Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

Sypie mi się małżeństwo


taki jeden

Recommended Posts

Zwykle to kobiety opisują tu swoje problemy, natomiast faceci ze względu na swoją naturę trzymają wszystko w sobie. Skorzystam jednak po raz pierwszy z metody kobiecej i "uzewnętrznię" problem, który mnie gryzie od dłuższego czasu.

 

Od trzech lat żyjemy z żoną na dystans. Ja z córką w kraju, żona pracuje za granicą. Mam coraz bardziej dość tej sytuacji, a właściwie już mi ona totalnie obrzydła. W międzyczasie zbudowałem upragniony dom mojej małżonki. Okres budowy bardzo mnie cieszył, głównie dlatego że widziałem iż tworzę coś realnego, obecnie dom jest mi kulą u nogi.

Sytuacja jest absurdalna: żona w kraju zarabiałaby głodowe pieniądze, moja pensja jak na polskie warunki jest nienajgorsza i pewna. Swoją prace za granicą żona kocha, zarabia dobre pieniądze i może rozwijać się zawodowo. Nigdy nie była typem "kuchty domowej". Jestem gotów rzucić w kraju wszystko i pojechać do niej, ale nigdy nie otrzymałem wyraźnego sygnału "przyjeżdżaj", ciągle słyszę że szkoda żebym rzucał swoją pracę, że za granicą nigdy nie uzyskam pracy na miarę moich ambicji, no i koronny argument że nie mamy co zrobić z domem, a na jego sprzedaż się nie zgadza.

Gdy wczoraj w rozmowie telefonicznej doszło do kolejnego "zwarcia" i powiedziałem, że tak dalej nie możemy ciągnąć i zmierzamy prostą drogą do rozwodu to usłyszałem że ja jej już nie kocham, ona nie ma we mnie oparcia, itd., itp.

Jestem od dłuższego czasu na rozdrożu, tak dalej żyć nie mam najmniejszej ochoty. Mnie nie jest potrzebna praczka, szwaczka i sprzątaczka, bo z tymi wszystkimi funkcjami radzę sobie doskonale, tylko kobiety która będzie dzieliła ze mną życie i przede wszystkim będzie ze mną.

Każda próba poważnej rozmowy z mojej strony kończy się albo przeczekaniem z jej strony albo totalnym brakiem odpowiedzi. Próbuję dowiedzieć się jak długo zamierza być jeszcze za granicą i zawsze kończy sie tym samym - że nie wie. A najbardziej boli mnie to, że nigdy nie próbuje dyskutować ze mną na temat swoich planów tylko zawsze muszę się ich domyślać lub dowiaduję o nich mimochodem.

 

Już nie wiem co mam robić. Coraz bardziej przechodzi mi ochota na próby ratowania małżeństwa. Chwilami dochodzę do wniosku, że niepotrzebnie to wszystko przedłużam, może powinienem dokonać radykalnego rowiązania. Lata uciekają i tak samo ucieka szansa ułożenia sobie życia z kimś innym.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 153
  • Utworzony
  • Ostatnia odpowiedź

Najaktywniejsi w wątku

no i nas zastrzeliłeś :roll:

 

kiedy lecisz do zony? Musicie powaznie porozmawiać i to nie przez telefon.

 

tylko na wszelki wypadek niech ją (z wiadomych przyczyn :wink: ) uprzedzi ze przyjezdza

moj kolega pojechal do Angli i sie zdziwił

Serio? Bo mój też.

 

moj teraz siedzi w Brazyli :lol: ...kurna on byl z Twoich okolic :lol:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

no i nas zastrzeliłeś :roll:

 

kiedy lecisz do zony? Musicie powaznie porozmawiać i to nie przez telefon.

 

tylko na wszelki wypadek niech ją (z wiadomych przyczyn :wink: ) uprzedzi ze przyjezdza

moj kolega pojechal do Angli i sie zdziwił

Serio? Bo mój też.

 

moj teraz siedzi w Brazyli :lol: ...kurna on byl z Twoich okolic :lol:

 

dajcie spokój, pewnie zona takiego-jednego tez pewnie w Anglii pracuje...........

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

hm.........

sytuacja nie do pozazdroszczenia....

i raczej nie do utrzymania w obecnym kształcie... potrzebne są zmiany... trzy lata to jednak bardzo dużo.... i chyba zbyt ciężka próba dla każdego małżeństwa...

w podejmowaniu takiej czy innej decyzji nie brałabym jednak pod uwagę miejsca położenia domu.... priorytetem byłoby jednak wspólne zamieszkanie..... kosztem innych wygód czy niewygód.... ale do takiej decyzji potrzeba chęci dwojga zainteresowanych...

Bez szczerej rozmowy nic się nie da ustalić.

Pozdrawiam,

gaga2

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

i jeszcze myślę, że sama rozmowa to nie wszystko.

Trzeba wiedzieć, jak rozmawiać. Jest taka bardzo dobra książka o małżeństwie, sposobach komunikacji, błędach w komunikacji itp. rozmowach o wartościach itp. Niestetey nie umiem znaleźć na nią namiarów, bo nie pamiętam autora. Wiem tylko, że książka była autorstwa jakiegoś Włocha, i że była pisana z perspektywy chrześcijańskiej.

Jeśli Ci na tym zależy, mogę zadzwonić do osoby, która tę kiążkę ma i poprosić o namiary.

Pozdrawiam,

gaga2

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość M@riusz_Radom

A ja uważam, że to całkiem normalna sytuacja. Jakoś nie trafia do mnie, że związki na odległość są trwałe, że jak się kocha itd itd..

 

Coraz więcej ludzi ma takie problemy

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

i jeszcze myślę, że sama rozmowa to nie wszystko.

Trzeba wiedzieć, jak rozmawiać. Jest taka bardzo dobra książka o małżeństwie, sposobach komunikacji, błędach w komunikacji itp. rozmowach o wartościach itp. Niestetey nie umiem znaleźć na nią namiarów, bo nie pamiętam autora. Wiem tylko, że książka była autorstwa jakiegoś Włocha, i że była pisana z perspektywy chrześcijańskiej.

Jeśli Ci na tym zależy, mogę zadzwonić do osoby, która tę kiążkę ma i poprosić o namiary.

Pozdrawiam,

gaga2

 

Dzięki serdeczne za chęć pomocy. Obawiam się jednak że wiadomości książkowe nic tu nie pomogą. Ja wiem i odczuwam potrzebę przedyskutowania spraw ważnych, problemem jest żeby równiez druga osoba chciała o nich rozmawiać, a nie uciekać od rzeczowej dyskusji.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość M@riusz_Radom

Aaa no i co ustalicie ?

 

Spojrzmy na to trzeźwo - wielu z nas świadomie wysyła żony-mężów do pracy poza granice Polski z czysto finansowych pobudek. Zapewne jeszcze przed wyjazdem ustalaliście, że trochę się odkujecie i żona wróci. Myle się ?

 

A prawda choć brutalna, jest taka, że jak się liźnie tamtych zarobków to jak człowiek później pomyśli, że wróci do Polski i wejdzie do "pokolenia 1200 PLN brutto" to mu się odechciewa. Bo wie co traci..

 

PS: Nie wiem po co ta zmiana nicka - sądzisz, że przez to będzie Ci lepiej ?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

no i nas zastrzeliłeś :roll:

 

kiedy lecisz do zony? Musicie powaznie porozmawiać i to nie przez telefon.

 

A jak można zmusić kogoś do poważnej rozmowy gdy druga osoba nie chce jej odbyć?

 

Najlepiej byłoby na żywo porozmawiać wiec musiałbys do niej pojechać, spedzić trochę czasu razem dając jej odczuć że jest dla ciebie ważna. Potem jakoś delikatnie sprowadzać rozmowę na drażliwy teamat, może coś z tego wyjdzie. W sumie nie wiem co ci poradzić :( ale jedno jest pewne sytuacja w jakiej się znaleźliście jest mało komfortowa.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Aaa no i co ustalicie ?

 

Spojrzmy na to trzeźwo - wielu z nas świadomie wysyła żony-mężów do pracy poza granice Polski z czysto finansowych pobudek. Zapewne jeszcze przed wyjazdem ustalaliście, że trochę się odkujecie i żona wróci. Myle się ?

 

A prawda choć brutalna, jest taka, że jak się liźnie tamtych zarobków to jak człowiek później pomyśli, że wróci do Polski i wejdzie do "pokolenia 1200 PLN brutto" to mu się odechciewa. Bo wie co traci..

 

PS: Nie wiem po co ta zmiana nicka - sądzisz, że przez to będzie Ci lepiej ?

 

Niestety ale co nieco mylisz się w swoich założeniach. Najpierw byliśmy przez trzy lata całą rodziną za granicą ze względu na mój wyjazd służbowy. Potem ja wróciłem do kraju z córką, a żona została. Miało być na kilka miesięcy, zrobiły sie trzy lata. Tak jak pisałem wcześniej, nie zaliczam się do grupy PIT-19% i na więcej niz skromne życie mi wystarcza. Nigdy nie wypychałem żony żeby zarobiła kasę, bo nie dążę do pieniędzy za wszelka cenę, a w tym przypadku cena jaką płacimy jest zbyt wysoka. Problem raczej polega na uświadomieniu jej że relacja koszt/efekt wypada wybitnie na niekorzyść

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mam inny wątek i też zastanawiałam się nad zmianą nika. Ale po co? Czy to coś by zmieniło chyba nie. Ja poproszę o namiary na tą lekturę.

Mój mąż nie pracuje za granicą na stałe ale ciągle wyjeżdża. I często zostaję sama. Jest mi ciężko ale tak musi być. Też dom nas trzyma. Gdyby nie on pewnie mieszkalibyśmy gdzieś w kraju, może za granicą. Szkoda sprzedać bo u nas ceny nieruchomości nie są imponujące. A kosztował dużo pracy wyrzeczeń. Także doskonale cię rozumiem.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość M@riusz_Radom
Tak jak pisałem wcześniej, nie zaliczam się do grupy PIT-19% i na więcej niz skromne życie mi wystarcza.

 

No to nie rozumiem PO CO żona tam została ?

 

Ot tak sobie powiedziałeś - Ok kochanie to ja z córa wracam do kraju a Ty sobie tu popracuj?

 

Wiem, mi łatwo tak mówić bo nie mam podobnego problemu, niemniej ja zaliczam się do tych PIT-19% i mimo, że czasem jest ciężko nie pozwoliłbym żone zostać samej w obcym kraju.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Odpowiedz w tym wątku

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.




×
×
  • Dodaj nową pozycję...