Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

Prysły marzenia


Gość

Recommended Posts

  • Odpowiedzi 158
  • Utworzony
  • Ostatnia odpowiedź

Najaktywniejsi w wątku

*marta*,

myślę, że emocje wzięły górę.

W naszym kraju jest znacznie więcej zawodów, których przedstawiciele nie wypełniają dobrze swoich zawodów. W policji jest to tym bardziej rażące, bo jest to instytucja zaufania publicznego. Instytucja, dzięki służbie której powinniśmy czuć się bezpiecznie/bezpieczniej. Niestety - jest inaczej. Tym bardziej w małym miasteczku, gdzie wszyscy się znają.

 

To prawda, że zdanie każdego wynika z jego doświadczeń. Przykłady uczciwości lub nieuczciwości ludzi, niekoniecznie policji, można mnożyć.

O swoich doświadczeniach już wspomniałem. Były różne: przyjemne i nieprzyjemne. Tak, jak całe nasze społeczeństo. Ale dosyć tego, bo moglibyśmy tak się licytować, na dobrą sprawę, w nieskończoność.

 

Jak sama piszesz, policja odjechała (powodu nie znam), ale bezczynna nie była. Wciąż poszukiwała sprawców zajścia.

Nie mnie uważać i decydować, czy powinni dostosować się do Twoich oczekiwań, czy działać wedle swoich służbowych procedur.

Pamiętam, jak pewnej nocy (ok. 03.00) zgłosiłem próbę włamania do sąsiada. Policja pojawiła się w ciągu minuty. Przyjechały cztery radiowozy z czterech różnych stron. Wjechali ulicą i osiedlowymi chodnikami. Pojawili się w miejscach, w których wcześniej wydawało mi się, że (technicznie) można wjechać tylko jeep'em albo górskim rowerem. Nigdy bym wcześniej nie przypuszczał, że tak dobrze znają teren.

 

Absurdem pachnie udowadnianie czegoś, czego (jak piszesz) nie było. Jeśli masz świadków, że było inaczej - pozostaje czekać na sprawiedliwy wyrok.

 

Dlaczego "nawrzeszczałaś na policję"? Są podludźmi? Pachołkami?

Miałaś prawo (jak każdy) stracić nerwy. Ale Ciebie to w żaden sposób nie usprawiedliwia. Policjanci (jak mniemam) poczuli się dotknięci, poniżeni a w chwili, kiedy Wasze zachowanie wyczerpało któryś z paragrafów zrobili to, o czy piszesz. Niesłusznie, przy założeniu, że piszesz prawdę.

Bez powodu jednak nie założyli kajdanek Twojemu mężowi.

 

To, czy Twój mąż nie był wulgarny, czy jednak zniesławił (to też pojęcie względne) oceni sąd. I świadkowie.

 

Ty napisałaś. Ja skomentowałem. Tyle.

Moje uwagi są rzeczowe. Na pewno nie zgryźliwe.

 

Pamiętam, jak w pracy jeden z moich najlepszych kumpli opowiadał (baaaa... budował koalicję!), że został pobity przez Straż Miejską. Za to, ze nie chciał przyjąć mandatu za wykroczenie przy parkowaniu. Oooooo nie. Tak, to jeszcze w Polsce nie było. Pomyślałem i zasępiłęm się. A o sprawie, jak w życiu, kilka dni później zapomniałem. Los chciał, że z tymi dwudziestoparolatkami przez zupełny przypadek piłem na jednej z imprez wódkę. No cóż - moi przyjaciele są Twoimi przyjaciółmi :wink:

Od słowa do słowa okazało się, że koledzy sprawę nie tylko znają, ale i pamiętają. Jeden z nich był w ekipie interwencyjnej.

Okazało się również, że kolega K.M. próbował usunąć (wożoną w bagażniku Z PREMEDYTACJĄ piłką do stali) założoną na swoim kole blokadę. Patrolujący okolicę strażnicy usiłowali kolesia odciągnąć, ale bez efektu. Doszło do szarpaniny. Jednemu K.M. plunął w twarz a drugiego próbował uderzyć w głowę. Piłką. Wyrwano mu narzędzie. Uderzył więc w twarz "z otwartej". Został skuty. Miał sprawę w sądzie. Wyroku nie chcę znać.

 

K.M. - na co dzień grzeczny, uśmiechnięty kolega. Chłopak wykształcony... Ojciec.

 

Nie wkładaj do moich ust :wink: słów, których nie wypowiedziałem - nigdzie nie przekonywałem Ciebie, że policja ma zawsze rację. W ogóle nie przekonywałem Ciebie do niczego.

 

Napisałaś o "deklaracji" policji oświadczyła, że "pokaże warszawiakowi....".

Miałem okazję być świadkiem "sceny", jaką wystawiła jedna z klientek krakowskiej Galerii Centrum. Nie wiem, z czego zrobiła grandę (chyba z kompetencji ekspedientki), ale pamiętam jej słowa. Pamięta chyba pół piętra wspomnianego domu handlowego: "(...)u nas w Warszawie, to..."

Podobny przypadek na Mazurach w barze. I jeszcze kilka...

O zgrozo!!!!

Dziwisz się, że mamy (też jestem z Warszawy) taką opinię i tak z góry na nas patrzą w Polsce???

 

Podsumowując; policję z definicji trzeba szanować. Należy taż pamiętać, że bywają też w niej szuje. Jak w każdej społeczności, w każdym fachu. Tylko w Polsce jakoś więcej...

Tyle.

 

S

 

Nie odpowiedziałaś mi (o co pytałem), czy Twój mąż i szwagier byli pod wpływem alkoholu. Ale może już nie odpisuj :wink:

 

Zastanawiam się, skąd tak Wam wszystkim - ANONIMOWI - zabrakło odwagi, aby (wciąż przecież i tak anonimowo) podpisać się pod swimi łzami :smile:))))) Oby tak dalej. A na pewno będzie dobrze... Nie chcę wszak nawet pytać, czy zrobiliście jakiś (jak ktoś wcześniej napisał) mały kroczek, ku temu, żeby było lepiej. Niekoniecznie w policji. Chorych dziedzin mamy w kraju znacznie więcej. Za własnym przyzwoleniem....

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Fidelis,

 

a propos Warszawy i jej mieszkańców-inna opowieść.

Pan x studiuje w innym mieście (jednym z większych w Polsce)

Nie mówi nikomu ,że pochodzi z Warszawy (bo zna stosunek do niej)

Ale czasem przez przypadek wydaje się.O,choćby spotyka w pociągu kolegę z grupy.Wydaje się,no bo po co ukrywać skąd się pochodzi.

Kolega przestaje być kolegą,rzuca tekst:"Bo wy z Warszawy to....." i przestaje być miły.Nie wiedzieć czemu na następnych zajęciach reszta grupy też patrzy bokiem,choć wcześniej było fajnie.

Pominę tu fakt,ze ów kolega z zarzutami też jechał do Warszawy-aby się urządzić i tak w ogóle w trakcie rozmowy wynikało ,że to ON MA PROBLEM z tą Warszawą.

Kolejny przykład pana x-jest w trudnej sytuacji na egzaminie,chce się przenieść do swojego miasta na studia,przyjeżdża na egzamin (ostatni już) po raz 4 w tygodniu,za każdym razem zbywany przez lekkodusznego egzaminatora.A termin do przeniesienia płynie.Papiery czekają.Zaraz będzie za późno.

Kiedy przyjeżdża po raz kolejny i prosi grzecznie o przeegzaminowanie profesora, z którym nota bene był umówiony,ten odmawia.Prosi i tłumaczy grzecznie jaka jest sytuacja.Egzminator robi się czerwony na twarzy ze złości i krzyczy:"Co? Do Warszawy? Oo, to ja Cię tak zaraz przepytam,że Cie obleję i będziesz miał tę swoją Warszawę."

Ten przerażony prosi:"To może jednak przyjadę kolejny raz" (5 z kolei)Pytanie odbywa się.W dramatycznych okolicznościach.

Pan x wybronił się, bo zakuwał,dostał 3 i pogardę w oczach.

 

Nie wiem jak Ty,ale ja zawsze byłam nauczona,aby na wakacyjnych wyjazdach nie mówić,gdzie mieszkam.:smile:

Odpowiadaliśmy:Z centralnej Polski lub podawaliśmy nazwę małej miejscowości,aby rozmówca się dowartościował i żeby go nie drażnic.

Troszkę jak z kibicami.:smile:

 

Na pewno są idioci na świecie.

Ale to,co napisałeś,świadczy o poziomie takich osób.Pani była idiotką,ale czy to powód mówić ogólnie,że reszta na to zasługuje?

Wcale bym się nie zdziwiła,gdyby się okazało,że ta pani w Warszawie jest od miesiąca.:wink:

 

Spójrz na emigrantów-Ci co wyjechali niedawno potrafią po roku mówić po polskiemu i wstawiać wszędzie: aaa....i pytać:sorry, jak to się mówi po polsku?

Zaś ludzie z klasą mogą być i 5o lat na emigracji i mówić piękną polszczyzną (ze znanych:kurier z Warszawy czy prof.Brzeziński)

 

Pozdrawiam

zakochana w całej Polsce

bo jest NAJPIĘKNIEJSZA

i są tu najmilisi ludzi na świecie

 

Masz wątpliwości?

Ja nie.(choć czasem bywa trudno :wink:)

:grin:

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Czytam ten wątek już 30min.Skończył się i powiem szczerze - jestem przerażony.Nie ma lekarstwa. No może ten pies. Chociaż jak pamiętam to u Jaroszewiczów przyszli z zatrutą lotką i dmuchawką , bo pies nic nie chciał żreć od obcych(i słusznie).

Poraża mnie bezsilność i pomysły na bezpieczeńśtwo.BO ICH NIE MA.

Mój znajomy policjant zawsze powtarzał "pamiętaj, nie licz na nas, broń się sam." I ja się stosuję.

Moja metoda to znać trochę tego menelskiego świata, postawić czasem "winko" i w luźnej rozmowie (?) opowiadać jaki to mam dobry alarm, jakie szyby antywłamaniowe, że już siekierą próbowali i nic, no i oczywiście że mam rewolwer celny i z dużym magazynkiem.Wszystko to bajer, ale wiem że się niesie "wśród swoich".To taki mój półśrodek na miejscowych, bo przyjezdni o tym nie będą wiedzieć.

A co do psa - to owszem, duży, mądry ale tylko w środku.Na placu nie ma szans. W budynku to złodziej nie ma szans.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Bobiczek Twoja metoda to też zawsze jakaś metoda, ale nie zapominaj o jednym.Tobie znani menele, którym stawiasz piwko do Ciebie nie przyjdą. Oni tylko wezmą Cię pod obserwację (bo ich znasz przez co nie rzucają się w oczy, czym też uśpią Twoją czujność) a robotę zrobią z innej dzielnicy (Tobie nie znani).

Myślę, że każdy z nas musi się w miarę swoich możliwości zabezpieczać, a przynajmniej minimalizować skutki (ubezpieczenie,kraty, alarmy, firmy ochroniarskie, antywłamaniowe szyby, sąsiedzi, psy itp.), a niezależnie od tego samemu trzeba obserwować i reagować na to, co się dookoła nas, naszego domu, podwórka itp. dzieje.Takie małe kroczki....

Mniej obojętności i mniej znieczulicy.

Ania

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nalepiej jest jak okolica w której się budujesz to nowo powstające domy. Wtedy podczas budowy można poznać sąsiadów i to już duży plus jeśli wszyscy są zgrani. Ja mam to szczęście, że moi dwaj sąsiedzi już mieszkają a mój domek w budowie stoi w środku. Ale wcześniej nie zamykałem garażu, bo szkoda było kłódek. I to jest jakieś rozwiązanie. Choć w te wakacje i tak nas upilnowali i rąbneli nam kosze na śmieci.

Zgadzam się mniej znieczulicy. Obserwacja terenu. U nas zbyt często pojawiał się taki samochodzik. Zapisane numery - itp.

Pozdrawiam,

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Fidelis. Dziś piękna pogoda, ja i mój mąż, uśmiechnięty, dobry kolega, wykształcony, tylko dzieci jeszcze nie ma :smile: zajmiemy się lada chwila budową. A cała ta sprawa jest gdzieś daleko na szczęście. Nie wiem, dlaczego napisałeś, że jesteśmy "z góry skazani na przegraną"? Na szczęście nie. Nie zmienia to faktu, że pozostaje niesmak. Rozczarowanie.

 

Zmieniłbyś zdanie o całym zajściu, o tym kto tu jest winny, gdybym opisała wszystko bardzo dokładnie. Nie ma sensu. Uwierz mi tylko, że Policja potrafi sprowokować. Nie wszyscy nadają się do tego zawodu. Nie wiem na czym polega w Polsce (jeśli w ogóle jest) system weryfikacji możliwości wykonywania zawodu policjanta. Jakieś śmieszne testy psychologiczne?

 

I nie życzę nikomu sprawdzania siły swych nerwów w momencie kiedy na ziemi leży nieprzytomny członek ich rodziny. Nieprzytomny z powodu pobicia.

 

Nie twierdzę, że Policja jest z zasady zła. Ja szanuję Policję. I nie dlatego, że tak trzeba. mam dużo szacunku do ludzi w ogóle. Do ludzi myślących. Z grona ludzi szanowanych przeze mnie wyłączam tych, którzy na to nie zasługują. Konkretne przypadki.

 

...a takie rzeczy nie powinny się zdarzać.

 

Fidelis, byli trzeźwi.

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Fidelis dziwię się, że z góry na nas patrzą. Dlaczego ktoś mnie ocenia po adresie w dowodzie? Adres ten mam zresztą od 6 lat. I co? Zmieniłam się bardzo. W lublinie, Krakowie, czy Koziej Wólce ludzie ze stoickim spokojem przyjmują to, co los im przynosi, a Warszawiacy w takich sytacjach reagują "po warszawsku"? czyli po prostu są hamscy. Tak jak ja i mój mąż. Tak to co mnie spotkało to był absurd. Ogromny.

 

Nigdy nie oceniałam ludzi po tym, gdzie mieszkają. Niczym się od siebie nie różnimy. Ja niedługo będę mieszkała na wsi. 20 km od Warszawy. Będę zupełnie innym człowiekiem, bo już nie będę z Warszawy. Wiesz, to jest jeszcze większy absurd niż ten, który wcześniej komentowałeś.

 

P.S. A oto komentarz do słów "przy założeniu, że piszesz prawdę": ja po prostu postanowiłam wejść na forum Muratora i trochę bzdur powypisywać, żeby ktoś to skomentował... Myślisz, że nie mam lepszych rzeczy do roboty.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Koleżanko, wyluzuj się :wink: idź na spacer i daj mi święty spokój. Widzę, że za bardzo bierzesz do głowy... Niedobrze. Życie krótkie jest :wink:

 

Patrzą z góry NA NAS??? Myślę, że spory odsetek pogłowia Polaków patrzy NA SIEBIE z góry. Jesteśmy nacją, która cierpi, jeśli otaczającej rzeczywistości nie zaszufladkuje, nie podzieli i sklasyfikuje podle swojej miarki. Krawaciarze, hanysy, górole, centusie, pyry... Kacapy, pepiczki, szwaby... z nikim nie żyjemy (my Polacy) dobrze. Z nikim nam (Polakom) się nie układa. Położenie geograficzne? System? Długa zima :wink: Nie wierzę.

Słusznym wedłub mnie jest czyjeś stwierdzenie, że jest w naszej naturze coś z kibica. To i tak dobrze, że nie "kibola" :wink:

 

No cóż, widocznie mechanizm stereotypu (a każdy ma jakieś źródło) nie pozwala na pierwszy rzut oka ocenić innym Ciebie/kogokolwiek inaczej niż po adresie. Tak już chyba musi być.

 

Nie wiem, nie znam Ciebie. Nie wysłuchałem także tego, co ma do powiedzenia druga strona. Nikt nie powiedział, że za miesiąc, rok, dwa nie wysłucham :wink: Tak więc mam takie same podstawy, aby twierdzić że Twoja wypowiedź jest prawdziwa, jak i "niedopowiedziana", że się tak wyrażę. Osobiście na bazie tego co napisałaś twierdzę, że poniekąd mija się z prawdą. Osobiście, zaznaczam. Ale o tym już napisałem i więcej nie będę.

 

Mój kumpel kłamał nam w "żywe oczy". Robił to tak sprawnie, a znałem go wszak dłużej, że mu uwierzyłem. Prawda, choć bolesna dosłownie i w przenośni, okazała się inna.

 

Tak, po tym co teraz napisałaś odnoszę wrażenie, że nie masz innych rzeczy do, jak to określiłaś, roboty.

 

Oby nam się...

 

S

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie mam, podobnie jak Ty :smile: Właśnie wróciłam ze spaceru. Polecam :smile:

Jakieś kompleksy i złe doświadczenia sprawiły, że twierdzisz, że My Polacy nie możemy się z nikim dogadać? Ja nie mam takich problemów. Spędzam średnio 9 godz dziennie z cudzoziemcami i nie mam najmniejszych kłopotów z dogadaniem się. Oni też nie oceniają nas zupełnie inaczej niż Ty to opisałeś. Czyli problem tkwi w nas Fidelisie :smile:

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Myslę, że problem leży w nas samych. Nie potrafimy stworzyć żadnej grupy nacisku, która spowodowałaby rozliczanie poszczególnych grup z tego co zrobiły bądź obiecały a nie dopełniły. Dotyczy to zarówno polityków jak i policjantów oraz złodzieji. Znane są zjawiska korupcji, i innych nie poprawnych zachowań a jednak nie są napiętnowane. Jakoś Polacy za granicą potrafią sie dostosować do życia w innych społecznościach i przestrzegać ich praw ( oczywiście jesli mieszkają tam na stałe )

czy to oznacza, że we własnym kraju jako społeczeństwo jesteśmy do dupy ? Potrafimy sie zorganizować tylko w przypadku jednego wspólnego wroga, a tak to panuje znieczulica i jesteśmy sobie wrodzy, zazdrośni o dokonania, o odniesiony sukces ?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Odpowiedz w tym wątku

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.




×
×
  • Dodaj nową pozycję...