Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

Recommended Posts

Moja posesja graniczy z polem uprawnym.

 

1. Sąsiad systematycznie wylewa zawartość swojego szamba na pole lub do rowu przy drodze.

 

2. Sąsiad powiesił na drągach w roli strachów na wróble zdechłe ptaki.

 

Ponieważ nie da się żyć w takich "okolicznościach przyrody" :x :-? , więc zadzwoniłam w tej sprawie do inspektoratu weterynaryjnego.

Odesłano mnie do inspekcji ochrony środowiska. Zadzwoniłam tam i zostałam odesłana do gminy.

Znając realia, gmina w niczym mi nie pomoże (radny we własnej osobie wylewa szambo do rowu przy drodze).

 

Co mogę zrobić w tej paranoicznej sytuacji?

Odnośnik do komentarza
https://forum.murator.pl/topic/56884-szambo-i-padlina-na-polu-s%C4%85siada-do-kogo-si%C4%99-zwr%C3%B3ci%C4%87/
Udostępnij na innych stronach

Zadzwoniłam przed chwilą do gminy.

 

Co do zdechłych wron - otrzymałam poradę, aby porozmawiać z sąsiadem, a w przypadku braku reakcji napisać skargę do wójta.

 

A co do szamba... pani z wydziału ochrony środowiska w gminie powiedziała tak: "no ten człowiek nie ma w ogóle wyczucia, mógłby to szambo wylewać wczesnym rankiem, tak, żeby nie kłuć nikogo w oczy" :o :o :o ...

 

No comments...

No widzisz. Ludzie cię rozumieją i są po twojej stronie.

 

Co do tych wronek to może towarzystwo ochrony nad zwierzętami się zainteresują. To są prawdziwi fanatycy więc chłopina skapituluje i wymyśli jakiś inny sposób walki z przeciwnościami przyrody.

Możliwe ,że są mu juz niepotrzebne więc może pozwoli ci je pozbierać i do jesieni masz spokój.

Moja droga na zdechłe wrony jest jedna rada - jakakolwiek organizacja ekologiczna z okolicy, oni są specami od awantur w takich sprawach. A jako dowów historia parwdziwa. Na plantacji cennych roślin ptaki robiły spore szkody na Akademii Rolniczej. Chwytając się już wszelkich sposobów zrobiono z piór i folii atrapy nieżywych ptaków. Metoda okazała się nader skuteczna ale podpadła obrońcom zwierząt którzy zrobili rwetes. Koniec końców były specjalne komisje, prokuratura etc. na oględzinach atrap :o .

Tak że ku przestrodze zobacz czy to czasami nie atrapy z piór a potem rób alarm.

 

Spuszczanie szamba i wylewanie na pola jest zakazane - wystarczy sanepid.

Nie dotyczy to jednak gnojowicy stosowanej jako nawóz są jednak ograniczenia i to nie tylko prawne ale rozsądkowe bo jeśli Twój sąsiad zada zbyt duże stężenie to popali sobie uprawy.

Moja droga na zdechłe wrony jest jedna rada - jakakolwiek organizacja ekologiczna z okolicy, oni są specami od awantur w takich sprawach. A jako dowów historia parwdziwa. Na plantacji cennych roślin ptaki robiły spore szkody na Akademii Rolniczej. Chwytając się już wszelkich sposobów zrobiono z piór i folii atrapy nieżywych ptaków. Metoda okazała się nader skuteczna ale podpadła obrońcom zwierząt którzy zrobili rwetes. Koniec końców były specjalne komisje, prokuratura etc. na oględzinach atrap :o .

Tak że ku przestrodze zobacz czy to czasami nie atrapy z piór a potem rób alarm.

 

A jak sąsiad powie, że on jest miłośnikiem sztuki współczesnej i to jest instalacja?

:lol:

 

Może uderz jeszcze raz do Powiatowego Inspektora Weterynaryjnego i do sanepidu, bo truchła zwierząt muszą być utylizowane, zakopane, nie mogą sobie wisieć na sznurkach, bo stanowią zagrożenie epidemiologiczne dla ludzi i zwierząt.

A jeśli chodzi o szambo, to idealną sytuacją by było gdybyś go namierzyła jak je wylewa, ale nawet jeśli nie, to po tym zdarzeniu, kiedy wciąż jeszcze będzie unosił się fetor, będą ślady, dowody, że to zrobił, zadzwoń po straż/policję.

Współczuję.

Oczywiście najlepiej się dogadać, ale rozumiem, że to nie bardzo wchodzi w grę?

Odpuść se dzwonienie. Wysmercz pismo do Wojewódzkiej Inspekcji. Powiatowa i gminna mają obowiązek powiadamiania o kontroli na 2 tygodznie przed Wojewódzka nie. Wysmercz pimo po ostatniej wylewce, zrób gćiowi zdjęcia, jak wylewa.

I tak się wyda, że to ty donosisz. 8)

Współczuję :roll:

Przynajmniej w mieście jest teraz bat na "wylewaczy" - gmina na żądanie mieszkańców musi sprawdzić, czy dana osoba ma podpisaną umowę na odbiór nieczystości płynnych i rachunki. Jeśli nie (czyli wylewa) :evil: , gmina ma obowiązek zawrzeć umowę z firmą usuwającą takie nieczystości, firma przyjeżdża i szambo wybiera a gmina obciąża kosztami "wylewacza". Koszt takiej umowy jest o jakiś spory procent wyższy niż zawartej indywidualnie, poza tym przez rok wylewacz nie może jej wypowiedzieć. Dodatkowo nakładana jest kara w wysokości do 5000 PLN. Nie jestem pewna tylko, czy przypadkiem takiej uchwały nie musi podjąć gmina - w Twoim przypadku zorientuj sie w Starostwie - widać, że w gminie nie ma z kim i o czym rozmawiać.

U nas na osiedlu też był taki "cwaniaczysko" - na brak pieniędzy nie narzekał, na brak chamstwa i wyjątkowy tupet też i dość regularnie wylewał szambo do wąwozu. Ostatnio jak zrobił taką sztuczkę, dało się to odczuć u nas - około 500m od miejsca zbrodni i jeszcze na duużej górce. Nie wyobrażam sobie, co czuli bezpośredni sąsiedzi. Nastąpił koniec "rozmów" - sąsiedzi nie wytrzymali i przyjechała straż miejska. Człowiek dostał kolegium, przymusową umowę i chodzi teraz obrażony na cały świat. Ale ja też bym się nie upierała przy dobrosąsiedzkich układach z takim burakiem :evil:

P.s. ciekawe, czy tej pani nie przeszkadzałoby wylewanie czyjegoś szamba do sąsiedniego rowu, nawet o 3 w nocy :roll:

I w całej gminie pod żądaniem podpisze się tylko Ella. :roll: 8)

 

Może się tak zdarzyć :roll:

U nas niestety społeczeństwa obywatelskiego nie obserwuję ;), stopień zaangażowania Elli w sprawę zależy od tego, czy woli wąchać to co sąsiad wylewa i wiesza, czy narazić się na opinię "paniusi z miasta" której wieś śmierdzi... Najgorsze jest to, że wylewanie szamba może rzeczywiście tylko jej w całej okolicy przeszkadzać...

Ech...

Już mi się te wrony śnią po nocach...

A kiedy dzisiaj moja mama zaproponowała wyposażenie nas w prowiant na weekendowy obiadowy piknik na działce, to na samą myśl zrobiło mi się słabo...

Tak być nie może.

 

Ale sprawa wymaga rozwagi i ostrożności, żeby nie sprowokować vendetty :-? .

Dlatego zastanawiam się w tej chwili, co mniej rozjuszy sąsiada: rozmowa bezpośrednia, czy skarga pisemna.

 

Niestety (a może stety) mamy już opinię "miastowych awanturników", bo byliśmy zmuszeni do kilku sąsiedzkich interwencji w różnych sprawach. Raz nawet zbieraliśmy we wsi podpisy, więc fama poszła daleko :roll: .

 

Z jednym z sąsiadów mam doświadczenia następujące: przy próbie bezpośredniej, uprzejmej rozmowy, zostaliśmy poszczuci psami :roll: .

Ale konsekwencji dalekosiężnych nie było.

Kolejny sąsiad (który chciał nas oszukać na grubą kasę przy okazji przyłączy) podczas rozmowy demaskującej jego plany, wpadł w taką wściekłość, że prawie zszedł na zawał wśród wrzasków i wulgaryzmów.

Ale od tej pory jest grzeczny i siedzi cicho.

 

Można by na tej podstawie wnioskować, że tubylcy nabierają szacunku do "awanturników", albo po prostu się boją i schodzą im z drogi.

Z drugiej strony jednak, w tej wsi były już przypadki vendetty (z dewastacją i podpaleniem :-? ).

Zatem to wszystko nie jest takie proste...

 

Generalnie, czuję się, jakbym trafiła do dzikiej osady, do której XIX -wieczni Judymowie nie donieśli tych kaganków, co to niby wszędzie mieli donieść.

I pomyśleć, że to wszystko dzieje się przy granicy administracyjnej, a 15 km od centrum 400-tysięcznego miasta... :roll:

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Odpowiedz w tym wątku

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.



×
×
  • Dodaj nową pozycję...