnych słów(ale z umiarem) . Potem było jeszcze kilka scysji, bo nie lubię gdy mówi się o mnie nieprawdę. Skończyło się, gdy Ją postraszyłem,że wezmę odwet i wyślę parę donosów o jej grzechach. Pomogło,ale pewnie nie na długo, bo niektórzy nienawiść i zawiść mają we krwi, ale nie mam zamiaru się tym już przejmować. Pozdrawiam. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Herne 02.06.2006 07:46 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 2 Czerwca 2006 Ja się przyznam - moje środowisko lokalne zupełnie mnie nie obchodzi - ani ich lubię ani nie lubię. Są mi obojętni i ich wszystkich nie znam. Choć wszystkim mówię Dzień dobry, ale na wsi (inaczej niż w mieście) tak się robi. Dopóki nikomu nie przeszkadza moja obecność. Zaletą domu (cytując słowa mojego Kierownika budowy) jest możliwość powiedzenia sąsiadowi Spier...laj, jak ma się fantazję, a sąsiad problem. I jeszcze psami go poszczuć. I tego się trzymam. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
marjucha 02.06.2006 07:51 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 2 Czerwca 2006 Ja się przyznam - moje środowisko lokalne zupełnie mnie nie obchodzi - ani ich lubię ani nie lubię. Są mi obojętni i ich wszystkich nie znam. Choć wszystkim mówię Dzień dobry, ale na wsi (inaczej niż w mieście) tak się robi. Dopóki nikomu nie przeszkadza moja obecność. Zaletą domu (cytując słowa mojego Kierownika budowy) jest możliwość powiedzenia sąsiadowi Spier...laj, jak ma się fantazję, a sąsiad problem. I jeszcze psami go poszczuć. I tego się trzymam. Ja niestety wszystkich znam, ale zaczynam mieć głeboko i będę budował w tej wiosce. Nie chcę dać im poczucia wygranej i będę żył w swoim domku, na swojej działce i niech ktoś podskoczy. Ostatnio zauważam u siebie pewne zmiany- potragię już być wredny Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Janek 02.06.2006 08:40 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 2 Czerwca 2006 Mam zasadę podobną do Herne. Wszystkim mówię "dzień dobry" i na tym kończą sie moje kontakty z sąsiadami. W czasie budowy miałem jeszcze jakieś nadzieje na zbliżenie, ale szybko wybito mi to z głowy. 5 razy składano na mnie donosy, że kradnę wodę. Donosiciel, najbliższy sasiąd bezrobotny z 8 dzieci chciał pożyczyć ode mnie 1000 zł na wieczne nie oddanie. Zaproponowałem mu pracę na budowie, aby mógł zarobić tę kwotę, ale się obraził. Sąsiadka uznała, że wlazłem z płotem w jej pole z jakieś 5 cm ( skończyło się wizytą geodety - do jej granicy było jeszcze ponad 20 cm. Nocą ktoś pomazał mury wulgarnymi napisami ( z błędami ortograficznymi ). Inny sąsiad przywiózł połowę zamówionego drewna i twierdził, że to zamówiona ilość i mam zapłacić jak za całość. Niedaleko ode mnie jest dom, który ma łaty i podłatniki bardzo podobne do moich ( charakterystyczny kolor ), moje pewnej nocy zniknęły. Są też wyjątki. Inny sąsiad zgodził się na prowizoryczne podłączenie wody i prądu na czas budowy. Ogólnie jednak nie jest źle. Przyzwyczaiłem się i nie odczuwam żadnego dyskomfortu w związku tą sytuacją. Sąsiedzi do niczego nie są mi potrzebni. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
kofi 02.06.2006 08:52 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 2 Czerwca 2006 Ja się przyznam - moje środowisko lokalne zupełnie mnie nie obchodzi - ani ich lubię ani nie lubię. Są mi obojętni i ich wszystkich nie znam. Choć wszystkim mówię Dzień dobry, ale na wsi (inaczej niż w mieście) tak się robi. Dopóki nikomu nie przeszkadza moja obecność. Zaletą domu (cytując słowa mojego Kierownika budowy) jest możliwość powiedzenia sąsiadowi Spier...laj, jak ma się fantazję, a sąsiad problem. I jeszcze psami go poszczuć. I tego się trzymam. Ja niestety wszystkich znam, ale zaczynam mieć głeboko i będę budował w tej wiosce. Nie chcę dać im poczucia wygranej i będę żył w swoim domku, na swojej działce i niech ktoś podskoczy. Ostatnio zauważam u siebie pewne zmiany- potragię już być wredny To dosyć smutne mieć wszystkich głęboko. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
marjucha 02.06.2006 08:59 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 2 Czerwca 2006 marjucha napisał: Cytat: Ja się przyznam - moje środowisko lokalne zupełnie mnie nie obchodzi - ani ich lubię ani nie lubię. Są mi obojętni i ich wszystkich nie znam. Choć wszystkim mówię Dzień dobry, ale na wsi (inaczej niż w mieście) tak się robi. Dopóki nikomu nie przeszkadza moja obecność. Zaletą domu (cytując słowa mojego Kierownika budowy) jest możliwość powiedzenia sąsiadowi Spier...laj, jak ma się fantazję, a sąsiad problem. I jeszcze psami go poszczuć. I tego się trzymam. Ja niestety wszystkich znam, ale zaczynam mieć głeboko i będę budował w tej wiosce. Nie chcę dać im poczucia wygranej i będę żył w swoim domku, na swojej działce i niech ktoś podskoczy. Ostatnio zauważam u siebie pewne zmiany- potragię już być wredny To dosyć smutne mieć wszystkich głęboko. Też uważam,że to smutne, ale dotychczas za pomoc, którą oferowałem innym, dostawałem kolejnego wrednego newsa na mój temat. Przyjaciół mam w sąsiedniej wiosce, a w tej żyję "na dzień dobry". Na razie nie mam ochoty tego zmieniać, bo póki co takie postępowanie sie sprawdza. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
bryta 02.06.2006 12:42 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 2 Czerwca 2006 To co piszecie to jest przykre . Bo miec sasiada ktory donosi ,niszczy mienie czy jest poprostu chamem to nic dobrego . Jak narazie sasiadow w bloku mam calkiem normalnych sympatycznych . I takich bym sobie zyczyla w nowym miejscu Bo nic nie niszczy bardziej nerwow niz zle sasiedztwo Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
monikae 03.06.2006 01:12 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 3 Czerwca 2006 Jednak mentalnosc jest okropnna i nie mam jej zamiaru zmieniac bo to jak walka z wiatrakami....Na szczescie w ostatnim okresie wybudowalo sie wiele rodzin i tu widze szanse na zmiany. Wybacz, ale troche nie rozumiem, dlaczego Ty chcesz to zmieniac. Co Ci przeszkadza taka a nie inna mentalnosc tych ludzi ? Czy to jakos przeszkadza Ci zyc spokojnie we wlasnym domu z wlasnym podworkiem ? To co czytam to jak nawracanie na sile i podporzadkowywanie calego swiata sobie. Przepraszam, ale tak odbieram Twoje wypowiedzi. Moze czegos nie rozumiem. Witam, wydaje mi sie ze jednak mnie nie rozumiesz jak juz wczesniej napisalam nie mam zamiaru zmieniac mentalnosci bo to walka z wiatrakami !!!! A czy mi to przeszkadza zyc spokojnie......dopoki nie napisano na nas donosu to tak,ale jak Tobie ktos wchodzi w parade to nastawiasz drugi policzek i zamykasz furtke ? Tak sie sklada ze ja donosow nie pisze i nie mam zamiaru tego robic bo nic mi do tego co kto robi na swoim podworku.Natomiast zblizaja sie wybory samorzadowe i mozna calkiem fajnie powalczyc na tzw drodze demokratycznej a jesli ktos tez ma taka chec to zapraszam na strone http://www.maszglos.pl Pozdrawiam Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Recommended Posts
Dołącz do dyskusji
Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.