Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

Problem z psem schroniskowym....


Recommended Posts

Zaczelam sie zastanawiac ( w trakcie czytania watku o seterze irlandzikm ) o argumentach za i przeciw braniu psow ze schroniska a kupowaniu rasowych od hodowcow

 

czemu? bo wydaje mi sie ze czasem... wrecz na sile probuje sie przeforsowac kandydature psa schroniskowego

I czesto w takichj przypadkach biora gore emocje a nie...zdrowy rozsadek

- a mi sie wydaje (nie wiem czy slusznie :wink: ) ze pies ze schroniska, czesto pies po przejsciach nie jest dla kazdego

 

tak samo jak nie dla kazdego jest jamnik, czy amstaf :wink:

 

Ale nawet nie o tym, przypomnialo mi sie ze wsrod znajomych pojawil sie pewien problem z takim psem wzietym ze schroniska :-?

I jestem ciekawa ( oraz tez licze ze bj doswiadczone odoby poradza) co z tym fantem zrobic :-?

 

 

Moi znajomi wizeli kundelka ze schroniska - malego smiesznego psiaka (byl w schronisku 4 lata, obecnie ma z gora 5) wyglada jak puchata zabawka - tylko ze ten piesek ma totalnie zjechana psychike - i tak jak kocham psy to o tym musze powiedziec ze jest ... naprawde...beznadziejny :-?

 

Jazgotliwa kulka , szczekajaca bez sensu i powodu 24 godz na dobe, ,(sasiedzi juz zapowiedzieli zlozenie skargii do spoldzielni :-? ) dewastujaca wszystko co znajdzie sie w zasiegu pyska , agresywna dla ludzi i zwierzat (mimo nikczemnych wymiarow) , potwornie meczaca i denerwujaca.... :-? na ktora nie dziala ani trening, ani szkolenie ani nawet leki psychotropowe ktore w desperacji zaczeli za rada lekarza weterynarii aplikowac :-?

 

Powiem szczerze - nie wiem jak z nim wytrzymuja :-? tzn wiem ze sa naprawde u kresu wytrzymalosci, kierowali sie dobrym sercem i wlasnie impulsem a.... teraz kiedy totalnie nie podolali temu wyzwaniu ( w sumie to ich 3ci pies wiec nie byli totalnie "zieloni") wydaje mi sie - moze to straszne co napisze- ze serdecznie tego psiaka nie znoszą :-?

moze to przemeczenie , moze nerwy ale znajoma mowi ze naprawde raz ma ochote go oddac byle komu zeby tylko miec przez chwile spokoj, a za chwile ma ogromne wyrzuty sumienia i swidomosc ze nie moze tego temu psu tego ...zrobić :-?

 

Mysle ze realnie oddanie go do schroniska nie wchodzi w gre - tylko kolezanka mowila ze...juz po prostu psychicznie tego sama nie wytrzymuje.

To nie jest wina tego psa - tylko naprawde nie wiem jak to sie skonczy :-?

Jestem w stanie postwic sie w ich sytuacji- bedac z wizyta sama mialam ochote po godzinie wziasc go i wywalic przez okno (parter - spokojnie :wink: ) i niech sie dzieje co chce....

 

Stad pytanie - co mozna zrobic? :-?

pies ma zdiagnozowane zaburzenia psychiczne - jest bardzo pobudliwy nerwowy (cos jak ludzkie ADHD chyba :-? ) nie kontroluje sie totalnie, nie reaguje na cokolwiek (szczesciem jest maly wiec nie zrobi raczej krzywdy) bywa gresywny ale chyba najgorsza jest ta halasliwosc i uperdliwe monotonne parogodzinne(paronasto) szczekanie (niewazne czy sie ktos nim zajmuje zabawia i probuje odwrocic uwage czy tez nie....)

Byl juz szprycowany farmakologicznie (efekt mizerny) i co zrobic?

Oddac ? uspisc humanitarnie? czy tez samemu trafic do wariatkowa? :-?

 

 

 

(ps. oczywiscie taki przypadek nie jest zarezerwowany dla schroniskowych psow - ale tu akurat mysle ze to mialo glowny wplyw na psychike ) :-?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 42
  • Utworzony
  • Ostatnia odpowiedź

Najaktywniejsi w wątku

No właśnie. Często, czytając tu o różnych psich nieszczęściach, mam wyrzuty sumienia, że, zamiast wziąć jakieś takie biedactwo po przejściach, egoistycznie kupiłam rasową psicę o znanej (z opowieści poprzedniego właściciela) psychice. Fakt, że jest to psica z "odzysku", niewiele tutaj zmienia, bo takie rasowe cudo prędzej czy później znalazłoby swoje miejsce na Ziemi.

Tylko, że miałam doświadczenia z wielorasową sunią, bardzo przez nas kochaną przez 17 lat. Tyle tylko, że w domu nie było wtedy małych dzieci, więc jej niektóre zachowania nie były dla nikogo niebezpieczne. Jednak wiem, że dla małych dzieci mogła być zagrożeniem (nie tolerowała NIKOGO w pobliżu swojej miski, w obronie jedzenia była gotowa pogryźć każdego domownika i obcego). Miała tez inne "odbicia", z którymi jakoś sobie radziliśmy, ale nie wiem, jak by to było, gdyby w domu na stałe mieszkały dzieci. A nie był to pies "po przejściach" - wzięliśmy ją jako szczeniaczka i popełniliśmy mnóstwo błędów wychowawczych, rozpieszczając ją do granic.

Dlatego też, zanim zdecydowałam się na psa, dokładnie przestudiowałam wiadomości na temat wielu ras i wybrałam leonbergera. Długo szedł "łeb w łeb" z hovawartem, ale to jednak trudniejszy pies. Być może kiedyś będę takiego miała, ale to dopiero, gdy dzieci dorosną. Bardzo się ucieszyłam, że moge kupić psa o trochę ukształtowanej psychice, wychowywanego w domu z dzieckiem, bo wiedziałam, czego mogę się spodziewać. Nie powiem, że zupełnie nie miałam obaw związanych ze zmianą właściciela dosyć dużej już psicy, ale, wbrew obawom, wszystko poszło nad podziw dobrze.

Pewnie kiedyś, dla uspokojenia sumienia, wezmę psa po przejściach. Nie wiem jednak, jak bym postąpiła na miejscu opisanych tu właścicieli takiego pieska. Z jednej strony sumienie nie pozwoli na oddanie go do schroniska, z drugiej przecież każdy ma prawo do normalnego życia i sytuacja, kiedy pies to uniemożliwia, jest trudna do zaakceptowania nawet dla największego miłośnika zwierząt. Bardzo współczuję tym ludziom i nie potrafię wymyślić żadnego dobrego rozwiązania. Może inny lekarz coś wymyśli, może silniejsze środki otumaniające psa, może baaardzo męczące spacery, po których nie miałby siły łba podnieść, a co dopiero szczekać, może zmiana otoczenia - wybieg gdzieś na wsi, może towarzystwo większego (dużo większego) bardzo spokojnego i zrównoważonego psa, który szczekacza by utemperował? Nie wiem...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ten pies taki był od początku? To w schronisku powinni uprzedzić o tej jego przypadłości. Bo właśnie takie przypadki strasznie zniechęcają ludzi (np gdyby mój mąż to przeczytał...). Ja miałam akurat dobre doświadczenia z psem schroniskowym, ale taki wrzaskun to rzeczywiście - tylko współczuć.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ten pies taki był od początku? To w schronisku powinni uprzedzić o tej jego przypadłości. Bo właśnie takie przypadki strasznie zniechęcają ludzi (np gdyby mój mąż to przeczytał...). Ja miałam akurat dobre doświadczenia z psem schroniskowym, ale taki wrzaskun to rzeczywiście - tylko współczuć.

 

 

Wiesz Kofi - ja bylam ze 3-4 razy w schronisku i zauwazylam , ze tam w momencie jak pojawia sie czlowiek to wiekszosc psow zachowuje sie...bardzo pobudliwie (albo odwrotnie - totalnie autystycznie)

Wariuja szczekaja itp., wiec nie sposob ocenic jaki naprawde jest ten pies... :-?

Nie wiem tez czy pracownik schroniska jest w stanie ocenic psychike konkretnego psa... to nie sa normalne warunki :-? wiec i normalny pies moze sie zachowywac nienormalnie , co mu minie jak trafi do prawdziwego domu... :-?

 

Moi znajomi zadnych sygnalow nie mieli ze cos nie tak, :-? , po paru dniach uspokajali sie ze pies nie wyszedl z szoku itp ze sie musi przyzwyczaic ze zrobi sie normalny - jest obecnie ok. cos roku z nimi (ma jakies 5-6 lat) poswiecaja mu duzo czasu (nie maja dzieci wiec ... :wink: ) byli i u psiego psychologa, u psiego tresera itp.... i kicha :-?

 

Najchetniej by go oddali wlasnie gdzies w dobre rece (dom z ogrodem itp) tylko kto takiego psa wezmie ? :-?

 

W stos. do innych psow jest rozny - tzn jeszcze bj (o ile to wogole mozliwe :o ) jazgotliwy - czasem tylko to a czasem agresywny (z tym ze taki tchorzliwie agresywny - rzuca sie z zebami a za chwile rezygnuje i w polochu ucieka , po czym znow probuje atakowac i tak w kolko)

:-?

Mysle ze oni sie boja wziasc drugiego psa... bo moze juz byc prawdziwy sajgon :-?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wiesz Kofi - ja bylam ze 3-4 razy w schronisku i zauwazylam , ze tam w momencie jak pojawia sie czlowiek to wiekszosc psow zachowuje sie...bardzo pobudliwie (albo odwrotnie - totalnie autystycznie)

Wariuja szczekaja itp., wiec nie sposob ocenic jaki naprawde jest ten pies... :-?

Nie wiem tez czy pracownik schroniska jest w stanie ocenic psychike konkretnego psa... to nie sa normalne warunki :-? wiec i normalny pies moze sie zachowywac nienormalnie , co mu minie jak trafi do prawdziwego domu... :-?

Ja byłam tylko raz, kiedy brałam tego psa, baaardzo dawno temu i rzeczwyiście, było tak, jak piszesz (strasznie przygnębiające przeżycie). No, ale pracownicy schroniska powinni jednak coś poradzić takim ludziom: żeby przeszli się z psem, próbowali go przewrócić - tak było kiedy ostatnio moja koleżanka brała sunię - dość dużą, więc właśnie testowali to przewracanie. Chociaż rozumiem, że niektórzy chcą po prostu wziąć psa i zabrać go z tego koszmaru w nadziei, że wkróce się uspokoi.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To się niestety zdarza, opisany przez Ciebie piesek był w schronisku 4 lata i to zwichnęło jego psychikę. Ten "up......wy" psiak reaguje tak bo się boi. Niestety tak działa syndrom strachu. On po prostu cały czas się boi i dlatego wiecznie szczeka. Strach nie minšł, on boi się nadal. Wiem, że to potfornie męczšce, rozumiem. Dlatego powinno się brać psa albo po rozmowach z wolontariuszem albo kimœ kto zna psa, jego reakcje (np dom tymczasowy przy adopcji) albo pracownikiem schroniska, który zna psy i ich sposób reagowania inaczej może się zdarzyć to co Twoim znajomym.

Inny temat to sprawa zrozumienia się do końca. To, że staram się namawiać ludzi na wzięcie psa czy kota po przejœciach nie oznacza, że wykluczam posiadanie psa rasowego i z hodowli. My mamy trzy psy z papierami, od hodowców, w pełni rasowe. Nie odrzucam psów rasowych bo to tak, jakby dzielić ludzi czy zwierzaki na lepszych i gorszych.

Większoœć psów czy kotów o których piszę na Forum to zwierzaki o których coœ wiem jakie sš, jak reagujš. Tak samo Marka, ona wie jaki to pies, albo Eurydyka itd.

Chodzi o to, żeby kochać zwierzaki nie tylko te œliczne rasowe ale też te skrzywdzone i niechciane, nie wszystkie sš takie męczšce a wiele z nich to chodzšca radoœć życia po wzięciu do domu.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

14 lat temu przygarnęłam do domu rocznego rotwaillera po strasznych przejściach -pies był bity, kopany( w związku z czym do końca swoich dni mial problemy żołądkowe), wyrzucony przez okno(złamana przednia łapa-ktora później dawala znać reumatyzmem), trzymany u alkoholika(do końca nie znosił zapachu wódki) i szkolony na walki psow.

Psu chcialam znaleźć wpierw dobry dom ze względu na mieszkanie w bloku i posiadanie juz jednego psa i dwoch kotow, ale stwierdziłam, że ja go zatrzymam.

Pierwsze poł roku to horror-brak zaufania do nas, proba przyzwyczajenia do kotów, i to ciągłe ujadanie na ktore sąsiedzi do spoldzielni pisali nawet petycje o usunięcie psa....

Poszlam w miedzy czasie na szkolenie i z niego zrezygnowalam , gdyż pies reagował do mnie agresją na każdą probę przywołania go do porządku nawet gdy go lekko szarpnęłam za smycz...

I walczylam o niego strasznie, dlugo to trwało ale się udalo.

Jak ujadal nie zwracalam mu uwagi gdyz wiedzialam ,że musi się zaadoptować w nowym środowisku, bardzo spokojne podejście, duzo uspołeczniania na spacerach ( chociaż agresja do niektorych psow i tak mu została, wiec ja drobna kobitka i piesio 70kg zywej wagi :o -ale dalam sobie radę).

koty pokochal jak swoje , nas domownikow też, ze z pyska kości moglam mu normalnie zabierać, dzieci na nim jeździly jak na koniu.

Obronil nie raz przed natarczywym pijaczkiem na wieczornym spacerze i powiem ,że lepszego psiego przyjaciela w życiu nie będę miala( zdechł rok temu na raka wątroby), :cry:

I strasznie do końca był czujny, wiedzialam kto jest dobrym czlowiekiem, bo jak ktoś mu nie pasowal to z oka człeka nie spuszczal, ale przez 13 lat nikou krzywdy nie zrobil....

Ale do tego potrzebna cierpliwość, zaangażowanie i czas i milośc.....

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ano, œwięte słowa - Hos, podpisuję się pod tym co piszesz obiema rękami.

 

Ja mam suczkę Sabę - owczarek (nie wiem jaki) wzięta w stanie raczej kiepskim, sam stres, strach, ogon stale pod brzuchem a na każdy niespodziewany dla niej gest czy ruch - warczenie i kły na wierzchu. Wszystkich obrzucała wrogim spojrzeniem, kladła się zawsze w kštach, pod œcianš aby nikt nie podszedł z tyłu i mogła widzieć wszystko dookoła. Wzięcie w rękę czegoœ z kijem, np szczotki do zamiatania, grabii itp powodowało najpierw warczenie i szczerzenie kłów a potem przypadanie do ziemii i kulenie się w strachu. Jadła tak szybko, że się krztusiła, aby szybciej. Tak bylo parę miesięcy.

Ja wysiadłem, zdawało się, że nic się nie zmieni. Po kolejnej aferze z naszym wyżłem który podszedł powšchać jej miskę byłem zdesperowany. Na wycišgnięcie ręki w jej stronę kuliła się i cicho warczała. Wreszcie Matka stwiedzila, że tak być nie może, wzięła się za niš sama.

Nikt inny nie podchodził do psa.

Chwaliła jš, głaskała wręcz na siłę, podtykała smakołyki, chwaliła i poœwięcała dużo czasu aby nauczyć jš, że jak coœ rzuca, np piłkę to nie w niš ale dla zabawy. Stopniowo docierało, powoli.

Teraz ukochana zabawš Saby jest rzucanie piłki a ona przynosi do znudzenia, mogłaby tak cały dzień. Jest najwierniejszym psem Matki, Ona może włożyć jej rękę do paszczy, odebrać najlepszy kšsek, wszystko jej odda. Zostało tylko to, że jak się jš głaszcze to kurczy się trochę i pochyla głowę jakby zawstydzona i niedowierzajšca, że na to zasłużyła.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No niestety tak bywa, mój piesio do konca jak się podnioslo reke w przyplywie zlości to kładł sie na ziemię ( a niestey nerwy czasami puszczają bo nikt nie jest doskonały ), a jesli ktoś nie ma na to czasu ani nerwow jak znajomi Zielonej to powinni psu znaleźć inny dom, bo ich frustrację i zlośc pies niestety wyczuwa i to może się tylko pogorszyć.

Pies to taki zwierz co ma szósty zmysl i wie zna bardzo dobrze ludzkie nastroje.

Z kolei moi znajomi przygarnęli psa z ciapkowa okolo dwuletniego mieszańca z owczarkiem i pomimo usilnych starań nie udalo im sie go "wyprostować".

Za pierwszym razem jak panią pogryzł darowali ale za trzecim niestety nie dało rady bala sie z nim sama w domu zostawać a ludzie są naprawdę przysłowiową "oazą spokoju".

Pies został uśpiony( co bardzo przezyli) bo weterynarze stwierdzili ,że do dalszej adopcji się nie nadaje.

u nas niestety nie ma jeszcze zwyczaju robienia psom prostych testów czy nadaję się do adopcji a powinny takowe być , wtedy duzo ludziom a przedewszystkim psom zaoszczędzono by dodatkowych niepotrzebnych przeżyć....

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Moi rodzice ciagle maja takie psy, ale nie ze schroniska, tylko przygarniaja jak sie jakis bezdomny przyplacze. Raz przywiezli z bialowierzy szczeniaka, ktory pod domem znajomych koczowal przez calt styczen, dokarmiany przez mieszkancow osiedla. Widac byl bity, bo przez prawie rok bal sie gdy ktos mial w reku cos przypominajacego patyk. Obrozy nie dal sobie zalozyc do konca zycia. Piszczal i skomlal jakby mu sie straszna krzywda dziala. Na szczescie rodzice maja prawie hektar ogrodu, wiec nie bylo koniecznosci wychodzenia z nim na spacer i zakladania czegokolwiek na kark.

 

Teraz maja psa, ktorego zlapali w okolicy stacji PKP. Ktos go wywalil z pociagu. Suczka miala byc bokserem (wskazujena to umaszczenie i obciety ogon), ale jak urosla, to sie okazalo, ze to kundel i pewno dlatego ktos sie jej pozbyl. Z poczatku nie tolerowala mezczyzn. Z kazda obca kobieta zaprzyjazniala sie od razu, ale moj tata mogl do niej podchodzic tylko z jedzeniem. Na szczescie jej tez przeszlo.

 

W obu przypadkach, byly to bardzo mlode psy i moze dlatego dosc szybko nauczyly sie wspolzyc z opiekunami i nie bac sie ludzi.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zielonooka a ja ten wyzlopodobny co go w wyprawy przywiozlas?

Jest z Toba? :D

 

 

Jest - natomiast powiem szczerze zastanawiam sie nad pewna kwestia - moj b dobry kolega - majacy dom z ogrodem i kawalem lasu pod warszawa - bardzo chetnie by go wział

 

zastanawiam sie - Bolek jednak troche sie meczy w bloku to raz, dwa - mnie zwykle nie ma po ok 10 godzin - pies nie jest przyzwyczajny .

Tzn klopotow nie sprawia - ale to widac ze "wsiowy" pies ktory biegal i robil co chcial ma troche problem zeby sie dostosowac. Jest b dzielny ale troche sie czuje jakbym zmykala go w klatce ...

 

na razie nie wiem - tam by mial swietne warunki, kumpla b. polubil i nawzajem :wink: , z kolei ja wiem ze niedlugo (mam nadzieje) :D sama bede mogla mu zapewnic podobne warunki - ogrod itp. wiec moze nie warto , bo jak juz tam bedzie to znow nie chcialabym wprowadzac zamieszania w zycie psa i znow zmieniac mu srodowisko....

 

z drugiej strony - troche zaczyna sie to przeciagac wszystko

nie wiem prawde mowiac - jak moja przeprowadzaka to kwestia 3-4 miesiecy to nic nie zmieniam, jak jedak okaze sie ze wiecej - to nie wiem czy mam prawo zmuszac psa do zycia w mniej komfortowych warunkach skoro moze miec idealne (i warunki i swietnego pana ktory wie o psach prawie wszystko i ma do nich ogromne serce i swietna reke :)

Bylam tam pare razy z B. i cholera - byl szczesliwy latajac z wywieszonym jezorem jak wariat po "wlosciach"

 

Bolek to "prosty chlop" :wink: nie ma problemow z psychika , neuroz i zawirowan, bierzez zycie takie jakim jest :wink: :) :D i twardo stapa po ziemi - mysle ze tam bylby szczesliwy - chyba nawet bardziej niz ze mna :wink:

z drugiej strony bardzo egoistycznie nie chce sie z nim rozstawac :)

 

 

narazie jest - musze wszystko przemyslec :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

zielonooka skąd są znajomi ? Czy z Warszawy - jeśli tak mogę spróbowac podjechac i obejrzeć psa. Moze coś doradzę.

 

Co do psiaków ze schroniska - powiem tak - generalnie psiaka trzeba brać nie tylko sercem - ale przede wszystkim rozumem. Pies poza wygladem to - jak powtarzam i powtarzać będę charakter - i tyczy się to zarówno psa z hodowli jak i psa schroniskowego.

Generalnie zdecydowana większość psiaków ze schronisk to nie psy nad którymi się ktoś znęcał - ale normalne fajne psy, które się komuś zwyczajnie znudziły, które ktoś porzucił bo - urodziło się dziecko, wyjeżdza za granicę, ma alergię, w końcu bo psa ktoś nie wychował i przestał sobie z nim radzić.

 

Generalnie dobrze przeprowadzona adopcja ( czyli uzyskanie od chętnych informacji czego oczekują i dobranie im odpowiedniego psa - nie według koloru ale według charakteru) powinna zakończyć się sukcesem i zadowoleniem obyu stron.

Choć nie każdy z nas sobie to uswiadamia - nie głównie z wyglądem psa bedziemy żyli przez resztę jego i naszego życia ale z jego osobowością - i nawet jak chcieliśmy białego a trafił nam się czarny to po pary tygodniach nie będzie nam to sprawiało róznicy bo i tak go pokochamy - ale jak chcieliśmy cichego i niekonfliktowego a dostaliśmy małego "potforka" to bedzie nam to przeszkadzać zawsze - także wtedy, gdy go pokochamy.

 

Problem komplikuje się, gdy bierzemy psa, który bardzo długo przebywał w schronisku - jeśłi jeszcze nie zajmował się nim nikt konkretnie przez ten czas - możemy trafić na psa, którego zmienic będzie trudno lub bedzie to wręcz niemożliwe. trzeba sobie zdać sprawę jak żył ten pies przez ostatnie lata w schronisku - a żył w większośc schronisk w Polsce tak:

- praktycznie zerowy kontakt z człowiekiem - kontakt z człowiekiem ograniczony do przeniesienia misku i sprzatniecia kup, ewentualnie ( a to forma kontaktu mało przyjemna) zmywania boksu wodą ze szlaucha ( więc i lanie wodą po psach) czasem kopniak lub odepchnięcie, czasem gdy pies próbuje łapać zębami może dostać np. wiadrem lub łopatą - to typowe przedmioty, które obsługa schronisk ma zawsze pod ręką.

- ciągła walka z innymi psami - o zainteresowanie człowieka a a wielu schroniskach w Polsce o dostatecznie dużą porcję jedzenia czy o lepszy kąt do spania

- to ciągłe zmiany - nowe psy przychodzące, te piękniejesze w większym szczęściem opuszczające boks - tak więc obsada w boksie zmienia się, więc walki są na porządku dziennym bo zmiany ukladu sił następują ciągle i ciagle.

Tak sobie myślę, że dobrze, że te psiaki nie umieją mówić - bo pewnie my ludzie, nie chcielibysmy słuchać co mają do opowiedzenia, zasłanialibyśmy uszy w odruchu obrony przed tym co moglibyśmy usłyszeć, przed tym co zobaczylibyśmy w głowie po tych opowieściach - a zapewniam, że widziały wiele, bardzo wiele zła - widziały umierających przyjaciół, widziały zagryzane psy, często same cudem uniknęły takiego losu - i choc psy jak twierdzą niektórzy, nie mają wspomnień - ja w to nie wierzę, nie wierzę bo widzialam i znałam wiele psów, które przez wiele miesięcy nie spała spokojnie już w nowym domu - i sądzę, że właśnie z powodu wspomnień.

 

Tak więc - zdecydowanie uważam, że zawsze i bez względnie adopcja powinna być przeprowadzona uczciwie - dlatego nigdy nie ukrywam tak zalet jak i wad konkretnego psiaka - jeśłi także uważam, że osoby zainteresowane upierają się przy jakimś psie - bo podoba im się jego wygląd, ale z wywiadu wynika, ze charakter psa nie jest takim jakiego oczekują - nie godzę się na adopcje.

Dziś coraz łatwiej o pomoc w adopcji dzięki wolontariuszom. Zdarza się niestety, że nawet przy pomocy wolontariuszy - można dostać nie takiego psiaka jakiego oczekiwalismy - bo po pierwsze nikt w warunkach schroniska nie jest w stanie do końca przewidzieć wszystkich reakcji psa w nowych już domowych warunkach - zwyczajnie dom to nie schronisko i warunki są tam zupełnie inne. Ale niestety z zalem także obserwuje czasami jak osoby zajmujace się adopcjami - starają sie nie dopowiadać prawdy o psie - coś tam pomijają, coś tam zatajają - a to bardzo źle - bo taki sukces ma bardzo krótki zywot. Po pierwsze psiak najczęściej jest zwracany, po drugie ludzie zniechęcają się do adopcji psiaków ze schronisk - i powielają opinię jaką często można usłyszeć, że psy ze schronisk to psy nie dla każdego, bo one mają za sobą bagaż doświadczeń. A w wielu przypadkach to zwyczajnie nie prawda - np. w ciągu najbliższcyh miesięcy w schroniskach i na ulicach wyląduje mnóstwo psiaków, które żadnego bagażu złych doświadczeń za sobą nie mają - tylko wakacje na Majorce okazały się dla kogoś zwyczajnie ważniejsze niż czworoniożny przyjaciel - takie życie niestety.

Dlatego nie można nigdy wyciągać ogólnych wnioskow w przypadku żywch istnień :

- bo ze schroniska można wziąć psiaka, którego będziemy wspominać do własnej śmierci jako najlepszego przyjaciela i najmądrzejszego psa pod słońcem i można wziąć psiaka którego charakter kompletnie nie będzie nam odpowiadał

- z hodowli ( lub z bazarku albo allegro) można kupić psiaka rasowego lub wyglądającego jak rasowy i także - jeśli nie dolozy się należytych starań, aby ten wybór poparty był wiedzą na temat danej rasy ) nie wiedzą wyłącznie do hodowców - bo prawdziwy hodowcy to pasjonaci i czesto nie widzą tego, że coś co dla nich jest zaletą dla innych bedzie wadą, a pseudohodowcy powiedzą wszystko, zeby tylko zarobić i sprzedać psa - zakupić psiaka, który jak się okazuje kompletnie nie spełnia naszych oczekiwań lub sami osobiście wychowamy sobie malego potforka " na własnej piersi"

 

Tak naprawdę ja osobiście uważam, że właśnie psy rasowe są dla nielicznych - bo psy rasowe zostały najczęściej wyhodowane w określonym celu, miały i mają jakąś użytkowość - dlatego wiele cech , które mogą dla przeciętnej osoby być problemem zostały w nich w toku hodowli wyostrzone. ( np. pasja do pracy, szczekliwość, nieustępliwość, bardzo dobry węch, skłonnosć do łąpania tego co ucieka ). Tak więc idac po rasowego psa powinniśmy sobie zadać pytanie

- czy kupując np. modnego dziś posokowca czy beagla - naprawdę chcemy mieć psa z silną pasją łowiecką, jeśli nie chcemy jej wykorzystywać - bo ta silna pasja - dla przeciętnego psiarza oznacza niemozność spuszczenia psa ze smyczy w terenie - bo pójdzie za śladem ślepy i głuchy na wołania opiekuna,

- czy decydując się na owczarki naprawdę tego potrzebujemy - po w niektorych przypadkach ich silna pasja wypasania ( na tym polega praca wielu owczarków) jesli nie znajdzie ujścia gdzieś indziej może zaowocować podszczypywaniem dzieci ( coś wszak zaganiać muszą )

itd

Tak naprawdę dobrze dobrany kundelek - więc kundelek w wieku powyżej kilku miesięcy - bo wtedy już widać jego cechy charakteru - jest czesto dla osób, które poprostu chcą mieć psa, a nie chcą mieć określonego psa ze względu na jego cechy charakteru - jest najlepszym wyborem - bo kundelek bardzo czesto ma wszystki cechy gdzieś wyśrodkowane i dlatego czesto jest najlepszym z możliwych wyborów na psa rodzinnego a nie psa użytkowego - nie wystawi bażanta ( jak seter), nie wygoni z nory lisa ( jak jamnik), nie zabije wilka ( jak kaukaz) - oczywiście tego wszystkiego nie zrobi - ale ilu z nas jest potrzebny do szczęścia pies, który wystawi, wykopie, zabije - bardzo , bardzo niewielu - a jednak wielu z nas decyduje się na właśnie takie psy - pytanie tylko po co.

 

Poprostu psiak to żywe zwierzę o okreslonym charakterze - i czy się je kupuje za straszne pieniądze czy się adoptuje ze schroniska - trzeba po pierwsze wiedzeć czego się oczekuje, po drugie wysilić się troszkę przed ostateczną decyzją - poświęci trochę czasu, poczytać, pogłębić wiedzę, zastanowić się i dopiero wtedy decydowac - gdyby ludzie w naszym kraju właśnie tak podejmowali decyzję o zakupie/adopcji psa - schroniska byłyby w zasadzie puste.

 

Odruchy serca są dla bardzo wytrwałych i dla bardzo doświadczonych, świadoma decyzja jest dla kazdego przeciętnego człowieka - byleby tylko właśnie była świadoma i poparta przemyśleniami. Pies to nie jest bluzka - nie chodźmy, więc zarówno do schroniska jak i do hodowli i nie kupujmy/adoptujmy zwierząt na szybko - bo w wielu przypadkach nie kończy się to dobrze zarówno dla psa jak i dla człowieka.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ty Gafinka to madra dziewczyna jestes :)

[

b]Zielona[/b] nie wiem co Ci powiedziec :-?

Jak kochasz tak Bolka na zaboj to moze daj Mu biegac na nowym ,

niech sie w Pana na wlosciach zabawia juz :D

Masz ogrodzone , cieplo jest , pomysl o tym , tylko problem jedzenie wozic , bo trzeba codziennie.

Sadze , ze szczesliwy by byl .

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jak kochasz tak Bolka na zaboj to moze daj Mu biegac na nowym ,

niech sie w Pana na wlosciach zabawia juz :D

Masz ogrodzone , cieplo jest , pomysl o tym , tylko problem jedzenie wozic , bo trzeba codziennie.

Sadze , ze szczesliwy by byl .

 

 

to akurat obecnie w gre nie zabardzo wchodzi :( - powiem szczerze czasem nie mam naprawde czasu zeby podjechac na dzialke :-?

jak sobie tam stoi dom - nic sie nie dzieje , jak bedzie tam pies - to ... byc moze bedzie tak ze z predkoscia swiatla podjade ok 20 wieczoram , tam - pobede doslownie 2 minuty i juz bede musiala wracac - bo w domu jeszcze kot ktory tez jesc wola i smutno mu jak jest caly dzien sam, albo ma wlasnie atak kamieni nerkowych i trzeba na cito jechac z nim do veta :-? , albo bede miala jakies umowione spotkanie zawodowe - roznie to bywa.

niestety to jest tak ze miedzy domemi dzialka , mieszkaniem i praca mam dosyc duze odleglowci (z mieszkania na dzialke to minimum 1,5 godz jak korkow nie ma (kompletnie dwa rozne kier a praca jeszcze trzeci... :-? :-? - a doba ma 24 godz) nie dam rady :-?

 

 

Z Bolkiem to jest tak - ze ... ja przezyje - :wink: - jak bede wiedziala i widziala ze jest happy to nie bede wlosow rwac z glowy , naprawde :wink: zwl. ze odwiedziny beda, bardziej sie zastanawiam czy jednak Bolek nie pomysli sobie o mnie - co za swinia - wziela a teraz mnie oddaje :lol: :wink:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Z Bolkiem to jest tak - ze ... ja przezyje - :wink: - jak bede wiedziala i widziala ze jest happy to nie bede wlosow rwac z glowy , naprawde :wink: zwl. ze odwiedziny beda, bardziej sie zastanawiam czy jednak Bolek nie pomysli sobie o mnie - co za swinia - wziela a teraz mnie oddaje :lol: :wink:

 

Skoro twierdzisz, że jakoś przeżyjesz rozstanie, to może jednak spróbuj go oddać na początek na próbę?

Na jakieś 2-3 tygodnie. Kolega doświadczony, będzie widział czy pies tęskni i przeżywa, czy też szczęśliwie mu się żyje. Jak opiekowałam się wakacyjnie znajomymi psami, to zwykle 1-szy tydzień się adaptowały, a w drugim już czuły się u mnie jak u siebie :D

Po tym czasie zadecydujecie co dla psa najlepsze.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To co napisała Gafinka to prawda i tylko prawda. Wybierać psa najlepiej z fachowcem. Ja zawsze chciałem mieć owczarka (naoglądałem się w dzieciństwie filmów o Cywilu). Ale chciałem mieć też psa spokojnego, łatwego w ułożeniu i rodzinnego i dlatego miała być suka. Tyle wiedziałem. Ale jak pojechałem do chodowcy to kupiłem, tego który do mnie podbiegł a nie tego który wykazały większą ostrożność. Późnie doczytałem się, że powinienem brać tego ostrożnego, będzie łagodniejszy.

Nie narzekam, moja Andi jest mądra, zaakceptowała bez problemu mowego członka rodziny, który łazi po niej, grzebie w misce zabiera z pyska różne rzeczy, jedyny problem to duża różnica wagi. Ma jednak swój "charkterek" określany czasami słowami "ostry pies".

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Odpowiedz w tym wątku

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.




×
×
  • Dodaj nową pozycję...